Mecenasem artykułu jest:
Wraz ze wschodem słońca w paryskim Musée de l’Orangerie rozpoczyna się niezwykły spektakl. Za każdym razem niepowtarzalny, tak jak naturalne światło, które nigdy nie ma tej samej barwy. Światło, wpadając przez przeszklone sufity dwóch owalnych sal, rzuca niezwykłe refleksy na osiem ogromnych panneau. Szepty rozmów prowadzonych w językach z różnych stron świata cichną. Oniemiali turyści na chwilę ulegają złudzeniu, że wielkie lilie ożywają, kołysząc się na wodzie. Wizja Claude’a Moneta jak co dzień ulega niezwykłej materializacji: oto magia impresjonizmu. Jego historia rozpoczęła się 178 lat temu…
Paryski początek
14 listopada 1840 roku Adolphe i Louise-Justine Monetowie zostali po raz drugi rodzicami. W ich paryskim mieszkaniu przy rue Laffitte 45 przyszedł na świat kolejny syn, Oscar-Claude. Od tej pory Adolphe musiał szczególnie zabiegać o zapewnienie odpowiednich warunków rodzinie, której źródłem utrzymania był prowadzony przez niego sklep. Gdy dochód z interesu powoli zaczął maleć, rodzina podjęła decyzję o przeprowadzce na północ, do Normandii. Wybór nieprzypadkowo padł na Hawr. Rozwijające się portowe miasto dawało wiele możliwości na prowadzenie biznesu, a co najważniejsze mieszkała tam przyrodnia siostry Adolphe’a – Marie-Jeanne Gaillard, która mogła pomóc rodzinie Monetów. Jej mąż, Jacques Lecadr był właścicielem hurtowni produktów spożywczych przygotowującej zaopatrzenie dla statków. Dzięki temu pięcioletni Oscar-Claude jeszcze przez wiele lat mógł wzrastać w poczuciu bezpieczeństwa i stabilizacji, nie świadomy tego z jak wieloma trudnościami dane mu będzie zmagać się w przyszłości.
Niespodziewanie w 1857 roku w domu Monetów pełnym muzyki i śpiewu Louise-Justine zapanowała cisza. Osieroceni Oscar-Claude i jego brat Léon-Pascal zostali pod opieką ojca, którego stanowczość łagodziła życzliwość ciotki Marie-Jeanne.
Siedemnastoletni Oscar-Claude powoli utwierdzał się w przekonaniu, jaką drogę chciałby dla siebie wybrać. Rozwiewając oczekiwania ojca liczącego, że przejmie rodzinny interes, jawnie manifestował swoją awersję do szkoły, której rygoru nigdy nie był w stanie zaakceptować. W końcu wymógł na rodzicu zgodę na porzucenie gimnazjum, gdzie i tak lekcje upływały mu głównie na szkicowaniu karykatur nauczycieli.
Talentowi bratanka od dłuższego czasu przyglądała się ciotka Marie-Jeanne. Sama wrażliwa na sztukę, opłacała chłopcu prywatne lekcje rysunku u kilku lokalnych artystów. Młody Monet ze szkolnych wybryków uczynił pierwsze źródło utrzymania: wystawiał swoje karykatury w sklepie papierniczym pana Graviera. Przez dwa lata na ich sprzedaży uzbierał kwotę blisko dwóch tysięcy franków, co było doskonałym potwierdzeniem jego popularności wśród gości sklepu. Talent Moneta doceniał również niewiele od niego starszy malarz marynista Eugène Boudin, którego prace także można było kupić w papierni. Po latach Monet przytaczał anegdotę o tym, jak unikał spotkań z Boudinem, którego malarstwa wręcz nie cierpiał, a początkowo darzył awersją również jego samego. Paradoksalnie jednak dzięki tej znajomości nauczył się nowego sposobu postrzegania natury i morza, tak cennego dla jego dalszej twórczości. Był rok 1859. W Hawrze Monet nie mógł nauczyć się już niczego więcej. Decyzja o wyjeździe z miasta była nieunikniona…
Powrót do domu
Oscar-Claude Monet mówił o wyjeździe do Paryża, jako o powrocie do domu. Bo choć w stolicy spędził zaledwie wczesne lata dzieciństwa, powszechną opinię o sobie jako o artyście pochodzącym z Hawru traktował jako niezręczny błąd, który w późniejszych latach konsekwentnie korygował. Tymczasem tak oczywisty dla niego wyjazd do Paryża nie był łatwą decyzją dla jego bliskich. Ciotka nalegała by rozwijał swój talent w Akademii lub w pracowni któregoś z należących do niej mistrzów. Również w taki sam sposób uzależniał zgodę na wyjazd ojciec Moneta. Pozostawiony bez możliwości wyboru Claude – który wkrótce po wyjeździe do Paryża przestał używać swojego pierwszego imienia – przystał na warunki umowy. Wiedział jednak, że szybko przestanie się z nich wywiązywać.
