O czym chcesz poczytać?
  • Słowa kluczowe

  • Tematyka

  • Rodzaj

  • Artysta

Cyrk



Przekaż nam 1.5%. Wesprzyj naszą edukacyjną misję »

M I G A W K A  Z  W Y S T A W Y:

Cyrk
Organizator: Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego w Królikarni – Oddział Muzeum Narodowego w Warszawie
Czas trwania: 13 maja – 2 października 2022 roku
Kuratorka wystawy:
Katarzyna Szydłowska-Schiller (kustosz w Zbiorach Sztuki Nowoczesnej MNW)

Cyrk, MNW, Królikarnia, wystawa, Niezła Sztuka

Widok wystawy Cyrk, fot. Bartosz Bajerski/Muzeum Rzeźby w Królikarni – oddział MNW

Niewielki prasowy wycinek. W prawym górnym rogu dłonią jakiegoś skrupulatnego muzealnika naniesiona data: 1873. Na sztorcowym drzeworycie – grupa dzieci z ekscytacją unosząca połę cyrkowego namiotu, żeby dojrzeć, co dzieje się na arenie. A jakie czary roztoczy przed nami cyrk – zaraz zobaczymy.

Michał Elwiro Andriolli, Na Ujazdowie w Warszawie, Bezpłatni widzowie, Niezła Sztuka

Michał Elwiro Andriolli, Na Ujazdowie w Warszawie. Bezpłatni widzowie | 1873, Muzeum Narodowe w Warszawie

Kuratorka Katarzyna Szydłowska-Schiller otwierała wystawę tą uroczą pracą Michała Elwiro Andriollego, zachęcając, żeby wzorem ferajny sprzed półtora wieku oddać się dziecięcej przyjemności odkrywania. Mnie nie trzeba było długo przekonywać.

Cyrk, MNW, Królikarnia, wystawa, Niezła Sztuka

Widok wystawy Cyrk, fot. Bartosz Bajerski/Muzeum Rzeźby w Królikarni – oddział MNW

Entrée

Pierwsza sala była jak dobrze skomponowana uwertura, stanowiąca efektowny przegląd wątków mających dalej znajdować swoje rozwinięcia. Już sam pobieżny rekonesans tematów pokazywał, jak wielowarstwowym tematem jest cyrk.

Leon Kamir-Kaufmann, Komedia włoska, cyrk, Niezła Sztuka

Leon Kamir-Kaufmann, Komedia włoska | 1920, Muzeum Narodowe w Warszawie

O przestrzeni widowisk opowiadał obraz Rafała Malczewskiego, na którym widzimy cyrk z ironicznym szyldem „Wesoły Amor”. Ironicznym – bo utrzymane w nostalgicznej kolorystyce i tchnące dojmującą apatią płótno ma w sobie tyle „wesołości” co „amorów”. O cyrkowej przekorze będzie jeszcze na wystawie mowa.

Tymczasem porzucamy fakturalną inwencję zakopiańskiego malarza, by przenieść się do projektów architektonicznych Wojciechowskiego. Jeśli ktoś wierzył w mit o plebejskości nowożytnego cyrku – warto zobaczyć rysunek fasady opartej na elewacji łazienkowskiego Pałacu na Wyspie.

W przekrojach widowni wyraźnie odznacza się wytworna loża reprezentacyjna flankowana kariatydami, godna szanującej się wielkomiejskiej opery. Z jednej strony mamy więc tułacze opowieści namiotów, z drugiej – architekturę cytującą najwyżej urodzone wzorce.

Na przeciwległej ścianie, wśród skrzących się dowcipem rysunków Zygmunta Waliszewskiego i efektownego gwaszu Andrzeja Wróblewskiego zawisły trzy grafiki Pabla Picassa, pokazujące, że jego zdolność deformowania doskonale nadawała się do podejmowania tematyki cyrkowej.

