Ogromne podziękowania kierujemy do Pana Mikołaja Reya
oraz Pani Agaty de Virion za pomoc w zilustrowaniu artykułu.
W tytule nie ma żadnego błędu stylistycznego. Świadomie już na wstępie chcę zaznaczyć dwa okresy kształtujące architektoniczny i ideologiczny wyraz miasteczka. Pisząc czy mówiąc o Montrésorze, musimy pamiętać o dwóch rodach arystokratycznych i dwóch związanych z nimi epokach. Bez Bastarnayów i Branickich miasteczko położone w Turenii, około 200 kilometrów od Paryża, byłoby tylko jednym z wielu urokliwych miejsc na mapie Francji. Natomiast dzięki nim historia artystyczna tego ośrodka wciąż inspiruje nowe pokolenia badaczy i pasjonatów. To właśnie te dwa rody wpłynęły na rozkwit Montrésoru. Ich działania związane z przebudową czy uzupełnianiem i przekształcaniem zbiorów ukształtowały społeczny odbiór miasteczka.
Kiedy przeglądałam opracowania dotyczące tego tematu, zdałam sobie sprawę, że działalność Bastarnayów i Branickich wyznaczyła charakterystyczną oś Montrésoru pomiędzy zamkiem, kościołem i cmentarzem. Na tej osi znajdują się najcenniejsze zabytki, na tej osi rozgrywała się również jego historia. A jak to się wszystko zaczęło?
„Król Gontran IV, syn Coltarda, pierwszego z królów francuskich i królowej Idegondy, zmarłej w 597 roku, polował nad brzegami Indrois. Zmęczony jazdą i zmorzony upałem dnia, zeskoczył z konia, by odpocząć przy brzegu strumyczka wpadającego do rzeki. Rozciągnął się na murawie i wnet zasnął. Mała jaszczurka wyszła spod kamieni i zaczęła biec w stronę Gontrana łaskocząc raz pazia śpiącego obok, to znowu księcia.
– Na Boga! Któż ciągnie mnie za ucho? – zawołał przebudzony Gontran.
– Panie, to ten nicpoń – powiedział paź, wskazując palcem. – Obetnę mu zaraz głowę!
– Niech święty Jerzy wstrzyma twą rękę – patrz – zwierzątko ucieka, oglądając się na nas, zaprasza nas swemi szmaragdowemi oczkami, byśmy szli za nim. Król wraz z paziem podążyli za jaszczurką, która wskazywała im, gdzie wielki skarb leży ukryty w rozpadlinach skalnych pobliskiego wzgórza. Od tego czasu góra ta została nazwana MONS THESAURI… MONSTHESAUR – MONTRÉSOR”1.
Tak rysują się legendarne początki miasteczka przekazywane drogą ustną. Być może fortecę wybudował Foulques Nerra hrabia d’Anjou. Natomiast według informacji potwierdzonych w kronikach pierwszym właścicielem Montrésoru był Roger le Petit Diable2. W dokumencie z 1005 roku wzmiankowany jest on jako „capitane de Montrichard seigneur du Bourg de Montrésor”. Le Petit Diable odpowiadał za pierwotny kształt zamku fortecy, którą wykorzystywali Anglonormanowie, gdy Turenia dostała się w ręce Plantagenetów. Dzięki dobrze zachowanym archiwom można odtworzyć całą linię posiadaczy zamku i przynależnych mu dóbr, nie to jest jednak moim zadaniem.
Musimy przeskoczyć kilka wieków, by wylądować w czasach renesansu. Pierwszy istotny przełom następuje w 1493 roku, kiedy władzę nad Montrésorem obejmuje Imbert de Bastarnay – szambelan Ludwika XI, hrabia de Fazenzac, dworzanin Karola VIII, od 1497 roku ambasador Hiszpanii i wreszcie doradca Franciszka I. Andrzej Ryszkiewicz, autor najobszerniejszej polskiej monografii na temat dziejów miasteczka, charakteryzuje Bastarnaya w następujący sposób:
„Zręczny humanista o znacznych horyzontach i potrzebach duchowych, właściwie już w pełni człowiek renesansu, choć posługujący się jeszcze także i warsztatami pracującymi według reguł gotyckich”3.
