Noc sprzyja sennym wędrówkom. Sprzyja rozmyślaniom, lękom i miłości. Noc i ciemność skrywają występek i potęgują cienie. Noc sprzyja podróżom, obiecuje i zaprasza…
Malarskie portrety nocy: obrazy-sny, obrazy-wizje; rozdygotane i niespokojne, jak choćby tych kilka płócien Füssliego, których być może sam się przestraszył, ale które musiał namalować. Różne obrazy, niosące wiele rozmaitych obietnic, klimatów i deklaracji. Od nastrojowo-lirycznych zapewnień o sielskim charakterze natury, po przedstawienia pełne niepokoju, strachu i wewnętrznego rozchwiania. Od zagadkowego półmroku, po głębię czerni – niechcianego koloru wielu malarzy. Noc sprzyja sennym wędrówkom.
Sprzyjała bez wątpienia włoskim „tenebrosi” w XVI wieku, zderzającym światło i cień w mroku przedstawianych wnętrz, antycypującym niepokój nadchodzącego baroku, poszukującym za pomocą środków malarskich ekwiwalentu stanów emocjonalnych. Bowiem to emocje rządzą malarskimi wyprawami poza krąg dziennego czuwania i doświadczenia. Dlatego też jezuicka kontrrefomacja ze strony Kościoła katolickiego posłużyła się emocjami, w pełni je wykorzystując, nadając im kształt i wyraz.
Stało się to w kontrze do powściągliwej surowości i racjonalizmu reformacji, której jezuici wydali walkę za pomocą wizualnych środków. Ale drogi malarskich szlaków nie zawsze wytyczają ustanowione reguły i wymogi epok i stylów. Na szczęście. Często peryferiami i poboczami głównych traktów sztuki wędrują niepokorni odszczepieńcy, których historia, jeśli zaakceptuje ich jako prekursorów, wynosi na piedestał, jeśli nie, spycha w artystyczny niebyt.
Luminizm włoskich malarzy schyłku XVI wieku, niepokorna sztuka Caravaggia, wizjonerski dramatyzm El Greco i półmrok zatrzymanego czasu na obrazach Georgesa de La Toura, wyznaczają szlak wędrówek wielu artystów tamtych czasów po słabo oświetlonych zakamarkach twórczej inwencji. Słynny pejzaż El Greco, przedstawiający widok ukochanego przez malarza Toledo, jest bardziej „pejzażem wewnętrznym” niż portretem miasta, choć jego mieszkaniec bez trudu odnajdzie wszystkie charakterystyczne budowle. Wiszące nad miastem burzowe, nocne niebo pokawałkowane charakterystycznymi dla malarza strzępami chmur, zdaje się przytłaczać miasto. Niebo uczyniło ten pejzaż sławnym. Często widać fragmenty takich i podobnych im obłoków, na innych płótnach El Greco.
Ich obecność towarzyszy najbardziej wizyjnym obrazom Hiszpana, chociażby Laokoonowi, (którego tłem, po raz kolejny i nie ostatni, jest również Toledo) czy Apokalipsie. Te osobliwe chmury przemierzają jego płótna, są niemal całkowicie odrealnione, podobnie jak coraz bardziej wydłużone postaci, których szaty z kolei wydają się być tych chmur strzępami.
Czasami historia sztuki zazdrośnie strzeże najlepszych dzieł, pozwala je odkryć dopiero po śmierci twórców, tak jakby chciała, by dane im było zakosztować wędrówek po zapomnianych peryferiach świata i sztuki. Długo i skutecznie strzegła Georgesa de La Toura, malarza prawie nieznanego do początku XX wieku. Na tle współczesnej mu, siedemnastowiecznej sztuki francuskiej, stanowił niemal całkowity wyjątek.
Niemal, ponieważ pokrewną La Tourowi, nieco starszą duszą był Jacques Bellange – być może jego nauczyciel. Francuscy malarze przedkładali dzień nad noc, przynajmniej jako tło swoich obrazów.
