Mecenasem Muzeum Narodowego w Lublinie oraz tego artykułu jest:
Stanisław Wyspiański, Nasturcje, 1903,
pastel, papier, 113,5 × 154 cm, Muzeum Narodowe w Lublinie
Pastel Stanisława Wyspiańskiego Nasturcje, przedstawiający stylizowane kwiaty na geometrycznym tle, należy do najbardziej rozpoznawalnych dzieł z kolekcji Muzeum Narodowego w Lublinie. Miłośnikom zabytków obraz wyda się z pewnością znajomy – niemal identyczny motyw znajdziemy na jednej ze ścian krakowskiego kościoła Franciszkanów. Nasturcje z Lublina są powtórzeniem elementu dekoracji, rozwiniętym w samodzielną kompozycję kilka lat po zakończeniu prac nad polichromią.
Ogród na ścianach kościoła
Projekt dla kościoła Franciszkanów był jednym z największych i najtrudniejszych w karierze Wyspiańskiego. Wymyślając dekorację do wnętrza świątyni, artysta miał okazję, przynajmniej częściowo, zrealizować ideę dzieła totalnego, która przyświecała mu od czasu młodzieńczej podróży do Francji i zetknięcia z tamtejszym gotykiem.
Dzieje kościoła Franciszkanów sięgają XIII stulecia, lecz jego historyczny wystrój nie przetrwał wielkiego pożaru Krakowa w 1850 roku. Po dokonaniu niezbędnej odbudowy w 1894 roku rozpisano konkurs na dekorację wnętrza. Nadesłane projekty nie zachwyciły komisji, ale jeden z nich – autorstwa Józefa Mikulskiego – ostatecznie skierowano do realizacji. Niestety pierwsze próby malarskie wykonane we wnętrzach wypadły kiepsko i nadzorujący prace Władysław Ekielski stanął przed nie lada problemem: w kościele stały już rusztowania, robotnicy byli gotowi do pracy, a projektu wciąż brakowało. W ten sposób architekt trafił na Wyspiańskiego – jeszcze nieznanego, ale zdolnego, a przede wszystkim doświadczonego w pracy przy podobnym projekcie: dekoracji kościoła Mariackiego.
Dwudziestopięcioletni artysta był w tamtym okresie w kiepskim położeniu. Realizacja witraża dla lwowskiej katedry, nad którym pracował od dłuższego czasu, nie doszła do skutku, a on sam, pozbawiony środków na powrót do Paryża, utknął w zaściankowym Krakowie. W tych okolicznościach projekt dla franciszkanów spadł mu z nieba, zwłaszcza że już od jakiegoś czasu opracowywał własny pomysł na dekorację wnętrza. Czynił to „na własną rękę i dla własnej tylko satysfakcji”1, ponieważ nie zdążył wystartować w oficjalnym konkursie.
Z głową pełną idei Wyspiański przystąpił do pracy w połowie 1895 roku. Ze względu na opóźnienia tempo było szalone. Artysta dniami i nocami zarysowywał kolejne arkusze, które przekazywał malarzom pracującym w kościele. Przyjaciel Wyspiańskiego, Lucjan Rydel, opisywał, że „co parę dni otrzymywał pomiary ścian albo pól sklepiennych, które trzeba było na gwałt wypełniać ornamentem […]. Nieraz z pod ręki prawie wyrywano mu ledwo że ukończony arkusz […]”2.
Nie wszystkie pomysły Wyspiańskiego – na przykład fryz z lecącymi ptakami – spotkały się ze zrozumieniem zakonników i Ekielskiego. Musiało to być tym bardziej bolesne, że artysta swoją koncepcję oparł na gruntownych studiach myśli św. Franciszka.
W październiku skarżył się w liście do Henryka Opieńskiego: „Kościołem zamiast się cieszyć, maltretuje się coraz zupełniej i coraz gruntowniej. Przeszkadzano mi ciągle – dzisiaj już mam spokój całkowity, ale też największe idee są zabite i zdruzgotane lub zwichnięte. Ledwo mię co zatem cieszy”3. Na tym nie zakończyły się nieprzyjemności. W grudniu 1895 roku komisja zatwierdziła wykonane prace, ale wypłatę ostatniej części honorarium artysty wstrzymano do czasu zakończenia poprawek. Wyspiański nie krył niezadowolenia, nie porzucił jednak projektu, wprowadzając uzupełnienia jeszcze w 1897 roku.
Nasturcje na jednej ze ścian pojawiły się na ostatnim etapie robót. Podobne stylizowane kwiaty wypełniają znaczną część wnętrza świątyni. Poza nimi w kościele znalazły się przedstawienia figuralne, m.in. Matka Boska i Upadek zbuntowanych aniołów, które Wyspiański nanosił na ściany osobiście. W kolejnych latach artysta miał okazję uzupełnić dekorację wnętrza witrażami swojego projektu, jednak to już materiał na zupełnie odrębną opowieść.
