Partnerem działu #ArcydziełoDoKawy jest Siemens – producent ekspresów do kawy.
Frida Kahlo, Ja i moje papugi, 1941
olej, płótno, 82 × 62,8 cm, kolekcja prywatna
„Dlaczegóż to miałabym potrzebować nóg,
skoro mam skrzydła do latania?”1
Wierzę, że Fridy Kahlo nikomu nie trzeba przedstawiać, współcześnie jest bowiem ikoną. Stworzyła obrazy emblematyczne dla sztuki meksykańskiej i rozpoznawalne na całym świecie. Jej wyraziste zrośnięte brwi, delikatny wąsik i barwny etniczny strój także rozpozna niemal każdy. Od dekad Frida pozostaje jedną z najbardziej znanych malarek.
Na granicy życia i śmierci
Przyszła artystka dorastała w powolnym rytmie małego meksykańskiego miasteczka Coyoacán. W czasach, gdy na ulicach szalała rewolucja, a indiańska sztuka ludowa przeżywała swój renesans.
Uroki dzikiej pierwotnej przyrody oraz spokój prowincjonalnej egzystencji kontrastowały z dramatami, które dotykały rodzinę Kahlo. Można by odnieść wrażenie, że nad Fridą i jej bliskimi ciążyło fatum. Najpierw sześcioletnia Frida zapadła na chorobę Heinego-Medina, która doprowadziła do zmian zwyrodnieniowych lewej nogi. Kalectwo stało się dla Fridy przyczyną ogromnego bólu fizycznego i psychicznego. Cierpiała, ponieważ czuła się gorsza, wyobcowana, inna. Mimo że odtąd ból towarzyszył jej codziennie, nic nie mogło jej przygotować na to, co miało nadejść później.
Kilka tygodni przed osiemnastymi urodzinami wkraczająca w dorosłość Frida uległa wypadkowi, który naznaczył całe jej późniejsze życie. Autobus, którym podróżowała z przyjacielem, zderzył się z tramwajem. Frida nie przesadzała, kiedy mówiła że „roztrzaskał ją na kawałki”. To, że przeżyła, można uznać za cud. Bilans wypadku przedstawiał się następująco: kręgosłup złamany w trzech miejscach, złamana szyjka kości udowej, roztrzaskana kość biodrowa, połamane żebra, zwichnięty bark, lewa noga złamana w jedenastu miejscach, zmiażdżone i przemieszczone kości prawej stopy, brzuch i macica przebite stalową barierką. Frida przez lata przeszła ponad trzydzieści operacji chirurgicznych.
Kolejne ciosy od losu skutkowały tym, że Frida uciekała w sztukę. Malowała i rysowała całymi dniami. Sztaluga i pędzel pozwalały jej egzorcyzmować lęki i ból. Krew i rany na jej obrazach są realistyczne i symboliczne zarazem.
Narodziny malarki
„Mój ojciec od wielu lat trzymał pudełko farb olejnych i kilka pędzli w starym wazonie oraz paletę w rogu swej małej pracowni fotograficznej […]. Odkąd byłam małą dziewczynką, zezowałam w kierunku pudełka z farbami”2.
Przykuta do łóżka po wypadku Frida zaczęła tworzyć pierwsze obrazy. Matka powiesiła nad jej łóżkiem baldachim, w którego centralnej części umieściła duże lustro, tak by Frida mogła widzieć swoje odbicie i tworzyć autoportrety. Jednak na pewno jest też ziarno prawdy w stwierdzeniu, że na dobre zajęła się malarstwem, żeby zaimponować pewnemu mężczyźnie.
