Jeden z obrazów namalowanych przez Zdzisława Beksińskiego w 1972 roku przedstawia widmowe miasto unoszące się ponad niezidentyfikowaną przestrzenią. Rzędy budynków sprawiają wrażanie przemieszczających się w jednym kierunku. Głęboka perspektywa ukazuje obecność niekończących się szeregów podobnych do siebie gmachów. Pośród dryfujących w powietrzu kamieni i części skał, w nieustającym ruchu powietrza, przemieszczają się również dwa kolorowe baloniki.
Czerwonemu, który widoczny jest na pierwszy rzut oka, towarzyszy żółty – oraz kilka innych, niknących w kurzu i pyle. Czerwony balonik na kilka sekund skupia uwagę widza, czasami może na tyle przykuwa wzrok, by wydawać się jedynym nieprzystającym i nierealnym obiektem świata przedstawionego. Odczytując jednak jego znaczenie, można dojść do wniosku, że to właśnie on jest jedynym elementem rzeczywistym.
Artykuł ten stanowi próbę interpretacji właśnie takich punktów sprzecznych oraz ustalenia ich realistycznej, symbolicznej lub fantastycznej genezy.
Fantasta, fanatyk czy magik?
Literatura powstająca wokół twórczości Beksińskiego opracowywana jest systematycznie od śmierci autora i z roku na rok daje obraz tego, iloma odautorskimi komentarzami dysponujemy (epistolografia1, opowiadania2, dzienniki3), otwierając coraz to nowsze możliwości opracowania jego twórczości, ale też oddalając nas od spójnej wersji. Autor pozostawił po sobie liczne źródła i ślady – niejednokrotnie ze sobą sprzeczne4.
W tym artykule najważniejsze będą wypowiedzi komentujące styl, w którym tworzył artysta, oraz kierunki, z którymi mógłby się utożsamiać. Wszystko to w celu ustalenia, czy twórczość artysty z Sanoka trzeba nazywać już czymś więcej, niż tylko fantastycznością.
Domorosły reżyser
O swoich zainteresowaniach reżyserią filmową, Beksiński często wspominał w listach i wywiadach:
„Po prostu moim marzeniem, które do dziś nie minęło, było zostanie reżyserem filmowym. Życie jakoś nie pozwoliło na jego realizację. Stąd zainteresowanie filmem lub raczej szereg własnych koncepcji kina. Film dla mnie to potęga potencjalna, ale z wielu przyczyn raczej niewykorzystywana. (…) film, którego dramaturgią w sferze nie tylko chronologicznej, ale także wizualnej rządziłyby prawa zbliżone do praw architektoniki muzycznej, a nie fabuła literacka. Fabuła literacka w filmie jest dla mnie czymś tak nieciekawym, że wręcz irytującym. W najlepszym wypadku mogę ją uznać za zło konieczne5.”
Ważnym kontekstem pogłębiającym zrozumienie dzieł i wypowiedzi Beksińskiego są teksty literackie pisane w formie scenariuszy, których istnienie i znaczenie zauważył we wstępie do Opowiadań Wiesław Banach: „Można się zastanowić, czy i one (opowiadania – przyp. K. W.) – podobnie jak twórczość fotograficzna – nie były jakąś formą rekompensaty za niespełnione pragnienie realizowania filmów; czy przynajmniej niektórych z nich nie można by uznać za kryptoscenariusze”6.
Umiejscowienie tego, co stało za widoczną w twórczości filmowej Beksińskiego motywacją, konceptem oraz światopoglądem daje możliwość zauważenia pewnej stałej tendencji – artysta posługiwał się wyobraźnią reżysera panującego nad narracją, wrażeniem zdarzania się, powtarzalnością, montażem, zasadniczo nawet całym światem przedstawionym.
„Namalować mogę każdą rzecz, natomiast tu (w fotomontażach – K.W.) muszę operować tym, co udało mi się sfotografować. Mogę tym manipulować, deformując kształt, kolor, rozmiar i fakturę, ale tylko w pewnym zakresie. Podczas malowania obrazu nic mnie nie ogranicza. Komputer jest zupełnie odmiennym narzędziem pracy. Za jego pomocą mogę uzyskać inne efekty7.”