Cyrk, MNW, Królikarnia, wystawa, Niezła Sztuka

Widok wystawy Cyrk, fot. Bartosz Bajerski/Muzeum Rzeźby w Królikarni – oddział MNW

Wiotkość linii szła pod rękę z gibkością ciał akrobatów, błyskawicznym ruchem żonglerskich piłeczek czy dowcipem klaunady. I tu muszę zwierzyć się z pewnej obawy. Niewielkich formatów prace na papierze polskich twórców zestawione z kubistą z Malagi mogły przemknąć niezauważone, tymczasem – nie tylko fantastyczne krotochwile Waliszewskiego, ale i drzeworyty Wąsowicza wyszły z tego zestawienia obronną ręką, i był to triumf na miarę dumnego cyrkowego atlety.

Woltyżerka

Dobrze zbudowana wystawa musi mieć przemyślaną dramaturgię. O ile Entrée czarowało nas rozpiętością tematyczną i estetyczną, o tyle druga sala poświęcona została tylko i aż woltyżerce. Afisz z połowy XIX stulecia w sekcji „Programma” wyłuszcza, że po wstępie na arenie pojawi się „pani Heneman jako woltyżerująca dama”. Inaczej być nie mogło. Akrobacje na końskim grzbiecie były efektowne nie tylko dla nieparających się sztuką widzów, ale też – artystów zaglądających za połę cyrkowego namiotu.

Stanisław Osotowicz, Cyrk, Niezła Sztuka

Stanisław Osotowicz, Cyrk | 1934, Muzeum Narodowe w Warszawie

Koneserzy grafiki mogli westchnąć przed eksponowaną litografią Fernanda Légera, łączącą melodyjnie wijący się kontur z autonomicznie ścielącymi się plamami wspaniałej żółcieni czy błękitu.

Ferdynand Leger, Woltyżerka, cyrk, Niezła Sztuka

Ferdynand Léger, Woltyżerka | 1953, Muzeum Narodowe w Warszawie

Głównym bohaterem był jednak wyciągnięty z magazynowych czeluści Ignacy Pieńkowski. Na tle efektownej tkaniny zdradzającej niezwykłą zaradność i pomysłowość projektantki wystawy – Karoliny Fandrajewskiej – zawisł spory obraz olejny ukazujący rudowłosą piękność rodem z prac Toulouse-Lautreca, dosiadającą konia, by zaraz dać zapierający dech w piersiach popis nadludzkiej zręczności na pędzącymi po kolistym torze rumaku. Obok – wyfraczony konferansjer i biały klaun. O ile Jan Stanisławski odkrywał dla polskiej sztuki światło słoneczne, to kształcony w jego pracowni Pieńkowski śledzi i kolekcjonuje bliki elektrycznych żarówek.

Ignacy Pieńkowski, Cyrk, Występ woltyżerki w cyrku, Muzeum Naorodowe w Warszawie

Ignacy Pieńkowski, Występ woltyżerki w cyrku | 1898, Muzeum Narodowe w Warszawie

Przychodzi jednak czas dylematów. Najpierw opanował mnie zapał na myśl o podmiotowości artystek-woltyżerek, które w XIX wieku mogły dzięki swojej pracy na arenie zyskać imię, a nawet sławę. Jednak wystarczy przyjrzeć się, jak dalece seksualizowane jest ciało woltyżerki, aby zrozumieć, że ich los nie był łatwy. Skąpy trykot, odsłaniające się podczas popisowych ewolucji uda, nagość ramion, tkanina ciasno opinająca biust – wszystko to buduje obraz akrobatki jako bezpiecznego wentylu dla tłumionej mieszczańskim konwenansem seksualności.

Osobliwe

Najgorsze jednak dopiero przed nami. Wchodzimy do części noszącej pozornie niewinny tytuł „Osobliwe”, ale nie dajmy się zwieść eleganckiemu słowu. Ikonografia XIX wieku jak zwykle potrafi mnie zaskoczyć, bo oto skruszony lew podaje łapę swojemu oprawcy. Wytwornie ufryzowany treser czule ściska kończynę zwierzęcia, ale w drugiej ręce trzyma bat. Nie można wszak zapomnieć, kto jest kim w tej przemocowej relacji.