Kiedy jej stan zdrowia poprawił się na tyle, by mogła chodzić, początkująca artystka zjawiła się w miejscu, gdzie pracował ponad dwukrotnie od niej starszy znany w całym Meksyku twórca fresków, Diego Rivera. Pokazała mu swoje dotychczasowe artystyczne dokonania, mówiąc: „Nie przyszłam słuchać komplementów. Chcę poznać szczerą opinię poważnego człowieka. Nie jestem ani amatorką, ani znawczynią sztuki. Jestem po prostu kobietą, która musi pracować, żeby żyć”3. Tym samym dała do zrozumienia, że sztuka jest dla niej niczym powietrze. Twórczość artystyczna nadaje jej życiu kierunek i sens, ale nie uważa się za w pełni ukształtowaną artystkę, pragnie się rozwijać, uczyć, nie boi się ciężkiej pracy i szuka mentora, który wskaże jej drogę.
Love story
Młoda Frida odczuwała pociąg do sztuk pięknych, ale jej największą ambicją było zostać żoną Diego Rivery i urodzić mu dzieci. Znajomi malarza zgodnie twierdzili, że mimo swej fizycznej nieatrakcyjności, wręcz brzydoty, był wyjątkowo pociągającym mężczyzną. Miał w sobie ogromny magnetyzm, charyzmę i urok, które przyciągały najpiękniejsze kobiety. Był też pracowity, nieustępliwy i wierny swoim ideałom.
Frida, choć bardzo młoda, też miała ukształtowany charakter i światopogląd. Podobnie jak Diego była pełna zapału, nonkonformistyczna, czasem prowokacyjna. Diego oszalał na punkcie malarki samouka, której oryginalność i odwagę szczerze podziwiał.
21 sierpnia 1929 roku Frida i Diego stanęli przed ołtarzem – jedno z wielkich marzeń malarki się spełniło. Nie wiedziała jeszcze tylko, że kochać Diego nie będzie łatwo. Odtąd w jej umyśle i sercu kotłowały się sprzeczne myśli i uczucia. Jednego dnia notowała w pamiętniku najpiękniejsze wyznania miłości i oddania:
„Diego, początek
Diego, budowniczy
Diego, moje dziecko
Diego, mój narzeczony
Diego, malarz
Diego, mój kochanek
Diego, mój mąż
Diego, mój przyjaciel
Diego, moja matka
Diego, mój ojciec
Diego, mój syn
Diego, ja
Diego, wszechświat”4.
Innym razem pisała: „W swoim życiu przeżyłam dwa wypadki. Jeden to autobus, który mnie połamał, drugi to Diego. Diego był tym gorszym”5. Nic zatem dziwnego, że w malarstwie Fridy zmysłowość przeplata się z cierpieniem, a miłość z niespełnieniem.
Nie(matka)
Frida była blisko z ojcem, ale z matką łączyła ją trudna relacja. Nie było to wówczas rzadką praktyką, a jednak wydaje się znamienne, że Matilde nie karmiła Fridy piersią – niemowlę miało mamkę, która o nie dbała. Frida namalowała nawet obraz zatytułowany Ja i moja mamka (1937), na którym widzimy dziecięce ciałko z nieproporcjonalnie dużą głową i twarzą dorosłej Fridy. Naga mamka trzyma dziecko w ramionach i karmi je mlekiem. Twarz kobiety jest bardzo ciemna, niemal czarna, przez co staje się ona anonimowa. Jednocześnie twarz ta przypomina nieco drewnianą maskę. Wydaje się, że Frida, malując swoją mamkę, chciała nadać jej cechy Tlazoltéotl, bogini miłości i płodności czczonej przez rdzennych mieszkańców Meksyku.
