Partnerem działu #ArcydziełoDoKawy jest Siemens – producent ekspresów do kawy.
Joaquín Sorolla, Spacer brzegiem morza, 1909
olej, płótno, 205 × 200 cm, Sorolla Museum, Madryt
Zamykasz oczy. Na twarzy czujesz ciepłe promienie słońca, a pod stopami rozgrzany piasek. Wsłuchujesz się w łagodny szum fal, przerywany od czasu do czasu dobiegającym z oddali skrzekiem mew. Twoje włosy rozwiewa lekki wiatr, nozdrza wypełnia zapach wody. Może tuż obok stoi twoja ulubiona osoba, a może jesteś sam – to nieważne. Bez względu na to, czy masz towarzystwo, czy cieszysz się tylko swoją obecnością, jesteś tak samo spokojny. Spacery nad morzem zawsze działają kojąco, są jak balsam dla duszy – i oczu.
Modny spacer po plaży
Rozświetlony obraz hiszpańskiego malarza Joaquína Sorolli jest jednym z tych, które wprost wciągają nas do środka. Dzieło zaskakuje swoją wielkością – każdy z jego boków ma około 2 metrów. Przedstawia dwie naturalnej wielkości kobiety, które spacerują po plaży. Specyficzny sposób kadrowania sceny sprawia, że namalowane postacie zdają się przechodzić tuż przed nami.
Sorolla uwiecznił na tym dziele swoją ukochaną żonę Clotilde i najstarszą córkę Maríę. Clotilde w chwili tworzenia obrazu miała czterdzieści cztery lata, a María dziewiętnaście. Obie są ubrane w białe sukienki, które jednak różnią się krojem. Suknia żony malarza nawiązuje jeszcze do mody secesyjnej, choć wydaje się znacznie swobodniejsza – sylwetka nie jest już wygięta, a spódnica nie kończy się trenem, tylko sięga do kostek. Wcięcie w talii podkreśla wąski pasek. Postać Clotilde wieńczy słomkowy, ozdobiony fioletowymi kwiatami i długim welonem kapelusz o szerokim rondzie, który rzuca cień na twarz kobiety. Uzupełnieniem jej stroju są rozłożony biały parasol – zapewne mający chronić arystokratyczną cerę przed zdradliwymi promieniami słońca – i przewieszony przez ramię płaszcz lub żakiet.
Suknia Maríi fasonem nawiązuje do stylu empire, który ponownie zatriumfował na początku XX wieku. Miękki materiał leje się wzdłuż ciała młodej kobiety, lekko się rozszerzając, i sięga aż do stóp. Znacznie podwyższoną talię podkreśla powiewająca na wietrze szarfa. María zwraca się w stronę widza, jej twarz jest odsłonięta – nie przysłaniają jej ani słomkowy kapelusz, ani włosy, które upięła w luźny kok.
Gładkie, nieozdobione wyrafinowanymi haftami i ozdobami materiały sprawiają, że stroje obu kobiet wydają się proste, jednak jest to złudne wrażenie. Suknie na pewno zostały uszyte z luksusowych tkanin, na które mogły sobie pozwolić tylko zamożne kobiety.
„Pozorna prostota kroju, połączona z fantastycznym wprost wykwintem materiału i wykończenia (oczywiście dostępnymi jedynie dla bogatych), uchodziła za nowoczesną. Odzwierciedlała tendencje epoki: emancypację kobiet, zainteresowanie awangardową sztuką i egzotyką”1.
Na przełomie XIX i XX wieku burżuazja coraz chętniej wypoczywała na łonie natury i spędzała wolny czas w parkach, lasach i na plażach. Popularne stały się zwłaszcza wyjazdy do morskich kurortów, które oferowały wiele atrakcji, m.in. kąpiele w morzu. Co odważniejsze kobiety decydowały się na bezpośredni kontakt z wodą – oczywiście w odpowiednim stroju, na który składał się „kostium złożony z jednoczęściowej, krótkiej sukni z krótkimi rękawami i marynarskim kołnierzem, oraz z pantalonów sięgających kolan. Na nogach obowiązkowo ciepłe pończochy i sznurowane buciki, na głowie czepek lub kapelusz”2. Podczas spacerów po plażach i promenadach najbardziej odpowiednie były lekkie, powiewne białe suknie i słomkowe kapelusze, podobne do tych, które Sorolla uwiecznił na swoim obrazie.
