Olimpia to imię żeńskie wywodzące się z języka greckiego, oznaczające mieszkankę Olimpu, góry bogów. Dzieło noszące tę nazwę mogłoby więc kojarzyć się z istotą nadprzyrodzoną, nieśmiertelną, wszechwładną. Tymczasem na fotograficznym tryptyku Katarzyny Kozyry z 1996 roku widzimy nagą kobietę dotkniętą chorobą. Jedyne, co się zgadza, to władza – nie tyle nad życiem, ile nad własnym ciałem i spojrzeniem widza.

Katarzyna Kozyra, Olimpia | 1996, kolekcja prywatna, depozyt w Muzeum Narodowym w Krakowie, © Katarzyna Kozyra
Na pierwsze: Olimpia
Zaraz, zaraz, chyba już gdzieś to widzieliśmy. Nonszalancka poza, kwiat za uchem i buty jako atrybuty kobiecości, bransoletka na prawym przedramieniu, czarna tasiemka przewiązana na szyi i to pewne siebie spojrzenie… Tak! To przecież wypisz wymaluj Olimpia z obrazu Édouarda Maneta! Nawet pościel i koc zostały podobnie zmięte, powtórzono elementy drugiego planu – kobietę o ciemnej karnacji z bukietem kwiatów, kociego towarzysza. W 1865 roku dzieło prekursora impresjonizmu wzbudziło, delikatnie mówiąc, kontrowersje na Salonie Paryskim. „Olimpia szokuje, budzi święty ogień oburzenia, imponuje i triumfuje. Jest skandalem i idolem”1 – oznajmił poeta Paul Valéry.

Édouard Manet, Olimpia | 1863, Musée d’Orsay, Paryż
A francuski malarz nie był przecież pierwszym, który prowokował przedstawieniem kobiecego aktu na płótnie: ułożenie ciała modelki w pościeli nawiązuje do obrazu Wenus z Urbino Tycjana, muza Goi występuje w dwóch wersjach – jako Maja naga i Maja ubrana, z kolei Wielka odaliska odwrócona do odbiorcy plecami spogląda na niego z dzieła Ingres’a. Jak z tą malarską praktyką korespondują fotografie Kozyry?
Na drugie: Skandalistka
Manet utrwalił wizerunek swojej ulubionej modelki Victorine Meurent, którą rozpoznamy także w nagiej dziewczynie ze Śniadania na trawie.
Przed obiektywem Kozyry również miała stanąć modelka chorująca podobnie jak artystka na ziarnicę złośliwą. Magda zmarła przed rozpoczęciem zdjęć, więc autorka sama wcieliła się w rolę Olimpii. Wykonała trzy wielkoformatowe fotografie barwne: pierwsza stanowi cytat z kanonu francuskiego malarstwa, druga ukazuje pacjentkę na szpitalnym łóżku przyjmującą kroplówkę i czuwającą nad nią pielęgniarkę, a trzecia przenosi obserwatora do mieszkania, gdzie na kanapie siedzi stara samotna kobieta. Tryptykowi towarzyszy kilkuminutowe wideo dokumentujące próbę podłączenia Olimpii do kroplówki.

Katarzyna Kozyra, Olimpia | 1996, kolekcja prywatna, depozyt w Muzeum Narodowym w Krakowie, © Katarzyna Kozyra
„To bardzo osobista praca i całkiem świadomy ekshibicjonizm. Stanowiła reakcję na tę aferę z Piramidą zwierząt. W gruncie rzeczy czułam się dotknięta faktem, że z Piramidy przyszło mi tłumaczyć się chorobą. Pomyślałam: dobrze, jeśli to jest tak bardzo interesujące, jeżeli wywleka się moją prywatność wbrew mej woli i moim przekonaniom, to mogę zrobić to także sama”2
– mówiła artystka w rozmowie z Piotrem Sarzyńskim.