Matilde prawie nie zajmowała się Fridą, ponieważ jej uwagę pochłonęła kolejna ciąża. Kiedy nastoletnia Frida uległa wypadkowi i przebywała w szpitalu, matka ani razu jej nie odwiedziła. Nie przyszła też na ślub córki z Diego. Pomimo braku bliskiej więzi z własną matką Frida najbardziej na świecie marzyła o macierzyństwie. Kilkakrotnie zachodziła w ciążę, ale żadnej nie mogła donosić. Poza obrażeniami odniesionymi w wypadku były też inne powody poronień. Zbyt wąska miednica, czyli wrodzona cecha anatomiczna, była przeciwwskazaniem dla ciąży. Do jednego z poronień doszło w czasie pobytu Fridy i Diego w amerykańskim Detroit. Na obrazie Szpital Henry’ego Forda (1932) widzimy skąpaną we krwi Fridę leżącą na metalowym łóżku. Z jej brzucha – niczym pępowiny – wyłaniają się czerwone nitki, które są przywiązane do kilku unoszących się w powietrzu obiektów. Kości miednicy, kobiecy tułów, płód, ślimak, orchidea, dziwny metalowy przedmiot, być może narzędzie medyczne – wszystkie te rekwizyty symbolizują jej chorobę, wypadek, miłość i cierpienie po stracie dziecka.
Pragnienie macierzyństwa musiało towarzyszyć Fridzie już od wczesnej młodości. Biografka artystki Suzanne Barbezat pisała, że przebywająca po wypadku w szpitalu osiemnastoletnia Frida wyobraziła sobie, że jest tam z powodu urodzenia synka imieniem Leonardo. Stworzyła nawet symboliczny akt urodzenia dziecka, w którym wpisała jego i swoje dane.
Artystka nigdy nie została matką, co może mieć także związek z tym, że zmagała się z chorobą weneryczną. Czy była ona efektem rozwiązłego stylu życia jej męża? Co prawda i Fridzie zdarzyły się romanse z rewolucjonistą Lwem Trockim oraz fotografem Nickolasem Murayem, ale daleko jej było do erotycznej nadpobudliwości Diego. Malarz nawet nie ukrywał swoich licznych romansów – jego rozbuchana seksualność była wręcz legendarna. Frida dzielnie znosiła jego zdrady, jednak gdy wdał się w romans z jej młodszą siostrą Christiną, coś w niej pękło.
„Frida niewiele mówiła o swej przeszłości, rzadko się zwierzała. Cechował ją bowiem właściwy wszystkim meksykańskim kobietom z jej środowiska ogromny umiar w wyrażaniu uczuć”6. Oznacza to, że była zamknięta w sobie i nie lubiła werbalizować swoich rozterek, ale nie oznacza, że nie umiała ich wyrażać. Wszystkie dramaty, cierpienia, których doświadczyła, zdrady, niespełnione pragnienie macierzyństwa znalazły wyraz w jej nietuzinkowym malarstwie.
Frida i jej papugi
Frida kochała kontakt z przyrodą. Miała stadko zwierząt, począwszy od kilku piesków xoloitzcuintli – które zgodnie z wierzeniami Azteków strzegły dusz żywych i odprowadzały zmarłych w zaświaty – poprzez kota, kurę, jelonka, orła, papugi, na małpkach kończąc. Zwierzęta pojawiają się często na jej autoportretach i innych obrazach.
Jednym z najpiękniejszych autoportretów Fridy jest obraz zatytułowany Ja i moje papugi (1941). Jego tło stanowi monochromatyczna ściana w odcieniach ziemi, która kontrastuje z barwnymi ptakami. Frida ma na sobie białą koszulę i falbaniastą ciemnofioletową spódnicę. Zrezygnowała z naszyjnika, ale jej palce zdobią pierścionki. W dłoni trzyma papierosa, choć wydaje się nim zupełnie niezainteresowana. Cztery kolorowe papugi, które przysiadły na ramionach i kolanach malarki, należą do gatunku amazonek. Ich mitologiczna symbolika jest dobrze znana: to patronki kobiet wojowniczek, które cechują się ogromną odwagą. Są buntowniczkami, które nie podporządkowują się woli mężczyzn, bo cenią własną wolność i niezależność.
