Muzeum położone jest w zacisznym punkcie wielkiego miasta. Galeria Sztuki Dawnej, w której prezentowane są m.in. obrazy polskich mistrzów pędzla, zajmuje jeden z wolnostojących budynków, obok głównego pałacu. Nie jest to miejsce o wielkiej powierzchni wystawowej, z jakimi mamy do czynienia np. w naszych narodowych muzeach, ale nie znaczy to, że nie ma tam arcydzieł sztuki polskiej, które warto zobaczyć.
Dodatkowym atutem całego kompleksu łódzkiego muzeum jest piękny ogród, po którym w ciepłe dni można odbyć cudowny spacer. Zapraszamy na wybór dziesięciu wspaniałych dzieł z kolekcji łódzkiego muzeum, którym warto się dłużej przyjrzeć i nasycić oczy.
1
Józef Chełmoński, Powitanie słońca – żurawie
Zawsze, gdy patrzę na obraz Chełmońskiego Powitanie słońca – żurawie, zastanawiam się, czy nie jest to najpiękniejsze dzieło, jakie ten artysta stworzył. Każdy sam powinien zatem spróbować wejść w ten nastrój symboliki dzikiej natury. Natury pulsującej życiem „naszych małych braci”. Obrazów z tematem żurawi Chełmoński namalował cztery. Miedzy pierwszym (1870, w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie) a tym, o którym tu mowa, upłynęło lat czterdzieści. Mamy więc możliwość zaobserwowania przemiany twórczej artysty. Obraz Powitanie słońca – żurawie Józef Chełmoński stworzył cztery lata przed śmiercią. Zamieszkiwał wtedy w maleńkiej mazowieckiej wsi Kuklówce. Pod koniec życia z obrazów artysty zniknęli ludzie. Jedynymi bohaterami jego pejzaży stały się dzikie zwierzęta. To, że Chełmoński był najwybitniejszym polskim malarzem animalistą, nie podlega raczej dyskusji. Jeden z biografów artysty zanotował:
„Nie było ptaka, którego by nie znał, […] a obyczaj ptactwa wędrownego podniósł poetycznością do godności dzieła sztuki”.
Planował jeszcze jeden obraz z tymi dumnymi ptakami, Żurawie w obłokach (1913–1914). Nie zdążył jednak już go ukończyć.
2
Aleksander Gierymski, Brama na Starym Mieście
W 1879 roku Aleksander Gierymski powrócił do Warszawy po wielu latach spędzonych za granicą, kształceniu się w Akademii Sztuk Pięknych w Monachium oraz pobycie w Rzymie. W stolicy przebywał aż do roku 1889, z przerwami na leczenie za granicą zszarpanego psychicznie zdrowia. Następnie wyjechał do Monachium i na stałe opuścił Polskę. Lata spędzone w Warszawie przyniosły wiele wybitnych obrazów, m.in. Stare Miasto, Solec, różne wersje Trąbek czy Pomarańczarki oraz dzieło, o którym tu mowa. Myślę, że obraz ten możemy skomentować poetycko. Stanisław Grochowiak za młodu marzył, aby zostać malarzem. Został poetą. W swoim wierszu Brama na Starym Mieście. Kopia obrazu Aleksandra Gierymskiego, w jego pierwszej części, za pomocą poetyckich środków wyrazu ożywia nieruchomy pejzaż miejski przedstawiony przez malarza. Uważa się bowiem, że poeta opisując jakiś obraz, „starał się nie opowiadać tego, co dostrzegało jego oko, nie kopiować, lecz interpretował, zdawał się przekraczać granice płótna”. Spójrzmy na obraz i przeczytajmy początkowy fragment tego wiersza, a przekonamy się, czy poeta swoim utworem przekroczył granicę interpretacji płótna.
Jest mocna. Kamienna. Zwieńczona portykiem
Jak głowa lwa. Albo wołu. (Tu wół bardziej pokrewny.)
