Leon Wyczółkowski, Portret Feliksa Jasieńskiego w błękitnym kaftanie, 1911,
pastel, papier, 82 × 96 cm,
Muzeum Narodowe w Krakowie

Leon Wyczółkowski, Portret Feliksa Jasieńskiego w błękitnym kaftanie | 1911, Muzeum Narodowe w Krakowie
Feliks „Manggha” Jasieński (1861–1929) został uwieczniony w półpostaci, na tle tkaniny w kolorze zgaszonego brązu, ozdobionej delikatnym wzorem stylizowanych ptaków i chryzantem. Jest ubrany w błękitny chiński kaftan z motywem smoków, w dłoniach trzyma drzeworyt Hiroshigego. Spogląda przez ramię, kierując przenikliwe spojrzenie poza kadr obrazu – wprost na widza.
Tak właśnie, sportretowany w 1911 roku przez Leona Wyczółkowskiego, najbliższego przyjaciela i towarzysza artystycznych batalii, Jasieński, kolekcjoner, znawca i propagator dorobku artystycznego Azji Wschodniej, a przede wszystkim Japonii, zapisał się na trwałe nie tylko w historii polskiej sztuki, ale i w kulturowym imaginarium Polaków. Siłę tego symbolicznego wizerunku podkreśla scenografia, przemyślana w najdrobniejszych szczegółach. „Smoczą szatę” longpao, w którą ubrany jest „Manggha”, w Chinach nosić mogli jedynie cesarz, członkowie jego rodziny oraz wyżsi rangą urzędnicy, zwani w Europie mandarynami. Symbolizowała nie tylko władzę, lecz także wiedzę – niezbędną do objęcia stanowiska w cesarskiej administracji.

Szata męska półoficjalna longpao z motywem ośmiu pięciopalczastych smoków | między 1800-1879, Muzeum Narodowe w Krakowie

Szata półoficjalna longpao z motywem ośmiu pięciopalczastych smoków epoka Qing, detal | XIX w., fot. Fundacja Niezła Sztuka
Drzeworyt Hiroshigego Kameyama. Rozpogodzenie po śnieżycy, od którego Jasieński przed chwilą oderwał wzrok, pochodzi z cyklu Pięćdziesiąt trzy etapy drogi Tokaido, najsłynniejszej serii japońskiego arcymistrza pejzażu. To dzieła Hiroshigego, obok twórczości Hokusaia, wyznaczały drogi artystycznych przemian w sztuce europejskiej końca XIX wieku – przemian, które w Polsce propagował i wspierał swoją erudycją oraz zaangażowaniem Feliks Jasieński.

Ichiryusai Hiroshige, Rozpogodzenie po śnieżycy w Kameyama, z cyklu Pięćdziesiąt trzy etapy drogi Tokaido | 1833–1834, Muzeum Narodowe w Krakowie
Gdy Wyczółkowski tworzył ten symboliczny wizerunek, „Manggha” od wielu lat cieszył się niekwestionowanym autorytetem w dziedzinie sztuki japońskiej, a jego dalekowschodnia kolekcja stanowiła niemal kompletną całość. Było to na gruncie polskim absolutnie niezwykłe. Wystarczy przypomnieć, że to właśnie dzięki Jasieńskiemu – już w 1901 roku – publiczność Warszawy, Krakowa i Lwowa miała okazję zapoznać się z dorobkiem artystycznym Japonii, kraju odległego zarówno geograficznie, jak i cywilizacyjnie. To również jego donacja sprawiła, że w 1920 roku Muzeum Narodowe w Krakowie uplasowało się w ścisłej czołówce europejskich zbiorów sztuki japońskiej – co w polskim pejzażu muzealnym było i pozostało zjawiskiem wyjątkowym.

