Niełatwo badać historię kobiet minionych epok, gdyż długo ich zajęć nie traktowano na tyle poważnie, by chcieć je odpowiednio dokumentować. Wiedzę o nich często czerpiemy z marginesów badań nad życiem wybitnych polityków, artystów czy naukowców. Józef Mehoffer spotkał i sportretował wiele wspaniałych kobiet, a niejedna z nich miała w życiu znacznie więcej dokonań niż bycie modelką, inspiracją czy nawet muzą. Warto dostrzec je niezależnie od podziwiania kapeluszy, płaszczy, szali i wachlarzy, za którymi są ukryte lub ukazane na płótnach.
Aldona Mehoffer (z domu Polikowska herbu Junosza), matka
Pochodziła ze szlacheckiej rodziny, a jej mąż Wilhelm Mehoffer był urzędnikiem monarchii austriackiej – najpierw starostą ropczyckim, a później sędzią rejonowym1. Oznacza to, że zajmował jedno z najwyższych stanowisk w niedużym galicyjskim miasteczku. Aldona owdowiała, gdy była na początku ciąży z piątym synem. Józef miał wtedy cztery lata. Jako samotnej matce, żyjącej w przysłowiowej „galicyjskiej biedzie”, Aldonie zależało, aby synowie mieli pewny zawód, który gwarantowałby im stabilność finansową. Dlatego Józef oprócz malarstwa studiował prawo, aż do uzyskania absolutorium na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wiele to mówi o odpowiedzialności jego matki, trosce i wymaganiach, jakie stawiała swoim dzieciom.
Józef przez całe życie pisał do niej listy. Aby spełnić wymogi stypendium w Paryżu, musiał informować wykładowców, nad czym pracuje i prowadzić dziennik2. Te notatki są skrótowe, podczas gdy w listach do matki artysta pozwalał sobie na więcej wyjaśnień oraz omawianie tych pomysłów, które dopiero zamierzał realizować. Dzięki temu możemy badać, jak zmieniały się jego koncepcje podczas pracy. Listy, które Aldona pisała do syna, nie zachowały się – pieczołowicie przechowywano tylko jego odpowiedzi.
Wanda Syroczyńska (z domu Strażyńska), przyjaciółka
Znamy ją głównie z notatek Józefa Mehoffera zapisanych w Dzienniku – lakonicznych, lecz wymownych. Notował na przykład, że panna Wanda „odebrała mi wszelką myśl o sztuce”3. W czasach, o których mówimy, określenie „przyjaciółka” nie byłoby odpowiednie. Choć Jadwiga Puciata-Pawłowska (badaczka, która opracowała Dziennik Mehoffera) uznała ich relację za coś więcej niż przyjaźń, to z dokumentów wyłania się raczej obraz rzeczywistego przestrzegania norm społecznych, a nie tylko dbania o pozory4. Nie wiemy, jak się poznali. Prawdopodobnie przypadkiem, na długiej trasie kolejowej podróży Kraków–Paryż przez Wiedeń. We francuskiej stolicy spędzali ze sobą sporo czasu. To podczas spaceru z Wandą, Karolem Maszkowskim oraz inną panną z Krakowa, Julią, Józef Mehoffer poznał swoją przyszłą żonę. To właśnie Wanda powtarzała Józefowi, że „żona musi mu wystarczyć na całe życie”5.
Wanda była nieco starsza od Józefa, co oznaczało, że presja na jej zamążpójście stawała się coraz silniejsza. Nie miała czasu na praktykowane wówczas długoletnie narzeczeństwo. Opiekowała się chorą matką, przez co ważny był dla niej też czynnik finansowy. To właśnie te dawne realia życia należy brać pod uwagę, gdy szukamy motywacji osób, które znamy z historii. Nie mamy żadnych notatek pisanych przez Wandę, możemy tylko rekonstruować wydarzenia na podstawie tekstów pisanych przez inne osoby oraz antropologii historycznej, antropologii codzienności, badań obyczajów, tradycji, zasad społecznych. Początkujący malarz, utrzymujący się samodzielnie, nie był odpowiednią partią – to było oczywiste dla wszystkich zainteresowanych. Józef Mehoffer się nie zdeklarował, a Wanda przyjęła oświadczyny Antoniego Syroczyńskiego.