Ma w sobie czeluść tak gęstą jak syrop
Lub kancelaria adwokata zmarłego na piersi.Wzbudza szacunek. Bo w takim tunelu
Nie róża pachnie, nie dzwonek wiatyku,
Lecz młotek szewca – na końcu spłaszczony
Jak pieczęć kanclerska – lub całus obleśnika.Dwa szyldy na skrzydłach pionowych uniosła:
Jeden jest polski, więc ozdobny w klucze –
Drugi prawitielny: rozcięty w dwujęzyk
Zaborczej żmii.
[…]
3
Ludwik de Laveaux, Paryż w nocy
„Ludwik de Laveaux zmarł w Paryżu na suchoty, w wieku, w którym wielu zaledwie pierwsze bojaźliwe stawia kroki w dziedzinie, która dla niego tajników nie miała” – tak pisał współczesny artyście malarz, Henryk Piątkowski. Podobno śmiano się z niego, gdy codziennie w nocy szkicował paryskie latarnie. Ale on nie zważał na nic i uparcie robił swoje. Wilgotne noce miasta nad Sekwaną odebrały mu zdrowie, a w końcu i życie, w wieku niespełna 26 lat. Ale dzięki temu poświęceniu de Laveaux pozostawił kilka świetnych płócien przedstawiających nocne życie Paryża: Kawiarnia paryska w nocy, Plac Opery w Paryżu, Moulin Rouge w Paryżu nocą oraz obraz, który zdobi ściany wystawowe łódzkiego muzeum. Paryż w nocy to ukazanie zwykłej ulicy, sceny z wielkiej metropolii oświetlonej gazowymi latarniami, gdzie roztańczone światło rozjaśnia te szczegóły, których za dnia możemy nie dostrzec. Widzimy, tak jak i na innych paryskich dziełach artysty, samotność człowieka i tajemnicę otulonego nocą miasta. De Laveaux uważany jest obecnie za jednego z najbardziej utalentowanych malarzy okresu Młodej Polski.
4
Jan Matejko, Alchemik Sędziwój i król Zygmunt III
Rzeczony alchemik Michał Sędziwój to postać autentyczna. Był on szlachcicem herbu Ostoja żyjącym w latach 1566–1636. Człowiek wszechstronnie wykształcony za sprawą najpierw funduszy ojca, a później wielu władców ówczesnej Europy. Elementy alchemii w XVI wieku były wykładane na niektórych uniwersytetach. Alchemia przyczyniła się także do powstania nauki chemii. Sędziwój podróżował po dworach Europy i u kogo by się nie zatrzymywał, to zaraz otrzymywał finansowe wsparcie. Wszyscy liczyli na to, że wyprodukuje im złoto albo stworzy jakiś cudowny eliksir. Ponadto Sędziwój posiadał również cenione w owych czasach zdolności dyplomatyczne. Król Polski Zygmunt III Waza „zatrudnił” go na pewien czas jako osobistego sekretarza, wykorzystując wszystkie jego talenty. W katalogu zbiorów łódzkiego muzeum możemy znaleźć następujący opis obrazu Matejki:
„Obraz ten przedstawia scenę, w której alchemik Sędziwój dokonuje transmutacji srebrnej monety na złotą w obecności króla Zygmunta III i towarzyszącej mu świty. […] Malarz ukazał kulminacyjny moment eksperymentu: klęczący przed płonącym kominkiem Sędziwój prezentuje już przemienioną złotą monetę”.
Wydaje się, że trafnie o tym dziele wypowiedział się hrabia Stanisław Tarnowski, współczesny artyście uczony, późniejszy rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, który tak oto odniósł się do sceny uwiecznionej przez artystę:
„Ładny, przyjemny do widzenia, nie zasługujący na zarzuty, z wyjątkiem jednego zbytecznej długości głównej figury. Gdyby ten Sędziwój wstał, uderzyłby się głową o ramę obrazu. Ale ładny obraz, jest przy tem jakiś zimny. Przedmiot zajmował malarza, ale go jakoś nie poruszał, a ten malarz potrzebował być wzruszonym, wstrząśniętym, żeby całą swoją siłę wydobyć”.
