„W roku 1898 umiera Jackowi Malczewskiemu matka. Miłość do ojca, miała, prócz synowskiego przywiązania, podkład serdecznej intelektualnej przyjaźni. Miłość do matki była uwielbieniem jej świętości. […] Teraz, pod wrażeniem śmierci, maluje dwa bardzo piękne obrazy, stanowiące warjanty na ten sam temat – to Thanatos I i Thanatos II”1.
Zgodnie z przekazem Adama Heydla to właśnie śmierć Marii Malczewskiej, matki artysty, była impulsem do rozpoczęcia serii prac, których wspólnym mianownikiem stała się wizja spersonalizowanej śmierci. Czternaście lat wcześniej zmarł ojciec malarza — Julian Malczewski, ale jego odejście, mimo silnej więzi, jaka istniała pomiędzy ojcem a synem, zostało przyćmione przyziemnymi sprawami, takimi jak troska o materialny byt owdowiałej matki i osieroconych sióstr, a także spłatą długów pozostawionych przez ojca, choć zaciągniętych właśnie na poczet edukacji Jacka. Natomiast śmierć matki zakończyła pewien etap w życiu artysty. Dojrzały, czterdziestoczteroletni mężczyzna uświadomił sobie, być może pierwszy raz w życiu tak wyraźnie, nieuchronność śmierci.
Zacznijmy jednak od początku, od pierwszych obrazów ze śmiercią w roli głównej, z jakimi mamy do czynienia w malarstwie Jacka Malczewskiego. W 1877 roku artysta rozpoczął narodowo-martyrologiczny cykl traktujący o losach sybirskich zesłańców, którzy pokonywali tzw. etapy, odcinki morderczej, katorżniczej drogi wiodącej ich ku „piekielnej ziemi”. Malczewski umieranie skazanych na katorgę rodaków przedstawił realistycznie, wręcz naturalistycznie. Widzimy nagie brudne stopy, zniszczone ubrania, zaniedbane, zmęczone twarze na tle ciemnych, zatłoczonych wnętrz. Czasem trudno jest odnaleźć ciało zmarłego, które na pierwszy rzut oka niczym nie różni się od ciał żyjących, wśród pogrążonych w apatii współtowarzyszy.
Seria prac, kontynuowana do około 1895 roku, zainspirowana została przede wszystkim epoką polskiego romantyzmu, w tym twórczością Artura Grottgera, a także poezją Juliusza Słowackiego. To właśnie bohaterowie Anhellego Juliusza Słowackiego stają się głównymi aktorami sceny, która zawładnie wyobraźnią Malczewskiego na lata. Artysta powtarza niczym mantrę scenę śmierci Ellenai — pokutującej zbrodniarki i towarzyszki Anhellego, przetwarzając ją kompozycyjnie: począwszy od pierwszej, uporządkowanej według reguł akademickich Śmierci Ellenai, skomponowanej w poziomie (znajdującej się od 1884 roku w zbiorach krakowskiego Muzeum Narodowego), aż po późniejsze wersje, karkołomne perspektywicznie, bo widziane od stóp zmarłej leżącej na wprost widza. Malczewski, chcąc podkreślić dramatyzm śmierci, wzmaga ekspresyjność ujęcia poprzez spiętrzenie nieruchomego ciała kobiety i sprawia, że statyczna w założeniu chwila nabiera dynamiki.
Nadal mamy jednak do czynienia z realizmem opartym na naturalnym procesie końca ludzkiego życia. Nadszedł jednak czas, gdy Jacek, zanurzony w świecie wierzeń starożytnych Greków, zdecydował się pod wpływem śmierci matki sięgnąć do mitycznego bóstwa, które potrafiłoby zjednoczyć w sobie ból i rozpacz po stracie bliskich z nadzieją na odrodzenie i zmartwychwstanie do lepszego życia.
Jego wybór padł na Thanatosa, greckie bóstwo śmierci, syna Nocy i Erebu, którego bliźniaczym bratem był bóg snu — Hypnos. Bracia wyobrażani byli najczęściej jako śpiący młodzieńcy bądź skrzydlaci geniusze z opuszczonymi w dół zgaszonymi pochodniami2. Co ciekawe, sam Thanatos nie jest pierwszoplanowym bohaterem żadnego z greckich mitów. Według Pierre’a Grimala „Tanatos nie posiada mitu we właściwym tego słowa znaczeniu”3, a jego walka z Heraklesem o duszę Alkestis4 czy spotkanie z Syzyfem to wręcz „zmyślone ludowe opowieści, poza jakimkolwiek systemem mitycznym”5.