Działania architektoniczne Bastarnaya koncentrowały się wokół zamku i kościoła. Dawna forteca uległa pożarowi pod koniec XV wieku i wymagała gruntownej przebudowy. Hrabia, bazując na romańskich fundamentach (widocznych do dzisiaj), nadbudował nowe zamczysko. Niestety z powodu braku gruntownych badań archeologicznych nie możemy obecnie zrekonstruować jego kształtu. Szczęśliwie dla nas sytuacja ma się inaczej w przypadku kościoła. Choć uległ zniszczeniu w czasie rewolucji francuskiej, to jednak znaczna część zabytkowej konstrukcji ocalała. Kościół parafialny (dawna kolegiata), konsekrowany w 1523 roku, a wykańczany jeszcze do 1541 roku, został pomyślany jako rodowe mauzoleum Bastarnayów.
Ryszkiewicz zwraca uwagę na niejednorodność stylową kolegiaty i jednocześnie wyznacza dwie główne fazy budowy4. Pierwszą z nich charakteryzowała estetyka gotycka połączona z wczesnorenesansową dekoracją, która wpłynęła na kształt ogólny budowli. Do tej fazy zaliczają się również częściowo zachowane witraże z 1526 roku. Przykładem drugiej fazy miałby być „w pełni renesansowy” nagrobek Bastarnayów.
Marmurowa struktura, na której upamiętniono Imberta (zm. 1523), jego żonę Georgette de Montchenu (zm. 1511) i syna François (zm. 1513) przypisywana jest Martinowi de Cloître. Wystawiona została prawdopodobnie za życia fundatora, ale nadzorem jej wykonania obarczony był jeszcze wnuk Imberta, Réné Bastarnay. Nagrobek znajduje się obecnie w nawie główniej kościoła, co należałoby odczytać jako podkreślenie roli rodziny w rozwoju miasteczka. To szczególne, centralne miejsce zarezerwowane było zwyczajowo dla królów. Niestety nie wiem, czy pomnik od zawsze był umieszczony w tym miejscu, więc wniosek ten pozostaje jedynie tezą. Sam nagrobek uzyskał kształt tumby podtrzymywanej przez postacie mędrców czy też apostołów. Na płycie, okalanej przez anioły z tarczami herbowymi, leżą trzy postacie ze złożonymi dłońmi, wsparte na poduszkach, jednocześnie spoczywające na personifikacjach swoich znaków heraldycznych. Figury różnicowane są poprzez ubiór i fizjonomię. Trzeba tu podkreślić niezwykłą maestrię wykonawcy, który starał się maksymalnie zindywidualizować poszczególne osoby. Imbert jest nie tylko rycerzem, ale i starcem z pieczołowicie oddanymi zmarszczkami i skórą opinającą kości policzkowe. Wyraźnie wyróżnia się na tle pozostałych członków rodziny, którzy sprawiają wrażenie znacznie młodszych i bardziej wyidealizowanych. Urozmaicenie plastyczne wprowadza tu zróżnicowanie barwne użytego materiału. Figury i płyta nagrobna wykonane zostały z białego marmuru, natomiast z jego czarnej odmiany zostały wykute tumba i niektóre detale. Nie zgodziłabym się ze zdaniem Ryszkiewicza o „w pełni renesansowym” charakterze nagrobka. Jak większość dzieł na granicy epok wymyka się on kategoriom stylistycznym. Mimo tendencji do ujęcia portretowego i licznym ornamentom renesansowym, kształt i upozowanie postaci zmarłych kierują nas jednak ku formom właściwym gotykowi.
