Kiedy na frontach I wojny światowej grzmią działa, w dalekiej Ufie student polskiego pochodzenia sumiennie zgłębia tajniki meteorologii. W indeksie wykaligrafowane ma imię i nazwisko: Józef Fedorowicz.
Po ukończeniu studiów, jako dyplomowany znawca procesów zachodzących w atmosferze, zostanie wysłany na Ural1. Górski łańcuch na granicy Europy i Azji nie stanie się chyba jednak wymarzonym miejscem dla Fedorowicza. Tęsknić będzie za Polską i… teatrem. W 1922 roku pojawia się szansa na odmianę losu. Dwudziestodziewięcioletni meteorolog zostaje kierownikiem stacji w Zakopanem. U podnóża Tatr klimat jest niezwykły nie tylko w sensie fizycznym.
Mierzy promieniowanie słoneczne, bada opady atmosferyczne, przygląda się grubości śnieżnej pokrywy, skrzętnie zapisuje i analizuje wyniki, ale nawet liczne służbowe obowiązki nie pogrzebią teatralnych marzeń młodego naukowca zatrudnionego w Państwowym Instytucie Meteorologicznym (PIM). Instytucja da Federowiczowi nie tylko comiesięczną pensję, ale także pseudonim – Pimek.
Pimek znany był w Zakopanem także jako Wiatr Halny, co miało łączyć jego meteorologiczne zainteresowania z artystycznym temperamentem. Fedorowicz, kiedy opuszczał stację meteorologiczną, grywał w Teatrze Formistycznym Stanisława Ignacego Witkiewicza2, a nawet amatorsko parał się malarstwem3. Panów połączyła bynajmniej nie tylko sceniczna zażyłość, czego dowodem są wizerunki Halnego wykonywane przez Witkacego. Zdaniem Anny Żakiewicz było ich dziewięć4. Mnie udało się doliczyć dziesięciu.
Król Ryszard
Pięć zachowanych w zbiorach Muzeum Tatrzańskiego arkuszy zarysowanych przez Witkacego, a wyobrażających Pimka, to piękny uśmiech kapryśnej historii, bowiem stacja, w której pracował Fedorowicz, pierwotnie mieściła się na poddaszu muzealnego gmachu5. Można zatem powiedzieć, że wizerunki wróciły do „domu”. Najstarszy z nich powstał w czerwcu 1925 roku, a zatem trzy lata po przyjeździe meteorologa do Zakopanego. Oprócz portretów dowodem przyjaźni był także otrzymany od Witkacego aksamitny beret, o którym wspominał Rafał Malczewski6. Niestety z beretem historia obeszła się mniej łaskawie.
Na najstarszym portrecie Fedorowicz został ujęty w typowym dla Witkacego popiersiu, ukostiumowany na Ryszarda III, co stanowić miało pamiątkę jego aktorskiej kreacji w Nowym Wyzwoleniu7 napisanym przez Witkiewicza. W tym czasie nie tylko Fedorowicz wcielał się w królewską rolę; znajdujący się w Bibliotece Narodowej afisz Teatru Małego informuje, że Ryszarda III wykreował także wspaniały Wiesław Gawlikowski8.
Napisane pięć lat przed powstaniem portretu Nowe wyzwolenie zostało poświęcone Karolowi Szymanowskiemu, a król Ryszard III to jedna z kluczowych dramatis personae. Sam Witkacy widział tę postać jako:
„[…] garbatą. Ogoloną zupełnie. Na głowie okrągła czapeczka czerwonego koloru; na niej korona. Ubrany w półpancerzyk, na który włożony luźny kubrak (czy coś podobnego), czerwony, obszyty czarnym futrem. Buty długie za kolana, brązowe, z olbrzymimi ostrogami. U boku duży miecz oburęczny”9.
Aż tyle na portrecie ujętym w popiersiu zmieścić się nie mogło. Wizerunek został wykonany w typie B, określanym w Regulaminie Firmy Portretowej S.I. Witkiewicz jako:
„[…] rodzaj bardziej charakterystyczny, jednak bez cienia karykatury. Robota bardziej kreskowa […] z pewnym odcieniem cech charakterystycznych, co nie wyklucza ładności w portretach kobiecych”10.
