Jan Matejko, Portret Józefa Ciechońskiego, 1873,
olej, płótno, 174 × 126 cm, Muzeum Śląskie w Katowicach
Maria Poprzęcka słusznie przypominała, że „głównym środkiem Matejkowskiej ekspresji są ludzkie twarze. «Matejko robi cały obraz na twarze, na wyrazy» – pisał Witkiewicz o Skardze i odnieść to można do wszystkich bez mała płócien”1. Spójrzmy tylko na bohaterów najsłynniejszego płótna mistrza Jana – Bitwy pod Grunwaldem. Ileż tu różnorodnych uczuć i umiejętnie stopniowanego dramatyzmu!
Warto jednak dodać, że spostrzeżenie Poprzęckiej odnosi się głównie do wielkich płócien artysty o tematyce historycznej. Zupełnie inaczej jest z Matejkowskimi portretami, zwłaszcza zaś oficjalnymi podobiznami malowanymi na zlecenie możnych. W nich autor Hołdu pruskiego niemal nigdy nie sięgał nie tylko po ekstatyczne i teatralne gesty czy bolesne grymasy, ale również rodzajową, anegdotyczną swobodę wyrazu. Wpływowi mieszkańcy zniewolonej Polski malowani przez Matejkę bywają zamyśleni i zatroskani, ale nigdy wzburzeni. Arystokratycznej powadze strojów i akcesoriów towarzyszy typowe dla elit wyważenie gestów i uspokojenie ruchów. Spetryfikowani na wieki na tle kosztownych makat i karabel, ukrywają pod napiętą skórą prawdziwe uczucia i emocje. Bywa jednak i tak, że nie sposób domyślić się ich treści. Co więcej, niektórzy modele mistrza Jana wydają się ich niemal zupełnie pozbawieni.
Przed nami doskonały przykład. Oto dumny i poważny ziemianin Królestwa Kongresowego, wojewoda sandomierski i papieski hrabia – Józef Ciechoński. Bogaty, wpływowy i utytułowany. Jak wspominał Marian Gorzkowski, Matejko niechętnie podejmował tematykę portretową2. Przyjmując zlecenie, musiał być przekonany o wyjątkowości swojego klienta. Zapewne tak było również i w tym przypadku. Wiemy, że podobizna Ciechońskiego była gotowa najpóźniej 8 lipca 1873 roku, kiedy artysta wspominał o jej ukończeniu w liście skierowanym do hrabiny Marii Pusłowskiej3. Pisał także o tym, że niebawem ukończona będzie również specjalna, zamówiona przez artystę snycerska rama portretu hrabiego4.
Portret Ciechońskiego zachwyca kolorystyką i kompozycją. Pierwsza z nich przywodzi na myśl malarstwo Tycjana, druga zaś nawiązuje do portretów pędzla Antoona van Dycka. Matejko wielokrotnie inspirował się malarstwem wielkiego Flamanda. Wydaje się, że uznawał wypracowane przez niego wzorce za przydatne do wskrzeszenia, a zarazem wyniesienia na nieznane dotąd wyżyny artystyczne tradycji polskiego portretu „sarmackiego”. Sarmacki strój i poza rodem z van Dycka – to nie mogło się nie udać! Można wymienić wiele dzieł mistrza Jana odwołujących się do sugestywnych kompozycji flamandzkiego malarza i oto jeden wybrany przykład. Jak zauważył Jan Ostrowski, ustawienie ciała modela w Portrecie Józefa Szujskiego jest niemal dosłownym powtórzeniem zakomponowania postaci z podobizny kardynała Durazzo pędzla słynnego współpracownika Rubensa5. Poza Ciechońskiego wspierającego dłoń na krześle mogła być natomiast inspirowana kilkoma podobnie pomyślanymi dziełami van Dycka, takimi jak Portret Fransa Snydersa ze zbiorów nowojorskiej Frick Collection.
