Artykuł powstał we współpracy z:
Gdy pierwszy raz patrzymy na rzeźbę Antonio Corradiniego zatytułowaną Skromność, mamy mieszane uczucia. Powodów, które wprowadzają nas w stan niepewności jest wiele, warto wymienić przynajmniej te, które są zazwyczaj wspólne wszystkim, którzy po raz pierwszy podziwiają kamienną pracę włoskiego rzeźbiarza. Gdy patrzymy na nagrobkowy pomnik Cecylii Gaetani dell’Aquila mamy wątpliwości, czy dzieło zrobione jest faktycznie z marmuru. Trudno nam uwierzyć, że można tak mocno oddzielić kwestię użytego materiału od tego, co sama rzeźba przedstawia. Wydaje się po prostu niemożliwe, by artysta mógł w kamieniu przedstawić tego rodzaju zwiewność, delikatność i nastrój. Patrząc na nagą kamienną kobietę, jakby okrytą mokrym muślinowym materiałem, mamy wrażenie, że zaraz się poruszy, że pod welonem kryje się zastygłe na chwilę w kamiennym geście prawdziwe ciało kobiety, dobrze zbudowanej i ponętnej.
Delikatność i nieprawdopodobny realizm wykonania rzeźby zdaje się przeczyć temu, że jest ona wykonana z ciężkiego i bezkształtnego bloku marmuru. Pod doskonale wymodelowanym z kamienia welonem widać każdy detal kobiecego ciała, wydaje się, że artysta osobno wyrzeźbił półprzeźroczysty welon, który następnie, w sobie tylko znany sposób, połączył z posągiem wzorowanym na kanonach antycznej rzeźby. Tak jednak nie jest. Welon i postać kobiety wykonane są z jednej bryły kamienia.
Kolejna wątpliwość, którą wzbudza rzeźba, dotyczy jej przeznaczenia i samej nazwy. Musiało być sporo przewrotności, zuchwałości i przekory we włoskim artyście, by tak frywolną rzeźbę zatytułować Skromność i wyeksponować ją jako część rzeźby nagrobkowej. Patrząc na nią z pewnością nie mamy skojarzeń związanych z marnością życia ludzkiego, przemijaniem czy śmiercią. Raczej mamy ochotę kamienną kobietę dotknąć, by przekonać się, czy cienką tkaninę dałoby się z niej ściągnąć. W stojącej postaci przeczuwamy dokładnie coś odwrotnego niż Skromność, widzimy raczej zalotną, doskonale grającą swą kobiecością postać, która jest w pełni świadoma swego atutu, jakim jest jej uroda. Kamienna kobieta kusi gestem, pozą, strojem, frywolnością. Pamiętam, że gdy pierwszy raz oglądałem rzeźbę w Neapolu, usłyszałem obok ściszony głos kogoś z polskiej wycieczki: „Jakby do naszych kościołów powstawiali takie rzeźby, to od razu więcej wiernych by było i kazanie by się jakoś lepiej znosiło, siedząc obok i patrząc…”
Pikanterii dodaje ponadto fakt, że sportretowana w rzeźbie nagrobkowej Cecylia Gaetani była matką słynnego alchemika Raimondo di Sangro. Gdy rzeźba była gotowa i stanęła w kaplicy, podobno książę alchemik, stojąc obok posągu swej matki, potrafił odtworzyć cud krzepnięcia i przechodzenia w stan płynny krwi św. Januarego. Wedle relacji mieszkańców Neapolu nocami z kaplicy dochodziły dziwaczne dźwięki i błyskały kolorowe światła, słychać było kamienne kroki. Przez wiele lat, czy to na skutek legendy, czy plotki, kaplicę omijano, twierdząc, że rzeźba jest przeklęta, gdyż nocą ożywa i schodzi z postumentu, spacerując po kaplicy.