Zgodnie z deklaracją autora stosunek do modela miał być obiektywny.
Autor rysunku połączył dwa światy – artystycznej kreacji teatralnej i futurystycznego sztafażu cyferblatów i podziałek przyrządów mierniczych charakteryzujących rzeczywisty zawód modela. Można powiedzieć, że Witkacy z właściwą sobie dezynwolturą zniósł działanie czasu – przeszłość, teraźniejszość i przyszłość stopiły się w jedno. Quazi-historyczny kostium, obecny zawód portretowanego i maszyneria stanowiąca synonim nadchodzącego, stechnicyzowanego jutra. Zdaniem córki Pimka to właśnie ten portret był ulubionym wizerunkiem ojca11. Są na to również inne dowody.
Zachowało się zdjęcie wykonane w zakopiańskiej willi Atlas należącej do Fedorowiczów. Józef z dumą pozuje na tle eksponowanych wizerunków wykonanych ręką Witkacego – honorowe miejsce zajmuje konterfekt w stroju Ryszarda III w otoczeniu cyferblatów.
Pomysł uwiecznienia Wiatra Halnego wśród tykających wskazówek i sunących z wolna wskaźników nie był jednak wyłącznie domeną Witkiewicza. Podobne tło wybrała dla portretu Pimka Winifred Cooper, notabene malująca aktorka Teatru Formistycznego, odgrywająca w Nowym wyzwoleniu rolę Tatiany.
Pimek typu C
Firma S.I. Witkiewicz wykonywała portrety pod warszawskim adresem Bracka 23 m. 42 oraz w zakopiańskiej willi Tatry przy Chramcówkach 2112. Zdarzały się jednak jednostki uprzywilejowane, mogące liczyć na sesję we własnym domu lub okolicznościach towarzyskich. Jednym z tych szczęśliwców był właśnie Pimek.
Charakterystycznie pociągła twarz z wydatnymi kośćmi policzkowymi, pełne melancholii oczy i wysokie czoło Witkacy oddał także na drugim portrecie datowanym na kwiecień 1927 roku.
Tym razem realistyczny modelunek twarzy kontrastuje z fantazyjnie ukształtowanym tłem, zdaniem Anny Żakiewicz przypominającym kielich kwiatu13. Niezwykła jest niemal monochromatyczna skala szarości kontrapunktowanych jedynie prędkim, energicznym duktem czerwonej kredki.
Najwidoczniej sam Witkacy zmienił zdanie co do typologicznego przyporządkowania portretu, nanosząc nietypowe oznaczenie „T.B+(-C)”. Typ B znany z poprzedniego wizerunku Pimka tym razem miał być wzbogacony o elementy rodzaju C, jednak ostatecznie autor przed literą postawił minus. O ile poprzedni rodzaj zakładał „obiektywny stosunek” do modela, o tyle Typ C miała wyróżniać – zgodnie z regulaminem firmy – „Charakterystyka modela subiektywna, spotęgowania karykaturalne tak formalne, jak i psychologiczne niewykluczone”14. Dodajmy, że był to rodzaj wizerunków powstających wyłącznie dla grona znajomych artysty. Jeśli ktoś spoza kręgu towarzyskich wybrańców chciał mieć dzieło podobnego typu – mógł liczyć na typ D, gwarantujący analogiczne rozwiązania estetyczne, jednak „bez żadnych sztucznych środków”15. Połączenie tych dwóch pozornie antytetycznych typów nie było dla Witkacego niemożliwe, czego dowiódł, portretując w 1922 roku węglem i pastelami Czesława Jankowskiego16.
Rację miała Joanna Pollakówna, pisząc, że Witkiewiczowskie kompozycje wypełnione bywają „zgrzytliwą wrzawą pospiesznych, pewnych siebie, podługowatych kresek określających kształty, ale nie płaskie bynajmniej, jak by z postulatów autora wynikało, lecz plastyczne, wyrzeźbione cienkim kreskowaniem i gradacją walorów”17. Rzeźbiarskość modelunku, czyli zręcznie budowana iluzja trójwymiarowości postaci, zachwyca w portrecie Fedorowicza z końca lat 20.