Pierwszym paryskim nauczycielem Moneta został Charles Suisse, malarz o przebrzmiałej sławie, o ile taką kiedykolwiek posiadał. Przeciętny artysta, bardziej znany dzięki temu, że przed laty pozował Jacques-Louis Davidowi jako model, nie mógł wiele nauczyć swoich podopiecznych. Z resztą dla Moneta ważniejsze od poznawania tajników akademickiego warsztatu było zawieranie nowych znajomości z młodymi malarzami i odwiedzanie wystaw oraz galerii. Paryż upajał go sielskością Montmartre, gdzie toczyło się prawdziwe życie, a biedni artyści znajdowali dla siebie przystań.
Niespodziewanie po roku spędzonym w mieście nadeszła wiadomość, która miała rozdzielić Moneta z Paryżem na siedem lat. Otrzymał powołanie do odbycia obowiązkowej służby wojskowej w Algierze.
Monet, choć pozostawał pod wielkim urokiem afrykańskiego światła, ciężko znosił panujące tam warunki. Po roku zachorował na tyfus i został odesłany na rekonwalescencję do domu. Do wojska już nie powrócił dzięki wsparciu opiekuńczej ciotki, która wykupiła bratanka od dalszej służby. Monet znów mógł wrócić do Paryża, gdzie jesienią 1862 roku wstąpił do pracowni Charlesa Gleyre’a. Rady akademickiego mistrza idealizującego rzeczywistość były dla Moneta absurdalne. Jego dezaprobatę podzielali również inni adepci malarstwa poznani w pracowni Gleyre’a: Auguste Renoir, Alfred Sisley i Jean Frédéric Bazille. Choć z czasem każdy z czworga przyjaciół szukał dla siebie odmiennych rozwiązań artystycznych, u podstaw każdego z nich znajdowała się ta sama silna potrzeba oderwania się od akademickich konwenansów. Pierwszym, przełomowym krokiem było wspólne wybranie się w plener do lasu Fontainbleau. W końcu cała grupa zdecydowała się opuścić pracownię Gleyre’a.
Odrzuceni
Młodzi przyjaciele byli świadkami wielkiej rewolucji w sztuce francuskiej która rozpoczęła się w 1863 roku. Wkrótce zaś sami mieli stać się jej częścią.
Tegoroczny Salon przeszedł do historii ze względu na kilkutysięczną listę dzieł, których nie dopuszczono do udziału w nim. By stonować falę narastających protestów wśród zawiedzionych artystów, cesarz Napoleon III polecił zorganizowanie Salonu Dodatkowego. Dwa tygodnie po zakończeniu oficjalnego Salonu w Palais de l’Industrie zaprezentowano publiczności 1200 niedopuszczonych do oficjalnej prezentacji obrazów. Wydarzenie zapisało się w historii jako Salon Odrzuconych, a jego flagowym dziełem, które wywołało burzę wśród krytyków i publiczności, zostało Śniadanie na trawie Édouarda Maneta.