Menażeria, Cyrk, wystawa, Niezła Sztuka

Menażeria, fot. Fundacja Niezła Sztuka

Julia Pastrana, baba z brodą, cyrk, niezła sztuka

Miss Julia Pastrana, Biblioteka Narodowa, źródło: Polona.pl

Ostatni krąg cyrkowych piekieł to tak zwane osobliwości ludzkie. Najbardziej wstydliwa karta nowożytnych widowisk, której kuratorka nie tuszowała, nie próbowała tłumaczyć, ale i nie popadła w oskarżycielski ton. Poprzestała na pokazaniu wizualnych faktów, wnioskowanie pozostawiając sumieniom widzów.

Na pocztówkach wypożyczonych z Biblioteki Narodowej uwieczniona została indiańska grupa Buffalo Billa, obwożona jako etnograficzna atrakcja. Obok zawisły ryciny portretujące słynną kobietę z brodą – Julię Pastranę i osoby niskorosłe pokazywane podczas paranaukowych widowisk. Swoją drogą – zachodziłem w głowę, czego mianowicie można było życzyć komuś na rewersie takich kartek pocztowych.

Intermezzo klauna

Intermezzo miało w pierwotnym zamyśle stanowić dowcipny przerywnik, dający moment wytchnienia po zapierających dech w piersiach popisach woltyżerskich i prezentacji osobliwości. Dla rozładowania napięcia klauni dawali popis swoich komicznych zdolności, ale obraz klaunady w sztukach plastycznych I połowy XX stulecia daleki jest od beztroskiego humoru zażywnego pana z czerwonym noskiem.

Cyrk, MNW, Królikarnia, wystawa, Niezła Sztuka

Widok wystawy Cyrk, fot. Bartosz Bajerski/Muzeum Rzeźby w Królikarni – oddział MNW

Stanisław Wolski, W cyrku, cyrk, Niezła Sztuka

Stanisław Wolski, W cyrku | 1885, Muzeum Narodowe w Warszawie

Klaun staje się dla wielu malarzy kreacją autobiograficzną. Dającym konieczną osłonę płaszczem, pod którym artysta walczy o prawo do smutku, do nieschlebiania gustowi publiczności i mniej lub bardziej otwarcie przyznaje się do rozterek. Doskonale wpisuje się w tę tradycję Witold Wojtkiewicz ze swoim olejnym Cyrkiem – przed teatrzykiem znanym bywalcom Galerii Sztuki XIX wieku MNW, ale także rzadziej pokazywaną litografią ukazującą wirtuozerię artysty i nośność jego metafory. Litograficzny Spoczynek urzeka nie tylko barwnym wyrafinowaniem, ale i rzadką umiejętnością tak dojmującego ewokowania nastroju odrętwiałej pasywności.

Witold Wojtkiewicz, Cyrk, teatr, niezła sztuka

Witold Wojtkiewicz, Cyrk – przed teatrzykiem | 1906–1907, Muzeum Narodowe w Warszawie

Całą ścianę poświęcono wizerunkom posępnych i apatycznych klaunów Tymona Niesiołowskiego, zaś kulminacyjnym punktem stał się dzięki trafnemu wyborowi kuratorki i zręcznym zabiegom scenograficznym Jacob Otto Pins. Wobec jego monumentalnego drzeworytu Klaun ukrzyżowany niepodobna było przejść obojętnie. Doskonale wyzyskany kontrast bieli i czerni, dosadność rysunku i drastyczna perspektywa przyciągały wzrok widzów. Kto spodziewał się rozkosznego przerywnika na miarę mozartowskich intermezzów – był zdumiony.

Spacer po linie

Przechadzka na wysokości to popis zdolności zachowania równowagi, a przecież kwestia balansu w sztukach plastycznych podnoszona była miriady razy. Kroki muszą być stawiane pewnie, nie można ulec pokusie brawury, bo ta niechybnie prowadzi większość z artystów do katastrofy – o tym opowiada przedostatnia sala.