Sukces na miarę amerykańskiego snu
Joaquín Sorolla namalował Spacer brzegiem morza latem 1909 roku, tuż po ogromnym sukcesie, jaki osiągnęła jego wystawa indywidualna w Nowym Jorku. Do Stanów Zjednoczonych przybył wraz z żoną i dwójką starszych dzieci, córką Maríą i synem Joaquínem, na zaproszenie amerykańskiego kolekcjonera sztuki Archera M. Huntingtona, który w 1904 roku założył Hispanic Society of America, instytucję badającą sztukę i kulturę Hiszpanii i Portugalii. To właśnie w tym miejscu 4 lutego 1909 roku otworzono ekspozycję Sorolli, która składała się z aż 356 dzieł, z czego sprzedano 195. Wystawę obejrzało około 169 tysięcy osób – tylko dzień przed zamknięciem, 7 marca, zwiedzających było prawie 29 tysięcy3. Nie zniechęciła ich nawet paskudna pogoda – zimno, wiatr i śnieg4. Do amerykańskiego sukcesu Sorolli z pewnością przyłożyli się także krytycy, którzy od dnia inauguracji wystawy nie szczędzili artyście słów uznania i nazywali go „jednym z liderów nowoczesnej szkoły hiszpańskiej”, „jednym z wielkich mistrzów współczesnych” czy „jednym z pół tuzina wielkich żyjących malarzy”5. Niemal każda gazeta zamieszczała entuzjastyczne recenzje.
Uznanie dla Sorolli nie pojawiło się nagle. Urodzony w 1863 roku w Walencji artysta świecił znaczne triumfy już kilka lat wcześniej, m.in. otrzymał nagrodę Grand Prix podczas Wystawy Powszechnej w Paryżu w 1900 roku, na której pokazał sześć obrazów, w tym Smutne dziedzictwo uznawane za jedno z jego najlepszych dzieł. Rok później zdobył medal honorowy na Krajowej Wystawie Sztuk Pięknych w Madrycie.
Słoneczna uczta
„Maluję, ponieważ kocham malować – powtarzał Sorolla. – Dla mnie malowanie jest ogromną przyjemnością”6.
Kariera artystyczna Sorolli trwała od 1880 do 1920 roku, czterdzieści lat, podczas których sięgał po różnorodne motywy i tematy. Malował obrazy o tematyce mitologicznej i historycznej, przedstawiał realia życia w Hiszpanii przełomu XIX i XX wieku. Tworzył też portrety, choć nie był to jego ulubiony gatunek. O wiele bardziej wolał skupiać się na morskich pejzażach wypełnionych złotymi piaskami, krystalicznymi wodami i błękitnymi niebami. Te zalane słońcem sceny, malowane szybkimi i jednocześnie długimi pociągnięciami pędzla, stały się flagowym dokonaniem Sorolli. Jego umiejętność uchwycenia intensywnego światła była niezwykła. Francuski krytyk Henri Rochefort przyznał: „Nie znam żadnego innego pędzla, w którym byłoby tyle słońca”7. Te słowa wydają się najlepiej oddawać kwintesencję twórczości Sorolli, którą trudno jednoznacznie sklasyfikować. Niektórzy badacze chcieliby nazywać go impresjonistą, inni twierdzą, że bliżej mu do postimpresjonistów. Najbardziej trafne byłoby chyba przypisanie artysty do nurtu luminizmu walenckiego. Z pewnością Sorolla inspirował się impresjonistycznymi pracami, zwłaszcza Claude’a Moneta, ale równie chętnie szukał natchnienia w dziełach Diega Velázqueza, o czym może świadczyć m.in. jego obraz Female Nude (pol. Kobieca nagość) z 1902 roku nawiązujący do Wenus z lustrem.
W swojej twórczości Sorolla nie tylko dążył do wyłapania i uwiecznienia ulotnych chwil, lecz przede wszystkim kierował swoją uwagę na efekty świetlne. Sceny kąpieli w morzu, spacerów po plaży czy zajęć rybaków traktował jako punkt wyjścia do stworzenia studium kontrastu światła, cieni i odbić. Swoje prace wypełniał głównie różnymi odcieniami błękitu i bieli, które – choć zazwyczaj odbierane jako stonowane, eleganckie, nieco chłodne – w jego twórczości są ciepłe, rozwibrowane i świetliste. Taki efekt zawdzięczał umiejętnemu łączeniu nieoczywistych barw – nie bał się rozłożyć na bieli delikatnych akcentów niebieskiego, żółtego czy liliowego.
