Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy), Portret Stefanii Tuwimowej, 1929
pastel, papier, 65 × 49 cm
kolekcja prywatna
„Klient musi być zadowolony. Nieporozumienia wykluczone”1 – tym mottem Witkacy opatrzył wydany w 1928 roku regulamin jednoosobowej Firmy Portretowej S.I. Witkiewicz. Nie minął rok, a jego modelką została trzydziestopięcioletnia córka handlowca Jakuba Marchewa i śpiewaczki Gustawy Dońskiej: Stefania Marchew, od dekady nosząca nazwisko po mężu – Tuwimowa.
Tuwim pierwszy raz zobaczył Stefanię w 1912 roku na ulicy Piotrkowskiej w Łodzi, ale nie łatwo było mu podbić jej serce i na ślubnym kobiercu stanęli dopiero 7 lat później. Byli w tym samym wieku, jednak dziewczęca uroda Stefanii sprawiała, że wyglądała na dużo młodszą od męża.
Włosy obcięte zgodnie z panującą wówczas modą. Krótkie i starannie ułożone tak, by przylegały do kształtnej głowy. Delikatne rysy, melancholijne spojrzenie. Wąskie usta i smukły nos. Czarna bluzeczka z białym kołnierzykiem wybrana najpewniej przez samą portretowaną, bo Witkacy wyraźnie się od problemu ubioru modeli dystansował, podając w paragrafie dwunastym, że „[…] stanowczo nie zabiera głosu w tej sprawie”2. Głos zabierały jednak poradniki urody. W jednym z nich – wydanym na rok przed powstaniem portretu – Stefania Tuwimowa mogła przeczytać, że „[…] włosy są jakby ramą dla pięknej twarzy i zawsze będą wywierać korzystne wrażenie […] zaś kolor włosów i ich ułożenie powiększają jeszcze efekt i dają każdej twarzy pewną indywidualną cechę”3. Można odnieść wrażenie, że tę radę zdecydowanie wzięła sobie do serca.
Na dole portretu Witkacy zapisał seledynową kredką litery T.B+E w otoku, ale ewidentnie zmienił zdanie, skoro na czerwono dodał jeszcze +A i poprawił okalającą adnotację pętlę. Na prawo od sygnatury znalazły się także informacje: Nπ8 m + Cof. Były to symbole zgodne z systemem oznaczeń dotyczących stanu autora podczas wykonywania pracy.
Litery podane w otoku to typ portretu. Co ciekawe, w tym przypadku mamy do czynienia z mariażem aż trzech: B, E i A. Rodzajem B Witkacy określał prace, w których występuje „[…] robota bardziej kreskowa niż typu A z pewnym odcieniem cech charakterystycznych, co nie wyklucza «ładności» w portretach kobiecych”4. Przezornie dodawał jednak: „stosunek do modela obiektywny”. W przypadku Tuwimowej dosztukował do wizerunku cechy typu E, który „[…] oznaczał, że zamawiający zdaje się całkowicie na decyzję artysty i tak naprawdę «kupuje kota w worku»”5. Witkacy zastrzegał jednak, że jest to wariant nie zawsze możliwy do wykonania6. Koniec końców dopisał jednak symbol A, definiowany jako „[…] rodzaj stosunkowo najbardziej tak zwany «wylizany». Odpowiedni raczej dla twarzy kobiecych niż męskich. Wykonanie «gładkie», z pewnym zatraceniem charakteru na korzyść upiększenia, względnie zaakcentowania «ładności»”7. Można zatem podsumować, że o ile tło ukształtowane jest ze swadą i polotem typu E, to twarz modelki wyraźnie odpowiada rodzajowi A.
Wskazówka zamieszczona w prawym dolnym rogu wtajemnicza nas w kulisy powstania wizerunku. Witkacy przyznaje, że od ośmiu miesięcy (8m) nie pił alkoholu (Nπ), ale pracując nad portretem Tuwimowej, posilał się kawą (Cof.). „Alkohol bowiem jak i kofeina są najlepszemi antydotami na nikotynowe zagłupienie i mogą w pewnych granicach skompensować gnuśne uśpienie kory mózgowej uśpionej tytoniowym dymem”8 – deklarował artysta w swojej rozprawie. Mając więc „korę mózgową” pobudzoną filiżanką kawy – mógł zabrać się za wykonanie prestiżowego zlecenia.