Arena poszatkowana napiętymi linami to także łakomy kąsek dla miłośników geometryzacji i analizy malarskiej przestrzeni. Roman Artymowski z jakąś nieledwie tkacką zręcznością tka swoją cyrkową opowieść przy pomocy wielokierunkowych napięć, krzyżujących się i rozbiegających ku krawędziom płótna.

Teresa Pągowska, Cyrk, Niezła Sztuka

Teresa Pągowska, Cyrk | 1956, Muzeum Narodowe w Warszawie

Paul Klee, Tańczący na linie, cyrk, Niezła Sztuka

Paul Klee, Tańczący na linie | 1923, Muzeum Narodowe w Warszawie

Pochodząca z tego samego odwilżowego czasu kompozycja Teresy Pągowskiej, zastępuje ikonograficzny konwenans i tradycyjne cyrkowe imaginarium – przewrotnym, szalenie efektownym rytmem postaci. Na marginesie jedynie napomknę o zaletach kolorystycznych, bo nad głębią granatów warszawskiej malarki mógłbym piać peany godzinami.

I jako wisienka na tym plastycznym torcie – Paul Klee. Tańczący na linie z 1923 roku to graficzny traktat o równowadze. Wielkość tej litografii jest odwrotnie proporcjonalna do jej bezpretensjonalnego uroku. Wpatrując się w postać balansującą wśród geometrycznego uniwersum o synkopowych rytmach, zrozumiałem zapisane przez Jana Cybisa w jego dzienniku stwierdzenie, że Klee doszedł do malarstwa przez muzykę. Od siebie mogę dodać: do grafiki bodaj też.

Za kulisami

Po uniesieniach na wysokościach bezpiecznie dotykamy znów stopami ziemi. Schodzimy z cyrkowej areny, by zajrzeć za kulisy. Gasną światła areny, milkną oklaski, a zaczyna się codzienne życie. Jak cyrkowcy i cyrkówki prali, gotowali, spali, jedli lub spędzali wolny czas odmierzany kolejnymi próbami i wędrówkami – pokazują wypożyczone z Muzeum Cyrkowego w Julinku albumy fotograficzne. Często bywa tak, że zdjęcie ujmuje mnie tym bardziej, im silniej zaznacza się jego techniczna nieporadność. Amatorsko ucięte stopy, poruszone kadry, naiwne pozy, to wszystko sprawia, że świat sprzed dekad wraca ze zdwojoną siłą i – niekiedy zupełnie niespodziewanymi – emocjami.

Cyrk, Królikarnia, wystawa, Muzeum Narodowe w Warszawie, Niezła Sztuka

Widok wystawy Cyrk, fot. Bartosz Bajerski/Muzeum Rzeźby w Królikarni – oddział MNW

Rafał Milach, Odchodzący cyrk, fotografia, cyrk, Niezła Sztuka

Rafał Milach, fotografia z cyklu Odchodzący cyrk, fot. Fundacja Niezła Sztuka

Nie zabrakło też fotografii artystycznych o nie mniejszej sile oddziaływania. Rafał Milach w swoim cyklu Odchodzący cyrk z reporterską skwapliwością dokumentował artystów cyrkowych po latach próbujących wrócić do dawnej roli przez założenie na zmienione upływem czasu ciało niegdysiejszych kostiumów. Z owidiańską nieuchronnością ewoluują ludzkie organizmy, ale zmiana dotyczy także miejsc. Resztki dawnego blichtru, wyblakła purpura kurtyny, rekwizyty, którym długie użytkowanie odebrało niegdysiejszy połysk. Tytułowe odchodzenie opowiada nie tylko o zmierzchu pewnej epoki cyrkowej estetyki, ale także pokoleniowej przemianie po obu stronach rantu areny. Może dlatego jest to zmierzch tak poruszający.

Kilka sal wcześniej widzieliśmy zgrzebny afisz z gorliwością carskiego urzędnika wyliczający kolejne punkty programu. Polska szkoła plakatu odmieni proporcje – plakaty stają się autonomiczną kreacją artystyczną, skrzącą się formalną inwencją, dźwięcznością barwy i imponującą rozmaitością krojów pisma. W szerokim wyborze prac plakacistów moje serce skradł Henryk Tomaszewski, wycinający z kolorowych papierów litery skombinowane z kolażem. Niezgorsze były fotomontażowe arkusze Romana Cieślewicza, zaś do pseudosecesyjnej estetyki Tadeusza Jodłowskiego przez trzy miesiące trwania wystawy nie udało mi się przekonać.