Mexykanskij męczennik
23 kwietnia 1930 roku Witkacy bawi się w szerszym gronie, a spotkanie towarzyskie owocuje powstaniem przynajmniej kilku wizerunków; wśród nich jest także profilowy wizerunek Pimka, co stanowi u Witkiewicza ikonograficzną rzadkość18. Na brunatnym kartonie pojawia się ostry kontur szczupłej twarzy. Praca uderza nieoczywistością – gwałtowność fragmentów rysunku, jej twardość i suchość budują ekspresyjne napięcia, następnie rozładowywane bardziej „malarsko” traktowanymi partiami. Kolorystyka zostaje zawężona do odcieni brązu, ożywianych miętowego koloru łuną bijącą od twarzy modela, oszczędnie dozowaną żółcienią kołnierzyka i ledwo zasugerowanym błękitem krawata.
Na kolejny portret nie trzeba było czekać długo. 6 maja 1930 roku w towarzystwie pisarza Michała Choromańskiego panowie raczą się alkoholem, a nie żałują sobie i kawy, co Witkacy odnotowuje na portrecie symbolem „Cof”. Znaczenia kofeiny na proces twórczy artysta bynajmniej nie ignorował, do dziś zachowało się sporo wizerunków z adnotacją sugerującą wypijanie filiżanki kawy w trakcie pracy. Podczas tej samej majowej sesji portretowej powstanie wizerunek zaprzyjaźnionego literata i kolejny – Pimka.
„Święty Józio
Fedorowicz
męczennik
mexykanskij
a poliak mimo to”
– podpisuje Witkacy, nawiązując żartobliwie do kresowej wymowy Fedorowicza19.
Jak na męczennika przystało, Fedorowicz wygląda na dość zmęczonego, lekko czerwienią mu się uszy, a bujna czupryna opada. Na wąziutkich ramionach osadzona jest szyja ze szkicowo zasugerowanym kołnierzykiem i czarnym krawatem. Czerwienią się wąskie usta Fedorowicza. Witkacy zaznacza „T.C” – tym razem nie dopisuje już minusa, bo rysunek doskonale wpisuje się w estetykę tego typu.
Zupełnie niemęczeńsko wygląda Fedorowicz na piątym wizerunku z kolekcji Muzeum Tatrzańskiego. Tym razem upozowany jest swobodnie, z lekko przechyloną głową, bogatsza kolorystyka ożywia wizerunek. Bujna fryzura wróciła już do niegdysiejszej formy, oczy skrzą się połyskliwie, a usta układają się w tajemniczy, choć życzliwy uśmiech. Jest wrzesień 1936 roku, Witkacy dopisze, że tworząc wizerunek, pił piwo nieuznawane przez niego za alkohol, bowiem obok znalazły się symbole świadczące o tym, że nie raczył się napojami wyskokowymi i nie palił tytoniu. Typ wizerunku został zakwalifikowany jako „T.B + d”, czyli stanowił połączenie, które zakładało:
„[…] spotęgowanie charakteru graniczące z pewną karykaturalnością. Głowa większa niż naturalnej wielkości. Możliwość zachowania w portretach kobiecych «ładności», a nawet jej spotęgowania w kierunku pewnego tzw. «demonizmu»”20.
Spotęgowany charakter zakopiańskiego meteorologa i aktora wydaje się jednak daleki od „demonizmu”. Mariaż typów B i d nie należał do rzadkich – pod koniec lat 20. Witkacy sportretował w tej manierze m.in. Juliana Tuwima. Na tym jednak portretowa odyseja się nie kończy. Gnani Halnym Wiatrem szukamy dalej.