W 1929 roku Julian Tuwim był już twórcą o ustalonej reputacji. Działał jako członek poetyckiej grupy Skamander, bawił gości kawiarni Pod Picadorem, blisko współpracował z „Wiadomościami Literackimi”, miał na swoim koncie dziesiątki wierszy. Nieodłączną towarzyszką poety była jego ukochana żona. Tak do niej pisał:
„[…] pomyśl, złotowłosa moja córeczko jak było siedem lat temu, kiedy zdecydowałaś się wyjść za mnie. Byłem niczym. Raczej czymś ujemnym, niepewnym, niepokojącym. Bez pieniędzy, bez «imienia», z całą furą defektów. I oto takiemu «chłopcu z Łodzi» oddałaś cudowne, słodkie, kwitnące życie swoje!”9.
Owo tuwimowskie „córeczko” zawarte w liście z 1926 roku jakoś dziwnie bliskie jest dziewczęcości uchwyconej przez Witkacego trzy lata później. Co prawda artysta ostrzegał, że nie można oceniać podobieństwa między modelem a wykonanym przez niego portretem, miał na to twardy argument: „[…] gdyby firma pozwoliła sobie na ten luksus, wysłuchiwania zdań klientów, musiałaby już dawno zwariować”10. Biorąc jednak pod uwagę, że nerwy „firmy” nie mogą już być narażone na szwank, możemy pokusić się o porównanie różnych wizerunków Tuwimowej, a historia sama zdaje się nas do tego zachęcać, bo zaledwie rok po powstaniu portretu Stefania stanęła przed mistrzowskim obiektywem Benedykta Dorysa.
Przechowywany w zbiorach Biblioteki Narodowej fotograficzny wizerunek Tuwimowej dość znacząco różni się od witkacowskiej wizji. O ile u autora Szewców widzimy młodziutką i kruchą chłopczycę o rozmarzonych i nieco wylęknionych oczach, to ze zdjęcia spogląda kobieta dojrzała, otulona wytwornym futrem, a ślad zawadiackości pozostał już chyba jedynie w wywinięciu grzywki i bliku światła na napomadowanej wardze.
Ze Stefanią, która pochodziła z Tomaszowa Mazowieckiego, łączy się też jedno z najbardziej znanych poetyckich pytań, wyśpiewane przez Ewę Demarczyk do tekstu Tuwima:
„A może byśmy tak, najmilszy, wpadli na dzień do Tomaszowa?”
Podczas zakopiańskich wakacji w lutym 1929 roku także Julian Tuwim został modelem Witkacego. Znajdujący się dziś w kolekcji warszawskiego Muzeum Narodowego wizerunek, mimo bliźniaczej deklaracji o ośmiomiesięcznej abstynencji alkoholowej i wypiciu podczas pracy kawy, stanowi połączenie typów B+d, charakteryzujące się „[…] spotęgowaniem charakteru graniczącym z pewną karykaturalnością. Głowa większa niż naturalnej wielkości”11. W przypadku portretów kobiet Witkacy zakładał w tym typie możliwość zachowania „[…] «ładności», a nawet jej spotęgowania w kierunku pewnego tak zwanego «demonizmu»”12. W przypadku portretu Tuwima od karykatury jesteśmy jeszcze bardzo daleko, ale z pewnością udało się Witkacemu „spotęgowanie charakteru”, skutkujące większą dynamiką linii, ostrością form, bardzo „rzeźbiarskim” modelunkiem twarzy i przenikliwością spojrzenia. Nie upiększył modela i nie ukrył znamienia – myszki, którą poeta miał na lewym policzku.
„W lot, w śmiech, w gniew, w szał!
Żyć! Śnić! Drżeć! Łkać!
mknij, leć, pędź, w cwał!
o – życie moje!!”13
— zaklinał Julian Tuwim w wierszu zamykającym tom Sokrates tańczący.
Trudno dziś orzec, czy Witkiewicz znał ten wiersz, ale patrząc na wykonany przez niego portret, nietrudno wyobrazić sobie poetę piszącego te słowa.
Śledzenie lirycznych tropów w portretach małżonków jest zabawą wciągającą. Przykłady można mnożyć, ot, chociażby biorąc wersy napisane trzy lata przed powstaniem obu wizerunków:
„Przyniosło mnie tutaj z nieskończoności
szare, mętne morze.
Kiedy na kanapę się położę,
kołuje mną wielki zawrót pradawności,
kiedy usnę – na dno opadam,
a kiedy oczy otworzę,
ze snu do mieszkania wyrywa się kaskada
szumiącej groźnie wieczności”14.