Pragnienie tworzenia filmów było najbliższe realizacji w pomyśle tworzenia zestawów fotograficznych8 – skupienie się właśnie na podkreślanej świadomości twórczej Beksińskiego daje możliwość zanalizowania całej jego twórczości w kluczu ekspresjonistycznym9, od czego dzieli tylko krok do spojrzenia na nią przez pryzmat realizmu magicznego.
„Obraz filmowy, jeśli już ma dochować wierności, czyni to nie tyle względem obiektywnego świata, ile podświadomości – jednostkowej i zbiorowej, czyli względem mitów, snów, wyobrażeń. Rzeczy pojawiające się na ekranie na skutek dziwności, zagadkowości swych kształtów, nieprzeczuwanego bogactwa form – urastają do rangi odpowiednika naszych wewnętrznych niepokojów, kompleksów, instynktów10.”
Procesy artystyczne rozpoczęte na kliszach fotograficznych rozwijają się z czasem – zarówno treściowo, jak i formalnie. Najbardziej wymowne tego świadectwo stanowi wydany w 2011 roku album poświęcony fotografiom11. Chronologiczne ułożenie prac wydobywa ich filmowe, impresjonistyczne i ekspresjonistyczne aspekty.
Z jednej strony album ukazuje rozwój artystyczny Beksińskiego (z upływem czasu zmienia się technika, wprawa, znajomość aparatu), z drugiej zaś – proces myślowy reżysera filmowego: „Sztuka filmowa musiała wypróbować swoje możliwości kreacyjne, musiała uzyskać pewność, że na przekór swej fotograficznej naturze może stwarzać światy wyśnione. Tego sprawdzianu dokonał właśnie ekspresjonizm”12.
Proces twórczy, w którym fotografia związana zostaje na wskroś z zasadą mimesis, nie dał oczekiwanych przez Beksińskiego rezultatów. Edytowanie zdjęć w celu uzyskania efektu innego niż realistyczne obrazowanie świata przedstawionego, było oczywiście możliwe, jednak nie na tyle, na ile pozwoliłoby na to wykorzystanie kliszy filmowej. Beksiński zdawał sobie sprawę ze ślepej uliczki, w której się znalazł – z jednej strony pragnął zostać reżyserem i zakładał, że to właśnie byłoby spełnieniem jego założeń artystycznych (świadomie lub nieświadomie), a z drugiej w listach do kolegi fotografa mówił o kosztach związanych z zakupem kamery i filmów, ale także wspominał o niewykonalności tego przedsięwzięcia. Znajdując się na pograniczu pomiędzy fotografią a filmem, w opisie wystawy Antyfotografia13 podsumował:
„Moje prace będą raczej odbiegały od abstrakcjonizmu. Będą to przeważnie historie figuralne, o charakterze ekspresjonistycznym. Wydaje mi się obecnie, że dla fotografii ekspresjonizm jest mniej szkodliwy niż dla malarstwa, a nawet może i konieczny14.”
Jedyną ucieczką od „dokumentu-fotografii” wydaje się w przypadku Beksińskiego ekspresjonizm, uzasadniający zastosowanie chwytów i zabiegów artystycznych. Początkowo była to podwójna ekspozycja, która w swojej technice zakładała nałożenie i scalenie ze sobą dwóch obrazów fotograficznych. Następnie artysta zaczął ingerować w procesy wywoływania zdjęć. W jednym z kolejnych listów do Lewczyńskiego pełen frustracji stwierdził:
„Doszedłem do wniosku, że fotografia realistyczna (wszystkie moje dotychczasowe zdjęcia i w ogóle wszystkie inne zdjęcia, jakie się na świecie robi) nie ma nic wspólnego ze sztuką. To jest pic! (…) To są pozory sztuki, to jest pseudosztuka, najbardziej zakłamana, jaką można sobie wyobrazić. (…) Zapamiętaj Jurek, co Ci powiem, bo jestem dziś pod wpływem alkoholu w nastroju wieszczym. Fotografia nie jest sztuką!15.”