La Tour, poza kilkoma płótnami, większość swoich przedstawień pogrążył w mroku, oświetlając zawieszone w czasie postaci jednym źródłem skąpego światła, najczęściej świecy. Stworzył kameralne i pełne tajemnicy sceny rozgrywające się w niewielkiej przestrzeni wydobytej światłem z całkowitej ciemności. Pokazywał melancholię Marii Magdaleny, sen świętego Józefa, świętego Sebastiana i zagadkową Kobietę z pchłą.
Na jego płótnach nie ma dramatycznych scen, nie ma diagonalnych napięć, nie ma patetycznych gestów, nie ma bogactwa środków i przepychu malarskiej materii, nie ma – poza światłem i cieniem – charakterystycznych atrybutów malarstwa baroku. Jest cisza i zawieszenie. Niezwykła sztuka o bardzo dużym ładunku emocji związanych z nocą i niedostatkiem światła. Historia sztuki uczy, że to światło odegrało w rozwoju współczesnego malarstwa niepoślednią rolę. To bez impresjonizmu, który światło i brak tematu uczynił najważniejszym tematem, nie byłoby współczesnej historii sztuki, a przynajmniej nie w znanym nam kształcie.
Impresjonistów nie interesowały noc i sen. Jeśli sięgali wstecz, to szukali u antenatów jedynie potwierdzenia własnych poszukiwań formalnych. Jeśli śnili, to do swoich snów nie przyznawali się w malarstwie. A tak krótki czas dzieli ich od romantyków, a nawet od Goyi, stojącego jedną nogą jeszcze w klasycyzmie, drugą wkraczającego już w romantyzm i malującego pod koniec życia, na ścianach swojego domu, szalone i demoniczne Parki, Sabat czarownic, Asmodeusza, Saturna pożerającego własne dzieci – obrazy znane jako cykl Pintura negra: czarne malarstwo.
Ale czas mierzony doświadczeniami sztuki ma nieco inny wymiar. Znaczą go wprawdzie niespodziewane zawirowania społeczno-polityczne, związane z nimi przemiany świadomości, fascynacje i urzeczenia nowoczesnością, lecz w gruncie rzeczy o czasie danym sztuce decyduje kryzys estetyki. Kolejne epoki, style i kierunki sztuki są – paradoksalnie – wyrazem zachwiania wiary w jej możliwości, są wyrazem nieufności i ciągłą chęcią jej polepszania.
Kiedy rozum śpi budzą się upiory, tak Francisco Goya zatytułował jedną ze swoich grafik ze znanego cyklu Kaprysy, powstałego w latach 1810-1815. Jej dosłowność jest aż nadto programowa, ale nabiera właściwych kontekstów w świetle doświadczeń psychoanalizy. Do 1899 roku medycyna nie zajmowała się marzeniami sennymi. Zajmowali się nimi artyści.
Sen Goyi rodzi upiory, ale dostarcza ich także otaczająca go rzeczywistość francuskiej okupacji, czemu daje wyraz w graficznym cyklu Okropności wojny, i której echa pobrzmiewają także w Szaleństwach. Jest w nich śmierć, okrucieństwo i noc.
„Człowiek umarły jest w Hiszpanii bardziej umarły niż w jakiejkolwiek innej krainie świata. A kto chce wskoczyć w sen, rani sobie stopy ostrzem brzytwy” – pisał Federico Garcia Lorca1.
Dwóch innych Hiszpanów pokazało tę brzytwę w 1928 roku w pierwszych kadrach nakręconego przez siebie filmu, który zatytułowali Pies andaluzyjski. Tym obrazem Louis Buñuel i Salvador Dali na dobre rozpoczęli swoją przygodę z surrealizmem.