Gładka skóra malarki kontrastuje z bogatym upierzeniem ptaków. Mocne pociągnięcia pędzla dają efekt trójwymiarowości, papugi są przepiękne, wybarwione na zielono, żółto i niebiesko. Ich mądre oczy skrzą się blaskiem. Obraz Ja i moje papugi promieniuje niezwykłą siłą. Chociaż wyróżnia się prostą – w porównaniu z innymi autoportretami Fridy – kompozycją, ma też w sobie dużo ekspresji i jest bardzo sugestywny. Spojrzenie malarki emanuje pewnością siebie i spokojem. Jakby chciała powiedzieć: „Akceptuję to, kim jestem i w jakim miejscu się znalazłam”.
Trzy czwarte kolekcji malowideł Fridy stanowią autoportrety. Artystka mawiała, że poświęca im tyle czasu, ponieważ często przebywa sama i jest tematem, który zna najlepiej. Nie ulega wątpliwości, że ten rodzaj malarstwa wyjątkowo sprzyjał introspekcji. Widać to doskonale na obrazie Autoportret z Bonitem (1941). Artystka tłem obrazu uczyniła bujny krzew o soczyście zielonych rozłożystych liściach. Frida nosi czarną koszulę, jej równie ciemne długie włosy są starannie upięte. Wzrok przyciągają wyraziste brwi i spoglądające wprost na widza oczy malarki.
Na prawym ramieniu artystki przysiadła zielona papuga – to ulubieniec artystki, Bonito. Papużka słynęła z tego, że wykonywała zabawne sztuczki w zamian za smakołyki. Po dłuższej chwili na obrazie można zauważyć, że z tyłu, pośród gęstwiny liści chowa się kilka gąsienic, a to, co w pierwszej chwili wydawało się częścią rośliny, jest w rzeczywistości delikatnym zielonym motylem. To oczywisty symbol przemiany, rozkwitu kobiecości. Gąsienica i motyl są znakiem metamorfozy, która dokonała się w malarce. Papuga amazonka również jest symbolem kobiecej siły i niezłomności. Obraz został namalowany niedługo po tym, jak Frida i Diego pobrali się po raz drugi. Być może czarny strój – Frida była znana z tego, że lubiła barwne, rzucające się w oczy etniczne stroje, rzadko nosiła czerń – symbolizuje tu żałobę po utraconej miłości, jednak pozostałe elementy mówią, że przed artystką nowy początek.
„Sztuka meksykańskich Indian czerpie swój geniusz i całą swą moc z miejscowej rzeczywistości: jest związana z ziemią, z krajobrazem, z przedmiotami i zwierzętami, z bóstwami i barwami tutejszego świata. Ale nade wszystko jest to sztuka wyrażająca uczucia, to one są jej motorem. Kształtują ją nadzieje, obawy, radości, przesądy i ludzkie cierpienia”7.
Zatem wszystko, co widzimy na obrazie, jest ważne, każdy detal staje się pretekstem do zastanowienia się, co malarka czuła, tworząc ten właśnie portret. Co zaprzątało jej myśli, w jakim była nastroju? Czy była spełniona?
Ta sama zielona papużka pojawia się też na innym obrazie Fridy. Autoportret z małpką i papugą (1942) to jeszcze jeden przykład dzieła, które ma wymiar zarazem realistyczny i symboliczny. Malarka tak wykadrowała obraz, że widzimy jedynie jej twarz i szyję. Po prawej stronie znajduje się papuga, która tak jak artystka wpatruje się w widza, po lewej w szyję Fridy wtula się małpka. Tłem obrazu ponownie są motywy roślinne, tym razem w znacznie jaśniejszych, stonowanych kolorach. Frida ma włosy przewiązane oliwkową wstążką, jej policzki są wyraźnie zaróżowione. Autoportret ten jak żaden inny przypomina wizerunek Giocondy pędzla Leonarda da Vinci. W spojrzeniu Fridy jest dokładnie ta sama tajemniczość, która charakteryzuje Monę Lisę. Wspomniałam wcześniej o symbolice papug z gatunku amazonek, jednak warto dodać także kilka słów na temat tego, czym charakteryzują się te ptaki.