Wzorem impresjonistów najchętniej malował w plenerze. Wprost mówił, że nie przepada za tworzeniem w zamkniętej pracowni. „Nie lubię malować w studiu, nienawidzę tego z całej duszy” – przyznawał8. O tym, że wiele jego obrazów powstało na świeżym powietrzu, najlepiej świadczą ziarenka piasku, które wtopiły się w warstwy farby9.
Oślepiające promienie słońca i morska bryza
W Spacerze brzegiem morza Sorolla zawarł ulubione elementy swojej sztuki: nadmorski pejzaż, oślepiające światło i skrawek rodzinnego miasta – Walencji. Uwiecznione na obrazie Clotilde i María spacerują po walenckiej plaży Playa del Cabañal. Morska bryza porusza ich sukniami, które tylko na pierwszy rzut wydają się nieskazitelnie białe. Jeśli przyjrzymy się bliżej, zauważymy, jak na różnych częściach sukien odbijają się odcienie żółtego, niebieskiego, różowego i szarego. To błękitne niebo i ochrowy piasek w tle sprawiają, że stroje obu kobiet wydają się śnieżnobiałe. W takim operowaniu bielą najbardziej uwidacznia się malarska wirtuozeria Sorolli, jego wrażliwość na ledwo dostrzegalne niuanse kolorystyczne i świetlne. Przyglądając się obrazowi, zyskujemy pewność, że powstał on w wyniku uważnej obserwacji, mimo że scena wydaje się chwilą uchwyconą w locie, znienacka, taką, którą przeminie, gdy tylko obie kobiety pójdą dalej i znikną z naszego pola widzenia.
Rozświetlone i emanujące ciepłem dzieło Sorolli przywodzi na myśl pracę duńskiego malarza Pedera Severina Krøyera Letni wieczór na Skagen. Malarskie skojarzenie wydaje się nieuchronne, bowiem artyści przedstawili ten sam motyw – spacer dwóch kobiet po plaży – wykorzystując podobną paletę kolorystyczną. Mimo to obrazy różnią się nastrojem – Spacer Sorolli jest kompozycją żywszą i bardziej rozpromienioną, sylwetki obu uwiecznionych postaci i ich powiewające ubrania sugerują wiatr i nieustanny ruch kobiet, więc patrząc na tę scenę, niemal czujemy bryzę i głośny szum morza. Z kolei Letni wieczór na Skagen tchnie kontemplacyjnym spokojem i wyciszeniem, tak typowym dla wieczornych godzin. Na tym obrazie Krøyer przedstawił swoją żonę, Marie Krøyer, i jej przyjaciółkę, Annę Ancher, które również były malarkami. Pogrążone w rozmowie kobiety przechadzają się brzegiem plaży, mowa ich ciał wskazuje na zażyłość i bliską przyjaźń. Duński malarz namalował tę scenę, inspirując się powstałą wcześniej fotografią.
Malować i kochać – czy to nie wystarczy?
Choć Sorolla nie przepadał za portretem jako gatunkiem, to uwielbiał portretować swoją ukochaną żonę Clotilde, z którą wziął ślub w 1888 roku. Clotilde była dla niego nie tylko partnerką i matką ich trójki dzieci (najmłodsza córka, Elena, została rzeźbiarką i malarką, choć jej kariera nie trwała długo), lecz także muzą, bohaterką wielu obrazów i opiekunką jego artystycznego dziedzictwa. Ich pełen miłości, uważności na siebie nawzajem i zaangażowania związek trwał trzydzieści pięć lat aż do śmierci malarza w 1923 roku (Clotilde odeszła sześć lat później).
Joaquín często wyjeżdżał w związku ze zleceniami w różnych hiszpańskich miastach czy nauką za granicą, zwłaszcza w Paryżu. Małżeństwo umilało sobie czas rozłąki pisaniem codziennych listów, w których obok relacji z dnia pojawiały się pieszczotliwe wyznania miłości. Ich uczucia nie przyćmiły ani kariera artystyczna Joaquína, ani jego liczne podróże, ani upływ czasu.