Autor rzeźby, Antonio Corradini tworzył w XVIII wieku w stylu rokoko. Swą przygodę z rzeźbą rozpoczął w wieku czternastu lat, a gdy osiągnął wiek lat trzydziestu, był u szczytu sławy. Jako nadworny artysta przygotowywał rzeźby w letnim ogrodzie cara Piotra Wielkiego w Sankt Petersburgu, pracował też w Niemczech, oraz w Wiedniu na dworze cesarza Karola VI. Jednak tęsknota za Włochami sprawiła, że porzucił dobrze płatne zlecenia i wrócił do Neapolu. Tam też wykonał swe największe arcydzieła.
Oprócz wspomnianej Skromności, będącej częścią grobowca, artysta przyjął zlecenie od księcia Sansevero na wykonanie rzeźby Chrystusa do kaplicy książęcej. Wykonując je, Corradini wykorzystał podobny efekt, jak przy rzeźbie kobiety okrytej przeźroczystą materią i ukazał ciało umęczonego Chrystusa przykryte muślinowym welonem.
Sekret tych prac nie polegał wyłącznie na dokładnym modelunku i drobiazgowej obróbce ściernej kamienia. Corradini wielokrotnie odwiedzał kopalnie marmuru w Carrarze, szukając odpowiedniego dla swojej rzeźby rodzaju kamienia. Gdy znalazł już odpowiedni blok, kazał pobrać z niego próbki, sprawdził, czy jest odpowiednio plastyczny i nadaje się do obróbki. Wierzchnia warstwa marmuru, aby możliwe było osiągnięcie zamierzonego efektu, musi być delikatniejsza, wręcz półprzeźroczysta i musi być koloru śniegu.
Pracując nad koncepcją Chrystusa pod całunem, artysta wykonał mnóstwo szkiców, rzutów rzeźby, zrobił obliczenia i przygotował odpowiednie materiały ścierne do finalnego wygładzenia. Niestety, gdy prace były już zaawansowane, w roku 1752 roku, artysta zmarł. Książe Sansevero zlecił wykończenie prac wedle wskazówek Corradiniego. Wybrany do tego rzeźbiarz, Giuseppe Sanmartino, skrupulatnie zastosował się do wskazówek pozostawionych przez poprzednika.
Rzeźba Chrystusa okrytego muślinowym welonem budziła przez lata wątpliwości, co do sposobu jej wykonania. Jedna z hipotez zakładała, że welon został spreparowany z cienkiej siatki pokrytej wapnem gaszonym z domieszką gipsu i dopiero potem okryto nim szczelnie postać Chrystusa, potem artysta tlenkiem węgla w wysokiej temperaturze miał scalić welon z rzeźbą i utwardzić go, nadając mu wygląd marmuru. Widać, tego rodzaju hipotezy nie dawały spokoju pasjonatom rzeźby, gdyż w XX wieku wykonano na polecenie władz Neapolu szczegółową analizę rzeźby z kaplicy Sansevero. Po wykonaniu serii badań z użyciem specjalistycznego sprzętu naukowcy orzekli jednogłośnie: rzeźbę wykonano z jednego bloku marmuru, jakkolwiek trudno w to uwierzyć.
Zarówno Skromność, jak i Chrystus pod całunem zdają się wymykać wszystkim znanym opisom rzeźby. Nie ma takich słów, aby można było oddać nastrój, piękno i genialną technikę rzeźbiarską. Pozostaje nam tylko patrzeć i podziwiać: artyzm, użyty materiał, brawurę, zuchwałość, wyobraźnię i… sportretowaną w marmurze postać.
Autor: Roman Konik / Bydgoskie Centrum Sztuki
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Damian Leszczyński. Podróż do świata wyobraźni - 13 listopada 2017
- Michael James Talbot. Kobiety zaklęte w kamieniu - 6 listopada 2017
- Bruno Walpoth. Wielki samotnik z Tyrolu - 2 listopada 2017
- Antonio Corradini, czyli jak zmienić marmur w muślin - 24 października 2017