Ale wróćmy do romantyzmu, bowiem to wtedy właśnie rozum chętnie zasypiał i artyści zaczęli eksplorować to, co podczas jego snu dochodziło do głosu. Johann Heinrich Füssli (Henry Fuseli), malarz urodzony w Szwajcarii, większość życia spędzający w Anglii, antycypował romantyczną wyobraźnię, stan poruszenia zmysłów; niepokoje, lęki i fobie. Ten niedoszły duchowny, w latach 80. XVIII stulecia namalował szereg obrazów, które wywołały szok u oglądających.
Ukazał na nich senny koszmar, strach nocy. Sen zrodził upiory. (Dopiero za sto lat Freud będzie mógł te sny interpretować, głosząc zadziwiającą teorię docierania do źródeł zaburzeń i chorób nerwowych poprzez analizę marzenia sennego i traktującą sen jako jeden z kluczy otwierających podświadomość, co tak bardzo ucieszyło Andre Bretona).
Na obrazie, którego dwie najbardziej znane wersje różnią się kompozycją i układem tych samych postaci, znanym jako Nocna zjawa lub Inkub, najważniejszą rolę odgrywają: bezwładnie leżące ciało kobiety, siedzący na jej brzuchu demon, przerażony łeb konia i niewielkie, szklane naczynie. Ciemna kotara w tle skutecznie oddziela tę scenę od reszty świata i od rzeczywistości. Trop interpretacyjny jednoznacznie wskazuje na demonologiczne zainteresowania Fuseliego; opisy demonów cielesnej żądzy – sukkubów uwodzących mężczyzn w celu pozyskania ich nasienia i inkubów uwodzących kobiety, by rodziły im dzieci, przewijają się w literaturze teologicznej i okultystycznej od czasów świętego Tomasza z Akwinu.
Niezależnie od interpretacji, obraz Füssliego jest jedną bardziej sugestywnych, malarskich wizji nocnych peregrynacji artystów przełomu XVIII i XIX wieku2. Wkrótce płótna i kartony wielu innych malarzy zapełnią ich własne i cudze sny, bowiem noc sprzyja sennym wędrówkom, sprzyja rozmyślaniom, lękom i miłości. Noc sprzyja podróżom, obiecuje i zaprasza.
William Blake, przyjaciel Füssliego, szybko porzucił akademizm i podążył w rejony bardzo od niego odległe, mając za przewodnika tajemniczą, męską postać, która ukazywała mu się często, zazwyczaj późnym wieczorem, i którą rysował w obecności przyjaciół. Istnieje jej portret; rysy tego mężczyzny nosi także zagadkowa postać „ducha pchły” na tak samo zatytułowanym obrazie datowanym 1819-1820. Bohaterowie obrazów Blake’a śnią i on sam śniąc zdaje nam z tego relacje. Maluje Drabinę Jakubową, Zły sen Chrystusa i Sen Hioba.
Tworzy szereg obrazów, których intensywność, gęstość emocjonalna i siła wizji zaciera granice między rzeczywistością dnia i nocy. Jego mocne, masywne postaci lewitują bez trudu, Szatan i Bóg są niemal tak samo władczy i monumentalni, piekło, niebo i oniryczne pejzaże otwierają się chętnie.
Ilustrując Biblię, Miltona, Dantego, współczesnych mu poetów angielskich – m.in. Nocne rozmyślania Edwarda Younga i własne poezje, stworzył Blake jednorodną stylistycznie, bardzo sugestywną wizję świata, którego wielopiętrowość stała się terenem wędrówek dla wielu artystów. Jean Delville, Gustave Moreau, Frederick Watts, Max Klinger – to niektórzy tylko fantaści symbolizmu, których ślady wiodą po interesujących nas obszarach, i którzy część tej drogi przemierzają nie otwierając oczu.
Klinger – uczeń Böcklina – stworzył grafiki przesycone niepokojącą atmosferą sennych majaków, lęku przytłaczającego śniących, wyolbrzymiającego przedmioty i rodzącego upiorne zwierzęta.