Katarzyna Kozyra, Piramida zwierząt | 1993, Zachęta Narodowa Galeria Sztuki
Przypomnijmy: Piramida zwierząt powstała w 1993 roku jako praca dyplomowa studentki Wydziału Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Instalacja zbudowana z naturalnych rozmiarów konia, na którego grzbiecie ustawiono psa, na nim kota, a na szczycie koguta, wzburzyła publiczność, bowiem każde zwierzę było niegdyś żywym stworzeniem, zostało zabite i wypchane3. Obiekt zaprezentowano wraz z drastycznym filmem rejestrującym zabijanie konia. Praca nawiązywała co prawda do baśni braci Grimm Muzykanci z Bremy, jednak jej wydźwięk bynajmniej nie był magiczny. Piramida zwierząt powstała jako krytyka społecznego przyzwolenia na okrucieństwo wobec istot nieludzkich. Gra ze śmiercią dotyczyła nie tylko zwierząt, lecz także samej artystki – w trakcie realizacji rzeźby Kozyra toczyła walkę z chorobą nowotworową4. Wątek ten kontynuowała właśnie w Olimpii, której bohaterem drugiego planu jest kot z Piramidy.
Autoportret jako autoterapia
Amerykańska pisarka i krytyczka społeczna Susan Sontag w swoim słynnym eseju Choroba jako metafora podkreślała, że każdy już od dnia narodzin posiada dwa paszporty: jednocześnie przynależy do świata zdrowych i do świata chorych. W publikacji wydanej w 1978 roku nie skupia się na migracji z jednej sfery do drugiej ani tym bardziej na wymiarze fizycznym ułomności. Traktuje dysfunkcję jako antyfigurę: „Twierdzę przy tym, że choroba to nie metafora i że najbliższy prawdzie sposób jej postrzegania – jak również najzdrowszy sposób chorowania – jest w najwyższym stopniu wolny od myślenia metaforycznego i najbardziej nań niepodatny”5. Jest przeciwna przedmiotowemu wykorzystywaniu choroby w celach politycznych czy ideologicznych.
W kontekście rozpoznań Sontag gest Kozyry, kobiety fotografującej własne opuchnięte, pozbawione włosów i wycieńczone po chemioterapii ciało, wydaje się działaniem z nieco innego porządku. Nie chodzi o proste przeniesienie znaczeń, a o dosłowność, nie o artystyczną stylizację, lecz o wyrażenie prawdziwego cierpienia za pomocą języka sztuki.


Katarzyna Kozyra, Olimpia, detal | 1996, kolekcja prywatna, depozyt w Muzeum Narodowym w Krakowie, © Katarzyna Kozyra / Édouard Manet, Olimpia, detal | 1863, Musée d’Orsay, Paryż
Jak przekonuje Maria Świątkowska w artykule Olimpia Bolesna. Korporalne świadectwo siebie Katarzyny Kozyry:
„Celem (re)prezentacji jest tu wyrażenie osobiście przeżywanych choroby i bólu oraz zwrócenie uwagi na chore ciało, zaś odwołanie do kanonicznego dzieła sztuki nie stanowi wyłącznie erudycyjnego cytatu z klasyki francuskiego malarstwa, lecz dąży do obiektywizacji i komunikacji ucieleśnionej rzeczywistości. Choroba i ból mogą w ten sposób podlegać «eksternalizacji i wizualizacji»”6.
Co warto podkreślić, powstała w 1996 roku Olimpia była nie tylko artystyczną reakcją Kozyry na atak nowotworu, lecz także pewnego rodzaju podsumowaniem długiej walki z chorobą trawiącą ją od dawna. Dagmara Budzbon-Szymańska wspomina, że autorka Piramidy zwierząt chorowała, zanim sięgnęła po aparat fotograficzny, „miała także problemy emocjonalne, spowodowane przez trudne dzieciństwo, depresję matki, niezwykłą wrażliwość, poczucie wyobcowania i niedopasowania do świata. Odpowiedzią Kozyry od zawsze była sztuka”7.
Sztuka jako autoterapia, próba przepracowania traumy, ma długą tradycję. O tym, jak choroba – niekoniecznie własna – wpływa na twórcę i jego dzieło, jakie są relacje między bólem a kreacją, mogliśmy w pełni przekonać się w 2019 roku, kiedy to Muzeum Narodowe w Poznaniu zorganizowało wystawę Choroba jako źródło sztuki.