Kryzys w fotografii w latach 50. doprowadził Beksińskiego do zwrotu ku innym formom wyrażania siebie: „Wycofanie się od tradycyjnej sztuki praktycznie odsunęło od niego krytyków, którzy go wcześniej uwielbiali jako fotografa. W momencie, kiedy zaczęły powstawać obrazy tzw. fantastyczne, wszyscy okrzyknęli to jako kicz16”.
Forma a treść: co z tą fantastyką?
Za sukces „marki »Beksiński«” w znacznej mierze odpowiadał marszand Piotr Dmochowski. To właśnie on od początku znajomości z artystą próbował zapewnić mu ogólnoświatową rozpoznawalność. W jednym ze wspomnień umieszczonych na stronie internetowej Wirtualnego Muzeum Zdzisława Beksińskiego Dmochowski, wspomina: „pewien pisarz i esteta paryski, André Barret, napisał wspaniałą książkę – album pod tytułem Les peintres du fantastique (Malarze fantastyczności) i poprosił mnie o pozwolenie reprodukcji obrazu (Taniec szkieletów – K. W.). Ów album Barreta został potem odznaczony wielką francuską nagrodą literacką17”. Umieszczenie Beksińskiego na liście malarzy fantastycznych nastąpiło zatem „oficjalnie” w 1996 roku – etykietka ta pozostaje do dziś najczęściej używanym określeniem obrazów Beksińskiego. Warto w tym miejscu zastanowić się, czy dekadę później pojęcie „okresu fantastycznego18” rzeczywiście oddaje specyficzną cechę, która charakteryzuje twórczość Beksińskiego.
„Fantastyczność” zakłada przede wszystkim zobrazowanie wytworów wyobraźni (lub nieświadomości) w dziełach sztuki, albo też cechuje przedstawienia świata i wydarzeń nie dających się określić jako realne. Biorąc jednak pod uwagę ogrom prac malarskich spod pędzla Beksińskiego oraz procesy twórcze poprzedzające okres malarski (szczególnie fotografia i kryptoscenariusze), zastosowanie jednego pojęcia wydaje się niewystarczające.
Realizm magiczny w malarstwie to według Franza Roha „preferencja do zestawiania magiczności z realizmem, skłonność do wyobrażania »fantastycznych przedmiotów«, łączenie codzienności z zaskakującym egzotyzmem; zasadniczym celem tego malarstwa było ukazanie cudownej strony rzeczywistości, ukrytego piękna banalnego pozoru otoczenia19”.
Od roku 1926, czyli od czasu pojawienia się realizmu magicznego w malarstwie światowym, powstawały kolejne teorie na jego temat. Przełomowy wydaje się także moment, w którym termin „realizm magiczny” znalazł zastosowanie w literaturoznawstwie. Anderson Imbert ustawia go nawet w opozycji do pojęcia „fantastyki”, twierdząc, że w opowieściach fantastycznych narratorzy świadomie i swobodnie łamią prawa realności, usprawiedliwiając je obecnością sił nadprzyrodzonych:
„Tymczasem w opowieściach dziwnych narrator, zamiast przedstawiać magię tak, jakby była rzeczywista, przedstawia rzeczywistość jakby była magiczna. Postaci, przedmioty, wydarzenia są rozpoznawalne i zgodne z rozsądkiem, ale ponieważ narrator dąży do wzbudzenia uczucia zdziwienia, nie zna tego, co widzi, i wstrzymuje się od racjonalnych wyjaśnień. (…) Widziany nowymi oczyma świat jawi się nie jako cudowny, to przynajmniej jako niepokojący. (…) Strategia pisarza polega na budowaniu nadnaturalnej atmosfery bez oddalania się od natury, a jego taktyka to deformowanie rzeczywistości w wyobraźni neurotycznych postaci20.”
