O czym chcesz poczytać?
  • Słowa kluczowe

  • Tematyka

  • Rodzaj

  • Artysta

Vincent van Gogh. Artysta o wielu twarzach



Przekaż nam 1.5%. Wesprzyj naszą edukacyjną misję »

Ruda bródka, melancholijne spojrzenie zielonych, zmęczonych oczu i poważna twarz. Wariat o trzeźwym spojrzeniu na rzeczywistość. Biedak z filantropijnym usposobieniem. Kaznodzieja, wygłaszający płomienne kazania i romantyk, dla którego rodzina i relacje ważniejsze były od czegokolwiek innego. Wizjoner zapatrzony w klasykę i przeszłość. Vincent van Gogh – artysta o wielu twarzach.

Vincent van Gogh, Autoportret, Niezła Sztuka

Vincent van Gogh, Autoportret | 1887, Art Institute of Chicago, Chicago

Letnie przyjemne popołudnie pośród łanów złotych zbóż. Delikatny ciepły wietrzyk rozwiewa delikatnie obrzmiałe kłosy, które jeszcze nie upadły pod kosą żniw. 27 lipca 1890 roku na świecie w tym spokojnym krajobrazie odbywa się milcząca tragedia, której finał będzie miał miejsce za dwa kolejne dni. Wszechświat przedwcześnie traci swojego geniusza, choć jeszcze nikt o tym nie wie… Nikt z tego powodu jeszcze nie rozpacza… Umiera powoli wielki, choć nikomu nieznany, rewolucyjny malarz… Umiera tragicznie, w tajemniczych okolicznościach. Umiera i już na zawsze uwalnia się od swoich lęków i odtrąceń. Trzydziestosiedmioletni mężczyzna w pełni sił, pełen energii, pomysłów i marzeń, ginie od wystrzału z broni palnej. Wypadek? Samobójstwo? To już na zawsze zostanie tajemnicą geniusza Vincenta van Gogha.

Vincent Van Gogh, Theo van Gogh, Rodzina van Gogha, Niezła Sztuka

Theodorus i Anna Cornelia van Gogh oraz brat Vincenta – Theo

Pejzaż rodzinny

Data urodzin Vincenta van Gogha, niczym zła przepowiednia, zdaje się naznaczać jego intensywne i dziwne życie. Przyszedł on bowiem na świat 30 marca 1853 roku, w tym samym dniu, w którym rok wcześniej narodził się jego martwy brat, któremu również nadano imię Vincent. Rodzina van Gogh mieszkała wówczas w holenderskiej gminie Zundert w regionie Brabancji Północnej. Jej głową był protestancki ksiądz Theodorus van Gogh, a „szyją” Anna Carbentus. Mimo nieszczęśliwych początków bogobojne małżeństwo szybko doczekało się dość sporej gromadki. Zaraz po Vincencie na świat kolejno przyszli Anna, Theo, Willemina, Elisabeth i Cornelis.

Vincent van Gogh, młodość, fotografia, Niezła Sztuka

Mały Vincent, źródło: Wikipedia.org

Rodzinne zamiłowanie do obcowania ze światem fauny i flory oraz długich wycieczek po malowniczej rolniczej wsi zaszczepiły w młodym Vincencie miłość do natury i jej wielobarwnych pejzaży. W wieku jedenastu lat dojrzewający chłopiec musiał pożegnać się jednak z ukochanym otoczeniem i zostaje wysłany do szkoły z internatem w Zevenbergen. Był to początek jego burzliwych epizodów oraz pochmurnego nastroju, tak niepodobnego do ogólnego usposobienia rodziny. Nie był szczęśliwy w tym miejscu mały Vincent, lecz szkołę ukończył.