5
Jacek Malczewski, Zatruta studnia
Jest to czas rozprzestrzeniania się w kraju sławy „Wielkiego Symbolisty”, Jacka Symbolewskiego… przepraszam, Malczewskiego. Tak znajomi nazywali już mistrza Jacka, który wówczas symbolizował wszystko, co pędzlem kładł na podkład malarski. Nie inaczej jest i z tym obrazem. Motyw zatrutej studni w twórczości artysty zajmuje ważne miejsce. Trzon tego tematu to sześć płócien stworzonych w latach 1905–1906, do których później tekst napisał Lucjan Rydel. „Łódzkie” dzieło Malczewskiego powstało dekadę po tamtym wydarzeniu. Wydaje się, że wszystkie obrazy z tego cyklu mają jeden element wspólny, na co zwraca uwagę Irena Kossowska. Zauważa ona, że artysta w tych dziełach:
„Symbolizuje cel ludzkich dążeń, zarówno w wymiarze narodowowyzwoleńczym, jak i egzystencjalnym […], odnosi się do ulegania złu i do jego przezwyciężania, metaforycznie oddaje pragnienie osiągnięcia wolności, prawdy i szczęścia”.
Malczewski wypierał się miana symbolisty, nie miał zamiaru nikomu tłumaczyć swoich obrazów, dlatego ja także się tego nie podejmę, gdyż symbolika jego wielu malowideł jest trudna do rozszyfrowania. Niemniej dla miłośników malarza pozycja do obejrzenia konieczna, działająca na wyobraźnię.
6
Piotr Michałowski, Napoleon na koniu
Piotr Michałowski, który żył w czasie, gdy nasza ojczyzna była pod zaborami, a jedyną alternatywą na odzyskanie niepodległości było niezwykle silne Cesarstwo Francuskie pod wodzą walecznego Napoleona Bonapartego, nie ukrywał swojego zainteresowania francuskim przywódcą. Wielu Polaków widziało wówczas jedyną nadzieję na wolność właśnie w jego osobie. Wystarczy przypomnieć chociażby Rzeckiego z nieśmiertelnej Lalki Bolesława Prusa. Nie inaczej zapewne było z Michałowskim, najwybitniejszym naszym malarzem doby romantyzmu. W tym właśnie czasie legenda Cesarza – bohatera niezwykle często gościła na łamach literatury i sztuki. W dziedzinie malarstwa nie było tamtymi czasy lepszego malarza niż Michałowski. Jak zauważył już na początku XX stulecia Marian Olszewski: „we współczesnej mu powodzi miernoty i niedouczenia, sztuka Michałowskiego jest zjawiskiem wprost cudownym”. Artysta namalował wiele przedstawień Napoleona, w których prawie zawsze widzimy Cesarza siedzącego na koniu. Ta pełna dynamiki kompozycja przedstawia – jak zauważa Anna Zeńczak – Bonapartego „dosiadającego galopującego konia, który zawraca się ku swoim gwardzistom”.
7
Władysław Ślewiński, Morskie oko
Władysław Ślewiński, zafascynowany Paulem Gauguinem, który pozostał dla niego na zawsze przyjacielem, autorytetem i mistrzem, był także wierny estetyce szkoły z Pont-Aven, którą ten wielki francuski malarz założył w Bretanii. Jednak nigdy go nie naśladował i naśladować nawet nie mógł, gdyż inne były doświadczenia Ślewińskiego, a i charakter miał całkowicie odmienny. Zresztą Gauguin mawiał do niego tak:
„Ty, Ślewiński, nie powinieneś wychodzić ze swojej ciemnej gamy”.