„Cała moja miłość jest skupiona na tobie – pisał malarz w liście do Clotilde. – […] Jesteś moim ciałem, moim życiem i moim umysłem, wypełniasz każdą pustkę w życiu człowieka pozbawionego uczuć ojca i matki”10, jesteś moim wiecznym ideałem, i bez ciebie żadna z tych rzeczy, o które ty i ja się martwimy, nie byłaby ważna”11.
Czytając korespondencję Sorolli, nie sposób odgonić rozgrzewające wrażenie, że jego życie wypełniała przede wszystkim miłość do żony i malarstwa. „Opowiedziałem ci już o moim dniu…” – pisał w kolejnym liście. – „Zawsze mówię ci te same rzeczy, maluję i kocham cię, to wszystko: czy to nie wystarczy?”12.
Wystarczy.
Bibliografia:
1. Cendrowski S., Impresjonizm. Historia, sztuka, ludzie, Warszawa 2017.
2. Dobkowska J., Wasilewska J., W cieniu koronkowej parasolki. O modzie i obyczajach w XIX wieku, Warszawa 2016.
3. Pons-Sorolla B., Sorolla. The Masterworks, New York 2012.
4. Słownik terminologiczny sztuk pięknych, red. S. Kozakiewicz, Warszawa 2007.
- J. Dobkowska, J. Wasilewska, W cieniu koronkowej parasolki. O modzie i obyczajach w XIX wieku, Warszawa 2016, s. 289. ↩
- Ibidem, s. 242, 245. ↩
- B. Pons-Sorolla, Sorolla. The Masterworks, New York 2012, s. 71. ↩
- Ibidem. ↩
- Cyt. za: Ibidem, s. 14. ↩
- Cyt. za: Ibidem, s. 26. ↩
- Cyt. za: Ibidem, s. 67. ↩
- Cyt. za: Ibidem, s. 22. ↩
- What you need to know about Sorolla, witryna internetowa The National Gallery, https://www.nationalgallery.org.uk/exhibitions/past/sorolla/what-you-need-to-know-about-sorolla/ (dostęp: 25.01.2024). ↩
- Rodzice Joaquína Sorolli zmarli podczas epidemii cholery, gdy miał zaledwie dwa lata. ↩
- Cyt. za: B. Pons-Sorolla, op. cit., s. 72. ↩
- Cyt. za: Ibidem, s. 19. ↩
Partnerem działu Arcydzieło do kawy, który wspiera naszą misję edukacyjną jest marka Siemens, producent ekspresów do kawy.
Każdy dzień to szansa na odkrycie czegoś nowego. W sobie i wokół siebie. Pozwól by chwila przy aromatycznej filiżance kawy zainspirowała Cię do spróbowania czegoś o czym zawsze marzyłeś, na co nie miałeś czasu lub przestrzeni. Sięgaj po więcej. Poznawaj. Doświadczaj. Odkryj nowe oblicze sztuki przy filiżance dobrej kawy z marką Siemens. #poczujsiekoneseremsztuki
* Grupa BSH jest licencjobiorcą w odniesieniu do znaków towarowych, do których uprawniona jest Siemens AG.
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
A może to Cię zainteresuje:
- Chemnitz jako Europejska Stolica Kultury 2025 roku z dużą ilością dobrej sztuki - 18 grudnia 2024
- Malowanie dla Mengelego. Poruszająca historia Diny Gottliebovej-Babbitt - 10 listopada 2024
- Édouard Manet „Balkon” - 1 sierpnia 2024
- Witkacy „Portret Ireny Krzywickiej” - 20 lipca 2024
- Claude Monet. 7 faktów o tym artyście, o których nie mieliście pojęcia - 23 czerwca 2024
- Od ubrania do tożsamości. Moda w obrazach Johna Singera Sargenta - 20 czerwca 2024
- Wyjątkowy jubileusz: 250. urodziny Caspara Davida Friedricha - 19 maja 2024
- Caspar David Friedrich – mistrz nastrojowego pejzażu - 6 maja 2024
- Joaquín Sorolla „Spacer brzegiem morza” - 8 marca 2024
- Pionierka architektury modernistycznej – Barbara Brukalska - 3 marca 2024