Amazonki słyną z tego, że są wybitnie inteligentne i świetnie potrafią naśladować ludzką mowę. Nie można oprzeć się wrażeniu, że Frida upodobała sobie akurat te ptaki, ponieważ mają one w sobie coś człowieczego – podobnie zresztą jak małpki. Przynależą do świata zwierząt, ale posiadają też atrybuty, które przybliżają je do ludzkiego gatunku. Ile zwierząt posiadło dar mowy? Być może papugi amazonki symbolizują także odzyskany głos Fridy, upodmiotowienie kobiety, która przez lata była zależna od ukochanego mężczyzny. Parafrazując słynne słowa o sowach, papugi nie są tym, czym się wydają. Wspomniałam, że autoportrety z papugami powstały w niedługim czasie po tym, jak rozwiedzeni Frida i Diego ponownie zostali parą. Było to małe zwycięstwo artystki, która kochała muralistę nad życie, a jednocześni nie umiała go ujarzmić. Ponowny związek funkcjonował już na innych zasadach. Frida postawiła jasne warunki i oczekiwała, że Diego będzie szanował jej zdanie. Pokazuje to, jak ważna w interpretacji dzieł Fridy jest znajomość ich biograficznego kontekstu.
W ostatnich latach życia schorowana i osłabiona Frida wróciła do malowania martwych natur. Nie zamierzała przestać tworzyć, a te obrazy wymagały mniej wysiłku i precyzji. Przykuta do łóżka malarka zwróciła się ku obiektom, które miała na wyciągnięcie ręki. Na obrazie Martwa natura z papugą (1951) uwieczniła dojrzałe owoce oraz zieloną papugę, która przysiadła na jednym z nich. Arbuz i jedna z pomarańczy zostały rozcięte, co jest bardzo często interpretowane jako symbol zranionego i okaleczonego ciała artystki. W historii sztuki martwe natury często są utożsamiane z przemijaniem i śmiercią. Na malowidle dominują odcienie żółtego i kobaltowego błękitu. W tym kontekście warto wiedzieć, że Frida stworzyła swój własny minileksykon kolorów, w którym opisała prywatną symbolikę poszczególnych barw. Zgodnie z nim żółcienie to kolory obłędu, strachu i choroby, ale też symbol słońca i radości, natomiast błękit jest utożsamiany z czystością i miłością.
Nic dwa razy…
Oboje, Frida i Diego, nosili w sobie pustkę, którą próbowali zapełnić na różne sposoby, w tym przez tworzenie sztuki. Diego urodził się jako jedno z bliźniąt, a jego półtoraroczny brat zmarł nagle, co stało się ogromnym rodzinnym dramatem i niezaleczoną raną. Frida miała w dzieciństwie wymyśloną siostrę, która była lepszą wersją jej samej: zdrowa, silna, zwinna. Biegająca, tańcząca, czerpiąca z życia dziewczynka, bliźniaczka. Ta sama, która lata później zostanie sportretowana na obrazie Dwie Fridy. „Siostry syjamskie siedzą obok siebie, trzymają się za ręce, a ich widoczne serca połączone są wspólną żyłą”8.
Jedna z najsłynniejszych par artystów chciała miłości i jedności, a także niezależności. Wybudowali nowoczesny dom w stylu Bauhausu, który tak naprawdę składał się z dwóch sześcianów połączonych specjalną kładką, tak aby mogli mieszkać razem, a jednocześnie osobno. Frida i Diego dwukrotnie stanęli na ślubnym kobiercu. Ich pierwsze małżeństwo zakończyło się dramatycznym rozwodem – rozstali się na kilka lat, by zrozumieć, że są sobie pisani, i dojrzeć do decyzji o ponownym ślubie. Tym razem byli ze sobą już do śmierci Fridy.