Leon Wyczółkowski, Portret Feliks Jasieńskiego w stroju Beduina | ok. 1908, Muzeum Narodowe w Krakowie
Swoją kolekcję Jasieński przywiózł z Paryża. Początkujący kompozytor i pianista przyjechał tam na studia w 1883 roku. Obdarzony artystyczną wrażliwością i otwarty na nowe zjawiska, uległ „japońskiej gorączce” – zdefiniowanej w 1875 roku przez Philippe’a Burty’ego jako japonizm – która właśnie w tym czasie osiągała swoje apogeum. Jego drugi, dłuższy pobyt we Francji, przypadający na koniec lat 90. XIX wieku, zbiegł się z falą zainteresowania japońskim drzeworytem. Edmond de Goncourt opublikował monografie poświęcone Utamarowi i Hokusaiowi, którego Wielka fala w Kanagawie z cyklu Trzydzieści sześć widoków góry Fuji zyskała status ikony sztuki japońskiej. Kiedy na paryskich aukcjach rozpraszane były pierwsze wielkie kolekcje, w środowisku artystycznej awangardy kształtowało się grono pasjonatów drzeworytu: artystów, krytyków, dziennikarzy oraz współpracowników instytucji muzealnych.
W ten nurt wpisują się zainteresowania Jasieńskiego, który nigdy nie odwiedził Japonii i nie dysponował środkami pozwalającymi mu konkurować z kolekcjonerami-założycielami muzeów w Paryżu, takimi jak Emile Guimet czy Henri Cernuschi. Choć, jak sam podkreślał, starał się, by jego kolekcja ukazywała pełen rozwój sztuki japońskiej, wyraźnie dominowała w niej grafika – spośród około 7000 obiektów niemal 5000 stanowią drzeworyty i albumy drzeworytnicze. Jasieński cenił zwłaszcza twórczość Harunobu, Utamara, Kuniyoshiego i Kunisady, przede wszystkim zaś Hokusaia i Hiroshigego. Wielostronna twórczość Hokusaia inspirowała malarzy, grafików i reformatorów rzemiosła artystycznego. Hiroshige, uznawany za mistrza nowej szkoły pejzażu, cieszył się szczególnym uznaniem takich artystów jak James Whistler, Claude Monet czy Vincent van Gogh. Nic więc dziwnego, że w japońskich zbiorach „Mangghi”, które miały służyć jako inspiracja albo przykład dla polskich twórców, dominowały właśnie drzeworyty – „nośniki” artystycznej nowoczesności.

Feliks Jasieński z shamisenem na tle japońskiego parawanu | ok. 1903–1905, Muzeum Narodowe w Krakowie
W drugiej części kolekcji znalazły się m.in. rzeźby buddyjskie, wykonane z brązu netsuke, maski teatru Nō oraz ponad 150 malowideł reprezentujących szkoły buddyjską, Kanō, Rinpa i ukiyo-e. Do kolekcji trafiły także Kwiaty i ptaki czterech pór roku autorstwa Watanabego Seiteia – jedno z najwybitniejszych dzieł tego przedstawiciela współczesnego malarstwa nihonga. „Manggha” gromadził również japońskie rzemiosło artystyczne: tkaniny – w tym kimona i pasy obi – oraz szablony do ich farbowania (katagami), wyroby z laki – w tym puzderka inrō, emalie, ceramikę, instrumenty muzyczne, a także militaria, spośród których wyróżniał się zbiór 680 jelców tarczowych (tsuba). Do swojego oficjalnego zdjęcia wybrał wazon z brązu z motywem smoka, miecz, lutnię shamisen oraz parawan Kwiaty czterech pór roku, zakupiony jako dzieło Suzukiego Kiitsu.
Powracając w 1901 roku do Warszawy, Jasieński przywiózł oprócz zbiorów także opublikowaną w Paryżu książkę Manggha. Promenades à travers le monde, l’art et les idées – manifest swojej przynależności do międzynarodowego nurtu japonizmu. Jej tytuł – będący hołdem dla Hokusaia – stał się nie tylko literackim pseudonimem kolekcjonera, ale wręcz integralną częścią jego wizerunku. Publikacja, złożona z notatek z podróży „z Warszawy do Londynu przez Jerozolimę” i przeplatana refleksjami na temat literatury, krytyki, sztuki oraz życia artystycznego epoki, stanowiła również wyraz fascynacji Jasieńskiego kulturą Bliskiego Wschodu. W arabskim burnusie, kupionym w Damaszku, Jasieński pozował w 1908 roku Leonowi Wyczółkowskiemu, który utrwalił na płótnie sylwetkę „Mangghi” – znawcy sztuki orientalnej.