Choć sylwetka hrabiego zwraca uwagę, to na zdecydowanie dłużej zatrzymują ją detale jego imponującego stroju. Ciechoński jest odziany w biały żupan i aksamitną delię obszytą kosztownymi sobolami. Prawą dłoń wspiera na obitym skórą krześle, na którym leżą futrzany kołpak, księgi oraz karabela. To wymowne oznaki przywiązania do staropolskiej tradycji szlacheckiej. O zaszczytnym pochodzeniu zdaje się przypominać również wspomniana już godna – żeby nie powiedzieć: nieco sztywna – poza hrabiego. Wisienką na tym portretowym torcie jest natomiast tyleż staranne, co modne ufryzowanie wojewody sandomierskiego. Spójrzcie tylko na tę bujną, trochę falującą, a trochę kędzierzawą czuprynę! Dodając modelowi salonowej elegancji, zwraca ona jednocześnie uwagę na najbardziej tajemniczy element portretu: gobelin stanowiący tło przedstawienia. Tła w postaci zabytkowych tapiserii były jednym ze znaków rozpoznawczych warsztatu portretowego twórcy Rejtana. W tle Portretu Marii Pusłowskiej znalazła się piękna i unikatowa makata arkadowa utkana na wyspie Chios w pierwszej połowie XVII wieku.
Gobelin z Portretu Józefa Ciechońskiego jest bardziej zagadkowy. Choć niektórzy uważają, że Matejko ukazał fragment jednego z arrasów wawelskich, to nie sposób przystać na tę identyfikację. Omawiana tkanina, być może ukazująca scenę ofiarowania Ifigenii, w większym stopniu przypomina gobeliny tkane we francuskim Aubusson według projektów z kręgu Isaaca Moillona. Jest to jednak tylko hipoteza, której potwierdzenie wymaga żmudnych badań. Kto wie, może w niedługiej przyszłości uda się zidentyfikować tkaninę uwiecznioną przez Matejkę? Zapewne artysta zakodował w niej istotny, choć dziś niestety już nieczytelny przekaz symboliczny, odnoszący się do cnót bądź służby publicznej sportretowanego.
Poświęćmy jeszcze nieco uwagi innym tekstyliom, a konkretnie olśniewającemu strojowi hrabiego Ciechońskiego. Skąd pomysł na przekazanie potomnym swej podobizny w delii i żupanie? Czy był to odosobniony gest o patriotycznej wymowie? Odpowiedź jest negatywna.
W drugiej połowie XIX stulecia w Galicji zapanowała wielka moda na patriotyczny strój narodowy. Uznany za austriacki ubiór galowy, bywał przywdziewany przez arystokrację i szlachtę nie tylko z okazji ważnych uroczystości państwowych i prywatnych, w tym również ślubów i wesel, ale także noszony na co dzień. Wielki boom na kontusze i żupany sprawił jednak niemały kłopot miejscowym krawcom. Jak przypomina Jan Ostrowski, zarówno w Krakowie, jak i we Lwowie mistrzowie nożyc krawieckich zatracili już umiejętność szycia tego typu ubrań6. Początkowo miano najlepszego krawca kontuszowego nosił więc z konieczności zdolny i pomysłowy tworzący w Wiedniu Niemiec Carl Moritz Frank, który opracowywał nowe fasony na podstawie nowożytnych rycin, prezentujących staropolskie ubiory. Wkrótce do grona kreatorów patriotycznej mody dołączyli także Polacy. Do najbardziej rozchwytywanych krawców należeli dwaj lwowianie: Jan Wieczyński i Karol Kropiowski7.
W ciągu kilkudziesięciu lat popularności wskrzeszonego stroju narodowego ulegał on licznym przemianom, powoli oddalając się od wzorców z czasów I Rzeczypospolitej8. Najbardziej wyrafinowane i najdroższe były stroje galicyjskich notabli wywodzących się z kręgów małopolskiej arystokracji. Niektóre spośród nich zostały utrwalone na portretach. Włodzimierz Dzieduszycki namalowany przez Henryka Rodakowskiego i Leon Sapieha uwieczniony przez Leopolda Horowitza mają na sobie żupany o głębokiej amarantowej barwie.
Tego samego koloru jest również kontusz Mikołaja Zyblikiewicza widoczny na portrecie pędzla Jana Matejki. Zdarzały się także nieco bardziej ekstrawaganckie i – dodajmy – dalekie od staropolskiej tradycji odcienie ubiorów narodowych. Teodor Axentowicz utrwalił na płótnie śnieżnobiałe żupan i delię Romana Potockiego, zaś nasz mistrz Matejko unieśmiertelnił ciemnogranatowy aksamitny kontusz Piotra Moszyńskiego, notabene zbliżony krojem do eleganckiego domowego szlafroka. Był to czas wielu udoskonaleń i odstępstw od mody staropolskiej. Dla wygody coraz częściej pas kontuszowy wiązano więc na żupanie, traktując kontusz jako strój wierzchni, który można było zdjąć w pomieszczeniu9.
