Co jakiś czas okazuje się, że nie wszystko działo się tak, jak w naszej nieskromnej pewności uważamy, że było. Za pionierów abstrakcjonizmu zwykło uważać się Wassiliego Kandinsky’ego, Pieta Mondriana i Kazimierza Malewicza. Niedawno wyszło na jaw, że tak naprawdę malarstwo abstrakcyjne ma jednak matkę, a jego ojcowie pojawili się później. Była nią Hilma af Klint (1862-1944). I w czasie, gdy Kandinsky malował swoją pierwszą akwarelę abstrakcyjną, ona stworzyła już szereg takich obrazów.
Pierwsza abstrakcjonistyczna akwarela Kandinsky’ego datowana jest na lata 1911-1913, natomiast suprematystyczne dzieła Malewicza na okres 1913-1915, a pierwsze „syntetyzujące” abstrakcje Mondriana są jeszcze późniejsze. Natomiast Hilma af Klint już w 1906 roku radykalnie odcięła się od realizmu. Ta szwedzka artystka była prawdziwą prekursorką abstrakcjonizmu.
Zaczynała jak wielu. W latach 1880-1882 uczyła się malarstwa portretowego w szwedzkiej Politechnice (obecnie Szwedzka Szkoła Sztuki, Rzemiosła i Wzornictwa), a następnie – jako jedna z pierwszych kobiet – studiowała w Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych.
Fascynowało ją malarstwo Edvarda Muncha, o jego obrazach kiedyś napisała, że po raz pierwszy zobaczyła sztukę zwróconą „ku wnętrzu”.
Stała się portrecistką cenioną za obiektywizm, a równocześnie, pod koniec XIX w., na trzydzieści lat przed surrealistami, stosowała psychoterapeutyczną metodę pisma automatycznego. Interesował ją spirytyzm i posługiwała się językiem abstrakcyjnych form do wyrażenia nowej, nie artystycznej, ale filozoficznej problematyki.
W tym znaczeniu prekursorstwo af Klint jest niewątpliwe, a podejście do samej sztuki radykalnie odmienne od tradycyjnego. Nie chodziło jej o walor estetyczny dzieła, lecz o próbę wyrażenia niewidzialnego wymiaru.
Zaczęła rysować będąc w transie podczas seansu spirytystycznego. Takie seanse organizowała regularnie początkowo w pięcioosobowej grupie De Fem, której skład z czasem się zmieniał. W transie pisała i rysowała. Powstawały motywy roślinne i linie układające się w spirale. Bez namysłu nakładała na nie kolory. Stylistyka tak powstających obrazów była inna od tego, co Hilma zwykła tworzyć świadomie. Podpisywała je też inaczej — D.F. (od nazwy grupy), bo nieważne było medium, chodziło o sam przekaz.
W końcu poczuła powołanie, by odejść od tego, co realne i namalować duchową rzeczywistość. Powstał cykl Świątynia, na który złożyły się aż 193 obrazy, do namalowania których przygotowywała się cały rok medytując i czytając. Wyznała później, że tworzyła je bez żadnych szkiców i planowania, czuła jak z niej wypływają w sposób pewny i niewymagający jakichkolwiek poprawek.
W 1908 Hilma af Klint przerwała tworzenie tej serii, by dopiero w 1912 roku powrócić do malarstwa abstrakcyjnego. Znowu pracowała jako medium, ale malowała już bardziej świadomie. W ten sposób powstały 82 prace, którym towarzyszyły słowa. W końcu uznała, że zakończyła cykl stworzony z duchowej potrzeby zrodzonej podczas seansów.
W późniejszych latach oddała się studiowaniu świata roślin. W 1920 roku wstąpiła do Towarzystwa Antropozoficznego i zmieniła sposób pracy. Teraz główny motyw obrazu wyłaniał się ze swobodnego przepływu plam barwnych, do czego świetnie nadawały się akwarele.