Kazimierz Sichulski, Don Kichot – karykatura Leona Wyczółkowskiego i Feliksa Jasieńskiego | 1908, Muzeum Narodowe w Krakowie
Sztuką dekoracyjną islamu, odkrywaną na nowo przez artystów i krytyków zaangażowanych w ruch odnowy rzemiosł, Jasieński zainteresował się jeszcze w Paryżu. Systematyczne zakupy rozpoczął jednak dopiero w latach 1910–1920, koncentrując się na kobiercach wschodnich, do których z czasem dołączyły także kilimy, zarówno dawne, jak i współczesne. Ważną część jego orientalnych zbiorów, liczących blisko 1200 obiektów, stanowiły pasy kontuszowe, pochodzące z manufaktur perskich, tureckich, polskich i rosyjskich. Jasieński traktował je jako dzieła „graniczne” – o wschodniej proweniencji, zaadaptowane na potrzeby tradycyjnego stroju szlacheckiego. Kolekcjonował je nie z poszanowania dla tradycji, lecz ze względu na ich walory estetyczne. Kolory i formy pasów słuckich harmonizowały z dekoracją japońskich pasów obi, a także z batikami – jawajskimi, sprowadzanymi z Amsterdamu, i polskimi, powstającymi w batikarskiej pracowni Warsztatów Krakowskich.

Jacek Malczewski, Portret Feliksa Jasieńskiego | 1903, Muzeum Narodowe w Krakowie
Zamiłowanie Jasieńskiego do sztuki japońskiej było nierozerwalnie związane z jego fascynacją sztukami graficznymi. Zbiory ukiyo-e, grafiki polskiej i europejskiej tworzyły w jego zamyśle spójną artystycznie całość. Kolekcja grafiki europejskiej, głównie autorstwa artystów francuskich lub działających we Francji, liczyła ponad 3500 obiektów i ukazywała rozwój tej dziedziny od Piranesiego po postimpresjonistów, symbolistów i nabistów. W niemal pełny sposób reprezentowane było œuvre Francisca Goi, Maxa Klingera i Odilona Redona. W kolekcji polskiej, obejmującej ponad 1200 dzieł powstałych w latach 1895–1929, znalazły się prace wszystkich polskich artystów grafików tego czasu – z najwybitniejszymi, Józefem Pankiewiczem i Leonem Wyczółkowskim, na czele. „Manggha” aktywnie wspierał ruch odnowy grafiki artystycznej w Polsce, inicjując w 1903 roku powstanie Stowarzyszenia Polskich Artystów Grafików oraz wydając jego tekę graficzną. Publikacja ta dołączyła do innych zbiorowych wydawnictw i ilustrowanych czasopism z Francji, Anglii, Niemiec, Skandynawii i Rosji. Z taką właśnie teką, atrybutem kolekcjonera grafiki, Jasieński został w 1903 roku sportretowany przez Jacka Malczewskiego.
Z 1903 roku pochodzi jeszcze jeden portret „Mangghi” autorstwa Jacka Malczewskiego. Przedstawiony na tle przedwiosennego pejzażu, w góralskim kożuchu – jak przystało na stronnika stylu zakopiańskiego – kolekcjoner przecina nożykiem sznur oplatający słomianego chochoła, by uwolnić dziecko z zimorodkiem w dłoniach – symbolem „nowej” polskiej sztuki. Trudno o trafniejszą metaforę, bowiem działalność Jasieńskiego od samego początku wyrastała z głębokiego przekonania o konieczności wspierania polskiej sztuki współczesnej. Już na przełomie lat 80. i 90. XIX wieku, w Warszawie, nawiązał pierwsze artystyczne przyjaźnie z „impresjonistami” Władysławem Podkowińskim i Józefem Pankiewiczem oraz ich mistrzami – twórcami i teoretykami realizmu – Józefem Chełmońskim, Aleksandrem Gierymskim i przede wszystkim Stanisławem Witkiewiczem. Dramatyczny los rzeźbiarza Antoniego Kurzawy zwrócił jego uwagę na tę dziedzinę sztuki, a zakupione od artysty prace stały się zalążkiem kolekcji rzeźby współczesnej – jedynej tego typu w Polsce.

Jacek Malczewski, Portret Feliksa Jasieńskiego | 1903, Muzeum Narodowe w Krakowie
Po przeniesieniu się z Warszawy do Krakowa w 1902 roku Jasieński konsekwentnie gromadził dzieła malarzy i rzeźbiarzy związanych z Akademią Sztuk Pięknych oraz Towarzystwem Artystów Polskich „Sztuka”. W 1903 roku, po zredagowaniu pierwszej wersji testamentu na rzecz Muzeum Narodowego, założył przy swojej kolekcji klub wspierający działalność towarzystwa, publikował też kolejne zeszyty monografii Sztuka polska. Malarstwo i aktywnie uczestniczył w życiu krakowskiej bohemy. Z artystów najbliżsi mu byli Leon Wyczółkowski i Józef Pankiewicz, lecz przyjacielskie relacje łączyły go również z Janem Stanisławskim, Stanisławem Wyspiańskim, Jackiem Malczewskim, Julianem Fałatem, Józefem Mehofferem, Wojciechem Weissem, Stanisławem Dębickim i Konstantym Laszczką. Wysoko cenił także twórczość Olgi Boznańskiej, Władysława Ślewińskiego, Ferdynanda Ruszczyca, Xawerego Dunikowskiego, Ludwika Pugeta czy Edwarda Wittiga. Jego kolekcja, licząca 220 obrazów, 70 rzeźb i ponad 800 pasteli, akwareli i rysunków – których był znawcą i koneserem – była, jak sam podkreślał, pomnikiem wzniesionym na ich cześć.