Po jej ślubie przez jakiś czas nadal utrzymywali serdeczne stosunki, Mehoffer również bywał u państwa Syroczyńskich, co było towarzyskim ewenementem6. Artysta namalował wtedy portret Wandy, który nawet dziś wprawia uważnego widza w dyskomfort. Modelka utrzymuje ręce w nienaturalnej pozycji. Ujęcie lekko od dołu jest wyjątkowo niekorzystne, pogrubia rysy twarzy, dodaje podwójny podbródek (w ujęciu trzy czwarte prezentowałby się inaczej) i deformuje sylwetkę modelki. Kolory ani faktury nie przykuwają uwagi i nie mogą zmienić wyrazu płótna. Portret mógłby nosić podtytuł „zmarnowane szanse”.
Po latach Jadwiga Mehoffer, opracowując biografię męża, pisała, że to Wanda źle oceniła fascynację Mehoffera i imponowało jej zainteresowanie malarza7. Należy pamiętać, że są to słowa pisane przez wdowę po artyście, niemal pół wieku po opisanych wydarzeniach. Zgodnie z teorią Haydena White’a należy uwzględniać kontekst, sytuację osoby piszącej oraz fakt, że każdy tekst, nawet dokument, zawiera przekaz przede wszystkim literacki i więcej mówi o osobie piszącej niż o opisywanej. Wanda Strażyńska nie pozostawiła po sobie spisanych wspomnień.
Wanda Janakowska, szwagierka
Siostry Janakowskie zdobywały najlepsze ówczesne wykształcenie. Wanda, młodsza siostra Jadwigi, kształciła się w kierunku muzyki. Gdy pierwszy raz Mehoffer pisał o nich do matki, ton jego wypowiedzi był ironiczny. Uznał złośliwie, że to rodzice chcieli z córek zrobić artystki8. Słychać w tym też żałość związaną z różnicami finansowymi – siostry wysłane przez rodziców na nauki nie doświadczały takich problemów jak stypendyści. Warto mieć na uwadze także kontekst społeczny. Gdy młody mężczyzna pisał po raz pierwszy do swojej matki o nowo poznanych kobietach, nie mógł otwarcie wyrażać swojego zainteresowania.
Wanda niewątpliwie zaintrygowała malarza. Widzimy ją aż na trzech płótnach powstałych w latach 1896–1897. W Rozmowie jej sylwetka w liliowej bluzce stanowi dominantę ciemnego płótna.
Dwa kolejne obrazy to reprezentacyjne portrety Śpiewaczka i Muza. Siłą tych dzieł są faktury, kolory i detale tworzące przebogatą całość. Śpiewaczka została nagrodzona medalem na Wystawie Światowej w Paryżu, sukces był spektakularny9.
Ze względu na te dzieła można natrafić na informacje, że Mehoffer najpierw skłaniał się ku młodszej siostrze, Wandzie, a potem „wybrał” Jadwigę. Tymczasem gdy zawarli znajomość, Jadwiga była zaręczona z Karolem Maszkowskim, co wykluczało pewne zachowania i kontakty. Dopiero gdy przedłużające się narzeczeństwo zostało rozwiązane, Mehoffer mógł zacząć brać Jadwigę pod uwagę. Podkreślanie jego „wyboru” zakłada wolność, swobodę, a wtedy małżeństwo było przede wszystkim układem. Młody artysta wyróżniający się w Polsce i niewyróżniający się w Paryżu nie był najlepszą partią z perspektywy wysoko urodzonych i zamożnych rodziców panny na wydaniu. Mehoffer poślubił Jadwigę, gdy oboje mieli około trzydziestu lat, czyli późno. Choroba krtani uniemożliwiła jej karierę śpiewaczki, Wanda ostatecznie zdecydowała się na życie konsekrowane. Wstąpiła do zgromadzenia sióstr niepokalanek w 1922 roku i przybrała imię Bogdana.