Z czasem malowała coraz mniej, a w latach 1941-42 stworzyła Studia nad życiem duchowym, na które złożyło się ponad 1200 stron maszynopisu.
Zmarła w 1944 roku na skutek wypadku drogowego.
Hilma af Klint przeczuwała, że świat nie jest gotowy na uznanie jej sztuki. Utwierdził ją w tym przekonaniu Rudolf Steiner z Towarzystwa Teozoficznego, któremu pokazała obrazy powstałe w latach 1906-1908. Zapisała więc w testamencie, że jej obrazy mogą być upublicznione dopiero 20 lat po jej śmierci. Jednak i to okazało się zbyt wczesne, bo nawet wtedy nie od razu zyskały uznanie krytyków.
Dopiero od 1986 roku zaczęły pojawiać się na wystawach współorganizowanych przez założoną wówczas fundację. W 2013 Moderna Museet w Sztokholmie zorganizowało retrospektywną wystawę szwedzkiej malarki. Potem jej obrazy odbyły tournée po galeriach świata, które zakończyło się w 2015 roku.
Na przełomie 2018 i 2019 miała miejsce wielka wystawa obrazów Hilmy af Klint w Muzeum Guggenheima. Okazała się ona wielką sensacją i odesłała do poprawki podręczniki historii sztuki. Frekwencja na wystawie była rekordowa w 60-letniej historii muzeum. Jest to tym większy ewenement, że w 1970 roku sztokholmskie Moderna Museet odmówiło spadkobiercom Hilmy przyjęcia jej prac.
Co przedstawiają ogromne płótna o wymiarach 320 na 240 centymetrów? Nasz umysł natychmiast poszukuje czegoś, co zna i co pozwoliłoby mu poczuć się bezpiecznie. Na myśl przychodzą więc biologiczne formy życia, widziane w wielkim powiększeniu, jakby artystka portretowała mikrokosmos komórkowy lub struktury kwiatowo-roślinne. Wyznaczają je linie prowadzone miękko, o obłych ścieżkach owalu i fragmentach serpentyn. Zarysowane kształty przypominają budowę kwiatów i najprostszych form istnień biologicznych. Kolor nałożony jest płasko, w jednolitych płaszczyznach ograniczonych konturem. Jest też seria obrazów bardziej schematycznych, prezentują one abstrakcjonizm geometryczny. Równo wytyczone okręgi w zestawieniu ze sztywnymi układami w trójkątach przywodzą na myśl piramidy i symbol dominującej energii, która jest ponad wszystkim.
Widząc je po raz pierwszy na slajdach podczas wykładu w mrocznej sali, nie byłam do nich przekonana. Potem trafiłam na zdjęcia z wystaw i patrząc na skalę obrazów, zmieniłam zdanie. Początkowo odbierałam je czysto estetycznie, potem zaczęłam zastanawiać się nad energią tchniętą w nie przez artystkę Powstawały w fazie silnej koncentracji i przenika je wiara w istnienie świata niematerialnego oraz w możliwość kontaktu z wymiarem równoległym. Można w to wierzyć lub nie, ale dla autorki było to niezwykle stymulujące.
W przypadku Hilmy af Klint źródłem inspiracji był okultyzm i teozofia. W przypadku artystów takich jak Kandinsky, Mondrian i innych „ojców”, abstrakcja powstała jako wynik poszukiwań intelektualnych. Doprowadziła ich do niej analiza i synteza formy w poszukiwaniu istoty sztuki. Nowa jakość estetyczna została przez nich wypracowana w świadomym procesie artystycznym.