Właśnie w takim ujęciu uwydatniają się najmocniej kosmologiczna i metafizyczna wyobraźnia oraz moc wizji artystycznej Beksińskiego. Artysta nie tłumaczył świata przedstawionego, nie zostawiał żadnych wskazówek – tworzył obrazy zanurzone w pozornej rzeczywistości znajdującej się na niebezpiecznej granicy pomiędzy tym, co rzeczywiste, a tym, co nierealne czy magiczne.
Warto odwołać się w tym miejscu do związku realizmu magicznego z malarstwem metafizycznym21, które czasami ukazywane są w kluczu surrealistycznym. Właśnie tutaj ujawnia się całość skomplikowania i uwikłania metodologicznego twórczości Beksińskiego. Wykorzystanie motywów pozorności, zatarcia granic, zawieszenia, oniryczności czy mistyczności pozwoliło artyście na stworzenie świata wykraczającego poza ramy klasycznie rozumianej fantastyczności.
Zakorzenienie sztuki w realności i codzienności oraz wzbogacenie jej o aspekty magiczne stanowi rdzeń twórczości Beksińskiego. Obraz budowany przez dekady powstawania szkiców, rysunków, fotografii, tekstów, fotomontaży oraz samego malarstwa jest obrazem świata zewnętrznie spójnego – noszącego powierzchowne znamiona fantastyczności, wewnętrznie natomiast złożonego i skomplikowanego. A jednocześnie jest obrazem świata nadpisywanego na wcześniej istniejący – zniszczony, porzucony czy już nieważny, ale wciąż oddziałujący na nowo powstające warstwy znaczeń.
Obraza na obrazy: czy fotomontaż to też sztuka?
Maską, którą po blisko czterdziestu latach przybrała fotografia Beksińskiego, jest fotomontaż:
„W momencie gdy to (fotomontaż – K.W.) robić zacząłem (1997/1998), nikt tego nie traktował poważnie. Ludzie niewiele rozumieją z komputera. Gdy w „Polityce” ukazał się artykuł zatytułowany Beksiński maluje komputerem – moja stara znajoma z Zakopanego napisała mi z oburzeniem, bym nie przyznawał się publicznie do tego, że za mnie maluje komputer, bo spadną ceny na moje obrazy. Inna znajoma, będąc u nas z wizytą, właściwie nawet nie chciała tych prac oglądać, „bo komputera nie uznaje”, ale zmusiła ją do tego moja żona. Obejrzała i powiedziała chyba szczerze, że jej się to bardzo podoba, ale będzie musiała zapytać kogoś (kogo?), „czy to ma wartość artystyczną”. Dosłownie!!!22”.
Połowa lat 90. XX w. w Polsce nie oferowała dostępu do najnowszych osiągnięć techniki, lecz dawała Beksińskiemu podstawowe możliwości manipulowania i zestawiania obrazów. Wykorzystanie fotografii w montażu i manipulacji komputerowej dawało możliwości stworzenia podobnego obrazom fantastycznym wrażenia.
Fotomontaże zebrane na stronie Piotra Dmochowskiego reprezentują klasyczne dla Beksińskiego tematy i schematy: postaci i sylwetki, twarze, kształty krzyży, katedr, fortec, nieokreślone przestrzenie i perspektywy, faktury i tekstury, multiplikacje, deformacje oraz zniekształcenia. Treść oraz pewne aspekty formy tych dzieł nie odbiegają zasadniczo od wcześniejszej twórczości artysty, różnią się tylko wykorzystaną techniką.
Intrygujący wydaje się zabieg ponownego recyklingu, który wówczas stosował Beksiński. W latach 50., w czasach tworzenia antyfotografii, zdobywał z różnych źródeł materiały, wycinki, resztki zdjęć. Powtórzył to niespełna pół wieku później – tym razem jednak wykorzystując internet. W ten sposób materiały pobrane z sieci oraz fotografie z własnego archiwum posłużyły jako fundament do fotomontaży. Jedyne ograniczenie twórcy stanowiła niewystarczalność sprzętu i pamięci RAM, bo wyobraźni Beksińskiemu nie brakowało. Powrót do fotografii był chyba czymś więcej, niż hobbystycznym podążaniem za nowinkami technologicznymi. Było to ponowne pokazanie sedna twórczości – wskazanie czynnika realizmu w magiczności.