Definiując postać boga śmierci, Grimal już na wstępie podkreśla, że była to „istota rodzaju męskiego”6. Jak więc do powyższego stwierdzenia ma się postać Thanatosa wykreowana przez Jacka Malczewskiego? Zacznijmy może od tego, że już jako nastoletni chłopiec, który spędził cztery lata w podradomskiej wsi Wielgiem, pod opieką pedagoga, a zarazem znanego przyrodnika i humanisty Adolfa Dygasińskiego, musiał spotkać się z pojęciem kostuchy, czyli żeńskiej wersji określającej śmierć w kulturze ludowej7. Poza tym, jako artysta, który za życia unikał szufladkowania, był jednak nieodrodnym dzieckiem swej epoki, czyli modernizmu przełomu XIX i XX stulecia. Królujący w II połowie XIX wieku symbolizm oraz dekadenckie nastroje wśród artystycznej braci tworzącej w czasach fin de siècle obrały sobie za symbol grzechu i wszelkiego zepsucia właśnie kobietę.
I tak pokrótce istota żeńska, przez proste skojarzenie miłości ze śmiercią, czyli innymi słowy Erosa z Thanatosem, zyskała wiele okrutnych twarzy, jakie tylko dekadenccy artyści (mężczyźni) potrafili jej nadać. Raz była zagadką o obliczu złowieszczego Sfinksa (vide chimery i harpie u Jacka Malczewskiego), to znów biblijną Ewą prowokującą grzech pierworodny bądź krwiożerczym wampirem wysysającym życie z mężczyzny (dosłownie zilustrowanym w pracach Edvarda Muncha) czy w końcu Salome, femme fatale swoich czasów, kuszącą pięknem swego ciała, która erotycznym tańcem doprowadzała do błędnych decyzji, i w ostateczności zguby, podatnych na jej wdzięki mężczyzn.
Pewnym wyjątkiem od powyższego był wizerunek młodej, dojrzewającej dziewczyny, symbolizującej wcielenie niewinności, tzw. Innocentie. Ze względu na niczym nieskażoną młodość dziewczęcia, która jednak nieuchronnie zmierza ku dojrzałej, grzesznej kobiecości, wizerunek Innocentii wydaje się niejednoznaczny. Ten pulsujący podskórnie dualizm, łączący niewinność z nadciągającą zmysłowością8, ma wiele wspólnego z bóstwem Thanatosa wykreowanym przez Malczewskiego.
Artysta przecież z pełną świadomością zdecydował się uczynić Thanatosa piękną, młodą, posągową kobietą. Nawet jeśli część badaczy widzi w nim młodego efeba czy Androgyne łączącą w sobie doskonałość ducha i ciała dwóch płci, to wyczuwamy w tej postaci zdecydowanie więcej pierwiastka żeńskiego niż męskiego.
Spójrzmy zresztą na dwie najważniejsze prace artysty z lat 1898–1899, otwierające symbolicznie potraktowany temat tanatologiczny w twórczości Jacka Malczewskiego. Pierwszy obraz to kompozycja poświęcona pamięci ojca, Juliana, którego zgarbioną sylwetkę widzimy za plecami Thanatosa, po prawej, na tle modrzewiowego dworu w Gardzienicach, w miejscu, w którym zmarł.
Drugi obraz, ze zbiorów łódzkiego muzeum, poświęcony jest pamięci matki artysty Marii, która zmarła w Wielgiem (za plecami Thanatosa widoczny jest fragment wieleskiego dworu). Anioł śmierci uzbrojony jest w kosę, znany od wieków średnich atrybut żniwiarza ludzkiego żywota, której ostrość sprawdza palcami bądź ostrzy osełką jak nóż.
Thanatos jest tutaj majestatycznym, monumentalnym, pełnym spokoju istnieniem, które pełniąc swoje obowiązki, nie wywołuje przerażenia wśród oczekujących jej przyjścia. To również dowód na dualizm charakterystyczny dla epoki, który spaja ze sobą coś tak tajemniczego i zagadkowego jak śmierć, ze spokojną pewnością nieuchronnego kresu życia każdego z nas. Adam Heydel w pięknych słowach odniósł się do prac artysty:
„Śmierć jest olśniewająca, łaskawa, miłosierna. Śmierć dotknięciem dłoni koi ból, przyrzeka inne, pogodne życie, obiecuje zlanie się z tem, co człowiek w życiu najgoręcej i najczyściej ukochał”9.