Znaczenie Gustava Moreau, malarza przesyconych tajemniczym światłem, rozedrganych malarsko scen mitologicznych i religijnych, wykracza poza epokę – to nauczyciel, ceniony przez przyszłych nowatorów sztuki za otwartość i liberalizm, przez nadrealistów za tajemnicę. Mroczny Alfred Kubin, turpistyczny James Ensor.
Musimy uwierzyć na słowo Joanowi Miró, że płaskie i organiczne formy na jego obrazach przedstawiają Kobietę w nocy lub Postaci prowadzone w noc przez fosforyzujące ślady ślimaków. Miró należy bowiem do tych surrealistów, którzy zrezygnowali z przedmiotu na rzecz abstrakcyjnego znaku. To malarstwo, tak bardzo charakterystyczne, przesycone jest poezją, wykreowanym przez artystę systemem znaków-symboli, jest swoistą picto poezją.
Innego autoramentu poetyką, wywodzącą się bowiem z odmiennego traktowania obrazu malarskiego, nasycone są prace Paula Delvaux, belgijskiego nadrealisty, o którym André Breton napisał:
„Delvaux czyni ze wszechświata królestwo zawsze tej samej kobiety, która panuje na wielkich przedmieściach serca, gdzie stare młyny flandryjskie obracają perłowy naszyjnik w metalicznym świetle”3.
Na wielu płótnach Belga senne kobiety przemierzają i nawiedzają równie senne ulice wieczornych i nocnych miast; zagadkowe akty, subtelnie erotyczne w Słodkiej nocy, w Orszaku, w Pigmalionie; oniryczne, zamyślone, zawsze obecne – w Świątyni, w Echach, w Błękitnym pociągu…
Alberto Giacometti, malarz, rzeźbiarz i poeta, dzięki analitycznym rysunkom bardzo dużych rozmiarów, dzięki wizualizacji emocji i zdarzeń związanych ze śnieniem, mógł bez większego trudu odtwarzać senne wędrówki. Angielka Susan Hiller, realizując w latach 70. projekt Dream Mapping, interesowała się zapisem snów kilku osób. Po przebudzeniu notowały one doświadczenia na diagramie, nadając marzeniu sennemu kształt graficzny. Punkty styczne stanowiły momenty „wspólnego” śnienia. Anglicy z grupy The Ting w performansie pt. Dream Enactments odtwarzali sny w pomieszczeniu, którego ściany były równocześnie podłogą i sufitem. Noc sprzyja sennym wędrówkom. Sprzyja rozmyślaniom, tęsknocie i miłości…
- F. G. Lorca, Od pierwszych pieśni do słów ostatnich, wybór i przekład Zofia Szleyen, Kraków 1987. ↩
- Zainteresowani oniryczną stroną romantyzmu znajdą bogate omówienie zagadnienia w zbiorowej pracy Tematy, tradycje i teorie w sztuce doby romantyzmu, rozdział Nawojki Cieślińskiej Malowane sny stulecia 1750-1850, Warszawa 1981. ↩
- A. Breton, Geneza i perspektywy surrealizmu, w: A. Ważyk, Surrealizm. Antologia, Wyd. Czytelnik, Warszawa 1973. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Chirico i Rimbaud – zagadki twórczości - 13 grudnia 2019
- Chirico i Metzker – zagadki ulicy - 4 października 2019
- Francisco Goya. Okropności i szaleństwa - 14 kwietnia 2016
- Jerzy Nowosielski. Misterium przestrzeni - 24 października 2015
- Obrazy nocy - 2 października 2015
- Vittore Carpaccio „Dwie wenecjanki” lub „Kurtyzany” - 4 września 2015
- Wenecja. Wejście do labiryntu - 13 czerwca 2015
- Pejzaż wewnętrzny z okiem w tle - 13 maja 2015
- Krótki traktat atmosferyczny - 20 marca 2015
- Iluzja w sztuce – sztuka iluzji - 18 lutego 2015