Jadwiga Mehoffer (z domu Janakowska), żona
Jadwiga studiowała malarstwo w Monachium i w Paryżu. Decydując się na małżeństwo z Mehofferem, zrezygnowała z kariery artystycznej, mówiąc, że nie chce być „ścieżką przy gościńcu”. Uznała prymat jego talentu. Zapewne istotny był też fakt, że znała doświadczenie innych polskich malarek swojego pokolenia – „Polek na Montparnassie”10 i miała powody, aby sądzić, że nie uda jej się połączyć kariery z życiem rodzinnym u boku męża artysty. To był wybór, którego świadomie dokonała. Zachowało się kilka jej obrazów i sporo szkiców, tworzyła w warunkach domowych przez całe życie. Jej dzieła, lata nauki, teksty biograficzne i krytyczno-artystyczne nie zostały dotąd opracowane. Jest to kwestia czasu – zainteresowanie edukacją artystyczną Polek w tym okresie rośnie11, a cyfryzacja archiwów polskich i francuskich sprzyja badaniom.
Mehoffer oświadczył się dopiero w sytuacji, gdy Jadwiga była poważnie chora. Podobno umawiali się na „białe małżeństwo” i spokojny związek oparty na przyjaźni, lecz może są to domysły oparte na konwencjonalnych listach pisanych do kobiety osłabionej chorobą. W czasie podróży poślubnej powstał Portret żony (florencki), na którym Jadwiga jest niepewnie uśmiechnięta, w skromnym futerku, z kosmykami zdradzającymi nie dość staranną fryzurę pod kapeluszem. Jego ten wizerunek zachwycał i rozczulał, ją wręcz przeciwnie. Wolała siebie reprezentacyjną, jako damę, jako Paryżankę, jak później w Dziwnym ogrodzie, Słońcu majowym lub w witrażu Ars longa vita brevis.
Dziwny ogród zasługuje na uwagę również ze względu na interpretacje wydobywające erotyzm tego płótna: kobieta zrywająca jabłko wśród bujnej roślinności, na pierwszym planie dziecko – owoc związku z tą właśnie kobietą, ważka, która może być równie dobrze zagrożeniem i źródłem światła, niosąca też skojarzenia z aktywnością reprodukcyjną owadów.
Wiele lat przed tym płótnem na pierwszym, niemal kameralnym, rodzinnym portrecie Jadwiga jest na początku ciąży. Szczególny, niepowtarzalny nastrój tego płótna może wynikać nie tyle z niedostatku odpowiednich rekwizytów w podróży, ile z tej nowej sytuacji, w której znaleźli się wspólnie, zdani na siebie, z dala od doświadczonych kobiet z rodziny i kręgu znajomych.
Często podkreśla się rolę Jadwigi jako osoby prowadzącej salon na odpowiednim poziomie oraz dbającej o spuściznę męża. Warto pamiętać, że w tym małżeństwie to Mehoffer miał mieszczańskie korzenie, więc pochodząca z ziemiaństwa, lepiej sytuowana Jadwiga nie musiała wcześniej troszczyć się o cechy uchodzące za cnoty mieszczańskie takie jak: skrzętność, oszczędność, terminowość itd. Ich dom był wspólnym dziełem, na ile – możemy się dowiedzieć, tylko badając narzędziami właściwymi dla nauk historycznych rękopisy, w których analizowała twórczość męża już po jego śmierci w 1946 roku. Jej teksty nadal nie zostały opublikowane, a warto je znać również jako swego rodzaju autobiografię – dokument jej myśli i postrzegania życia, w którym odgrywała przecież aktywną rolę.
Irena Solska (z domu Poświk), inspiracja
Tym razem nie zadziałał przypadek – to był świadomy wybór. Mehoffer zaprosił Irenę jako modelkę do dzieła, które stało się przełomem w jego karierze artystycznej. Nie on jeden zawdzięczał tej modelce sukces swojej pracy. Wojciech Kossak zobaczył w niej Infantkę, jej przepyszne portrety stworzyli Stanisław Wyspiański, Jacek Malczewski i Witkacy.
Najbardziej niezwykłe jest płótno, na którym uwiecznił ją Leon Wyczółkowski. Przy zestawieniu tych dzieł widać, że Irena przekracza ramy konwencji, że każdy z artystów oddał tylko fragment jej uroku. Uroku, który zdarza się najwyżej raz na pokolenie.