Można postawić tezę, że najbardziej dosłowną realność magiczną reprezentują w twórczości Beksińskiego przede wszystkim fotomontaże. Da się na nich wyróżnić rzeczywiste chmury na tle nieba; faktury cegieł oraz gałęzi, przestrzenie pól, elementy fasad i elewacji, przedmioty życia codziennego. Najbardziej znaczące pęknięcie w fotomontażach powodują jednak ludzkie sylwetki i twarze, które – podobnie jak na fotografiach oraz obrazach – ulegają procesowi dekonstrukcji i degradacji.
Szczególne silne wrażenie zostawia w odbiorcy moment rozpoznania na fotomontażach rysów twarzy Tomasza, syna artysty. Jego portret wtopiony zostaje w przestrzeń, czas i rzeczywistość, staje się elementem świata przedstawionego, elementem jednak niepasującym, wprowadzającym pęknięcie, zupełnie jak wkomponowany kiedyś w jeden z obrazów czerwony balonik.
Artykuł pierwotnie ukazał się w magazynie antropologiczno-społeczno-kulturowym „Maska”, nr 33, Kraków 2017 (ISSN: 1898-5947)
Bibliografia:
1. Antyfotografia i ciąg dalszy. Beksiński, Lewczyński, Schlabs, red. E.R. Karwowska, H. Wrabiec, Wrocław 1993.
2. Barthes R., Światło obrazu. Uwagi o fotografii, tłum. J. Trznadel, Warszawa 2008.
3. Beksiński. Dzień po dniu kończącego się życia, oprac. W. Banach, M. Jaworska, Warszawa 2016.
4. Beksiński Z., Kryzys w fotografice i perspektywy jego przezwyciężenia, „Fotografia” 1958, nr 11.
5. Beksiński Z., Opowiadania, Olszanica 2015.
6. Eisner L.H., Ekran demoniczny, tłum. K. Ebenhardt, Gdańsk 2011.
7. Elliade M., Okultyzm, czary, mody kulturalne, tłum. I. Kania, Kraków 1992.
8. Foto Beksiński, red. W. Banach, Olszanica 2011.
9. Pindel T., Realizm magiczny. Przewodnik (praktyczny), Kraków 2014.
10. Realizm magiczny. Teorie i realizacje artystyczne, red. J. Biedermann, G. Gazda, Łódź 2007.
11. Śnieg-Czaplewska L., Bex@. Korespondencja mailowa ze Zdzisławem Beksińskim, Warszawa 2005.