Z czasem po strój narodowy coraz śmielej sięgali także nieuszlachceni przedstawiciele galicyjskiej inteligencji. Noszone przez nich ubiory jeszcze bardziej odbiegały jednak od barokowych wzorców. Oddajmy głos Kazimierzowi Chłędowskiemu, który tak oto opisywał tę odmianę mody patriotycznej:
„Ten strój z roku 1863 bynajmniej nie odpowiadał wymaganiom dobrego smaku. Przede wszystkim strój polski, oparty na strojach wschodnich, powinien być barwnym, szerokim, fałdzistym, aby być miłym dla oka. Strój zaś barwny i fałdzisty nie był wygodny do zajęć i sposobu bycia literatów, adwokatów, malarzy, rzeźbiarzy, kontuarzystów, i za dużo kosztował. Okrojono więc dawny strój polski, zrobiono zeń czarną, otwartą czamarę, czarny żupan z lichego jedwabnego rypsu, przepasany czarnym lakierowanym rzemieniem, zapiętym na posrebrzaną dużą klamrę z wypukłym orłem polskim, i uzupełniono go także czarnymi, mniej więcej szerokimi spodniami, tudzież palonymi, pomarszczonymi butami. To wszystko koronowała krakuska, […] często jednak ta krakuska zamieniała się na bardzo wysoką konfederatkę, z białego, czerwonego lub niebieskiego sukna, która z chudym strojem bardzo mizernie wyglądała”10.
Stroje opisywane przez Chłędowskiego znacznie odbiegają od reprezentacyjnego patosu kosztownego ubioru Ciechońskiego. Kolokwialnie mówiąc: to zupełnie inna liga. Młody hrabia mógł wówczas pozwolić sobie na podobiznę namalowaną przez samego Jana Matejkę, będącego u szczytu swoich możliwości artystycznych. Jeszcze w 1873 roku artysta odrzuci propozycję wyjazdu do Czech i zostanie dyrektorem krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych. W listopadzie przeprowadzi się z mieszkania przy ulicy Krupniczej do domu rodzinnego przy ulicy Floriańskiej 41 w Krakowie11. W kolejnym roku namaluje zaś znakomite Zawieszenie dzwonu Zygmunta na wieży katedry w Krakowie w 1521 roku. W sztafecie arcydzieł pojawią się z czasem kolejne ikoniczne płótna znane z podręczników szkolnych.
Zamawiając portret u mistrza Jana, Józef Ciechoński nie mógł wiedzieć, że w przyszłości zbankrutuje. Będzie musiał wtedy odsprzedać drogocenną pamiątkę księdzu zmartwychwstańcowi Eustachemu Tomaszowi Skrochowskiemu12. Od niego arcydzieło Matejki kupi w 1897 roku Ksawery Franciszek Orłowski herbu Lubicz – syn znanego kolekcjonera z Podola, Aleksandra Orłowskiego13. W latach 1924–1927 omawiane płótno będzie natomiast własnością znanego warszawskiego marszanda i antykwariusza żydowskiego pochodzenia, Abe Gutnajera, który sprzeda je Muzeum Śląskiemu w Katowicach14. Do dziś Portret Józefa Ciechońskiego stanowi prawdziwą perłę w koronie zbiorów tej wyjątkowej placówki muzealnej. Jeśli chcecie zachwycić się techniką malarską Matejki i zobaczyć zielonkawe żyły zdobiące lewą dłoń hrabiego, koniecznie musicie udać się do Katowic!
Bibliografia:
1. Gorzkowski M., Jan Matejko. Epoka lat dalszych, do końca życia artysty, z dziennika prowadzonego w ciągu lat siedemnastu, Kraków 1898.
2. Krawczyk J., Matejko i historia, Warszawa 1990.
3. Ostrowski J.K., Jan Matejko i jego wzory, w: Wokół Matejki. Materiały z konferencji „Matejko a malarstwo środkowoeuropejskie” zorganizowanej w stulecie śmierci artysty, red. P. Krakowski, J. Purchla, Kraków 1994.