W czasach Młodej Polski Irena była wyjątkowo utalentowaną aktorką, lecz jej dalsze losy są jeszcze ciekawsze. W dwudziestoleciu międzywojennym realizowała się nie tylko jako aktorka i już nie jako czyjakolwiek muza: samodzielnie prowadziła teatr. W czasie II wojny światowej ukrywała żydowskie dziewczęta. Później w pewnym sensie miała więcej szczęścia niż Jadwiga Mehoffer, gdyż w latach 80. XX wieku opublikowano jej listy, dzięki czemu nowe pokolenie badaczek i badaczy zyskało wspaniały materiał do analizy12.
Niedawno ukazała się jej biografia w języku rosyjskim, opracowana przez badaczkę zajmującą się feminizmem13. Nie ma na razie polskiego tłumaczenia ani innej, podobnej publikacji po polsku – czekamy. Warto już teraz widzieć w Irenie Solskiej nie tyle femme fatale z fin de siècle, ale osobę, która nie tylko inspirowała, lecz przede wszystkim tworzyła.
Irena (wówczas) Poświk dała się poznać Mehofferowi jako aktorka, malarz widział ją w wielu sztukach w Krakowie14. Powierzył jej rolę Alegorii Szwajcarii jako przeciwwagę kompozycyjną do Matki Boskiej Zwycięskiej z witrażu pod tym tytułem. Pierwszy znany nam szkic do tej postaci Mehoffer zawarł w liście do sióstr Janakowskich, w którym prosi je o znalezienie w Paryżu odpowiedniej tkaniny na płaszcz dla Helvetii, aby mógł analizować układ draperii15. Malarz miał dokładne wyobrażenie efektu, jakiego oczekiwał – prosił o materiał sztywny i gruby, odpowiedni do tego, aby złotą nicią haftować na nim ornamenty. Helvetia jest ukazana od tyłu, płaszcz istotnie przykuwa uwagę, lecz niknie wobec niewątpliwej urody postaci. Helvetia miała równoważyć postać Maryi, a jej subtelna uroda miała łagodzić scenę bitwy umieszczoną powyżej. Tadeusz Adamowicz zauważył, że figura Helvetii jest dostojna i ponadczasowa, a jedyny element, który przywodzi na myśl epokę, to jej fryzura16. Biskup (czyli jeden z przedstawicieli zleceniodawców) miał zgoła odmienną opinię. Uznał, że w tym dziele Helvetia rywalizuje z Matką Bożą.
Zleceniodawcy postawieni wobec dzieła, w którym Mehoffer po raz pierwszy zaprezentował swój styl dojrzałego artysty, nie umieli wyrazić precyzyjnej opinii. Poproszony o ocenę witrażu malarz Ferdinand Hodler dołączył do chóralnego zachwytu i wówczas mieszkańcy Fryburga zaakceptowali Irenę jako uosobienie swojej Ojczyzny17. W komentarzach ówczesnych odbiorców przewijają się skojarzenia związane z kolorami, kamieniami szlachetnymi, biżuterią, drogocennymi kamieniami, splendorem, świetlistym przepychem18. Warto zauważyć, że podobne wrażenia wywołuje portret Ireny namalowany przez Wyczółkowskiego. Oznacza to, że subtelne dostojeństwo odpowiadające najdroższym klejnotom to przymioty nie tyle Helvetii, lecz właśnie Ireny Solskiej.
Zofia Minder, twórczyni haute couture
Zofię Minder dziś nazwalibyśmy kreatorką mody. Jej ojciec był krakowskim fotografem, więc miała dostęp do kostiumów, rekwizytów, zróżnicowanych teł oraz wiedzę o tym, jak wiele może zmienić szal, kapelusz lub kołnierzyk19. Krawiectwa, które dziś nazwalibyśmy artystycznym, uczyła się w Pradze. Jej luksusowy salon w Krakowie mieścił się przy ulicy Gołębiej 3. Była częścią krakowskiej śmietanki towarzyskiej lat 20., gościła też w saloniku u Jadwigi Mehoffer20. Podczas II wojny światowej zginęła w obozie Stutthof. Na portrecie namalowanym przez Mehoffera Zofia Minder ma dwadzieścia siedem lat. Tytuł Róża Saronu oraz dekoracja w tle stanowią odwołanie do żydowskiego pochodzenia modelki21.