12. Willett E., Ekspresjonizm, tłum. M. Kluk, Warszawa 1976.
13. Zdzisław Beksiński. Listy do Jerzego Lewczyńskiego, oprac. O. Ptak, Gliwice 2014.
14. Zdzisław Beksiński, malarstwo – okres fantastyczny, red. W. Banach, J. Barycki, Rzeszów 2010.
- Por. L. Śnieg-Czaplewska, Bex@: korespondencja mailowa ze Zdzisławem Beksińskim, Warszawa 2005 oraz Z. Beksiński, Listy do Jerzego Lewczyńskiego, red. O. Ptak, Gliwice 2015. ↩
- Z. Beksiński, Opowiadania, Olszanica 2015, s. 13. ↩
- Por. Beksiński. Dzień po dniu kończącego się życia, oprac. W. Banach, M. Jaworska, Warszawa 2016. ↩
- Beksiński w tym aspekcie wydaje się bardzo podobny do Witolda Gombrowicza. O swojej fascynacji tym autorem Beksiński pisze m.in. w listach do Lewczyńskiego (Z. Beksiński, Listy do…, s. 24). Por. również specyficzny koncept rekonstruowania myśli artystycznej Gombrowicza rozproszonej i zakodowanej w całej myśli artystycznej – P. Millati, Gombrowicz wobec sztuki (wybrane zagadnienia), Gdańsk 2002. ↩
- Sztuka jako odcisk palca, rozmowa Waldemara Siemińskiego ze Zdzisławem Beksińskim, „Nowy Wyraz” 1976, kwiecień, on-line: http://beksinski.dmochowskigallery.net/library.php (16.04.2017). ↩
- W. Banach, Przedmowa, w: Z. Beksiński, Opowiadania, Olszanica 2015, s. 13. ↩
- Uciekam od zobowiązań, Dorota Macieja w rozmowie ze Zdzisławem Beksińskim, „Gentleman” 2000, nr 12, online: http://beksinski.dmochowskigallery.net/library.php (16.04.2017). ↩
- „Istotną cechą odróżniającą zestaw od filmu, byłoby jego niezmienne trwanie w czasie i równoczesność oddziaływania elementów. Elementy te sąsiadując ze sobą, mogą potęgować nawzajem swoją wymowę, mogą też na wskutek wzajemnego oddziaływania na siebie mówić zupełnie coś innego niż zawierają same, coś szerszego i głębszego” (Z. Beksiński, Kryzys w fotografice i perspektywy jego przezwyciężenia, „Fotografia” 1958, nr 11, korzystam z artykułu zamieszczonego na stronie Dmochowskiego, online: http://beksinski.dmochowskigallery.net/library.php (16.04.2017). ↩
- Zgodnie z zaproponowanym przez Johna Willetta rozgraniczeniem, mówiąc o ekspresjonizmie będę miała na myśli brak jednej definicji czy szufladki: „Pod terminem tym rozumie się zazwyczaj specyficzną wyrazistość i deformację, które mogą występować w dziełach sztuki wszystkich ludzi i okresów”, por. E. Willett, Ekspresjonizm, tłum. M. Kluk, Warszawa 1976, s. 8. ↩
- K. Eberhardt, Wstęp, w: L. H. Eisner, Ekran demoniczny, tłum. K. Ebenhardt, Gdańsk 2011, s. 6. ↩
- Foto Beksiński, red. W. Banach, Olszanica 2011. ↩
- K. Eberhardt, op. cit., s. 7. ↩
- Por. Antyfotografia i ciąg dalszy. Beksiński, Lewczyński, Schlabs, red. E. R. Karwowska, H. Wrabiec, Wrocław 1993. ↩
- Z. Beksiński, Listy do…, s. 37. ↩
- Ibidem, s. 92. ↩
- Beksiński. Dzień po dniu…, s. 108. ↩
- Tekst znajduje się na stronie w zakładce Zwiedzanie sal z przewodnikiem, on-line: http://beksinski.dmochowskigallery.net/galeria_past.php?lang=p (26.10.2016). ↩
- Zdzisław Beksiński, malarstwo – okres fantastyczny, red. W. Banach, J. Barycki, Rzeszów 2010. ↩
- T. Pindel, Realizm magiczny. Przewodnik (praktyczny), Kraków 2014, s. 13. ↩
- Ibidem, s. 30. ↩
- Malarstwo metafizyczne (wł. pittura metafisica) – termin przyporządkowany do określenia malarstwa włoskiego artysty Giorgia de Chirico (1888‒1978) – odczytuje w głównej mierze inspirację romantyzmem, filozofią, archeologią i alchemią, mitologią oraz sztuką antyczną. ↩
- L. Śnieg-Czaplewska, op. cit., s. 107. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Zdzisław Beksiński – fantasta, fanatyk czy magik? - 21 lutego 2018
- Peter Paul Rubens – kilka faktów, które warto znać - 5 listopada 2017
- Vincent van Gogh – najsłynniejszy postimpresjonista wszechczasów - 31 lipca 2017
- Maurits Cornelis Escher. 3 fakty o artyście, których nie znaliście - 28 czerwca 2017
- W kwiecie dusza zamknięta. Motywy roślinne w twórczości Stanisława Wyspiańskiego - 14 stycznia 2016
One thought on “Zdzisław Beksiński – fantasta, fanatyk czy magik?”