Dalsze dzieje kolegiaty obejmują niestety smutną dewastację w czasach wielkiej rewolucji. Okoliczni chłopi kierowani hasłami wrogimi arystokracji wymierzyli swoje siekiery w rzeźby i witraże katedry. Na szczęście pół wieku po tych aktach wandalizmu w miasteczku pojawili się Braniccy, którzy przyczynili się do jego ponownego rozkwitu. „Właściwie nie ma dnia, żeby człowiek nie mówił o Ksawerym Branickim, czy o nim nie słyszał. […] I oczywiście zaczyna się od prababki Róży”5 – mówiła pani Anna Potocka6, mieszkanka Montrésoru i opiekunka pamięci o przeszłości zamku. I faktycznie, podczas odkrywania historii miasteczka nie sposób nie natknąć się na sylwetki Ksawerego i jego matki.
W 1849 roku Róża z Potockich zakupiła dobra montrésorskie (zamek, połowę domów w miasteczku oraz 2300 hektarów ziemi) dla swojego syna Ksawerego, chcąc odciągnąć go od Paryża i zachęcić, by się ustatkował. Symbolicznie tę datę możemy uznać za początek polskiego odrodzenia miasteczka. Dość szybko, bo już w 1853 roku, zaczęto urządzać wnętrza zamkowe. Zmiany te poprzedziła gruntowna przebudowa budynków po kierunkiem Wiktora Okryńskiego, oficera powstania listopadowego, pochowanego w Montrésorze. Efekty przebudowy tak oceniał autor z epoki:
„Pomyślność mieszkańców pojawiła się wraz z nowymi właścicielami i pradawne schronienia, te jamy mieszczące się pod murami zamku […] zamiast służyć jako mieszkania ludzi, służą już jedynie dojrzewającemu winu”7.
Ksawery Branicki wyróżniał się przedsiębiorczością i dążył do zmian. Był działaczem politycznym skrajnej lewicy, sympatyzującym również z prawicą, masonem, mecenasem Polonii francuskiej. Wspierał materialnie działania niepodległościowe w kraju i za granicą. Dzięki niemu powstańcy styczniowi mogli prowadzić działalność wydawniczą (broszury i ulotki zachowały się w archiwum montrésorskim), a Legion Mickiewicza wyruszyć w 1848 roku do Włoch. Później Branicki dotował także „Trybunę Ludów”. Wśród jego sukcesów na polu finansowym należy wymienić założenie wraz z Ludwikiem Wołowskim Crédit Foncier de France – instytucji kształtowanej na wzór warszawskiego Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego. Fortuna pomnożona we Francji pozwalała mu również wspierać działalność artystyczną. Badacze widzą w hojności Branickiego niekiedy chęć wynagrodzenia za krzywdy wyrządzone przez przodków8. Teza ta nie jest bezzasadna, bowiem Ksawery był wnukiem Szczęsnego Potockiego, targowiczanina.
Działalność kolekcjonerska Ksawerego jest w znacznej mierze widoczna na zamku w Montrésor. Zdeponowane zostały tu zbiory z majątków rodzinnych w Białej Cerkwi i Tulczynie. Sprytny arystokrata pod pretekstem choroby zrezygnował ze służby w wojsku carskim i osiadł w miasteczku. Tak zaplanował swoje przenosiny, żeby udało mu się wcześniej przetransportować znaczną część kolekcji. Lechosław Lameński zauważa, że choć Ksawery „lubił otaczać się pięknymi przedmiotami i dziełami sztuki, to jednak prawdziwym miłośnikiem i kolekcjonerem w pełnym tego słowa rozumieniu nigdy nie był”9.
Wśród zarzutów względem Branickiego Lameński wymienia brak wyraźnego sprofilowania, zainteresowanie przede wszystkim ikonograficzne i wątpliwą jakość artystyczną skupowanych przedmiotów. Myślę, że odpowiedzią na te zarzuty może być stwierdzenie Ryszkiewicza10, który pisze, że „[Branicki] najpoważniej traktował swój stosunek do Polski”. Kolekcja, którą możemy oglądać na zamku, obejmuje głównie polonica. Z tym, że nie jest to zbiór wyraźnie sprofilowany. Nie ma konkretnego tematu czy okresu, którego dotyczy. Są także obrazy, rzeźby, puchary, szable, dubeltówki, a nawet kolekcja lasek.