Zofia ubrana jest zgodnie z najnowszą modą z dwudziestolecia, lecz odbiorca początkowo traktuje szal na jej kolanach jako długą suknię zakończoną trenem. Taką grę układem draperii, igranie z modą i konwenansami mogła docenić tylko prawdziwa znawczyni haute couture. Ujęcie kreatorki mody w czarnej sukni przywodzi na myśl dwa inne portrety. Pierwszym skojarzeniem jest Portret Aspazji Goldshmidt pędzla Kazimierza Pochwalskiego z roku 1895.
Wielka dama mody nosi się szlachetnie i powściągliwie zarazem. Dla widza spojrzenie jest ważniejsze niż krój sukni. Osoba odpowiedzialna za ubiór pokazuje, że gest liczy się bardziej niż strój, a ubranie to tylko dekoracja. Współcześnie podobnie została ujęta Miuccia Prada na fotografii Guido Harariego. Widzimy ją w prostym ciemnym ubraniu. To nie skromność, a rozsądne kreowanie swojego wizerunku. Uwagę przyciąga detal, wspaniała bransoleta. Kwintesencja elegancji i powściągliwa duma. Wielkie damy mody, prezentując swój wizerunek, umieją pokazać to, co najważniejsze.
Malarz najwidoczniej był zadowolony z efektu, gdyż powtórzył portret, zmieniając ornamenty w tle. Tę drugą wersję zatrzymał w swoich zbiorach aż do śmierci.
Iza Axentowicz (z domu Giełgud), żona przyjaciela
Pisząc o niej, od razu napotykamy na wątpliwość, która forma nazwiska będzie dziś najbardziej adekwatna. Iza posługiwała się skróconą wersją swojego imienia, gdyż wraz z rodziną mieszkała w Londynie, gdzie była obiecującą aktorką. Koligacje społeczne i rodzinne Teodora Axentowicza najlepiej bada społeczność ormiańska, gdyż malarz był Ormianinem22. Iza poznała go, gdyż jej rodzice otoczyli młodego artystę swoim protektoratem i to na ich zaproszenie przyjechał do Londynu. Ich poślubna historia przypomina Mehofferów – długa europejska podróż, dziecko urodzone dziewięć miesięcy po zawarciu małżeństwa oraz wybitny portret namalowany w tym „miodowym” czasie.
Portret żony w różowej sukni zdobył pierwszą nagrodę na Salonie w Londynie oraz złoty medal na wystawie we Lwowie w roku 1894. To dzieło określiło też dalszy kierunek kariery Teodora Axentowicza, który zasłynął jako portrecista kobiet (zwłaszcza panien na wydaniu). Tym bardziej interesujący jest fakt, że kolejny, reprezentacyjny portret swojej żony malarz zamówił u Józefa Mehoffera23. Podjęcie tego samego tematu przez różne osoby zawsze nosi piętno wyzwania i rywalizacji. Józef Mehoffer wybrnął i wszelkie zmiany, które zaszły na przestrzeni dziesięciu lat od portretu namalowanego dla Izy przez męża, ukazał jako godne uwagi zalety. Zamiast świeżo zaślubionej ukochanej widzimy dorosłą, dostojną kobietę pewną swojej pozycji i swojego uroku. Malarz pokazał upływ czasu jako źródło siły. Trudno o lepszą afirmację kobiecości.
Po ślubie Iza zakończyła karierę aktorską. Gdy wraz z mężem osiedli w Krakowie, dali się poznać jako aktywni kreatorzy życia artystycznego. Teodor Axentowicz wykładał w krakowskiej szkole sztuk pięknych oraz był jednym z inicjatorów i założycieli Towarzystwa Artystów Polskich. Na szczególną uwagę zasługuje inna jego aktywność – założył Prywatną Szkołę Malarstwa i Rysunku dla Kobiet. Takie przedsięwzięcie w Krakowie musiało mieć błogosławieństwo żony, pani domu, odpowiedzialnej kobiety, czyli Izy Giełgud. Założenie odpowiadało prywatnym akademiom istniejącym za granicą z powodzeniem od lat. Dla Krakowa jednak żeńska szkoła malarstwa to było zbyt wiele. Dobrze sytuowani rodzice woleli wysyłać swoje córki do kształcenia za granicą, a z kolei mniej uposażeni rzadko zgadzali się na kariery artystyczne, woleli szybciej wydać córki za mąż. Po półtora roku działalności szkoła została zamknięta. Warto pamiętać o niej przy okazji badań nad pierwszymi studentkami krakowskiej ASP. Warto też mieć na uwadze rolę Izy Giełgud, która, sama mając doświadczenie kariery artystycznej, chciała stworzyć podobne możliwości innym.
