„Sztuka jest zaklinaniem istnienia
żeby przetrwało
ale jej przestrzeń rozciąga się na niewidzialne (…)”
Julia Hartwig
Nastolatek ospale odkłada na półkę książkę, którą studiował. Jest sam w mrocznej bibliotece. Słyszy, jak za jego plecami coś upada. Na podłodze — malowidłem w dół — leży oprawione w ramę płótno. Chłopiec podnosi ciężki obraz i zawiesza go na ścianie. Jest przestraszony, kiedy dostrzega popielato-niebieskie tło. Na obrazie brakuje postaci kobiety, która wcześniej tam była. Z głębi pokoju dobiegają dźwięki fletu, a po chwili z ciemności wyłania się zdeformowana postać. Bardzo szczupła sylwetka, nienaturalnie wydłużona szyja i twarz, puste oczy… To tylko jeden z przykładów na to, w jaki sposób popkultura i kino grozy odwołują się do klasyki światowego malarstwa. Opisana sekwencja pochodzi z filmu To na podstawie powieści Stephena Kinga. Każdy kinoman, który miał okazję przyjrzeć się przynajmniej jednemu z bardzo charakterystycznych portretów Modiglianiego, natychmiast połączy koszmarną filmową postać z malarstwem włoskiego artysty. Malarz, który za życia walczył z biedą i uzależnieniami, dopiero po śmierci zyskał sławę wybitnego portrecisty, potrafiącego uchwycić esencję ludzkiego charakteru.