Józef Pankiewicz, Portret Feliksa Jasieńskiego przy fortepianie | 1908, Muzeum Narodowe w Krakowie
Jasieński był krytykiem muzycznym, a także dziennikarzem obdarzonym prawdziwym talentem polemicznym. Doskonale potrafił posługiwać się stosunkowo nowym medium, jakim była prasa, wykorzystując je do swoich – nierzadko skandalizujących – artystycznych akcji, takich jak pierwsza wystawa sztuki japońskiej w Warszawie. Sam kształtował swój publiczny wizerunek – jako jedyny w Polsce portretował się w otoczeniu dzieł ze swojej kolekcji. Chętnie przybierał maskę prześmiewcy, a sugestywna figura „Polskiego Japończyka” przysłoniła jego dorobek jako kolekcjonera sztuki dekoracyjnej – europejskiej i orientalnej – a także sztuk graficznych, polskiego malarstwa i rzeźby. A przecież za jego pełnymi pasji publicznymi wystąpieniami kryło się prawdziwe znawstwo sztuki, poparte znajomością europejskich muzeów i najnowszej literatury przedmiotu. To właśnie takiego „Mangghę”, pochylonego w skupieniu nad lśniącą taflą fortepianu, z japońskim drzeworytem zawieszonym na ścianie, sportretował w 1908 roku Pankiewicz. Wiernego swoim artystycznym wyborom i swoim przyjaźniom – Feliksa Jasieńskiego, kolekcjonera.
Tekst jest zmodyfikowaną wersją artykułu: Feliks „Manggha” Jasieński – portret kolekcjonera, w: Zbliżenie. Feliks „Manggha” Jasieński i jego kolekcja, red. A. Król, Kraków 2024, s. 51–61.
Bibliografia:
1. Alberowa Z., Dzieduszycka M., Martini M., Romanowicz B., Sztuka japońska w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie / Japanese art in the National Museum in Cracow, Kraków 1994.
2. Feliks Jasieński i jego Manggha, wstęp i oprac. E. Miodońska-Brookes, wybór tekstów francuskich i polskich M. Cieśla-Korytowska, E. Miodońska-Brookes, tłum. M. Cieśla-Korytowska, Kraków 1992.
3. Godyń D., Laskowska M., Rysunki, akwarele i pastele z kolekcji Feliksa Jasieńskiego w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie / Drawings, Watercolors and Pastels from Feliks Jasieński’s Collection at the National Museum in Krakow. Korpus daru Feliksa Jasieńskiego / Corpus of Feliks Jasieński’s Donation, t. 2, cz. 2, Kraków 2016.
4. Kluczewska-Wójcik A., Feliks „Manggha”Jasieński i jego kolekcja w Muzeum Narodowym w Krakowie / Feliks „Manggha”Jasieński and his collection at the National Museum in Krakow, Kraków 2014.
5. Kluczewska-Wójcik A., Feliks Manggha Jasieński (1861–1929) collectionneur d’estampes, w: Nouvelles de l’Estampe, 2005/2006, s. 7–20.
6. Kluczewska-Wójcik A., Orientalisme versus orientalité. La nouvelle appréciation des arts de l’Islam en Pologne au début du XXe siècle, w: À l’orientale. Collecting, Displaying and Appropiating Islamic Art and Architecture in the Nineteenth and Early Twentieth Centuries, red. Giese F., Volait M., Braga A.V., Leiden–London 2020, s. 48–61.
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
© Wszelkie prawa zastrzeżone, w tym prawa autorów i wydawcy – Fundacji Niezła Sztuka. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części portalu Niezlasztuka.net bez zgody Fundacji Niezła Sztuka zabronione. Kontakt z redakcją ».
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka