Artykuł powstał dzięki wsparciu Patronów. Za co ogromnie dziękujemy.
Są tacy twórcy, którzy definiują się poprzez opór wobec świata, gniew, rozpacz czy zazdrość. Niektórym z nich udaje się sięgnąć artystycznych gwiazd, tworzą arcydzieła i pozostają w pamięci potomnych, jednak ich życie upływa w mrocznej części duszy i często nawet sam akt tworzenia nie przynosi im ukojenia i spokoju. Są też i tacy artyści, którzy żyją w świetle, a ich obrazy są pełne blasku i pięknej, radosnej duchowości. Pomyśleć by można, że ich pędzle prowadził anioł, a może nawet oni sami byli aniołami. Na przykład taki Fra Angelico, czyli Brat Anielski. Czy on aby na pewno nie ukrywał pod zakonną szatą kolorowych skrzydeł anioła?
Żarty żartami, ale jest coś w obrazach tego malarza, co nie pozwala odejść bez wzruszenia czy uniesienia. Jego świetliste zwiastowania nie dają miejsca na oburzenie, złość, irytację czy niesmak. Nawet skrytykować je trudno, choć zapewne nie każdemu przypadną one do gustu, jak to ze sztuką bywa. Można nie podziwiać kunsztu, można pozostać obojętnym na artystyczną wizję, nie sposób jednak nie poczuć, że oto właśnie objawia się na naszych oczach jakaś wyższa prawda. I jest to prawda pełna miłości.
Jestem tym, co tworzę
W życiu tego malarza jest tak wiele dużych i małych niejasności, wahań i pytań bez odpowiedzi, jakby chciał nam powiedzieć: „nie przywiązujcie wagi do mojego życia, patrzcie na to, co namalowałem”. Nie ma nawet pewności, kiedy się urodził. Nieoceniony biograf włoskich artystów — Giorgio Vasari podaje rok 1387, prawdopodobnie jednak przyszedł na świat kilka, a może nawet kilkanaście, lat później, między 1395 a 1400 rokiem. Wątpliwości pojawiają się także przy dacie jego wstąpienia do zakonu dominikanów. Badacze śledzący zakonne dokumenty, wyłapują jego imię w opisach życia zgromadzenia. Na tej podstawie przyjmują, że do zakonu musiał wstąpić między 1418 a 1421 rokiem. Był więc dorosłym, ale bardzo młodym mężczyzną, który na starcie swego życia podjął niełatwą decyzję o odejściu od świeckiego życia. Prawdopodobnie już wtedy miał za sobą pierwsze doświadczenia artystyczne, jednak jego talent rozwinął się dopiero po okresie nowicjatu u dominikanów. Do końca życia pozostał on wierny zakonowi i malarstwu, jedną i drugą część swojego życia traktując z równą powagą.
Wieść o jego cudownych obrazach szybko rozniosła się nie tylko wśród zakonnej braci, czego skutkiem były coraz liczniejsze zamówienia. Fra Angelico przyjmował je i z właściwym sobie spokojem realizował wszystkie, a zarobione pieniądze przekazywał na rzecz swojej wspólnoty.
Z czasem wynagrodzenia za obrazy zaczęły stanowić pokaźną część zakonnego budżetu. Dopiero w późniejszych latach zdarzyło się malarzowi nie przyjąć zlecenia w Prato, gdzie zaproponowano mu ozdobienie katedry. Tłumaczył się coraz słabszym zdrowiem. Ostatecznie zlecenie przyjął Filippo Lippi. Prawdopodobnie z tego samego powodu Fra Angelico przerwał ozdabianie kaplicy San Brizio w katedrze w Orvieto. Zdążył namalować dwa freski Prorocy i Chrystus Sędzia między aniołami, po czym wyjechał i nigdy już nie wrócił. Po latach prace w kaplicy przejął Luca Signorelli, którego ogromny Sąd Ostateczny wciąż zachwyca dynamiką i kompozycją. Na jednym z fresków malarz namalował siebie i swego poprzednika, aby podkreślić ciągłość malarskiego dzieła. Dziś mało kto jednak pamięta o tym, że Fra Angelico pracował również w Orvieto. Tak bardzo kojarzy się go z Toskanią, że z pamięci umykają jego obrazy z innych miast, a malował również w Rzymie, najpierw dla papieża Eugeniusza IV, potem dla Mikołaja V. Część prac została zniszczona w ramach wielkiej przebudowy Watykanu, wciąż jednak możemy podziwiać jego freski w Cappella Niccolina, niedaleko słynnych Stanz Rafaela. Namalował tam sceny z życia św. Szczepana i św. Wawrzyńca. Ale i o tym mało kto pamięta, pędząc do fresków Rafaela i Michała Anioła.
Na szczęście Florencja nie dała nam zapomnieć o Fra Angelico i można tam podziwić dzieło absolutnie niezwykłe. Ponad czterdzieści fresków w celach zakonnych klasztoru San Marco. Można zobaczyć je w oryginalnych wnętrzach, tam, gdzie zostały namalowane i gdzie miały pełnić rolę duchowej pomocy dla modlących się braci.
Proste w formie, bajecznie kolorowe obrazy z życia Jezusa zostały namalowane na prośbę przeora klasztoru, aby towarzyszyły braciom w chwilach skupienia i przypominały o tym, jakie jest ich zadanie na Ziemi. Prostota przedstawień była świadomym zabiegiem, właśnie po to, by nic nie odciągało uwagi od tego, co najważniejsze, od kontemplacji życia Jezusa. W tym samym klasztorze, zamienionym dziś w muzeum, znajdują się także inne dzieła Fra Angelica, między innymi przepiękne Zwiastowanie, jedno z wielu zwiastowań, które namalował mistrz.
Wszystkie jednako cudowne i wzruszające. Jakaż w nich czułość i delikatność, jaka maestria koloru, detalu i dyskrecja gestu. Jest coś ciepłego i słodkiego w tych przedstawieniach, mimo ich dystansu i patetycznej formy. Czuje się tam i Boga, i człowieka. [Mimo że] różnią się między sobą, gdyż powstawały w różnych momentach jego życia, na wszystkich Maria jest piękną, subtelną kobietą, a zwiastujący anioł zachwyca wyrafinowaniem i elegancją, no i te jego skrzydła, tak piękne, że muszą pochodzić z innego świata. Tylko Brat Anielski mógł je tak namalować.
Guido zwany Giovannim
Jak nietrudno się domyślić, Fra Angelico wcale wcale się tak nie nazywał. Ten przydomek przylgnął do niego kilka lat po jego śmierci. Urodził się w małej toskańskiej wiosce w dolinie Mugello jako Guido di Pietro, czyli Guido syn Pietra. Kiedy wstąpił do zakonu przyjął imię Giovanni, a ponieważ klasztor znajdował się w Fiesole, nieopodal Florencji, stał się Giovannim da Fiesole, czyli Janem z Fiesole. Już za życia towarzyszyła mu aura twórczej doskonałości i uduchowienia. Mówiło się, że nie przystępuje do pracy bez modlitwy, a kiedy miał namalować krucyfiks, najpierw musiał zapłakać nad cierpieniem ukrzyżowanego, przez co jego obrazy mają w sobie tak wiele prawdy i boleści.
Giorgio Vasari pisze też, że miał w zwyczaju nie poprawiać swoich prac, zostawiał je w pierwotnym stanie, gdyż taka była wola Boga, aby wyglądały właśnie tak a nie inaczej. Wydawać by się mogło, że zakonnik pogrążony w modlitwie i malowaniu będzie stronił od ludzi i świata, tymczasem okazał się nie tylko doskonałym artystą, lecz także zarządcą, w klasztorze odpowiadał między innymi za finanse, przez jakiś czas był też przeorem. Założył własną pracownię i zatrudnił pomocników. W malarskiej pracy pomagał mu brat Benedetto, również dominikanin, a także siostrzeniec Giovanniego. Uczniem i współpracownikiem mistrza był również Benozzo Gozzoli, który później zabłyśnie freskiem Pochód Trzech Króli w Palazzo Medici we Florencji.
Był otwarty na świat i malarstwo. Obserwował, wyciągał wnioski. Rozwijał się. Pozornie jego malarstwo wciąż pozostawało proste i trochę na marginesie renesansowej rewolucji, jednak ulepszał je, szukał doskonalszych form, wzbogacał o perspektywę, głębię i nastrój. Sięgał do architektury, odwoływał się zarówno do antyku jak i współczesności. Świadomie wybierał środki wyrazu w zależności od rodzaju zamówienia. Tylko jedno się w jego twórczości nie zmieniało — światło ducha, łaska miłości do sztuki i do świata.
Fra Angelico: Błogosławiony i Anielski
Zmarł 18 lutego 1455 roku w Rzymie. Mimo że był skromnym zakonnikiem, który wolał czas spędzać na modlitwie lub przy twórczej pracy, nie tylko nie został zapomniany, lecz szybko narodził się wokół niego kult. Nazwano go Fra Angelico, a potem zaczęto traktować jak błogosławionego, stąd występuje on także jako Beato Angelico.
Papież Jan Paweł II oficjalnie uznał go błogosławionym 3 października 1982 roku. A 18 lutego 1984 roku, w 529. rocznicę jego śmierci, uczynił go patronem artystów (przede wszystkim malarzy) i tak wtedy o nim mówił: „Całym swoim życiem śpiewał chwałę Boga, nosił ją jako skarb w głębinach swojego serca, wyrażał zaś w dziełach sztuki. Fra Angelico pozostał w pamięci Kościoła oraz w historii kultury jako niezwykły zakonnik-artysta… W jego dziełach barwy i kształty oddają pokłon świętemu przybytkowi Boga i głoszą szczególne dziękczynienie Jego imieniu”.
Świeczka dla Artysty
Zawsze, kiedy jestem we Florencji, odwiedzam Muzeum św. Marka i udaję się w głęboką podróż w świat ducha. Spaceruję długim korytarzem i wyobrażam sobie zakonników, którzy modlą się w półmroku, a przez słowa modlitwy prowadzi ich Fra Angelico. Towarzyszy mi wtedy spokój i ukojenie. Potem staję przed Zwiastowaniem i poddaję się zachwytowi. Wypełnia mnie światło i blask. Zdumienie, jak można oddać niezwykłość tej chwili, gdy anioł zwiastuje Marii jej przyszłość. Radość, że znowu jestem tego świadkiem.
Zawsze, kiedy jestem w Rzymie, odwiedzam kościół Santa Maria Sopra Minerva, gdzie został pochowany Fra Angelico. Zapalam świeczkę na skromnej płycie nagrobnej, proszę o moc tworzenia i piękno życia. Nikt lepiej niż on nie zrozumie tej prośby.
Za udostępnienie przepięknych zdjęć do artykułu ogromne podziękowania składamy wybitnemu fotografowi – Panu Robertowi Polidori.
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Kaplica Brancaccich we Florencji – u źródeł wielkiej zmiany - 14 listopada 2024
- Benozzo Gozzoli „Pochód Trzech Króli” - 1 stycznia 2024
- Filippo Lippi – zakonnik o niezakonnej duszy - 18 stycznia 2023
- Paolo Uccello – artysta obsesyjnie poszukujący - 4 czerwca 2022
- Piero della Francesca „Madonna del Parto” - 22 kwietnia 2022
- Wielu mistrzów Kaplicy Sykstyńskiej - 30 kwietnia 2021
- Spacer po Rzymie śladem dzieł Gian Lorenza Berniniego - 2 maja 2020
- Fra Angelico — artysta po jasnej stronie mocy - 7 listopada 2019
- Michał Anioł w pięciu słowach - 20 września 2019
To był genialny artysta, bez wątpienia. Piękne są jego detale prac, proste kompozycje. W swojej drobiazgowości mógłby być konserwatorem zabytków.