Nie tylko modelki
Dzięki pieczołowitej trosce Jadwigi Mehoffer mamy dostęp do wielu szkicowych notatek malarza. Na tej podstawie udało się powiązać na przykład postać skuloną w rogu jednego z witrażu z rysunkiem starca wykonanym podczas wyjazdu do Zakopanego wiele lat wcześniej. Być może kiedyś w podobny sposób uda nam się dowiedzieć czegoś o kobietach, które widzimy jako modelki na licznych płótnach, kartonach do witraży i grafikach. Te dzieła mogą pomóc w badaniach nad historią kobiet oraz antropologią historyczną, czyli niezbędnym i koniecznym ogniwem, aby znać realia powstawania dzieł. Realia, które rzutowały na efekt w równym stopniu co możliwości techniczne w danej epoce (na przykład rozwój witrażownictwa w XIX wieku zawdzięczamy możliwości walcowania szkła, a bogaceniu się mieszczaństwa fakt, że wzrosło zapotrzebowanie na malarstwo portretowe dla przedstawicieli tej warstwy społecznej).
Kobieta, która posłużyła do pierwszego przedstawienia Meduzy, była góralką spotkaną w czasie wyjazdu i niewiele więcej o niej (na razie) wiadomo. Z kolei o modelce z zapewne jedynego olejnego aktu Józefa Mehoffera nie wiemy nic. Na płótnie zatytułowanym Cynie wybrzmiewają zmysłowo faktury, które miały takie znaczenie w zderzeniu płaszcza Helvetii z jej nagą szyją, w bluzce kobiety z obrazu Rozmowa, w szalu okrywającym kolana Zofii Minder.
Ten obraz najlepiej unaocznia, że badając nawet tylko jedno dzieło artysty, odnosimy się do całej panoramy. Tak samo jak opisując życie jednej kobiety, należy brać pod uwagę całą epokę, która określała realia jej życia. Zgłębiając losy najwybitniejszych postaci, warto wiedzieć, jakie ograniczenia pokonały. Wtedy jeszcze lepiej widzimy, że pietyzm wyróżniał Jadwigę Mehoffer, odwaga w podążaniu własną drogą – Wandę Janakowską, odpowiedzialność za rodzinę – Aldonę Mehoffer i Wandę Strażyńską. Warto zauważyć, jak wiele zrobiły Irena Solska, Zofia Minder i Iza Giełgud, by nie tylko móc samodzielnie tworzyć, lecz także ułatwić innym wyrażanie siebie. Pamiętamy ich twarze, bo zostały sportretowane przez wybitnego malarza. Warto zauważyć też ich losy.
Bibliografia:
1. Adamowicz T., Witraże fryburskie Józefa Mehoffera, Wrocław 1982.
2. Artystka. Anna Bilińska 1854–1893, Muzeum Narodowe w Warszawie, https://www.mnw.art.pl/wystawy/artystka-anna-bilinska-18541893,238.html.
3. Jakubowa N., Irena Solskaja. Briemia nieobycznosti [Irena Solska. Brzemię niezwykłości], Moskwa 2019.
4. Mehoffer J., Dziennik, oprac. J. Puciata-Pawłowska, Kraków 1975.
5. Molenda M., Tałesy, kapoty, załóżki. Opowieść o ubiorach polskich Żydów od średniowiecza po pierwsze dekady XX wieku, Nowy Sącz–Kraków 2020.
6. Puciata-Pawłowska J., Józef Mehoffer i Stanisław Wyspiański. Dzieje przyjaźni artystów, Toruń 1970.
7. Ristujczina L., Józef Mehoffer. Geniusz polskiej secesji, Warszawa 2020.
8. Róża z salonu. Obraz Józefa Mehoffera „Róża Saronu – Fantazja ornamentalna” ze zbiorów Muzeum Mazowieckiego w Płocku,, Historia: Poszukaj, https://www.historiaposzukaj.pl/wiedza,obrazy,1013,obraz_jozef_mehoffer_roza.html.