4. Ostrowski J.K., Jeszcze o stroju polskim w malarstwie portretowym w XVII–XX wieku. Pomiędzy obrazami a źródłami, „Artifex Novus” nr 4, 2020.
5. Poprzęcka M., Kochankowie z masakrą w tle i inne eseje o malarstwie historycznym, Warszawa 2004.
6. Poprzęcka M., Matejko a akademizm, w: Wokół Matejki. Materiały z konferencji „Matejko a malarstwo środkowoeuropejskie” zorganizowanej w stulecie śmierci artysty, red. P. Krakowski, J. Purchla, Kraków 1994.
7. Przybyszewski W., Tajemnice kolekcji dzieł sztuki Aleksandra Orłowskiego z Podola i Michała Orłowskiego z Wołynia, „Spotkania z Zabytkami” nr 1–2, 2019.
8. Świątek A., „Robisz mi pan hrabia przykrość wielką”: korespondencja Jana Matejki z hrabią Piotrem Moszyńskim i córką jego Marią Pusłowską, „Biuletyn Biblioteki Jagiellońskiej” t. 56–57, 2006–2007.
9. Tarnowski S., Matejko, Kraków 1897.
- M. Poprzęcka, Matejko a akademizm, w: Wokół Matejki. Materiały z konferencji „Matejko a malarstwo środkowoeuropejskie” zorganizowanej w stulecie śmierci artysty, red. P. Krakowski, J. Purchla, Kraków 1994, s. 34. ↩
- M. Gorzkowski, Jan Matejko. Epoka lat dalszych, do końca życia artysty, z dziennika prowadzonego w ciągu lat siedemnastu, Kraków 1898, s. 73. ↩
- A. Świątek, „Robisz mi pan hrabia przykrość wielką”: korespondencja Jana Matejki z hrabią Piotrem Moszyńskim i córką jego Marią Pusłowską, „Biuletyn Biblioteki Jagiellońskiej” t. 56–57, 2006–2007, s. 127. ↩
- Ibidem, s. 126–127. ↩
- J.K. Ostrowski, Jan Matejko i jego wzory, w: Wokół Matejki…, op. cit., s. 108–109. ↩
- Idem, Jeszcze o stroju polskim w malarstwie portretowym w XVII–XX wieku. Pomiędzy obrazami a źródłami, „Artifex Novus” nr 4, 2020, s. 60–61. ↩
- Ibidem, s. 60–61. ↩
- Ibidem, s. 58. ↩
- Ibidem, s. 59. ↩
- Cyt. za: Ibidem, s. 58–59. ↩
- M. Gorzkowski, op. cit., s. 78. ↩
- W. Przybyszewski, Tajemnice kolekcji dzieł sztuki Aleksandra Orłowskiego z Podola i Michała Orłowskiego z Wołynia, „Spotkania z Zabytkami” nr 1–2, 2019, s. 24. ↩
- Ibidem, s. 24. ↩
- Ibidem, s. 24. ↩
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Twarze sławnych i zapomnianych. Życie i twórczość Alfonsa Karnego - 17 listopada 2024
- Jan Matejko „Portret Józefa Ciechońskiego” - 7 sierpnia 2023
- Misterium ekspresji. Rzeźby Johanna Georga Pinsla - 5 maja 2023
- Marcello Bacciarelli „Portret Michała Jerzego Mniszcha z córką Elżbietą i psem Kiopkiem” - 29 stycznia 2023
- Wytrwały humanista. Życie i twórczość Tadeusza Kulisiewicza - 15 stycznia 2023
- Między Parchatką a Pociejowem. Życie i twórczość Jana Piotra Norblina - 5 stycznia 2023
- Na wielu strunach. Motyw zesłania w twórczości Jacka Malczewskiego - 9 grudnia 2022
- Paolo Veronese „Alegoria Cnoty i Występku” - 21 listopada 2022
- „Ażeby przedstawić możliwie najwierniej”. Życie i twórczość Bernarda Bellotta zwanego Canalettem - 16 listopada 2022
- „Niech zginie świat, byle żyła sztuka”. Życie i twórczość Jana Gotarda - 13 listopada 2022