Janusz Odrowąż-Pieniążek, który badał montrésorskie archiwa, widzi w kolekcji Branickiego odbicie osobliwości dziewiętnastowiecznego zbieractwa11. Jeśli popatrzymy na ten zbiór w kontekście rodzącego się w tamtym czasie muzealnictwa, zauważymy liczne analogie. Zbiór Branickiego to odpowiednik renesansowej Kunstkamery, w której zbierano wszelkie osobliwości odzwierciedlające ówczesny stan wiedzy i estetyczne zapatrywania właściciela. I tak właśnie jest w tym przypadku. Prądy narodowościowe, treści patriotyczne i religijne były bliskie wszelkim rodom arystokratycznym, które w tamtym czasie decydowały się na upublicznianie swoich kolekcji.
Branicki jako trzon swoich zbiorów wybrał pamiątki po królach polskich oraz dzieła o treści narodowej współczesnych mu twórców. Wśród pamiątek po władcach Rzeczypospolitej konsekwencją doboru wyróżniają się sobiesciana. Kult osoby i działań Jana III odbija się w rzeźbach, których najbardziej niesamowitym przykładem jest nieukończony nigdy pomnik króla dłuta Pierre’a Vaneau. Fragmenty pomnika znajdują się na zamku. Wśród obrazów warto zwrócić uwagę na płótno Posłowie papiescy i carscy błagają Jana III Sobieskiego o pomoc dla Wiednia pędzla Henryka Rodakowskiego. Właściwie trudno tej uwagi nie zwrócić, bowiem malowidło ma ogromne rozmiary (190 × 270 cm). Znana jest również namiętność Branickiego do kart, przez którą stracił kolejny znakomity obraz Rodakowskiego, czyli Portret gen. Dembińskiego.
Lameński dostrzegł w nim znakomity przykład romantycznego typu ikonograficznego wodza zwyciężonej armii12. Właśnie ten obraz otrzymał medal I klasy na Salonie Paryskim w 1852 roku i przyczynił się do wielkiej kariery artystycznej malarza.
Właściciel Montrésoru skupował dzieła dziewiętnastowieczne w dwóch celach by pomagać twórcom (przykładem takich działań może być zakupienie Muzykantki Artura Grottgera, dzięki czemu artysta wynajął nowe mieszkanie i pracownię) lub gromadzić zbiór świadectw dotyczących obecnej sytuacji politycznej Polski.
Zazwyczaj polonica łączyły w sobie oba te cele. Jako przykład zakupu o treści wyraźnie narodowej warto przytoczyć Szlachtę i lud Leona Kaplińskiego. Malarz był przyjacielem i doradcą artystycznym Branickiego. Kompozycja ta miała ilustrować cytat „Jeden tylko, jeden cud, z szlachtą polską polski lud” z Psalmu miłości Zygmunta Krasińskiego. Obraz przedstawia szlachcica i chłopa, obu ukazanych frontalnie, którzy podają sobie ręce. Z tamtych czasów pochodzi również zbiór portretów kobiecych, określony przez Iwonę Dacką-Górzyńską mianem „galerii piękności”13. Obrazy pędzla Giovanniego Battisty Lampiego czy Franza Winterhaltera przedstawiają panie związane z rodziną Branickich.
Na zamku znajdują się również biusty arystokratycznych piękności dłuta Antoniego Oleszczyńskiego, Marcelego Guyskiego czy Edwarda Wittiga. Myślę, że najbardziej wymownym eksponatem kolekcji jest puchar, który rodzina Mickiewicza (wspierana finansowo przez Konstantego) ofiarowała właścicielowi Montrésoru. Widnieje na nim inskrypcja:
Przyjaciele Moskale – Adamowi Mickiewiczowi
W Pamięć Twojego rozstania się z nami.
Dajem Ci puchar zaklęty.
Zaczarowany przyjaźni ustami.
Na dnie talizman jest wcięty.