Nasturcje
Każdy z elementów dekoracji powstawał najpierw w formie projektu na arkuszu papieru. Zazwyczaj w takich przypadkach posługiwano się akwarelami, na to jednak Wyspiański nie mógł sobie pozwolić. Rydel wspominał, że „[…] nawet na robienie kartonów akwarelą czasu nie starczyło, bo ta schnąć musi i nie dopuszcza większych zmian ani poprawek; [Wyspiański] chwycił się tedy pastelów i kolorowych kredek, byle tylko robotnikom, malującym w kościele, nadążyć”4. Takie rysunki odbijano następnie przy pomocy kalki, a kopię dziurkowano gęsto wzdłuż konturów. W ten sposób powstawała przeprócha, którą można było przyłożyć do ściany, przetrzeć czernidłem i w ten sposób otrzymać zarys pozwalający na wymalowanie danego fragmentu dekoracji.
Do dziś w Muzeum Narodowym w Krakowie zachował się zespół około 150 rysunków i przepróch stworzonych na potrzeby kościoła Franciszkanów. Wśród nich znajdziemy pastelowy rysunek nasturcji datowany na 1897 rok. To właśnie na nim opierał się Wyspiański, tworząc w 1903 roku obraz z Muzeum Narodowego w Lublinie. Nasturcje jako autonomiczne dzieło są znacznie staranniej wykończone niż karton do polichromii. Kompozycja pozostaje zasadniczo taka sama, choć odwrócona i powiększona o fragment geometrycznego tła. Całość uzupełnia charakterystyczna spleciona sygnatura Wyspiańskiego – co ciekawe, w lustrzanym odbiciu.
Nie jest to jedyny przypadek, kiedy artysta rozwinął dawny projekt w formie oddzielnego obrazu. W tym samym okresie powtórzył jeszcze kilka fragmentów dekoracji kościoła Franciszkanów: zarówno kompozycje z kwiatami (np. Róże), jak i motywy figuralne (np. Madonna Wiejska z Muzeum Mazowieckiego w Płocku).
Jak ja lubię wśród tych kwiatów siedzieć
Kwiaty na stylizowanych, giętkich łodygach to jeden z motywów najczęściej wykorzystywanych w sztuce i rzemiośle secesyjnym. Pod tym względem twórczość Wyspiańskiego doskonale wpisuje się w ducha czasu, nie jest jednak zwyczajnym naśladownictwem europejskich wzorów. Zainteresowanie światem roślin narodziło się w nim w dzieciństwie, być może w czasach, gdy jego matka zdobiła dom naręczami kwiatów zebranych na okolicznych łąkach. Zenon Parvi, brat cioteczny Wyspiańskiego, wspominał, że artysta jako chłopiec zrywał i szkicował rozmaite chwasty. Nawet po latach właśnie w tych pospolitych roślinach widział największe piękno. Podróżując jako student po Francji, zachwycał się nie tylko gotyckimi katedrami, ale także tymi najdrobniejszymi wytworami natury. Pisał wówczas do Rydla:
„Kwiaty w przykopach, tak piękne i tak ładne, biedne – nie będą nigdy widziane, ani nie ustroją główki żadnego dziewczęcia – nikt ich nie zerwie – zmarnieją i zginą zapomniane, a takie są wdzięczne, tak się pięknie grupują, tak kołyszą łagodnie, tak ponętnie przeginają róże koron kolorowych; ileż takiej przydrożnej poezji ginie zapomnianej, pominiętej a tak pięknej jak te kwiaty”5.
Ściany kościoła Franciszkanów są jednym wielkim hołdem dla owej „przydrożnej poezji”. Wyspiański umieścił na nich rośliny znane z łąk i przydomowych ogródków: lilie, kaczeńce, rumianki, słoneczniki, maki czy właśnie nasturcje. Artysta widział w nich niemal gotowe wzory do zastosowania w sztuce. Pisał do Rydla:
„Tymczasem wycieczki na Bielany, nad Wisłę, na łąki po kwiaty i stylizowanie tychże, i od razu zastosowywanie do lamp, świeczników, kolumn, słupów, pasów, fryzów ścian. Jest to cały świat lśniący się, dziwny; chcę się wżyć w niego. Jakie tam cuda”6.
Z myślą o szerokim wykorzystaniu wzorów roślinnych w sztuce i rzemiośle w kwietniu 1896 roku zaczął tworzenie własnego Zielnika. W ciągu kilku miesięcy wykonał w brulionie ponad 100 rysunków roślin znalezionych na polach, w lasach, ale także w Ogrodzie Botanicznym. W maju 1896 roku pisał do Rydla: „Siedzę całymi dniami na Bielanach, rysując kwiaty, łażę po Panieńskich Skałach, nad Wisłą, po Krzemionkach, i widzę i dostrzegam, co za świat olbrzymi i jak mało z niego się wie”7. Szkice artysta uzupełniał o opisy i nazwy – nie naukowe, łacińskie ani zwyczajowe, ale wymyślone przez siebie. „Pierwiosnek zwie się u niego – fontanką żółtą, głowienka – pałubką fiołkową, szelężnik – książniczką, wilżyna – motylkiem różowym, bniec – białuszką, komonica – beretką, krwawnica – warkoczem amarantowym, jeżogłówka – wodnikiem, firletka – gwiazdą różową, a nakrapiany purpurowo i czarno owłosiony żmijowiec po prostu dzikusem niebieskim”8 – wymieniał badacz Zielnika Władysław Szafer.