Obrazoburczy, wulgarny, wyzywający, posiadający liczne błędy kompozycyjne – tak o obrazie pisała prasa, ignorując komentarz samego Maneta, który wyjaśniał, że głównym przedmiotem jego dzieła jest światło i to ono pełni nadrzędną rolę nad tematem, skądinąd zapożyczonym od wielkich mistrzów malarstwa włoskiego. Paradoksalnie rosnąca krytyka powodowała wzrost zainteresowania obrazem. Z wielką uwagą przyglądał mu się Claude Monet, który od tej pory jeszcze bardziej pragnął wystawiać na Salonie.
Historia jednej litery
Nic nie sprawiało Monetowi większej satysfakcji, niż wyjście ze sztalugami w plener. Od kiedy do powszechnego użytku wprowadzono nowinkę – gotowe farby w tubkach stało się to jeszcze prostsze. Malarz często opuszczał Paryż, by doskonalić swój warsztat. W 1865 roku Salon przyjął jego dwa marynistyczne obrazy będące rezultatem samodzielnych artystycznych poszukiwań. Choć kompozycje nie przykuły szczególnej uwagi krytyków, opinie na ich temat były pozytywne. Tymczasem Monet był pochłonięty pracą nad wielkoformatowym dziełem Śniadanie, które nie tylko tytułem nawiązywało do sławnego obrazu Maneta.
Kompozycja przedstawiała zgromadzonych na leśnej polanie – i podobnie jak w przypadku głośnego pierwowzoru – jej głównym tematem było światło. W przeciwieństwie do Maneta, Monet tworzył w plenerze, a więc jego obraz był rezultatem konsekwentnie prowadzonych obserwacji natury. Termin zgłaszania dzieł na Salon 1866 roku zbliżał się, a Monet już wiedział, że nie ma szans na ukończenie prac nad Śniadaniem na czas. Zdecydował się więc na namalowanie innego obrazu. Zapozowała mu do niego jego modelka, a od blisko roku również towarzyszka życia – Camille Doncieux. W ciągu czterech dni (!) powstał portret Camille lub Dama w zielonej sukni.
Czy rzeczywiście Monet był w stanie stworzyć tak spektakularne dzieło w zaledwie kilka dni, czy też historia ta była zgrabnym zabiegiem promocyjnym wymyślonym przez samego malarza – nie wiadomo. Niezaprzeczalnym pozostaje fakt, że na Salonie portret Camille wzbudził wielką sensację. Wszyscy gratulowali doskonałej pracy… Manetowi myśląc, że mają do czynienia z błędem w podpisie obrazu. Sytuacja ta wywołała wiele emocji wśród obu artystów, szczęśliwie jednak dała początek wieloletniej znajomości trwającej aż do śmierci Édouarda Maneta.
Poszukiwania
Sukces Damy w zielonej sukni zmobilizował Moneta do pracy nad obrazem na kolejny Salon. Nowe dzieło miało stanowić fuzję Śniadania i Portretu Camille, która ponownie pozowała Monetowi. Kobiety w ogrodzie zostały jednak odrzucone przez jury Salonu 1867 roku. Obraz uznano za banalny i nieco chaotyczny pod względem kompozycji. Nikt z sędziów nie dostrzegł, że Monet uczynił z pospolitego tematu pretekst do opowieści o świetle i jego grze z materią. To światło było pierwszoplanowym bohaterem dla malarza i od tej pory miało nim pozostać już na zawsze.
Odrzucenie przez Salon było jednak zaledwie jednym z wielu problemów. Camille spodziewała się dziecka, a zapewnienie jej odpowiedniej opieki wymagało pieniędzy. Tymczasem ojciec i ciotka artysty w pozbawieniu go comiesięcznej pensji widzieli sposób na definitywne zakończenie nieakceptowanego przez nich związku. Sytuacja ta wpłynęła szczególnie negatywnie na relacje Moneta z ojcem, któremu niedawno urodziła się córka, będącą owocem romansu ze służącą. Monet nie porzucił Camille, jak również nigdy nie zaakceptował swojej przyrodniej siostry z nieprawego łoża.
W sierpniu na świat przyszedł Jean. Od tej pory Claude Monet, jako głowa rodziny, nieustannie musiał borykać się z permanentnym brakiem gotówki, czego świadectwem są dziesiątki zachowanych listów do bliskich i przyjaciół.