Wiatr Halny w Lublinie
Szukając kolejnych portretów Fedorowicza, należy zajrzeć do Lublina. Tamtejsze Muzeum Narodowe ma w swoich zbiorach wizerunek wykonany w marcu 1929 roku, a zatem lokujący się chronologicznie mniej więcej w połowie portretowej współpracy Witkacego i Pimka.
Twarz Pimka, wyłaniająca się z udrapowanej teatralnie peleryny, zwrócona jest w trzech czwartych. Grafitowy papier ożywiają bliki kładzione na twarzy modela różową kredką, zaś czerwień tkaniny kontrastuje z zielonym tłem.
Znów mamy do czynienia z typem B+d, choć wizualnie jest to portret zupełnie inny od poprzedniego. Zachwyca wizyjnością tajemniczego światła, głębią psychologicznej obserwacji i maestrią Witkacowskiej deformacji osiągniętej – ponownie – przy udziale filiżanki kawy.
W lubelskiej kolekcji znajdziemy też wizerunek o rok młodszy, powstały 2 maja 1930 roku, podczas sesji narkotycznej. Witkacy, zanim wziął do ręki bordowy arkusz papieru, przyjął kokainę i eukodal, co skrzętnie odnotował na wizerunku przy pomocy symboli „Co + Eu”. Nie było to w jego portretowej twórczości precedensem. Bliźniacze oznaczenia znajdziemy na sporej grupie portretów typu C, by wspomnieć wizerunek Michała Jagodowskiego ze zbiorów Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku, sygnowany dokładnie tą samą datą dzienną i roczną, co może oznaczać, że obie prace powstały podczas tej samej sesji portretowej. Posiedzenie musiało być niezwykle udane, skoro poza wymienionymi z 2 maja 1930 roku w słupskiej kolekcji zachowały się trzy portrety Michała Choromańskiego.
Działanie eukodalu odnotowano nie tylko na Witkacowskich portretach, ale także we wspomnieniach. Tomasz Zan relacjonował po latach:
„W szpitalu Czerwonego Krzyża organizował narkotyczne «orgie». Pamiętam, że zażywał wtedy najczęściej peyotl, a mnie w dowód największej przyjaźni dawał jakieś hiszpańskie proszki. Nie robiły one jednak na mnie żadnego wrażenia. Dostałem kiedyś eukodal. Nawet nie zaszumiało mi w głowie, o żadnych wizjach nie było mowy, wszystko widziałem w naturalnych kolorach i wymiarach. Witkacy był wściekły: «Jesteś szalony i najmocniejszy byk, skoro nie reagujesz na eukodal»”21.
Na postrzeganie Witkacego eukodal zdecydowanie działał. Głowa Pimka zdaje się ustawiona na podstawce, wiśniowy papier kontrastuje z żółtą kredką, uzupełnioną błękitnymi refleksami i czarnym, nerwowo zwielokrotnionym konturem twarzy o pełnych melancholii oczach.
Wiatr Halny na Pomorzu
Dwa kolejne Wiatry Halne przywiało aż do Słupska. Oba datowane są ręką artysty na maj 1930 roku, a zatem moment szczególnej portretowej aktywności. Pierwszy z nich22 to podręcznikowy przykład typu C. Opalizujący zmiennymi, nieraz kontrastowymi barwami, śmiałością deformacji dowodzi bogactwa Witkiewiczowskiej inwencji. Rysy twarzy zbiegają się, a linie kłębią przy prawej krawędzi, walorowe przejścia od bieli przez błękity, aż po granaty odcinają się od oranżów, żółcieni i cieniutkich, zakrzepłych czarnych linii. Witkacy zapisuje, że oprócz kokainy przyjął także eukodal, a na koniec jeszcze jedną dawkę kokainy.
Drugi ze słupskich portretów Pimka nosi sygnaturę niemal bliźniaczą23, choć pozbawioną dopisku o zdublowanej kokainie, może więc należałoby przyjąć, że jest on starszy. W sposób charakterystyczny dla „skokainowanego” Witkacego linia zaczyna drżeć nerwowym duktem, a kontur bywa parokrotnie powtarzany. Granatowo obrysowanej twarzy towarzyszy łososiowo-oranżowa poświata wzmocniona szafranową żółcienią, co czyni z tego portretu jeden z najpiękniejszych w ikonografii Pimka.