Władysław Ślewiński powrócił do kraju na krótko w 1905 roku i zamieszkał w Krakowie. Stąd miał już bardzo blisko na Podhale, a okres Młodej Polski to także czas fascynacji folklorem oraz tatrzańskim krajobrazem. W tamtym czasie w Tatry wyjeżdżali liczni artyści, pisarze, malarze. Była to elita kulturalna kraju w rozbiorach. Ślewiński zaprzyjaźnił się z wieloma z nich, m.in. z Janem Kasprowiczem, Leopoldem Staffem, Kazimierzem Tetmajerem, Stanisławem Witkiewiczem czy Leonem Wyczółkowskim. Poznał także Witkacego, który później będzie go odwiedzał w Bretanii. Jednak przede wszystkim ten czas malarz wykorzystał na wędrówki po górach, gdzie znalazł wiele tematów do swoich pejzaży. Ślewiński w tym czasie miał już ukończone 50 lat. Wtedy człowieka w tym wieku określano już jako prawie „staruszka”. „Śledź” (jak nazywano artystę, ponieważ był szczupły, lekko „zasuszony”) był jednak człowiekiem twardym, nieustępliwym i upartym. Brał więc na plecy sztalugi, farby, płótna i ruszał w wysokie góry. Ignacy Witz zauważa, że widoki z Tatr Ślewińskiego:
„[…] są inne od wszystkiego, co zostało tu już namalowane, od obrazów Gersona, stworzonych jak gdyby przez badacza skorupy ziemskiej, po Wyczółkowskiego, zachwycającego się zachodami słońca lub świtami, rzeźbiącymi i barwiącymi swymi promieniami i zorzami poszarpane skalne kształty. Tamte obrazy dawały wizję groźną, przedmiotową, dotykalną prawie. Zapis Ślewińskiego jest zaś bardziej poetycki, refleksyjny, niby z oddalenia ukazany, zacierający szczegóły”.
Wspomnę jeszcze, że warto także zatrzymać się przy innym, niewielkim obrazie artysty zawieszonym obok, a mianowicie dziele Pejzaż bretoński, czyli z miejsca, w którym Ślewiński spędził znaczną część życia. Artysta namalował go zaraz przed przyjazdem na opisany wyżej pobyt w ojczyźnie.
8
Włodzimierz Tetmajer, Krakowiak
Włodzimierz Tetmajer obok Józefa Chełmońskiego uznawany jest za „najbardziej plastycznego odtwórcę polskiej wsi”. Po ślubie z chłopką ten krakowski panicz zamieszkał w podkrakowskiej wsi Bronowice. Mógł więc w spokoju obserwować, a później przenosić na płótno to, co na co dzień na wsi tej się działo. Tańce ludowe były nieodłącznym elementem życia prostego ludu. Bo cóż poza ciężką pracą w polu im pozostawało? Sam Tetmajer tak pisał:
„Wesoło już w tym gronie i gwarno, bo krakowskie kobiety milczące stać nie umieją, zwłaszcza tak pięknie, jasno i barwnie jak kwiaty są postrojone”.
Przypomnijmy, że artysta pobierał nauki u Jana Matejki, któremu zarzucano często, że na jego obrazach jest za dużo ludzi. Tu także jest mnóstwo postaci wypełniających całą powierzchnię płótna, ale ich ruch i widoczna witalność w tańcu niejako uzasadniają taką właśnie kompozycję.