9. Teodor Axentowicz, hasło w: Wiki Ormianie, https://wiki.ormianie.pl/index.php?title=Teodor_Axentowicz
10. Witryna Instytutu Sztuki PAN, http://www.ispan.pl/pl/konferencja-dlaczego-nie-bylo-wielkich-artystek?fbclid=IwAR1YRIfq73Y-k680UwrntiEiBAzaEGDNq497wsiSByIJ_97xvFkKjSe6xlE.
11. Zientek S., Polki na Montparnassie, Warszawa 2021.
- L. Ristujczina, Józef Mehoffer. Geniusz polskiej secesji, Warszawa 2020, s. 63. ↩
- J. Mehoffer, Dziennik, oprac. J. Puciata-Pawłowska, Kraków 1975. ↩
- Ibidem, s. 130. ↩
- J. Puciata-Pawłowska, Józef Mehoffer i Stanisław Wyspiański. Dzieje przyjaźni artystów, Toruń 1970. ↩
- J. Mehoffer, op. cit., s. 145. ↩
- L. Ristujczina, op. cit., s. 90. ↩
- Ibidem, s. 96. ↩
- Ibidem, s. 87. ↩
- T. Adamowicz, Witraże fryburskie Józefa Mehoffera, Wrocław 1982, s. 43. ↩
- S. Zientek, Polki na Montparnassie, Warszawa 2021. ↩
- Warto wspomnieć tu wystawę Artystka. Anna Bilińska 1854–1893 zorganizowaną w Muzeum Narodowym w Warszawie 26 czerwca – 10 października 2021 oraz konferencję naukową Dlaczego nie było wielkich artystek (Instytut Sztuki PAN, 25–26 listopada 2021). ↩
- A. Marszałek, Solska raz jeszcze – feministyczna monografia korygująca, „Didaskalia” nr 2 (161), 2021, https://didaskalia.pl/pl/artykul/solska-raz-jeszcze-feministyczna-monografia-korygujaca (dostęp: 01.08.2022). ↩
- N. Jakubowa, Irena Solskaja. Briemia nieobycznosti, Moskwa 2019. ↩
- L. Ristujczina, op. cit., s. 186. ↩
- T. Adamowicz, op. cit., Wrocław 1982, s. 33. ↩
- Ibidem, s. 36. ↩
- Ibidem, s. 37. ↩
- Ibidem, s. 35. ↩
- Na zdjęciach z ówczesnych sesji zdjęciowych widać, że portretowani pozują w tych samych ubraniach, zmienili jedynie dodatki i rekwizyty. ↩
- M. Molenda, Tałesy, kapoty, załóżki. Opowieść o ubiorach polskich Żydów od średniowiecza po pierwsze dekady XX wieku, Nowy Sącz–Kraków 2020, s. 52. ↩
- Róża z salonu. Obraz Józefa Mehoffera „Róża Saronu – Fantazja ornamentalna” ze zbiorów Muzeum Mazowieckiego w Płocku, Historia: Poszukaj, https://www.historiaposzukaj.pl/wiedza,obrazy,1013,obraz_jozef_mehoffer_roza.html (dostęp: 01.08.2022). ↩
- Teodor Axentowicz, hasło w: Wiki Ormianie, https://wiki.ormianie.pl/index.php?title=Teodor_Axentowicz (dostęp: 01.08.2022). ↩
- L. Ristujczina, op. cit., s. 160. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Józef Mehoffer „Cynie” - 10 marca 2023
- Kobiety wokół Józefa Mehoffera - 6 listopada 2022
- „Cud się dłoniom wymyka”. Zbliżenie na ołtarz mariacki Wita Stwosza - 23 lutego 2022
- „Wymalowani sztuką tkacką”. Arrasy wawelskie – ich piękno, znaczenie i sensacyjne losy - 28 marca 2021
- Poskramiacz ognia. Nieznane oblicze Lubomira Tomaszewskiego - 7 sierpnia 2020
- Ćmielów – świątynia porcelany - 27 czerwca 2020
- Lubomir Tomaszewski. Wielki architekt formy - 18 listopada 2018
- Jak artyści tworzyli selfie przed wiekami - 26 lipca 2016
- Bydgoszcz, z wizytą u Leona Wyczółkowskiego - 28 czerwca 2016