Trapi mnie wątpliwość, na ile wobec tak daleko posuniętej deformacji pewni możemy być rozpoznania modela. Pociągła twarz zakończona spiczastą brodą zdaje się przypominać Włodzimierza Nawrockiego, jednak tradycja rozpoznawania w tym wizerunku Pimka jest długa i sięga prac Ireny Jakimowicz z połowy lat 80. ubiegłego wieku24.
W 2001 roku na rynku aukcyjnym pojawił się kolejny wizerunek Pimka wykonany ręką Witkacego. Za cenę wywoławczą 17 000 złotych oferowano wizerunek z grudnia 1927 roku25, a zatem bardzo wczesny. Witkacy oznaczył go jako T.C, choć deformacja nie jest w tym przypadku szczególnie daleko posunięta. Wyrazista twarz, smukły nos i melancholijne, nieco lękliwe spojrzenie Pimka zostało zwieńczone burzą rozrzuconych na boki włosów.
Słowa Tadeusza Dobrowolskiego o „widmowych portretach”, które są „przeżynanych zygzakami i promienistymi smugami, zanurzonych w astralnej aurze duchowej”26, doskonale znajdują swoje odzwierciedlenie w pastelowej rzeczywistości. Astralna aura towarzyszy wszystkim Witkacowskim portretom znawcy atmosfery.
Świństwo rozpełznie się wszędzie
Choć w drugiej połowie lat 30. nie powstaną już portrety Pimka, zażyłość łącząca klan Fedorowiczów z Witkiewiczem nie osłabnie. W twórczości literackiej i pismach teoretycznych artysty gęstnieć będzie atmosfera katastrofizmu.
„Witkacy wieszczył […] zanik wszelkich uczuć metafizycznych wynikających z postępu technicznego oraz związaną z nim mechanizacją życia”27.
A jeśli sztuka wypływa z „uczuć metafizycznych”, czeka ją niechybny koniec. Wizję przyszłości artysta wyłożył w groteskowym czterowierszu:
„Nie zabrną me twory pod żadne strzechy.
Bo tedy, na szczęście żadnych strzech nie będzie,
W ogóle z tego żadnej nie będzie uciechy,
I tylko świństwo równomiernie rozpełznie się wszędzie”28.
Zofia Radwańska pisała, że:
„Zaufanie, jakim darzył Witkacy rodzinę Fedorowiczów, wspomina w swych wspomnieniach Julitta. Gdy ostatni raz widzieli się z artystą pod koniec sierpnia 1939 roku, Witkacy chciał się pożegnać przed wyjazdem do Warszawy i wręczył przyjaciołom klisze i fotografie swoich prac oraz zwinięty w rulon swój ostatni autoportret”29.
Historie rodzinne
Cała familia Fedorowiczów pozowała artyście. Do dziś zachowało się wiele portretów przedstawiających żonę Pimka – Zofię30, jego córki czy nawet matkę – Annę. W Muzeum Tatrzańskim przechowywane są wizerunki Julitty Fedorowicz i jej maleńkiej siostrzyczki Eugenii. Jeszcze dwie dekady temu kolekcja pozostawała w rękach córek aktora i meteorologa.
Panie wreszcie zdecydowały się sprzedać zakopiańskiemu muzeum rodzinną kolekcję Witkacowskich portretów. Przekazując osiemnaście prac, deklarowały:
„Portrety pochodzą z przedwojennej o dużo większej kolekcji Józefa Fedorowicza. Witkacy, pozostając 17 lat w zażyłej przyjaźni, portretował wielokrotnie z własnej inicjatywy Józefa Fedorowicza i jego najbliższą rodzinę. Decydując się na umieszczenie posiadanych przez nas portretów Witkacego w galerii Muzeum Tatrzańskiego, pragniemy spełnić wolę naszego Ojca Józefa Fedorowicza, który pod koniec swego życia bardzo nas prosił, abyśmy zadbały o to, by jego ukochana kolekcja Witkacowska nie uległa rozproszeniu”31.