9
Leon Wyczółkowski, Gra w krokieta
Krokiet był bardzo popularną grą w XIX wieku – jednak nie w Polsce, tylko w krajach anglosaskich. Dlaczego więc aż tak zafascynowała ona polskiego malarza, że stworzył aż trzy obrazy ukazujące tę zabawę (dwa kolejne są w zbiorach MNW i MNK) oraz dwa szkice, które stały się niejako samodzielnymi dziełami? Obraz „łódzki” jest największym, jeśli chodzi o rozmiary ze wszystkich Gier w krokieta, jakie artysta stworzył, i nie sposób go „przegapić”, zwiedzając Galerię Sztuki Dawnej Pałacu Herbsta. Pięknie oświetlony w niewielkim pomieszczeniu robi na widzu niesamowite wrażenie. Co spowodowało, że artysta podjął temat gry towarzyskiej prawie w ogóle nieznanej w jego kraju? Sam malarz twierdził, że jest to dzieło „salonowe”, odnoszące się do życia wyższych sfer. Uważa się, że inspiracją mogło być impresjonistyczne płótno pędzla Władysława Podkowińskiego Damy przy bilardzie z 1891 roku (zaginione). Podkowiński także pokazał rozrywkę i rywalizację kobiet, co prawda rozgrywającą się we wnętrzu kawiarni, a nie na wolnym powietrzu, jednak tematyka dzieła (czyli gra) jest taka sama. Malarz i pisarz Ignacy Witz zalicza Grę w krokieta do najwybitniejszych dzieł Leona Wyczółkowskiego z tego okresu twórczości. Twierdzi że Gra w krokieta jest „[…] niezwykle piękna, gdy chodzi o siłę światła i intrygę barwną”, i uznaje to dzieło za najpiękniejszy obraz, jaki prezentowany jest w Muzeum Sztuki w Łodzi. I jeszcze jedno zdanie z Witza:
„Wspominam ten obraz, gdyż należy on do moich najulubieńszych polskich płócien. Jeśli mi wolno – do moich także”.
10
Stanisław Wyspiański, Śpiący Mietek
Mieczysław Wyspiański urodził się w 1899 roku, a więc jeszcze przed ślubem Stanisława Wyspiańskiego z Teodorą Pytko, zwaną przez artystę Teosią. Ich małżeństwo zostało zawarte we wrześniu roku 1900, tak więc przez kilka lat żyli wspólnie w związku nieformalnym. Mietek był drugim z kolei biologicznym dzieckiem Wyspiańskiego. Wcześniej malarz przysposobił nieślubne dziecko Teodory, syna Teodora, a w roku 1896 urodziło się pierwsze dziecko z tego związku, Helenka. Z daty powstania tego portretu wiemy, że Mietek ma tutaj lat pięć. Z każdego obrazu, na którym artysta uwieczniał swoje dzieci, widać wielką miłość i czułość, jaką darzył on swoich najbliższych. Nie inaczej jest i na tym dziele. Motywy z dziećmi od zawsze fascynowały Wyspiańskiego, już nawet w czasach paryskich. A gdy doczekał się własnego potomstwa, to stały się one jego ulubionymi modelami. Jak spojrzeć na ten pastel malarsko? Może tak, jak pisała Jadwiga Stępniowa:
„Portrety Wyspiańskiego przypominają trochę witraże. Artysta kładzie barwy płasko, ale rysunek obwodzi wyraźną, mocną, lecz miękką kreską. W ogóle lubi nade wszystko płynne, wijące się linie. Jest to zupełnie nowy sposób malowania, nazwany we Francji «nowym stylem» albo «stylem młodych», a w Wiedniu secesją”.
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Muzeum Pałac Herbsta w Łodzi. 10 dzieł, które warto znać - 26 marca 2021
- Młodopolska chłopomania. 8 obrazów, w których się zakochasz - 21 lutego 2021
- Leon Wyczółkowski „Kopanie buraków” - 8 października 2020
- Jak szlachcic szlachcica czekanem zabił. Historia zamknięta w ramie obrazu - 24 lipca 2020
- Białe gacie w tarapacie! Czyli Zabójstwo króla Przemysła w Rogoźnie według Jana Matejki - 24 czerwca 2020
- Muzeum Narodowe w Poznaniu. 10 dzieł, które warto znać - 2 maja 2020
- Muzeum Narodowe w Warszawie. 10 dzieł, które warto znać - 12 kwietnia 2020
- Muzeum Narodowe w Krakowie. 10 dzieł, które warto znać - 5 kwietnia 2020
- Władysław Podkowiński i jego tajemniczy ogród - 3 stycznia 2020
- Józef Chełmoński „Bociany” - 25 kwietnia 2019