Ciekawe, czy kiedy ten fragment ukazał się w tomie Słowa we krwi, poeta mógł przypuszczać, że jego wizja będzie tak pokrewna z tłem portretu jego małżonki, gdzie „szare, mętne morze” ewokujące nieskończoność będzie sprawiało wrażenie opadających kaskad.
Portret Tuwimowej w szaro-turkusowej tonacji nie jest jednak jedynym jej wizerunkiem, który wykonał Witkacy podczas zakopiańskiego urlopu w lutym 1929 roku. W zbiorach Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku znajduje się jeszcze jedna jej podobizna, tym razem wykonana na różowym papierze. Głowa upozowana jest ściśle frontalnie, rysy zaznaczone nieco ostrzej, szrafowania biegną pospiesznymi liniami, kołnierzyk zaznaczony jest pobieżnie, a mimo wszystko niebieskie oczy patrzą z zastanawiająco podobnym wyrazem.
Próbując ulokować portret Stefanii Tuwimowej na tle innych dzieł wykonanych przez Firmę Portretową S.I. Witkiewicz, trafiamy na liczne analogie. Narysowany w 1928 roku wizerunek Jadwigi z Głowackich Hofmanowej czy o cztery lata starszy portret Ireny Szaroty cechują się podobną dwoistością – miękko opracowana twarz z łagodnie modelowanym światłocieniem kontrastuje z ekspresyjnie rozegraną partią tła. Ze względu na użycie połączenia typów E+d wizerunek Stefanii ma w sobie wiele z dziecięcych portretów. Analogie w opracowaniu możemy znaleźć w konterfekcie Zofii Minkiewiczówny z roku 192715 oraz ośmioletniego syna słynnego warszawskiego kolekcjonera – Karola Krystalla. A przecież narysowanie Tuwimowej w tej „ugrzecznionej” konwencji wcale nie musimy odczytywać jako oczywistą decyzję.
W drugiej połowie lat 20. spod ręki Witkacego wychodziły prace tak nieoczywiste i formalnie zaskakujące jak utrzymany w typie D mającym imitować narkotyczne doświadczenia portret Leona Reynela, skrzący się jarzeniowymi kolorami, czy wizerunek tego samego modela powstały pod wpływem kokainy, operujący ekspresyjną deformacją. Inwencja nie opuszczała Witkacego. Rysowany w 1928 roku pod wpływem narkotyków Michał Choromański otrzymał na portrecie smoczy korpus i filuterne skrzydełka, zaś żona innego cenionego poety, Maria Kasprowiczowa stała się Płaczącym rycerzem. Równolatkiem portretów Tuwimów jest wizerunek Anieli Zagórskiej, choć trudno uwierzyć, że tak diametralnie różne prace powstawały w tym samym czasie.
W regulaminie z 1932 roku Witkacy precyzyjnie określa ceny „wyrobów” Firmy Portretowej. Typ B kosztuje 150 złotych, koszt wizerunku w typie E waha się między 150 a 250 złotych, dla najzamożniejszych dostępny jest także typ A, za który należy zapłacić aż 350 złotych16. Biorąc pod uwagę, że portretując Tuwimową, połączył te trzy warianty, trudno ustalić, jaką zainkasował stawkę. „Umowa na raty lub na weksle nie jest wykluczona”17, deklarował Witkacy, przezornie dodając, że „[…] ze względu na niskie i tak ceny, żądanie ulg nie jest pożądane”18, choć trudno mi wyobrazić sobie Stefanię Tuwimową targującą się o rabat dla męża, będącego przecież dla Witkiewicza kolegą po piórze.
Wiele z portretów wykonanych przez Witkacego stało się nie tylko zręczną próbą przeniesienia na płaszczyznę fizjonomii modela, ale także dokumentacją relacji towarzyskiej i głębi jego psychologicznej obserwacji. Nie narysował Stefanii Tuwimowej w typie C zarezerwowanym jedynie dla najbliższych przyjaciół, ale zrezygnował też z beznamiętnego „stosunku neutralnego”. Kogo widział w portretowanej? Sądzę, że kogoś więcej niż tylko filigranową chłopczycę o nostalgicznym spojrzeniu godnym fotosów z hollywoodzkich produkcji Poli Negri. Była dla Tuwima muzą i opiekunką. Dbała o dom i córeczkę Ewę, którą w 1947 roku adoptowali. Po jego śmierci Stefania wycofała się zupełnie z życia publicznego, ale dołożyła starań by pamięć o Tuwimie trwała.