Pomagało mu w tym rysowanie, zdarzało mu się popełniać kilka szkiców od niechcenia, ale były to raczej bazgroły depresyjnego nastolatka niż zapowiedź wielkiego talentu, który wkrótce miał się w nim rozbudzić. Gdy skończył trzynasty rok życia, został przeniesiony do gimnazjum w Tilburgu, gdzie dobrze mu szło. Ujawnił się jego talent do języków i ku uciesze całej rodziny zdobywał najwyższe szkolne noty. Szybko jednak rzucił życie uczniaka. W drugim roku gimnazjum z nieznanych powodów porzucił szkołę, do której miał już nigdy nie wrócić.

Kręte ścieżki kariery

Szesnastoletni Vincent, jak każdy zbuntowany i zagubiony młodzieniec, nie wiedział, co dalej robić ze swoim życiem. Z pomocą przyszła rodzina. Chłopcem zaopiekował się wuj i zaoferował mu pracę jako sprzedawca dzieł sztuki. Młody Vincent wyjeżdża do Londynu, który stanowi dla niego – dorastającego w skromnym, wiejskim i spokojnym otoczeniu – cały świat. Otwiera się przed nim życie, którego dotychczas nie znał. Zaznaje tęsknoty i samotności. To wtedy właśnie rozwija się jego relacja z młodszym bratem, późniejszym rodzinnym mediatorem – Theo, który pracuje wówczas w Brukseli. Bracia pisują do siebie długie listy, wymieniają się doświadczeniami i obserwacjami.

„Czy to, co się dzieje wewnątrz, widać na zewnątrz? Ktoś ma wielki płomień w duszy, ale nikt nie przychodzi się przy nim ogrzać, przechodnie widzą tylko nikły dym unoszący się z komina i idą dalej swoją drogą”.

Vincent garściami korzysta z dobroci Londynu, odwiedza British Museum, National Gallery, zachwyca się klasycznym malarstwem. Upaja się sielskimi pejzażami Milleta, odkrywa Bretona. Poznaje otaczającą go rzeczywistość, zatraca się we wszelkich tworach ludzkiego piśmiennictwa – pochłania muzealne przewodniki, gazety, współczesną literaturę i poezję. W międzyczasie pogłębia się jego religijność. Wyrastający z protestanckiej rodziny i posiadający ojca pastora Vincent od wczesnego dzieciństwa ukierunkowany był na rozwój duchowy, jednak w tym czasie jego zainteresowanie sprawami religii wyraźnie wzrasta. Widoczne jest to szczególnie w listach do brata, w których odwołuje się do Biblii czy opisuje kościelne ceremonie.

W 1875 roku zostaje ponownie przeniesiony w ramach swego etatu, tym razem do Paryża. Wzrastające zainteresowanie sztuką i religią coraz bardziej zagarnia jego czas, którego posiada coraz mniej na wykonywanie swych obowiązków zawodowych. Wkrótce doprowadza to do jego zwolnienia. Niezadowoleni przełożeni odprawiają niezaangażowanego młodzieńca, który decyduje się powrócić do Anglii. Rozpoczyna niepłatną pracę jako asystent nauczyciela w szkole z internatem w Ramsgate, następnie udaje mu się zająć wakat w prywatnej szkole u wikarego w Isleworth niedaleko Londynu. Ledwo go stać na ubogie życie. W 1876 roku wraca na święta Bożego Narodzenia w rodzinne strony. Ojciec prosi go, by nie wracał do Anglii. Vincent zdaje się z ulgą przyjąć tę radę, szczególnie że do całego korowodu nieszczęść dorzuca się jeszcze jego złamane serce. Po raz pierwszy Vincent doświadczył nieodwzajemnionej miłości właśnie w Londynie.