W obydwu obrazach uwagę zwraca nocna aura, która nadaje całości chłodną, niebiesko-zielonkawą kolorystykę. Światło księżyca wydobywa metaliczność barw i ostrość kształtów, podkreślając tym mocniej biel portyku na gardzienickim dworze, symbolizującym bramę — przejście ze świata żywych do królestwa umarłych — oraz tkaninę, która niczym pośmiertny całun zwiesza się ze skrzydeł wysłannika podziemi. Rdzawe korony drzew i czerwone winorośle nastrajają do zadumy, prowokując do szukania analogii pomiędzy corocznym zmierzchem przyrody a kresem ludzkiego życia. Jesienna atmosfera przywodzi na myśl wiersz młodopolskiego poety Stanisława Korab-Brzozowskiego:
„O przyjdź, jesienią –
W chwilę zmierzchu senną, niepewną –
i dłonie
Swe przejrzyste, miękkie, woniejące
na cierpiące
Połóż mi skronie
o Śmierci!…”10
Zaskakujące w tym kontekście wydają się kolejne dwie prace artysty, które przywołują widmo śmierci, ale w scenerii dusznej od zapachu kwitnących na wiosnę kwiatów. Thanatos ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie to kwintesencja symbiozy zmysłowej, ekstatycznej miłości i nieuchronnej śmierci. Krwista czerwień materii, ledwo okrywającej bujne kształty dorodnej Thanatos i kwitnące przed dworem krzewy bzu oraz rabatowe kwiaty stoją w całkowitej sprzeczności z podniosłą misją gościa zmierzającego po starca kulącego się w otwartym oknie modrzewiowego dworu. Agnieszka Ławniczakowa podsumowała tę kompozycję słowami:
„I tak obraz kwitnącego ogrodu, majowej nocy i zmysłowej cielesności dopełnia, w duchu epoki, dwa fundamentalne pojęcia, Erosa i Thanatosa”11.
Podobnie Autoportret z muzą i budleją12 z kolekcji prywatnej, namalowany w 1912 roku, zaskakuje pełnią wiosny ujętą na obrazie i podkreśloną przez samego artystę przez umieszczenie nazwy miesiąca „maj” obok autorskiej sygnatury na licu pracy. Soczysta zieleń kwitnącej za plecami malarza budlei, która przyciąga swym zapachem barwne motyle i zmierzchnice, kłóci się z chłodną, niemal siną tonacją obrazu. Widzimy, jakby przez fioletowy filtr, intrygującą kompozycję, w której główną rolę odgrywa sam artysta odgrodzony zielonym płotem od Thanatos. Jej zdecydowanie bliżej do prostej wiejskiej żniwiarki ubranej w białą halkę niż do tajemniczego, majestatycznego wysłannika zaświatów.
Ponownie Malczewski dokonuje karkołomnego zestawienia dwóch przeciwstawnych sobie pojęć. Posłaniec śmierci zostaje całkowicie uczłowieczony, a jedynym rekwizytem wskazującym sens jego bytności na ziemi pozostaje, nomen omen, nieśmiertelna kosa.
I tak rolę Thanatosów przyjmują na obrazach Malczewskiego coraz częściej powabne kobiety, nadal o dorodnych kształtach, którym rysów twarzy użyczają zawodowe modelki bądź znajome panie, wśród których możemy rozpoznać tę najbardziej przez niego uwielbianą Marię Balową. Thanatos z kolekcji Fundacji Raczyńskich przy Muzeum Narodowym w Poznaniu ukazuje wręcz intymną scenę odejścia w zaświaty samego artysty, którego powiek dotknie za chwilę piękny anioł śmierci o koralowo-fioletowych skrzydłach, wyrastających spośród charakterystycznych pukli kasztanowych włosów…
Rozwinięciem tematyki Thanatos jest praca artysty z 1921 roku pt. Scena alegoryczna. Podwójny portret sióstr artysty. Tytułowym „siostrom staruszkom”, jak nazywał je artysta, towarzyszy widoczna zza nich młoda kobieta. Głowę dziewczyny przystrajają welon i zielona tasiemka z przyczepionymi do niej makówkami. Ten roślinny rekwizyt odsyła nas wprost do Morfeusza, opiekuna marzeń sennych, a zarazem syna Thanatosa13. Intrygujące, że kobieca postać może być połączeniem dwóch powyższych bóstw, ponieważ artysta, obok makówek, dołączył jeszcze ostrze kosy, na którym kobieta (sic!) Morfeusz opiera swą lewą dłoń.
Warto jeszcze podkreślić, że tradycyjne przedstawienie śmierci pod postacią swojskiego kościotrupa było u Malczewskiego rzadkością. Znane są oczywiście jego prace, w których szkielet (Autoportret – życie i śmierć z 1916 roku, własność prywatna, depozyt w Muzeum Jacka Malczewskiego), bądź sama czaszka (Autoportret ze śmiercią z 1902 roku, własność prywatna) tradycyjnie przypominają widzom o maksymie memento mori, ale tego typu kompozycje nie należą do zbyt częstych ujęć tematu. Thanatos Jacka Malczewskiego należy do jednego z piękniejszych przedstawień śmierci w ikonografii sztuki polskiej. Daje nadzieję na obcowanie z pięknem w chwili odejścia z tego świata, a zarazem powrót do najdroższych sercu miejsc, do symbolicznego łona matki, które u Malczewskiego oznacza dom rodzinny i krainę dzieciństwa.