Jest w tym sporo prawdy, ale to nie wszystko. Szczególnie Kandinsky, który w ciągu dziesięciolecia zbierał swoje notatki, by opracować je i ostatecznie wydać jako rozprawę teoretyczną pod znamiennym tytułem O duchowości w sztuce pisał, że jego impresje malarskie, tworzone w latach 1909-19014, powstawały bez udziału świadomości. Działał pod wpływem impulsu i wrażenia natury wewnętrznej. Poddawał się działaniu muzyki i fascynowała go jej siła wyrazu. Gdy słucha się utworów muzycznych łatwo jest wpaść w twórczy trans, dać się ponieść dźwiękom i przekładać je na kolor. To trochę jak seans, w którym strumień świadomości znajduje swe ujście. Kandinsky dokładnie określił duchowy sens kolorów. Z jednej strony analizował odbiór obrazu przypadkowo powieszonego do góry nogami, dochodząc do istoty przekazu plastycznego i w pełni świadomie analizował język form i barw, a jednocześnie działał w niejako mistycznym natchnieniu.
Kazimierz Malewicz tworząc kompozycje suprematystyczne uznawał, że w obrazie nie powinny istnieć żadne odniesienia do realnych przedmiotów. Swoje malarstwo porównywał z podróżowaniem samolotem i związanymi z tym emocjami. Fascynowała go szybkość i jedność człowieka z maszyną. Formę malarską skrajnie uprościł w słynnym Czarnym kwadracie uzyskując efekt także mistyczny. Podczas pierwszej wystawy obraz został zawieszony nisko w rogu naprzeciw wejścia, tak jak w rosyjskich domach umieszczano ikony. Malewicz powiedział: „Ten róg symbolizuje, że nie ma innej drogi do doskonałości, jak tylko do tego rogu”.
Piet Mondrian, zanim określił ścisłe zasady neoplastycyzmu, też powoływał się na wpływy teozoficzne – pierwiastek żeński i męski w Kompozycji nr 10 zainspirowanej oceanem. Wśród omawianych artystów wydaje się mieć najchłodniejszy umysł. Jego obrazy zdają się powstawać według matematycznych wyliczeń.
Af Klint weszła na drogę ku abstrakcjonizmowi od strony filozoficznej. Jest niewątpliwą prekursorką kierunku, a z czego artysta czerpie, to jego sprawa, bo dla odbiorcy ważny jest efekt i to, jak dzieło w nim rezonuje oraz czy chce nawiązać z nim dialog.
Bibliografia:
1. Krzysztof Karoń, Kto wymyślił abstrakcjonizm?, https://www.historiasztuki.com.pl/kodowane/016-00-03-MONOGRAFIE-AF-KLINT.php.
2. Agnieszka Kuźniak, Wybrana, „Przekrój”, nr 3559/2017, https://przekroj.pl/kultura/wybrana-angelika-kuzniak.
3. Piotr Sarzyński, Hilma af Klint. To od niej zaczął się abstrakcjonizm,„Polityka”, 23 kwietnia 2019. https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1790556,1,hilma-af-klint-to-od-niej-zaczal-sie-abstrakcjonizm.read.
4. Hilma af Klint – kobieta, która wymyśliła malarstwo abstrakcyjne, „Esquire”, https://www.esquire.pl/kultura/3307/hilma-af-klint-kobieta-ktora-wymyslila-malarstwo-abstrakcyjne.
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- O pewnej kępie traw, czyli co mają wspólnego Lucian Freud i Albrecht Dürer - 1 marca 2020
- Simon Palmer i David Hockney. Czarodzieje z Yorkshire - 13 grudnia 2019
- Hilma af Klint. Matka abstrakcji - 25 października 2019
- W ogrodzie Hieronima Boscha - 9 stycznia 2018
Niesamowite, można się zastanawiać, czy to wynik głęboko wpisanego w strukturę świata sztuki seksizmu, czy zbiegu niefortunnych okoliczności, czy czego jeszcze, ale przyznaję, że pierwszy raz słyszę o Hilmie, a powinno się o niej wszędzie mówić jako o jednej z najważniejszych postaci w historii sztuki. Dziękuję za artykuł!