Często prosząc o wsparcie u jednych zyskiwał środki na spłatę dawnych wierzycieli, u których wkrótce ponownie się zadłużał, by kupić jedzenie i materiały do malowania. W pracy w plenerze Monet pozostawał jednak niezłomny. W 1869 roku wyprowadził się z Paryża w okolice Bougival, by być bliżej natury, ale również zaoszczędzić na codziennych wydatkach.
Życie Moneta stało się nieco spokojniejsze, czego potwierdzeniem był ślub z Camille zawarty w czerwcu 1870 roku. Jednak rodzinne szczęście zostało zmącone zaledwie miesiąc później wybuchem wojny francusko-pruskiej. Monet na czas trwającego rok konfliktu wyjechał do Londynu. Pobyt w Anglii nie tylko zapewnił mu bezpieczeństwo, ale również umożliwił odebranie jednej z najważniejszych dla niego lekcji malarstwa. Był zafascynowany dziełami Williama Turnera, jego śmiałością i bezkompromisowymi rozwiązaniami. Już wkrótce echa twórczości Turnera miały zacząć pobrzmiewać również w malarstwie Moneta.
Po powrocie do Francji, jesienią 1871 roku, Monet za pieniądze, które otrzymał w spadku po śmierci ojca wynajął dom w Argenteuil, gdzie mieszkał przez kolejne siedem lat. Miasteczko usytuowane zaledwie 10 km od Paryża było idealnym miejscem do pracy. To tu powstała niezliczona ilość pejzaży m.in. słynne Pole maków w Argenteuil, czy Most kolejowy w Argenteuil. Monet pracował na lądzie i na wodzie. Dzięki specjalnie skonstruowanej pracowni na niewielkiej barce bez końca mógł prowadzić malarskie eksperymenty nad migotliwością wody mieniącej się w słońcu.
Impresjoniści. Narodziny legendy
W końcu nadszedł moment, by pokazać rezultaty swojej pracy publiczności. Był rok 1874 i zarówno Monet jak i jego przyjaciele malarze zdawali sobie sprawę, że Salon nigdy nie zaakceptuje w pełni ich artystycznych poczynań. Pomimo, że każdy z nich podążał indywidualną drogą jako malarz, w powszechnej opinii postrzegani byli jako wspólna grupa odmieńców. Zasadnym więc wydawało się połączenie sił, by stworzyć wystawę. Na miejsce ekspozycji wybrano atelier fotografa Nadara.
Tuż przed jej rozpoczęciem Monet zdecydował się dołączyć jeszcze jeden ze swoich obrazów – namalowany dwa lata wcześniej w Hawrze pejzaż o wschodzie słońca. Pośpiesznie nadał mu tytuł Impresja. Edmond, młodszy brat Renoira, zajmujący się opracowaniem katalogu wystawy, tuż przed oddaniem go do druku, zmienił jednak tytuł obrazu na Impresja. Wschód Słońca.
15 kwietnia ekspozycja prezentująca prace m.in. Claude’a Moneta, Edgara Degasa, Camille’a Pissarro, Pierre-Auguste’a Renoira, Alfreda Sisleya i Berthe Morisot została otwarta dla publiczności.
Odwiedzający wystawę nie szczędzili słów krytyki. Oto swój dorobek zaprezentowała Paryżowi grupa szaleńców, co nieustannie podkreślali w swych artykułach wszyscy dziennikarze. 25 kwietnia w Le Charivari ukazał się artykuł Louisa Leroya zatytułowany Wystawa Impresjonistów, prześmiewczo opisujący dokonania od tej pory już nie bezimiennej grupy malarzy. Dzieło Claude’a Moneta dało początek legendzie.
