Artykuł powstał dzięki wsparciu Patronów. Za co ogromnie dziękujemy.
Codziennie przy śniadaniu towarzyszy mi widok ulicy amerykańskiego miasta. Jest to czarno-białe zdjęcie, właściwie jego fragment, na którym mężczyzna w jasnym płaszczu, podąża za swoim niezwykle wydłużonym cieniem; takim, jaki kładzie się późnym popołudniem i bardzo mocno rysuje kontrasty. Monumentalny fragment architektury i fragment samochodu dopełniają tę kompozycję, opartą na pionowych i poziomych liniach oraz na obecności bieli i czerni, niemal bez zbędnych niuansów szarości.
Takie są zazwyczaj fotografie Raya Metzkera, amerykańskiego fotografa (1931-2014), którego zdjęcie zatytułowane Filadelfia, 1963 zostało wykorzystane do plakatu wystawy The Director’s choice (Masterpieces from the photographic collections) w wiedeńskim Muzeum Albertina w 2018 roku, i który to plakat wisi u mnie w kuchni. Z bogatego zbioru, liczącego ok. 100.000 zdjęć, wybrano 120 fotografii kilkudziesięciu autorów, a Filadelfia, 1963 stała się anonsem tej wystawy.
Zatem, kończąc poranną kawę, podążam zastygłą w świetle późnego popołudnia, filadelfijską ulicą w ślad za anonimowym mężczyzną w jasnym prochowcu. W oryginale fotografia jest pozioma (dość bezpardonowo obcięta na potrzeby plakatu), co jeszcze bardziej podkreśla pustkę na ulicy i wyrafinowany horyzontalizm kompozycji. Zawsze interesował mnie w sztuce element ruchu i jego zatrzymania. Fotografia stwarza nieograniczone możliwości wyboru tych momentów, ale tylko „rasowy” fotograf potrafi uczynić z tego sztukę.
Inaczej, rzecz jasna, jest w malarstwie, tu bowiem od początku decyduje element kreacyjności, świat obrazu zostaje stworzony od początku, nawet jeśli — co bywa już w malarstwie normą — punktem wyjścia jest fotografia. Chyba, że cofniemy się do czasów wielkich wizjonerów malarstwa, kreujących świat wyłącznie z podszeptów własnych emocji, dla których rzeczywistość potoczna była zaledwie lustrem odbijającym rzeczywistość wewnętrzną. A ta podlega swoistym prawom. Skoro istotą fotografii Metzkera jest światło i cień oraz pustka, to synonimem malarskiej wizji wykorzystującej te same elementy do budowy emocjonalnego klimatu dzieła, może być Melancholia i tajemnica ulicy (1914 r.) Giorgia de Chirico — niekwestionowanego, malarskiego klasyka niepokojących tajemnic.
Zarówno Metzker jak i de Chirico, konstruują swoje obrazy z podobnych elementów. Pierwszy rezygnuje jednak z koloru, przez co wizja wydaje się nawet mocniejsza; sprowadza kompozycję do rygorystycznych pionów i poziomów, redukując zbędne elementy; jego obraz to zatrzymany w kadrze fragment konkretnej rzeczywistości. Malarz zaś komplikuje kompozycję splotem nieprawdziwych perspektyw, kontrastuje kolor, wprowadza dynamikę i niepokojący ruch – kreuje świat nie bacząc na jego związki z rzeczywistością. Oczywiście odczytujemy i rozpoznajemy elementy tej rzeczywistości, ale to przecież swoisty model świata wewnętrznego. Oczywiście odczytujemy i rozpoznajemy jej elementy, ale to przecież swoisty model świata wewnętrznego. Czy zatem ma sens porównanie fotografii Raya Metzkera i obrazu Giorgia de Chirico? Czy podążający filadelfijską ulicą mężczyzna w prochowcu może być synonimem biegnącej pośród arkadowych podcieni dziewczynki? Sztuka ma wówczas sens, gdy mnoży pytania i nie dostarcza satysfakcjonujących odpowiedzi. Pobudza i nie do końca zadowala. Albo zadowala, pozostawiając nas w stanie poruszenia umysłu. Poruszenia, a więc zdziwienia i niedopowiedzenia.
Dziewczynka na obrazie de Chirico jest fantomem, zaś mężczyzna z fotografii Metzkera — choć jego sylwetka, wzmocniona światłem i cieniem, wydaje się być równie nierealna — jest zatrzymanym w swej wędrówce anonimowym bohaterem tej sceny. Bohaterem jest tu również miasto; przestrzeń, którą znamy, którą oswajamy na co dzień, która zazwyczaj jest pełna ruchu i energii. Tutaj jest monumentalną, architektoniczną pustką, choć wiemy, że jest ulicą Filadelfii. Jej melancholią i tajemnicą…
Tak więc, kończąc poranną kawę, spinam myślową klamrą te dwa przedstawienia. Odległe i zarazem bliskie, jednoznaczne i nieuchwytne. Malarstwo de Chirico towarzyszy mi od lat, i jest ono na stałe wpisane w krąg dzieł mi najbliższych; uświadamiam sobie po raz kolejny tę bliskość, niemal bezkrytyczną; lekko zachwianą przez późniejsze obrazy malarza. Ale tzw. okres metafizyczny w jego twórczości, którym zachłysnęło się tak wielu admiratorów tej sztuki, to zaledwie kilka lat przygody z — jak sam nazwał ją artysta — enigmą. Fotogramy Raya Metzkera poznałem znacznie później; zatrzymałem się przed nimi, jak pewnie większość z nas, uderzony siłą kontrastu światła i cienia, które wydobywają z ulic amerykańskich miast metafizykę codzienności.
Myślę o istocie zamknięcia, zatrzymania w przedstawieniu malarskim, czy w fotografii (w niej nabiera to szczególnego sensu), tego jedynego momentu, tego najważniejszego wyboru, kiedy każde „przed” i każde „po” stają się już mniej ważne, inne, tracą swoją siłę; mogą nabierać innego już znaczenia.
A wraz z ostatnim łykiem kawy przychodzą mi na myśl słowa Fernanda Pessoi, portugalskiego pisarza, twórcy fikcyjnych postaci nazwanych heteronimami, który stwierdził, że „sztuka nie przynosi rozczarowania, bowiem od początku wpisane jest w nią złudzenie”.
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Chirico i Rimbaud – zagadki twórczości - 13 grudnia 2019
- Chirico i Metzker – zagadki ulicy - 4 października 2019
- Francisco Goya. Okropności i szaleństwa - 14 kwietnia 2016
- Jerzy Nowosielski. Misterium przestrzeni - 24 października 2015
- Obrazy nocy - 2 października 2015
- Vittore Carpaccio „Dwie wenecjanki” lub „Kurtyzany” - 4 września 2015
- Wenecja. Wejście do labiryntu - 13 czerwca 2015
- Pejzaż wewnętrzny z okiem w tle - 13 maja 2015
- Krótki traktat atmosferyczny - 20 marca 2015
- Iluzja w sztuce – sztuka iluzji - 18 lutego 2015