Pod innym niebem, gdy w biesiady gwarze
Talizman winem zakryjesz
Nie szukaj pijanej radości w pucharze
Łzy dni minionych wypijesz…
Tylko pucharem nie pij z daty źródła
Przyjaźń zapomnieć nie zdoła.
Puchar nasz u dna z talizmanem godła.
„Nie zapominaj” – zawoła.
(19 czerwca 1928, Moskwa, E. Boratyński, P. Kisielewski, H. Gałagin, I. Rożalin, M. Poliawoj, E. Szewirow, S. Sobolewski)14.
Podsumowując okres polskiego odrodzenia miasteczka, chcę jeszcze wspomnieć o działalności emigracji polskiej na rzecz lokalnej społeczności. Róża wraz z synem wybudowali w Montrésorze bezpłatną szkołę dla dziewcząt, a w 1897 roku Ksawerowie Braniccy uposażyli ochronkę. Sam dziedzic, który w 1854 roku przyjął obywatelstwo francuskie, w latach 1860–1871 pełnił funkcję mera miasteczka, a następnie radnego. Prawdopodobnie dzięki jego przyjaźni z księciem Napoleonem Plon-Plon15 w Montrésorze założono linię telegraficzną. Jeśli chodzi o działania w zakresie kultury, warto wspomnieć o opiece nad świadectwami minionej wielkości. Według słów pani Anny Branickiej to Pelagia z Zamoyskich Ksawerowa Branicka „odtworzyła piękny rodzinny grobowiec rodziny Bastarnayów w kościele montrésorskim, zbierając pobite kawałki rzeźb wyrzuconych do rzeki przez Rewolucję Francuską”16.
Uczestnictwo emigracji polskiej w życiu miasteczka trwa nadal. Obecnie w Montrésorze mieszka na stałe około 500 osób, w tym dwadzieścia rodzin ma polskie korzenie17. Polacy opiekują się zamkiem i jego zbiorami. Od 1968 roku stanowi on własność potomków Jadwigi z Branickich i Stanisława Reya. W latach 70. jako jeden z pierwszych przystąpił do La Route des Dames de Touraine („Droga pań z Turenii”). Początkowo właściciele byli przeciwni członkostwu w organizacji, ponieważ obawiali się, że gniazdo rodowe i ich dom będzie odtąd wyłącznie obiektem turystycznym obleganym przez tłumy zwiedzających. Pani Anna Potocka tak wspominała dawne oprowadzania:
„Bawiliśmy się, graliśmy w karty, a tu nagle wchodzą zwiedzający… My na bok, a służący ich oprowadza. Czasem udało się nam ukryć w schowkach w murach. Często nie mogliśmy się powstrzymać od chichotu, a turyści dziwili się, co to za tajemnicze odgłosy i skąd dochodzą… Może duchy?”18.
Starsi potomkowie rodów kultywują polskie tradycje, co nie uchodzi uwadze miejscowych. Podczas lanego poniedziałku każdego roku młodzi, do których często dołączają rodowici Francuzi, oblewają się wodą na ulicach ku uciesze obserwatorów. Polacy stanowią także trzon montrésorskiej parafii. Kiedy byłam w Montrésorze w 2003 roku, poproszono nas, byśmy przyszli na dodatkową mszę w środę wieczorem, bo z powodu zbyt małej liczby wiernych ksiądz może przestać przyjeżdżać.
Przed merostwem w miasteczku wiszą trzy flagi – unijna, francuska i polska. W tej atmosferze patriotyzmu polskiego, francuskiego i lokalnego wytworzyła się specyficzna „tożsamość montrésorska”. Ksawery Rey19 wspomina swoją kuzynkę, która – kiedy ją poproszono, żeby się określiła – nie była w stanie powiedzieć, czy czuje się bardziej Francuzką, czy Polką. Odpowiedziała, że jest z Montrésoru20.
Dla wielu Francuzów zaszczytem byłby pochówek na malowniczym cmentarzu położonym na obrzeżach miasteczka. Pochowanych tu zostało ponad sześćdziesiąt osób – rodzina oraz przyjaciele polskich właścicieli. Montrésor i wartości z nim związane wciąż pociągają kolejne pokolenia.