Skandaliści
Pierwsza wystawa Impresjonistów nie przyniosła Monetowi oczekiwanej popularności. Wciąż udawało mu się sprzedawać niewiele prac, a ich nabywcy płacili za nie wręcz symboliczne sumy. Impresja. Wschód słońca została zakupiona przez dyrektora domu towarowego i pierwszego kolekcjonera sztuki impresjonistów Ernesta Hoschedé’a za kwotę 800 franków. Trudności finansowe były codziennością Moneta, który rozpaczliwie potrzebował zamożnego mecenasa. Z radością przyjął więc zamówienie od Hoschedé’a na namalowanie paneau do jego domu w Montgeron. Zamieszkując na czas prac u swojego zleceniodawcy, Monet nie przewidywał w jak niezwykły sposób los za chwilę się od niego odwróci. W 1877 Ernest Hoschedé zbankrutował, a dzieła Moneta, podobnie jak prace innych artystów wchodzących w skład jego kolekcji zostały wystawione na licytację. Tracąc chlebodawcę Monet zyskał jednak coś o wiele cenniejszego – szczególną przyjaźń żony Hoschedégo – Alice.
W 1878 roku Camille Monet urodziła drugiego syna Michela, nie mogła jednak w pełni cieszyć się z macierzyństwa. Lekarze zdiagnozowali u niej nieuleczalnego guza macicy, co wiązało się z powolną, pełną cierpienia agonią. Opiekę nad chorą Camille oraz dziećmi przejęła Alice.
Do Monetów przeprowadziła się razem z szóstką dzieci. Plotka głosi, że ojcem najmłodszego z nich wcale nie był monsieur Hoschedé… lecz jego ulubiony malarz. Para znajdowała się w nieformalnej separacji, skrzętnie ukrywanej pod płaszczykiem pomocy cierpiącej Camille.
Gdy we wrześniu 1879 roku żona Moneta zmarła, Alice jednak dalej trwała u boku swojego przyjaciela. Kobieta, która porzuciła męża, i malarz klepiący biedę okazali się być sobie pisani. W 1891 roku zmarł mąż Alice, z którym ta nigdy nie rozstała się oficjalnie. Teraz nic nie stało na drodze do wspólnego szczęścia Claude’a Moneta i jego wybranki. Para pobrała się latem 1892 roku.
Szaleństwo impresji
Między 1874 a 1886 rokiem odbyło się osiem wystaw Impresjonistów. Monet nie uczestniczył w trzech z nich w 1880, 1881 oraz ostatniej w 1886 roku. Konsekwentnie jednak podkreślał, że to, co łączyło go z grupą, wynikało bardziej z wzajemnych przyjaźni niż wspólnego pojmowania sztuki. Jak przyznał, w wywiadzie udzielonym w 1895 roku, jego praca nie sprowadzała się nigdy do malowania przedmiotów jako takich, ale nastroju wokół nich i piękna powietrza, które je otacza. Przez całe życie Monet dążył więc do prawie niemożliwego, ale zawsze pozostawał w swoich staraniach konsekwentny. Świadectwem wielkiej determinacji w mierzeniu się z uchwyceniem niepowtarzalności ulotnej chwili jest wielokrotne powtarzanie tego samego motywu układającego się w cykle prac.
W 1877 roku Monet postanowił przedstawić na płótnie swoją fascynację paryskim dworcem Saint-Lazare.
Determinacja, z jaką starał się o uzyskanie zgody na malowanie na peronie dworca, przeistoczyła się w anegdotę przytaczaną później przez Renoira, zgodnie z którą – Monet ubrany w swój najlepszy strój udał się na rozmowę do dyrektora dworca i przedstawiając się jako nieznany mu malarz stwierdził, że wybrał właśnie jego dworzec na miejsce swojej pracy. Dyrektor, całkowicie zaskoczony zuchwałością nietypowego gościa, przystał na jego prośbę. Zatrzymano ruch na stacji i napalono w lokomotywach, by z ich kominów buchały kłęby dymu. Monet spełnił swoje marzenie, tworząc sześć niezwykłych dzieł, układających się w bajeczną sonatę o mieniącej się bielą, szarością, srebrem i błękitem parze tańczącej pod dachem dworcowej hali. Był to dopiero początek jego poszukiwań.