Choć po 1897 roku Wyspiański nie kontynuował pracy nad Zielnikiem, to jeszcze długo później wykorzystywał swoje obserwacje. Jego nasturcje, róże czy bratki poddane są stylizacji, ale nie deformacji – ich formy są zawsze doskonale czytelne. Niezależnie od tego, czy stanowią element dekoracji malarskiej, przerywnik w druku, motyw na tkaninie czy meblu – zawsze przebija z nich ten sam zachwyt nad wytworami natury, ten sam, który przebija z korespondencji:
„Malwy, dziewanny co to za cudne rośliny. Jakie to strzeliste kształtów pędy – jakie to żywe, rozmowne kwiaty. […] Snop cały przyniosłem do siebie, że mi ustawiony na stole sięga warkoczami do pułapu i ocienia wszystko wokół. Jak ja lubię wśród tych kwiatów siedzieć”9.
Bibliografia:
1. Gaweł Ł., Stanisław Wyspiański. Na chęciach mi nie braknie…, Kraków 2017.
2. Hałata A., nota popularyzatorska dotycząca obrazu Nasturcje, https://zamek-lublin.pl/katalog-zbiorow/artefakt/771/nasturcje/ (dostęp: 29.08.2023).
3. Kamisińska D., Inspiracje roślinne w motywach dekoracyjnych wybranych numerów „Życia” pod redakcją artystyczną Stanisława Wyspiańskiego, w: Kraków – Lwów. Książki, czasopisma, biblioteki XIX i XX wieku, t. 9, cz. 2, red. H. Kosętka, B. Góra, E. Wójcik, Kraków 2009.
4. Rydel L., Ze sztuki, „Tygodnik Ilustrowany” nr 38, 1896.
5. Śliwińska M., Wyspiański. Dopóki starczy życia, Warszawa 2017.
6. Wyspiański, katalog wystawy dzieł ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie, red. D. Godyń, M. Laskowska, Kraków 2018.
Mecenasem Muzeum Narodowego w Lublinie oraz tego artykułu jest:
PGE – Polska Grupa Energetyczna od wielu lat wspiera i promuje polską kulturę przez sponsoring ważnych wydarzeń kulturalnych oraz instytucji kultury. Grupa PGE angażuje się w dbałość o polską kulturę i polskie dziedzictwo narodowe, ale też w upowszechnienie wizerunku muzeów jako miejsc otwartych i przyjaznych dla publiczności, proponujących wciąż nowe i interesujące projekty. Podkreśla również niezwykle ważną rolę edukacji w procesie poznawania polskiej sztuki.
PGE jest Mecenasem Muzeum Narodowego w Warszawie, Muzeum Narodowego w Krakowie, Muzeum Narodowego w Lublinie, Muzeum Narodowego w Gdańsku oraz Muzeum Narodowego w Kielcach, a także Mecenasem Edukacji i Nowego Skarbca Koronnego na Zamku Królewskim na Wawelu.
- Wyspiański, katalog wystawy dzieł ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie, red. D. Godyń, M. Laskowska, Kraków 2018, s. 67. ↩
- L. Rydel, Ze sztuki, „Tygodnik Ilustrowany” nr 38, 1896, s. 743. ↩
- M. Śliwińska, Wyspiański. Dopóki starczy życia, Warszawa 2017. ↩
- L. Rydel, op. cit., s. 743. ↩
- D. Kamisińska, Inspiracje roślinne w motywach dekoracyjnych wybranych numerów „Życia” pod redakcją artystyczną Stanisława Wyspiańskiego, w: Kraków – Lwów. Książki, czasopisma, biblioteki XIX i XX wieku, t. 9, cz. 2, red. H. Kosętka, B. Góra, E. Wójcik, Kraków 2009, s. 137. ↩
- Ibidem. ↩
- Ibidem. ↩
- Ibidem, s. 135. ↩
- Wyspiański…, op. cit., s. 79. ↩
A może to Cię zainteresuje:
- Fryderyk Pautsch „Portret Leopolda Staffa” - 20 września 2024
- Józef Pankiewicz „Dziewczynka w czerwonej sukience” - 18 kwietnia 2024
- Mela Muter „Autoportret w świetle księżyca” - 4 kwietnia 2024
- Japoneczki, czyli kobiety w kimonach w polskiej sztuce - 8 stycznia 2024
- Skandal, konflikt, pojedynek, zabójstwo, czyli o wybuchowej naturze polskich artystów - 17 grudnia 2023
- Kolorowy ptak. O tragicznych losach niezwykłej malarki – Teresy Roszkowskiej - 29 października 2023
- Stanisław Wyspiański „Nasturcje” - 6 października 2023
- Stanisław Wyspiański „Portret pani Solskiej” - 12 września 2023
- Twarzą w twarz z Wyspiańskim, czyli o autoportretach artysty - 1 września 2023
- Jan Matejko „Astronom Kopernik, czyli rozmowa z Bogiem” - 16 lutego 2023