Ludwik de Laveaux, Morze | 1892, Muzeum Narodowe we Wrocławiu
Wśród około 130 prac ponad trzydziestu polskich artystów znalazł się także fotograficzny tryptyk Kozyry eksponującej swoje chore ciało, wystawiającej je na widok publiczny, a nawet spojrzeniem rzucającej „wyzwanie całemu światu”8 – zauważa Marta Smolińska – podobnie jak niegdyś Manetowska Olimpia.
W kontekście muzealnej ekspozycji warto wspomnieć o pokazywanym tam cyklu zdjęć Magdy Hueckel. Autoportrety wyciszone to seria rozpoczęta w 2005 roku i kontynuowana do dziś, prezentująca fotografkę-modelkę zawsze od tyłu, w ujęciu od łopatek w górę, wpatrującą się w krajobraz.
W tym przedstawieniu rozpoznajemy konwencję znaną z malarstwa romantycznego pędzla Caspara Davida Friedricha. Charakter podróży Hueckel – zarówno tej dosłownej (artystka wykonuje zdjęcia podczas podróży po całym świecie), jak i metaforycznej, wewnętrznej (w ten sposób ukazuje różne stany emocjonalne, obsesje) – zmienia się w momencie choroby. Fotografka pozuje w trakcie chemioterapii już nie na tle wyestetyzowanego pejzażu, lecz stoi przed białą ścianą. Samotność postaci kojarzona dotychczas z wolnością nagle zostaje zderzona z chorobą, czyli utratą kontroli nad rzeczywistością, własnym ciałem. Mimo wszystko fotograficzne obrazy Hueckel są bardziej wysublimowane niż przygnębiające dzieła Kozyry.


Magda Hueckel, Autoportret wyciszony XIII, © Magda Hueckel, dzięki uprzejmości artystki
De/kon/strukcja ciała
„Pozwoliłam sfotografować się nagą pod kroplówką, by udowodnić, że chore ciało jest równie godne i normalne, jak zdrowe. Gdy ładnie wyglądasz, nie myślisz, jak funkcjonujesz. Patrząc na chore ciało, czujesz jego śmiertelność”9 – przekonuje artystka. Naga kobieca sylwetka z obrazu Maneta emanowała śmiałością, pięknem, erotyzmem. Kozyra dowodzi, że obnażone, wyczerpane chemioterapią ciało może być dumne, majestatyczne i paradoksalnie silne.



Katarzyna Kozyra, Olimpia | 1996, kolekcja prywatna, depozyt w Muzeum Narodowym w Krakowie, © Katarzyna Kozyra
Polska Olimpia nie bulwersowała jak ta francuska, wzbudzała niepokój, ale i podziw, szacunek. Choć nie u wszystkich. Przykładowo Łukasz Gorczyca stwierdził, że autorka sprowadza temat choroby i śmierci do poziomu hasłowego komunikatu, a nie głębszej refleksji, zaś wizję obecną we wcześniejszej Piramidzie zwierząt zastępuje grą z konwencją10. Odmiennego zdania jest chociażby Agata Jakubowska, która odczytuje pracę Kozyry jako formę odzyskiwania podmiotowości ciała. Z kolei Marek Śnieciński zwraca uwagę na wymiar autoportretowy fotografii oraz na ironiczny cudzysłów malarskich przedstawień kobiecego ciała na obrazach Maneta czy Tycjana11.
Ów autobiograficzny rys i motyw ciała doświadczonego chorobą znajdziemy także w dziełach Aliny Szapocznikow. Próbę oswojenia pewnego rodzaju ułomności (artystka w wyniku gruźlicy jajników nie mogła posiadać potomstwa, w 1969 roku zachorowała na raka piersi, a po kilku latach od udanej operacji nowotwór uderzył z podwójną siłą) stanowi m.in. cykl kilkunastu odlewów głów – zdeformowanych autoportretów (Nowotwory uosobione, 1971) – albo gipsowych brzuchów (pomyślanych początkowo jako poduszki, które miały trafić do masowej produkcji). Ta swoista defragmentacja ciała ukazująca jego rozkład wydaje się kontrastować z tryptykiem Kozyry budującym raczej spójny przekaz o konstruowaniu tożsamości, odkrywaniu jej poprzez własne ciało.


Alina Szapocznikow w pracowni w Malakoff koło Paryża | 1970, © Piotr Stanisławski, dzięki uprzejmości artmuseum.pl
Nie-winne spojrzenie


Katarzyna Kozyra, Olimpia, detal | 1996, kolekcja prywatna, depozyt w Muzeum Narodowym w Krakowie, © Katarzyna Kozyra
Wątek kobiecego ciała w sztuce Kozyry nie został wpisany jedynie w kontekst choroby. Już rok po realizacji Olimpii artystka odwiedziła w Budapeszcie publiczną damską łaźnię, by sfilmować nieidealne sylwetki kobiet, następnie to samo zrobiła w łaźni męskiej, przebierając się za mężczyznę. Kluczem do odczytania zarówno instalacji wideo i serii kadrów projektu Łaźnia, jak i tryptyku Olimpia jest spojrzenie. O ile w obrazie Maneta próbie zostało poddane spojrzenie męskie, sprowadzające modelkę do obiektu seksualnego, o tyle u Kozyry pole to zostało rozszerzone. Owszem, dzieło polskiej artystki również stanowi krytykę patriarchalnego, uprzedmiotawiającego kobietę spojrzenia, jednak jest ponadto sygnałem dla całego społeczeństwa bez względu na płeć – komunikatem, żeby nie odwracać wzroku od cierpienia, zaakceptować różnorodność, dostrzec piękno i godność zwłaszcza w chorym ciele.
Szalenie sugestywną realizacją sytuującą ludzkie oko w centrum artystycznej wizji jest Pasaż Róży Joanny Rajkowskiej. Artystka udekorowała kamienice na jednym z łódzkich podwórek kawałkami nieregularnie pociętych luster jako hołd dla swojej córki, u której po kilku miesiącach od narodzin zdiagnozowano retinoblastomę, nowotwór obu oczu.