Bibliografia:
1. Dacka-Górczyńska I., Górczyński S., Ugniewski P., Polacy pochowani na cmentarzu w Montrésor, Warszawa 2008.
2. Grafa K., Mazuś M., Rybiński W., Wójcik M., Wyspa Montrésor, Łomianki 2011.
3. Lameński L., Ksawery Branicki i polonica na zamku w Montrésor, „Biuletyn Stowarzyszenia Wspólnota Polska” nr 8, 2000.
4. Odrowąż-Pieniążek J., Pamiątki polskie na zamku Montrésor, „Stolica” nr 15/16, 1965.
5. Ryszkiewicz A., Polonica na zamku w Montrésor, Poznań 1975.
6. W służbie narodu. Muzeum w Europie środkowej w latach 1820–1914, wykład prof. Krzysztofa Pomiana wygłoszony 26 listopada 2010 w Bibliotece Uniwersyteckiej w Warszawie.
- Montrésor: z francuskiego mon trésor – mój skarb; za: K. Grafa, M. Mazuś, W. Rybiński, M. Wójcik, Wyspa Montrésor, Łomianki 2011, s. 23. ↩
- A. Ryszkiewicz, Polonica na zamku w Montrésor, Poznań 1975, s. 6. ↩
- Ibidem, s. 6. ↩
- Ibidem, s. 8. ↩
- K. Grafa, M. Mazuś, W. Rybiński, M. Wójcik, op. cit., s. 25. ↩
- Z domu Rey, córka Stanisława Reya i Jadwigi z Branickich, żona Konstantego Potockiego. ↩
- Miecislas Kamienski tué a Magenta (Souvenir), Paris 1861, s. 222; za: K. Grafa, M. Mazuś, W. Rybiński, M. Wójcik, op. cit., s. 34. ↩
- K. Morawski, Tamten brzeg, Paryż 1960, s. 91–92, cyt. za: Andrzej Ryszkiewicz, op. cit., s. 16. ↩
- L. Lameński, Ksawery Branicki i polonica na zamku w Montrésor, „Biuletyn Stowarzyszenia Wspólnota Polska” nr 8, 2000, s. 22–24. ↩
- A. Ryszkiewicz, op. cit., s. 15. ↩
- J. Odrowąż-Pieniążek, Pamiątki polskie na zamku Montrésor, „Stolica” nr 15/16, 1965, s. 14–15. ↩
- L. Lameński, op. cit. ↩
- I. Dacka-Górczyńska, S. Górczyński, P. Ugniewski, Polacy pochowani na cmentarzu w Montrésor, Warszawa 2008, s. 14. ↩
- Cyt. za: K. Grafa, M. Mazuś, W. Rybiński, M. Wójcik, op. cit., s. 23. ↩
- Właściwie Napoleon Józef Bonaparte, syn ks. Hieronima Bonaparte, bratanek Napoleona I, zięć Wiktora Emanuela (przez małżeństwo z Klotyldą Sabaudzką). ↩
- K. Grafa, M. Mazuś, W. Rybiński, M. Wójcik, op. cit., s. 23. ↩
- Wg danych z: I. Dacka-Górczyńska, S. Górczyński, P. Ugniewski, op. cit., s. 5. ↩
- I. Dacka-Górczyńska, S. Górczyński, P. Ugniewski, op. cit., s. 91. ↩
- Syn Jadwigi z Branickich Rey i Stanisława (Misia) Reya. ↩
- K. Grafa, M. Mazuś, W. Rybiński, M. Wójcik, op. cit., s. 256. ↩
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Montrésor – pomiędzy francuskim renesansem a polskim odrodzeniem - 5 lipca 2024
- Twarzą w twarz z nowojorskimi obrazami Bractwa św. Łukasza - 10 sierpnia 2023
- Giovanni Battista Piranesi i jego „Więzienia Wyobraźni” - 29 maja 2023
- Antoni Michalak. Od rzeczy - 21 października 2022