Bibliografia:
1. Kasperczak P., Ave Stefania, czyli o największej miłości Tuwima, http://okruchy.pl/czytam/ave-stefania-czyli-o-najwiekszej-milosci-tuwima (dostęp: 9.12.2021).
2. Maciejewska K., Słupska kolekcja dzieł Stanisława Ignacego Witkiewicza – Witkacego, Słupsk 2021.
3. Modna kosmetyka. Poradnik dla pań, Gniezno 1928.
4. Portal Witkacy, Regulamin firmy, http://www.witkacy.hg.pl/firma/regul.htm (dostęp: 9.10.2021).
5. Tuwim J., Wiersze zebrane, oprac. A. Kowalczykowa, Warszawa 1971.
6. Urbanek M., Tuwim. Wylękniony bluźnierca, Warszawa 2013.
- http://www.witkacy.hg.pl/firma/regul.htm (dostęp: 9.10.2021). ↩
- http://www.witkacy.hg.pl/firma/regul.htm (dostęp: 9.10.2021). ↩
- Modna kosmetyka. Poradnik dla pań, Gniezno 1928, s. 14. ↩
- http://www.witkacy.hg.pl/firma/regul.htm (dostęp: 9.10.2021). ↩
- K. Maciejewska, Słupska kolekcja dzieł Stanisława Ignacego Witkiewicza — Witkacego, Słupsk 2021, s. 13. ↩
- http://www.witkacy.hg.pl/firma/regul.htm (dostęp: 9.10.2021). ↩
- http://www.witkacy.hg.pl/firma/regul.htm (dostęp: 9.10.2021). ↩
- S. I. Witkiewicz, Nikotyna-alkohol, kokaina-peyotl, morfina-eter + appendix, Warszawa 1932, s. 31–32. ↩
- http://okruchy.pl/czytam/ave/-stefania-czyli-o-najwiekszej-milosci-tuwima (dostęp: 10.10.2021). ↩
- http://www.witkacy.hg.pl/firma/regul.htm (dostęp: 9.10.2021). ↩
- Ibidem. ↩
- Ibidem. ↩
- J. Tuwim, Życie moje, w: Wiersze zebrane, oprac. A. Kowalczykowa, Warszawa 1971, s. 194. ↩
- J. Tuwim, Mieszkanie, w: Wiersze zebrane, op. cit., s. 345. ↩
- Według informacji zamieszczonych w książce Ireny Jakimowicz Witkacy malarz (Warszawa 1985), wizerunek ten znajdował się w momencie wydania publikacji w kolekcji prywatnej Tadeusza Zakrzewskiego. ↩
- S.I. Witkiewicz, Regulamin Firmy Portretowej „S.I. Witkiewicz”, w: Słupska kolekcja dzieł Stanisława Ignacego Witkiewicza – Witkacego, Słupsk 2021, s. 15. ↩
- http://www.witkacy.hg.pl/firma/regul.htm (dostęp: 9.10.2021). ↩
- Ibidem. ↩
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Jean-Étienne Liotard „Śniadanie rodziny Lavergne” - 19 lipca 2024
- Alfons Karpiński „Portret malarzy w Jamie Michalikowej” - 31 maja 2024
- Carmen jak malowana - 23 maja 2024
- Witold Wojtkiewicz „Portret Lizy Pareńskiej” - 15 marca 2024
- Stanisław Masłowski „Wschód księżyca” - 1 marca 2024
- Deszcz nad Como. Lombardzkie wojaże - 8 grudnia 2023
- Księżniczka na Parnasie. Bożki słowiańskie Zofii Stryjeńskiej - 17 września 2023
- Giovanni Francesco Penni zw. il Fattore „Święta Rodzina ze św. Janem Chrzcicielem i św. Katarzyną Aleksandryjską” - 7 września 2023
- Paris Bordone „Wenus i Amor” - 28 sierpnia 2023
- Co słychać u Vermeera? - 8 sierpnia 2023
Dopiero wczoraj trafiłam na Pani stronę, szukając informacji o Witkacym i od tej pory nie mogę się oderwać i przeskakuję z tekstu do tekstu. Jest tu poruszonych tyle ciekawych tematów… Mam jednak pytanie. W tekście powyżej napisała Pani, że w 1929 roku Tuwim bawił gości kawiarni Pod Pikadorem. Czy nie chodziło o Ziemiańską? Bo Pod Pikadorem działała do 1919 roku, chyba że się gdzieś przeniosła, a ja nie doczytałam? Pozdrawiam serdecznie 🙂