Pimek odszedł 17 listopada 1963 roku, na dziesięć dni przed swoimi siedemdziesiątymi urodzinami, i został pochowany na cmentarzu w Pęksowym Brzyzku. Wdowa po Wietrze Halnym, Zofia Fedorowiczowa, dożyła stu lat. Spoczęła obok męża w 2002 roku. Jej marzenie o nierozproszeniu rodzinnej kolekcji udało się w znacznej mierze spełnić.
Rodzina pozostawała w posiadaniu nie tylko portretów własnych, ale i zaprzyjaźnionego sąsiada – Jerzego Gawlińskiego, a także kilku rysunków.
Julitta przywoływała po latach z pamięci kulisy powstania pierwszego portretu swojej matki, tuż po ślubie z Fedorowiczem w 1927 roku:
„[Witkacy] Przyjrzawszy się młodej żonie przyjaciela, oznajmił: «Podoba mi się twoja Zosieńka, zaraz zrobię jej portret». Sztalugę i wszystko, co potrzebne do portretowania, Witkacy trzymał u mojego ojca, w biurze stacji meteorologicznej, które mieściło się wówczas na trzecim piętrze Muzeum Tatrzańskiego […]”32.
Julitta Fedorowicz-Stopa była najprawdopodobniej ostatnią żyjącą modelką Witkacego. Odeszła w styczniu 2021 roku.
Przeminęło z Wiatrem
Wizerunki Fedorowicza to nie tylko szczególny rysunkowy zapis przyjaźni, ale także prezentacja szerokiego spektrum portretowych możliwości Witkacego. Niewiele jest w historii rodzin mogących poszczycić się tak liczną kolekcją konterfektów wykonanych przez Stanisława Ignacego Witkiewicza jak Pimek i jego krewni. Mimo że odeszli, zapewnili sobie kawałek nieśmiertelności.
Jeszcze za życia Witkiewicza pisano, że jego talent „kipi zdrowym szaleństwem i z nieokiełznaną furią nurza się w możliwościach fantazji, szumi i pędzi żywiołowo jak sirocco”33. Dodać można, że nie tylko jak wspomniany suchy wiatr z basenu Morza Śródziemnego, ale także jak rodzimy halny.
Bibliografia:
1. Błoński J., Witkacy. Sztukmistrz, filozof, estetyk, Kraków 2000.
2. Dobrowolski T., Malarstwo polskie ostatnich dwustu lat, Wrocław 1976.
3. Jakimowicz I., Witkacy. Malarz, Warszawa 1985.
5. Pollakówna J., Malarstwo polskie między wojnami 1918–1939, Warszawa 1982.
6. Relacja Warszawa–Zakopane, red. K. Kucharska-Hornung, Warszawa 2017.
7. Słupska kolekcja dzieł Stanisława Ignacego Witkiewicza, red. K. Maciejewska, E. Mazur, Słupsk 2021.
8. Witkacy. Sejsmograf epoki przyspieszenia, red. Z. Machnicka, P. Polit, Warszawa 2022.
9. Witkiewicz S.I., Dramaty, t. 1, Warszawa 1962.
10. Żakiewicz A., Witkacy. Kolekcja prac Stanisława Ignacego Witkiewicza w Muzeum Tatrzańskim w Zakopanem, Zakopane 2017.
11. Żakiewicz A., Stanisław Ignacy Witkiewicz / Autoportret, w: Wyprawa w dwudziestolecie, red. K. Nowakowska-Sito, Warszawa 2008.