Magdalena Carmen Frieda Kahlo y Calderón, którą znamy jako Fridę, zmarła we własnym domu tydzień po swoich czterdziestych siódmych urodzinach. Jej ukochany Diego żył jeszcze niecałe trzy lata. Frida została zapamiętana jako ekscentryczna i wyzywająca artystka. Jako odważna i niezłomna kobieta, absolutnie szczera w tym, co robi.
Wielu znajomych, wspominając artystkę, mówiło, że była zbiorem przeciwieństw. Z jednej strony kobieca i pewna siebie, z drugiej wystraszona, chowająca się za maskami i kostiumami. Z zewnątrz wydawała się silna i wyemancypowana, w rzeczywistości była delikatna i bezbronna. Nigdy nie marzyła o wielkiej sławie, nie próbowała nikomu się przypodobać. Być może naprawdę istniały dwie Fridy? Louise Nevelson opisała Fridę słowami, która są uderzające pomimo prostoty: „Wiedziała, czego chce w życiu, i żyła takim właśnie życiem”9.
Bibliografia:
1. Barbezat S., Frida Kahlo prywatnie, tłum. A. Basara, Warszawa 2017.
2. Le Clezio J.M.G., Diego i Frida, tłum. K. Bartkiewicz, Warszawa 2010.
3. Wielka kolekcja sławnych malarzy. Frida Kahlo, Poznań 2007.
- Fragment dziennika Fridy. Cyt. za: J.M.G. Le Clézio, Diego i Frida, tłum. K. Bartkiewicz, Warszawa 2010. ↩
- Wielka kolekcja sławnych malarzy. Frida Kahlo, Poznań 2007, s. 10. ↩
- J.M.G. Le Clézio, Diego i Frida, op. cit., s. 68. ↩
- Fragment dziennika Fridy. Cyt. za: J.M.G. Le Clézio, Diego i Frida, op. cit., s. 166. ↩
- Fragment dziennika Fridy, cyt. za: ibidem, s. 166. ↩
- Ibidem, s. 42. ↩
- Słowa Diego Rivery. Cyt. za: ibidem, s. 28. ↩
- Ibidem, s. 45. ↩
- Ibidem, s. 132. ↩
Partnerem działu Arcydzieło do kawy, który wspiera naszą misję edukacyjną jest marka Siemens, producent ekspresów do kawy.
Każdy dzień to szansa na odkrycie czegoś nowego. W sobie i wokół siebie. Pozwól by chwila przy aromatycznej filiżance kawy zainspirowała Cię do spróbowania czegoś o czym zawsze marzyłeś, na co nie miałeś czasu lub przestrzeni. Sięgaj po więcej. Poznawaj. Doświadczaj. Odkryj nowe oblicze sztuki przy filiżance dobrej kawy z marką Siemens. #poczujsiekoneseremsztuki
* Grupa BSH jest licencjobiorcą w odniesieniu do znaków towarowych, do których uprawniona jest Siemens AG.
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
A może to Cię zainteresuje:
- Frida Kahlo „Ja i moje papugi” - 8 kwietnia 2024
- Jan Lebenstein i jego malarski bestiariusz - 8 września 2023
- Edvard Munch „Madonna” - 9 grudnia 2022
- „Epickie oko gruzińskiego życia”. Niko Pirosmani i jego dzieło - 4 września 2022
- Bruno Schulz. Malarz, pisarz, geniusz - 11 lipca 2022
- Kiedy depresja przeradza się w sztukę - 22 lutego 2022
- Nie pozwolisz żyć czarownicy. Wiedźmy w malarstwie - 27 października 2021
- Podszepty wyobraźni. Andrzej „Dudi” Dudziński i jego świat - 22 września 2020
- Amedeo Modigliani „Jeanne Hébuterne w żółtym swetrze” - 12 stycznia 2020
- Amedeo Modigliani. Spojrzenie w niewidzialną przestrzeń - 7 grudnia 2019