Pasaż Róży, ulica Piotrkowska 3, fot. © Paweł Augustyniak, Pawelaugustyniak.pl
Przechodzący między budynkami spacerowicze w pochmurny dzień mogą zobaczyć swoje zniekształcone odbicie, natomiast przy słonecznej pogodzie promienie odbijają się od powierzchni zwierciadeł, wręcz atakując spojrzenie widza jasnością. Patrząca prosto w obiektyw – a zatem kierująca swój wzrok wprost na odbiorcę – Olimpia także nie pozwala przejść obok siebie obojętnie. Jej oczy mówią: „zatrzymaj się, patrz, ja tu jestem, wciąż żyję”.
Nie odwracaj wzroku
7 czerwca – 7 września 2025 roku
MuFo Rakowicka, ulica Rakowicka 22A, Kraków
„Nie odwracaj wzroku” – pod takim hasłem odbywa się wystawa w Muzeum Fotografii w Krakowie, prezentująca ponownie niemal po trzydziestu latach słynny cykl fotografii Kozyry, wzbogacony o nowe realizacje artystki dialogizującej własnym ciałem i zmieniającym go czasem. Powrót Olimpii pokazuje, że być może nie wszystko w kwestii choroby, śmierci i postrzegania kobiecego ciała zostało powiedziane, a wiele rzeczy należy przepracować od nowa.
Natomiast 7 czerwca na Nowej Scenie Narodowego Starego Teatru odbędzie się premiera spektaklu Rewizja procesu Jezusa – pierwszego teatralnego przedsięwzięcia Katarzyny Kozyry, inspirowanego jej wieloletnim projektem Szukając Jezusa. Biblioteka.
Bibliografia:
1. Budzbon-Szymańska D., Mistrzynie. Eseje o polskich artystkach, Warszawa 2024.
2. Gorczyca Ł., Olimpijski niepokój, „Art & Business” nr 5, 1996.
3. Kozyra K., Casting, Warszawa 2010.
4. Kolbuszewska D., Najsłynniejsze obrazy. Malarstwo europejskie, Poznań 2008
5. Sarzyński P., Coś mi siedzi z tyłu czaszki, „Polityka” nr 5, 1998.
6. Skalska A., Choroba jako źródło sztuki, Poznań 2019.
7. Sontag S., Choroba jako metafora. AIDS i jego metafory, tłum. J. Anders, Kraków 2016.
8. Strona internetowa Katarzyny Kozyry, https://katarzynakozyra.pl/pl/prace-katarzyny-kozyry/143276-katarzyna-kozyra-olimpia (dostęp: 31.05.2025).
9. Śnieciński M., Artystyczne gry ze śmiercią we współczesnej sztuce, w: „Dyskurs” nr 24, 2017.
Wielkie podziękowania dla Magdy Hueckel, Pawła Augustyniaka oraz Agnieszki Skalskiej za pomoc w zilustrowaniu artykułu.
- Cyt. za: D. Kolbuszewska, Najsłynniejsze obrazy. Malarstwo europejskie, Poznań 2008, s. 72. ↩
- P. Sarzyński, Coś mi siedzi z tyłu czaszki, „Polityka” nr 5, 1998, s. 43. ↩
- Kozyra wykorzystała martwego już psa i kota, ale sama wybrała i zleciła uśmiercenie konia i koguta, których przeznaczeniem i tak był ubój, jak tłumaczyła artystka. ↩
- W rozmowie z Arturem Żmijewskim artystka mówiła: „«Chemia», naświetlania i równoczesne uczestniczenie w śmierci zwierząt. To jest powiązane (…). W tym samym dniu, gdy zabijany był koń, ostatni raz mnie naświetlali”. Cyt. za: M. Śnieciński, Artystyczne gry ze śmiercią we współczesnej sztuce, „Dyskurs” nr 24, 2017, s. 27. ↩
- S. Sontag, Choroba jako metafora. AIDS i jego metafory, tłum. J. Anders, Kraków 2016, s. 5. ↩
- M. Świątkowska, Olimpia Bolesna. Korporalne świadectwo siebie Katarzyny Kozyry, „Polisemia” nr 2, 2020, https://www.polisemia.com.pl/numer-22020-24-b%C3%B3lcierpienie/maria-%C5%9Bwi%C4%85tkowska-olimpia-bolesna-korporalne-%C5%9Bwiadectwo-siebie-katarzyny-kozyry (dostęp: 30.05.2025). ↩
- D. Budzbon-Szymańska, Mistrzynie. Eseje o polskich artystkach, Warszawa 2024, s. 189. ↩
- M. Smolińska, Masochistyczny kontrakt. Reprezentacje choroby w strategiach artystycznych wybranych polskich twórców współczesnych, w: Choroba jako źródło sztuki, Poznań 2019, s. 183. ↩
- Katarzyna Kozyra, Olimpia, strona internetowa Katarzyny Kozyry, https://katarzynakozyra.pl/pl/prace-katarzyny-kozyry/143276-katarzyna-kozyra-olimpia (dostęp: 31.05.2025). ↩
- Ł. Gorczyca, Olimpijski niepokój, „Art & Business” nr 5, 1996, s. 56. ↩
- Więcej: M. Śnieciński, op. cit. ↩
© Wszelkie prawa zastrzeżone, w tym prawa autorów i wydawcy – Fundacji Niezła Sztuka. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części portalu Niezlasztuka.net bez zgody Fundacji Niezła Sztuka zabronione. Kontakt z redakcją ».
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:


- „Olimpia” Katarzyny Kozyry - 5 czerwca 2025
- Miłość i obsesja. W świecie uczuć i wyobraźni Zofii Rydet - 6 grudnia 2024
- „Przed kamerą – artyści”. Za kamerą – Adam Karaś - 8 lutego 2024
- Edward Steichen – uczynić z „Vogue’a” Luwr - 3 listopada 2023
- Wyrzeźbić naturę. Fotografie Karla Blossfeldta - 29 czerwca 2023
- Wojciech Plewiński: czarno-białe notatki fotografa - 3 lutego 2023
- Fotografika, czyli na styku sztuk - 22 stycznia 2023
- Jean Paul Getty – od milionera do kolekcjonera - 14 grudnia 2022
- Artysta kadru – fotografia piktorialna Jana Bułhaka - 26 czerwca 2022
- Edward Hartwig – fotograf, który chciał być malarzem - 25 marca 2022