Sześć lat później, szukając miejsca do zamieszkania z dala od paryskiego zgiełku, Monet odkrył Giverny. Niewielka, licząca zaledwie trzystu mieszkańców osada oddalona o 80 km na północny-zachód od stolicy stała się wymarzoną przystanią dla artysty i jego rodziny. To właśnie w Giverny powstały niezwykłe cykle: Stogi siana oraz Topole rosnące nad rzeką Epte, malowane od świtu do zmierzchu przy zmieniających się porach roku i pogodzie.
Powstałe między 1888 a 1890 rokiem obrazy wciąż stanowiły zaledwie jeden z kolejnych etapów w drodze do uchwycenia ulotności chwili. Monet konsekwentnie przesuwał tę granicę, multiplikując podejmowane motywy i dążąc tym samym do paradoksu – zamknięcia w ramach płótna na zawsze tego, co stanowi zaledwie mgnienie – czystą i niepowtarzalną impresję.
Zgodnie z tezą artysty każdy obiekt nie stanowił swoistości sam w sobie. Jego wymiar materializował się dopiero w połączeniu ze światłem. O tym zaś jak odbieramy go wrażeniowo decyduje wyłącznie pierwsze spojrzenie, bo tylko ono może być w pełni obiektywne i neutralne. Zapisem tych twierdzeń w oeuvre Moneta stała się seria trzydziestu płócien przedstawiających fasadę katedry w Rouen, powstałych między rokiem 1892 a 1894. Monet pracował nad przedstawieniami katedry, podobnie jak w przypadku poprzednich serii, o różnych porach dnia i przy zmiennej pogodzie. W listach do żony Alice pisał, że jest wręcz obsesyjnie owładnięty pracą, malując jednocześnie nawet do siedmiu obrazów.
Wciąż niezadowolony z rezultatów malarskich badań Monet wreszcie został doceniony przez publiczność. Prezentacja dzieł rok po ukończeniu pracy nad cyklem zakończyła się sukcesem, również komercyjnym, gdyż wszystkie z prac znalazły nabywców, łamiąc przy tym ideę Moneta pozostawienia cyklu jako spójnej całości.
Architektura jeszcze kilkakrotnie przykuwała uwagę Claude’a Moneta. Pomiędzy 1899 a 1901 rokiem artysta namalował najbardziej osadzoną w klimacie prac Williama Turnera serię obrazów przedstawiających londyński parlament, a siedem lat późnej w czasie podróży do Wenecji kilka migawkowych scen poświęconych miejskim pałacom i kościołom.
Dekoracje
Popularność Claude’a Moneta stopniowo rosła, a wraz z nią ilość sprzedawanych przez artystę dzieł. Po latach biedy i niepewności wreszcie nadszedł czas upragnionej stabilizacji. Jej przypieczętowaniem był dokonany w 1890 roku zakup domu w Giverny.
Monet wreszcie mógł przystąpić do realizacji wielkiego marzenia: rozbudowy i przearanżowania przydomowego ogrodu. Pojawiły się w nim irysy, tuberozy, glicynie, zaś w stawie przeciętym przez zielony japoński mostek bajeczne białe, różowe i kremowe nenufary. Choć cały ogród był obiektem nieskończenie wielu studiów, to właśnie nenufary Monet uczynił przedmiotem dzieła swojego życia.
Epoka impresjonistów powoli odchodziła w zapomnienie. W czasie pierwszej dekady XX wieku zmarli Camille Pissarro i Paul Cézanne, w 1911 roku ukochana żona Moneta – Alice, a trzy lata później jego syn Jean.
Monet wielokrotnie pogrążał się w depresji i zaprzestawał tworzyć. Wracał jednak do malarstwa, które było dla niego jedynym źródłem ukojenia. Siedemdziesięcioletniemu artyście zaczęły doskwierać coraz poważniejsze problemy ze wzrokiem. Okuliści stwierdzili szybko postępującą zaćmę, ale słynący z uporu malarz przez wiele lat odmawiał poddania się operacji. Tracąc niemal zupełnie wzrok pracował bez ustanku nad wielkoformatowymi panneau, nazywanymi przez siebie dekoracjami.