I tak jak każdy cyrkowy pokaz uwieńczony musi być wielkim finałem, tak i wystawa w Królikarni doczekała się spektakularnego zakończenia. Katarzyna Szydłowska-Schiller i Karolina Fandrajewska zadbały, aby klasycystyczna, sklepiona kopułą rotunda w sercu nobliwego pałacu przepoczwarzyła się w cyrkowy namiot godny gościa specjalnego. Panie Calder, prosimy na arenę!

Cyrk, MNW, Królikarnia, wystawa, Niezła Sztuka

Widok wystawy Cyrk, Muzeum Rzeźby w Królikarni – oddział MNW, fot. Fundacja Niezła Sztuka

Wielki finał

Pan Calder ma pomarszczone dłonie. Jest już sędziwym mężczyzną, który wie, że zrewolucjonizował myślenie o rzeźbie za sprawą swoich mobili. Zanim to jednak nastąpiło – stworzył cyrk.

Artystów tworzył ze sznurków, drucików, spłachetków barwnych papierów, z mocą demiurga wprawiał ich w ruch przy pomocy sekretnych a ujmująco prostych mechanizmów. Komponował całe pokazy, w których następujące po sobie numery bawiły, zachwycały i wzruszały, jak na prawdziwy cyrk przystało. Kiedy widowisko dobiegało końca, wstawał, otrzepywał dłonią kolana, pakował figurynki, demontował arenę i z walizkami mógł jechać dalej.

Francuska telewizja poprosiła wiekowego Aleksandra Caldera o danie cyrkowego pokazu wzorem młodzieńczych widowisk z walizki. Z rozbrajającą bezpretensjonalnością sędziwy luminarz nowoczesnej rzeźby klęka, zniszczonymi dłońmi rozstawia arenę, zaludnia ją postaciami-maszynkami i jakby od niechcenia – budzi zachwyt.

Sporo widziałem rodziców wpatrzonych w projekcję Calderowskiego nagrania, podczas gdy dzieci w najlepsze turlały się po czerwonych wykładzinach ucyrkowionej rotundy. Przysiadywali licealiści i seniorzy, jeden z ochroniarzy przyznał mi na stronie, że podchodził do sprawy zrazu sceptycznie, bo jak to: stary facet się bawi takimi kukiełkami, ale później przekonał się, jak to genialnie pomysłowe, zabawne i piękne. Caldera polubił.

Cyrk, MNW, Królikarnia, wystawa, Niezła Sztuka

Widok wystawy Cyrk, fot. Bartosz Bajerski/Muzeum Rzeźby w Królikarni – oddział MNW

Wniosek płynie z tego tyleż piękny co oczywisty – sztuka, żeby była wielką i wartościową, nie musi być zawsze śmiertelnie dostojna, a mariaż z cyrkiem nie jest mezaliansem.

karta, linoskoczek, cyrk, niezła sztuka

Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl

» Paweł Bień

Urodzony w 1994 roku, poeta, historyk sztuki, kulturoznawca. Absolwent Międzyobszarowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych i Społecznych (MISH) na uniwersytetach Wrocławskim i Warszawskim. Pracownik Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina i Muzeum Narodowego w Warszawie. Autor książki poetyckiej „Światłoczułość” (Łódź 2021).


Portal NiezlaSztuka.net prowadzony jest przez Fundację Promocji Sztuki „Niezła Sztuka”. Publikacje finansowane są głównie dzięki darowiznom Czytelników. Dlatego Twoja pomoc jest bardzo ważna. Jeśli chcesz wesprzeć nas w tworzeniu tego miejsca w polskim internecie na temat sztuki, będziemy Ci bardzo wdzięczni.

Wesprzyj »



Dodaj komentarz