- A. Żakiewicz, Witkacy. Kolekcja prac Stanisława Ignacego Witkiewicza w Muzeum Tatrzańskim w Zakopanem, Zakopane 2017, s. 70. ↩
- Ibidem. ↩
- Witkacy u Fedorowiczów – wystawa wirtualna, witryna Muzeum Tatrzańskiego, https://muzeumtatrzanskie.pl/wirtualne-galerie/witkacy-u-fedorowiczow (dostęp: 24.10.2022). ↩
- A. Żakiewicz, op. cit., s. 70. ↩
- Witkacy u Fedorowiczów, op. cit. ↩
- Ibidem. ↩
- A. Żakiewicz, op. cit., s. 70. ↩
- Afisz Teatru Małego z 1926 roku, https://polona.pl/item/program-inc-warjat-i-zakonnica-czyli-niema-zlego-coby-na-jeszcze-gorsze-nie,MjY1MzMyMTA/1/#info:metadata (dostęp: 21.10.2022). ↩
- S.I. Witkiewicz, Dramaty, t. 1, Warszawa 1962, s. 265. ↩
- Cyt. za: Regulamin Firmy Portretowej S.I. Witkiewicz, http://www.witkacy.hg.pl/firma/regul.htm (dostęp: 24.10. 2022). ↩
- Witkacy u Fedorowiczów, op. cit. ↩
- Relacja Warszawa–Zakopane, red. K. Kucharska-Hornung, Warszawa 2017, s. 142. ↩
- A. Żakiewicz, op. cit., s. 74. ↩
- Cyt za: Regulamin Firmy Portretowej S.I. Witkiewicz, op. cit. ↩
- Ibidem. ↩
- Obecnie w kolekcji Muzeum Narodowego w Warszawie. ↩
- J. Pollakówna, Malarstwo polskie między wojnami 1918–1939, Warszawa 1982, s. 20. ↩
- A. Żakiewicz, op. cit., s. 126. ↩
- A. Żakiewicz, op. cit., s. 128. ↩
- Regulamin… op. cit. ↩
- Cyt. za: Witkacy w anegdocie, portal Witkacologia, https://witkacologia.eu/Witkacy%20w%20anegdocie/anegdoty3.html (dostęp: 24.10.2022). ↩
- Słupska kolekcja dzieł Stanisława Ignacego Witkiewicza, red. K. Maciejewska, E. Mazur, Słupsk 2021, s. 144. ↩
- Ibidem, s. 145. ↩
- I. Jakimowicz, Witkacy. Malarz, Warszawa 1985, s. 87. ↩
- Portret Józefa Fedorowicza, portal Agra-Art, https://sztuka.agraart.pl/licytacja/65/3060 (dostęp: 23.10. 2022). ↩
- T. Dobrowolski, Malarstwo polskie ostatnich dwustu lat, Wrocław 1976, s. 160. ↩
- A. Żakiewicz, Stanisław Ignacy Witkiewicz / Autoportret, w: Wyprawa w dwudziestolecie, red. K. Nowakowska-Sito, Warszawa 2008, s. 194. ↩
- Ibidem, s. 194. ↩
- Witkacy u Fedorowiczów, op. cit. ↩
- Witkacy. Sejsmograf epoki przyspieszenia, red. Z. Machnicka, P. Polit, Warszawa 2022, s. 414. ↩
- Witkacy u Fedorowiczów, op. cit. ↩
- Ibidem. ↩
- J. Błoński, Witkacy. Sztukmistrz, filozof, estetyk, Kraków 2000, s. 6. ↩
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Jean-Étienne Liotard „Śniadanie rodziny Lavergne” - 19 lipca 2024
- Alfons Karpiński „Portret malarzy w Jamie Michalikowej” - 31 maja 2024
- Carmen jak malowana - 23 maja 2024
- Witold Wojtkiewicz „Portret Lizy Pareńskiej” - 15 marca 2024
- Stanisław Masłowski „Wschód księżyca” - 1 marca 2024
- Deszcz nad Como. Lombardzkie wojaże - 8 grudnia 2023
- Księżniczka na Parnasie. Bożki słowiańskie Zofii Stryjeńskiej - 17 września 2023
- Giovanni Francesco Penni zw. il Fattore „Święta Rodzina ze św. Janem Chrzcicielem i św. Katarzyną Aleksandryjską” - 7 września 2023
- Paris Bordone „Wenus i Amor” - 28 sierpnia 2023
- Co słychać u Vermeera? - 8 sierpnia 2023