Pchnięcie floretem i cięcie deski drzeworytniczej to dwie domeny nieodwołalnych decyzji oraz precyzyjnego, bezbłędnego ruchu. Tylko wtedy można osiągnąć pełny sukces w tych na pierwszy rzut oka skrajnie odległych dziedzinach. Ich techniki w imponujący sposób opanowała polska artystka, Wiktoria Goryńska. Jak żadna inna międzywojenna graficzka triumfowała zarówno w konkursach plastycznych, jak i rywalizacjach sportowych. Jako niezrównana mistrzyni drzeworytu współtworzyła równocześnie ruch kobiet sportsmenek wyzwolonych spod jarzma ograniczających stereotypów. Będąc prawdziwą obywatelką świata, przecierała szlaki dla współczesnych kobiet.

Wiktoria Goryńska, Portret – głowa na poduszce | 1928, Muzeum Narodowe w Warszawie
Spójrzmy na dwa spośród jej niekonwencjonalnych autoportretów. Autoportret z telefonem z 1930 roku jest wyraźnie maskulinizowany1. Świadczą o tym nie tylko fryzura i strój, ale nawet charakterystyczne wygięcie postaci. Ręce artystki przekonują o jej sile, zaś postawa o niezmąconej pewności siebie. Goryńska nie odkrywa przed nami swoich emocji. Tym, co eksponuje, nie jest własna psychika, lecz postawa wobec życia.
Czytaj dalej
- K. Kulpińska, Autoportret artystki w polskiej grafice na tle wizerunków własnych graficzek europejskich i amerykańskich z lat dwudziestych–trzydziestych XX wieku, „Acta Universitatis Nicolai Copernici: Zabytkoznawstwo i Konserwatorstwo” t. 47, 2016, s. 228. ↩