Bibliografia:
1. Grimal P., Słownik mitologii greckiej i rzymskiej, Wrocław 1987.
2. Heydel A., Jacek Malczewski. Człowiek i artysta, Kraków 1933.
3. Hofstätter H.H., Symbolizm, Warszawa 1980.
4. Jacek Malczewski (1854–1929). Powrót, Katalog wystawy Muzeum Narodowe w Warszawie, czerwiec–lipiec 2000, red. E. Charazińska, Warszawa 2000.
5. Kopaliński W., Słownik mitów i tradycji kultury, Warszawa 1985.
6. Kossowska I., Kossowski Ł., Malarstwo polskie. Symbolizm i Młoda Polska, Warszawa 2010.
7. Krzysztofowicz-Kozakowska S., Jacek Malczewski – życie i twórczość, Kraków 2008.
8. Ławniczakowa A., Jacek Malczewski. Wystawa dzieł z lat 1890–1926, 2 września – 14 października, Poznań 1990.
9. Malinowski J., Imitacje świata, Kraków 1987.
10. Markowska W., Mity greckie, Warszawa 1965.
11. Puciata-Pawłowska J., Jacek Malczewski, Wrocław–Warszawa–Kraków 1968.
12. Słownik kultury antycznej, red. L. Winniczuk, Warszawa 1986.
13. Wyka K., Thanatos i Polska, Kraków 1971.
- Pisownia oryginalna; A. Heydel, Jacek Malczewski. Człowiek i artysta, Kraków 1933, s. 146. ↩
- W. Kopaliński, Słownik mitów i tradycji kultury, Warszawa 1985, s. 1167–1168. ↩
- P. Grimal, Słownik mitologii greckiej i rzymskiej, Wrocław 1987 r., s. 333. ↩
- W. Markowska, Mity greckie, Warszawa 1965, s. 215–217. ↩
- P. Grimal, op. cit. ↩
- Ibidem. ↩
- Pisał o tym Jerzy Malinowski w publikacji pt. Imitacje świata, Kraków 1987, s. 101. Malinowski wskazał również, że Malczewski musiał znać wydaną w 1886 roku we Lwowie pracę Antoniego Chudzińskiego: Thanatos. Śmierć i życie pośmiertne u dawnych Greków, pozytywnie zrecenzowaną przez Dygasińskiego w 1887 roku; op. cit., przyp. 9, s. 94. ↩
- Szerzej pisze o tym Hans H. Hofstätter w rozdziale pt. Symboliczne postacie kobiety, zamieszczonym w publikacji: H.H. Hofstätter, Symbolizm, Warszawa 1980, s. 238–266. ↩
- A. Heydel, op. cit., s. 228–229. ↩
- Do wiersza Stanisława Korab-Brzozowskiego odwoływała się w swej interpretacji „Thanatosów” Malczewskiego m.in. Jadwiga Puciata-Pawłowska, zob.: J. Puciata-Pawłowska, Jacek Malczewski, Wrocław 1968, s. 235. ↩
- Zob. nota objaśniająca aut. A. Ławniczakowej, w: Powroty. Katalog towarzyszący wystawie w Muzeum Narodowym w Warszawie, Warszawa 2000, s. 56. ↩
- W rzeczywistości jest to Autoportret z Thanatosem i budleją. Obecnie pokazywany na wystawie stałej w Muzeum im. Jacka Malczewskiego w Radomiu. ↩
- Zob. Słownik kultury antycznej, red. L. Winniczuk, Warszawa 1986, s. 416. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Malarz oczami malarzy. Tragiczne losy Wacława Koniuszki - 30 grudnia 2021
- Rafał Malczewski. Od cepra do wariata - 30 lipca 2021
- Dwór w Lusławicach. Magiczne miejsce, które ukochali Malczewski i Penderecki - 14 maja 2021
- Thanatos i motyw śmierci w malarstwie Jacka Malczewskiego - 26 lutego 2021
- Jacek Malczewski „Portret Heleny Marcello” - 30 grudnia 2020
- Jacek Malczewski „Wizja Ezechiela” - 10 września 2020
- Konrad Krzyżanowski „Portret żony” - 2 sierpnia 2020
- Oblicza kobiet w twórczości Jacka Malczewskiego - 24 stycznia 2020
- Jacek Malczewski – rycerz polskiej sztuki - 14 lipca 2017
wspaniały artykuł, bardzo tego potrzebowałam,dziekuję. pozdrawiam serdecznie autorkę