W 1914 roku przyjaciel Moneta, premier Georges Clemenceau, wspierany przez bliskich artysty zaproponował, by cykl przedstawiający nenufary został podarowany narodowi francuskiemu. By jednak móc go zrealizować zgodnie z ideą Moneta, potrzebna była nowa, duża pracownia. Pomimo trudności związanych ze zdobyciem materiałów na jej budowę, powstała już rok później.
W Europie trwała wojna, lecz w Giverny największym powodem do niepokoju był wciąż pogarszający się stan wzroku Moneta. Mimo to, nieustępliwy w swoich działaniach ukończył pracę nad cyklem dekoracji i w 1922 roku podpisał akt darowizny cyklu panneau narodowi francuskiemu. Przebyta rok później operacja pozwoliła Monetowi odzyskać częściowo wzrok i powrócić do wytężonej pracy nad dalszą serią migoczących na tafli wody nenufarów. Artysta kontynuował ją aż do swojej śmierci w 1926 roku.
Post Scriptum
Postać Claude’a Moneta należy do grona najlepiej rozpoznawanych artystów w dziejach sztuki światowej. Nurt impresjonizmu zaś trwale zapisał się w historii jako wyznacznik rodzącej się nowoczesności. Jest nim niezaprzeczalnie, choć warto poddać refleksji powielaną tezę, że powstał w myśl konkretnej idei. Pięknym w swojej prostocie jest stwierdzenie Claude’a Moneta, który w jednym z wywiadów, jako dojrzały artysta, stwierdził, że obrazy są po to by na nie patrzeć, a nie by nad nimi rozmyślać. Korzystając z rady mistrza warto więc spojrzeć na jego dzieła jeszcze raz, by doświadczyć czystej impresji.
Bibliografia:
1. Bonafoux P., Monet. Biografia, Warszawa 2009.
2. Crepaldi G., Impresjoniści, Warszawa 2003.
3. Díaz M.J. (red.), Impresjoniści. Inspiracje i dziedzictwo, tłum. Ł. Szulim, Warszawa 2017.
4. Guze J., Impresjoniści, Warszawa 1976.
5. Heinrich Ch., Claude Monet, Warszawa 2005.
6. Roe S., Prywatne życie impresjonistów, Warszawa 2007.
Mecenasem artykułu jest firma:
Allegro
Allegro to największa w Polsce internetowa platforma handlowa. Powstała w 1999 roku jako serwis aukcyjny, dziś jest miejscem zarówno dla profesjonalnych firm, jak i okazjonalnych sprzedających. Obecnie społeczność Allegro to ponad 20 mln zarejestrowanych klientów. Każdego dnia sprzedaje się tu ponad milion przedmiotów, w tym setki dzieł sztuki. Pod jednym adresem klienci mogą znaleźć dzieła z uznanych galerii i kupić je w atrakcyjnych cenach, zarówno w drodze licytacji, jak i po stałych stawkach. To szybki i bezpieczny sposób na powiększenie swojej kolekcji o prawdziwe perełki i rarytasy.
A może to Cię zainteresuje:
- Albert Lipczinski „Bransoletka” - 23 maja 2024
- Aleksander Gierymski „Katedra w Amalfi” - 5 kwietnia 2024
- Aleksander Gierymski „Siesta włoska II” - 28 września 2023
- Henryk Rodakowski „Portret Leonii Blühdorn” - 4 sierpnia 2023
- Konrad Krzyżanowski „Portret żony artysty” - 28 lipca 2023
- Caravaggio „Głowa Meduzy” - 13 stycznia 2023
- Michał Anioł „Tondo Doni” - 25 listopada 2022
- Sandro Botticelli „Wenus i Mars” - 25 marca 2022
- Edgar Degas „Mała czternastoletnia tancerka” - 4 lutego 2022
- Tycjan. Mistrz w służbie największych - 15 sierpnia 2021
Genialny artykuł !!!! Przeniosłam sie w czasie. Dosłownie! Poprosze o więcej.
Artykuł napisany lekkim piórem profesjonalny w każdy calu. Prosi się o więcej takich artykułów o takiej tematyce z przyjemnością czyta się