Na trudy życia lekarstwem rodzina

Ponownie bezrobotnym i właściwie bezdomnym van Goghiem zajęła się rodzina. Pomógł wuj, który znalazł młodzieńcowi posadę w księgarni w Dordrechcie niedaleko Rotterdamu. Religijność Vincenta, podsycana jeszcze dostępnością książek, znów rosła w siłę, co zaczęło niepokoić jego rodzinę. Patrzyli z przerażeniem, jak ich najstarsza latorośl bez celu kołysze się na falach życia. Gdy chłopak decyduje się na studia teologiczne, z pewną ulgą, ale i zaniepokojeniem dają mu swoje błogosławieństwo (i zapewne pieniądze). Mimo iż Vincent nie ukończył swojej edukacji, aby dostać się na uczelnię, musiał jedynie zdać egzaminy wstępne. Na pomoc rusza dalsza i bliższa rodzina, głównie wujostwo. Vincent zostaje przygarnięty pod dach jednego z wujków w Amsterdamie, a drugi, który jest ministrem, pomaga mu w przygotowaniu materiału na egzamin. Cała rodzina trzyma kciuki za przyszłego klechę. Na nic jednak modlitwy, wsparcie mentalne i finansowe czy długie godziny wspólnej pracy. Młodemu van Goghowi brakuje siły charakteru i dyscypliny, by spędzać długie godziny nad książkami. Nie w głowie mu łacina, greka, psalmy i modlitwy. Woli pełną piersią oddychać ulicami Amsterdamu i okolicznych wiosek oraz chłonąć pejzaże otaczających krajobrazów. Godzinami krąży bez celu, poznając zaułki malowniczego miasta. Wkrótce cała rodzina zniechęca się do pomysłu studiowania, a wuj minister radzi nawet Vicentowi zrezygnować z dalszej nauki.

Pasja i powołanie

Mimo porzucenia planów edukacyjnych obsesja religijna nie opuszczała Vincenta. Pragnął służyć Bogu i ludziom. Opuszcza więc w 1877 roku Amsterdam, by rozpocząć swoją służbę w Belgii. Zajmował się przede wszystkim nauczaniem, odwiedzaniem chorych oraz czytaniem i rozdawaniem Biblii. Zdaje się odnajdywać w tej nowej roli, a rodzina na chwilę oddycha z ulgą. Wydaje się, że w końcu młody mężczyzna posiada swój cel i realizuje swoją ścieżkę życiową w imię Chrystusa. Żyje pośród rodzin górników i dzieli się z nimi wszystkim, co ma. Nazywają go tutaj, w Borinage, Chrystusem Kopalni Węglowej.

Vincent van Gogh, Jedzący kartofle, malarstwo, sztuka światowa, Niezła Sztuka

Vincent van Gogh, Jedzący kartofle | 1885, Van Gogh Museum, Amsterdam

Vincent nadal prowadzi korespondencję z młodszym bratem Theo, opisując z detalami swoje życie, a czasem dołączając szkice otaczającej go rzeczywistości. To zwraca uwagę Theo, który zachęca go do rozwijania tej nowej pasji. Nową misją van Gogha staje się służenie Bogu przez sztukę. Postanawia zostać artystą ku Jego chwale. Theo, pełen współczucia do zagubionego brata, co jakiś czas posyła mu pieniądze, gdyż od teraz Vincent nie ma już na dłużej stałej pracy.

W 1880 roku Vincent van Gogh postanawia rozpocząć karierę malarza i przenosi się do Brukseli. Brak środków do życia oraz trudy artystycznego życia zmuszają go jednak do kolejnej przeprowadzki. Wraca na łono rodziny van Goghów do Etten. Rodzicom nie jest to w smak. Decyzja najstarszego syna jest dla nich rodzajem ujmy, uważają to nowe zajęcia za zupełnie niepoważne. Van Gogh tworzy dużo, powstają takie dzieła jak: W ogrodzie plebanii, Popołudniowa modlitwa czy portrety prostych ludzi przy pracy takie jak: Szyjąca kobieta czy Mężczyzna z miotłą, jednak nie są to dzieła popularne. Dodatkowo uporczywe zaloty Vincenta wobec jego owdowiałej kuzynki Kee Vos gorszą społeczeństwo małego miasteczka. Rodzice wyrzucają Vincenta z domu, nie mogąc znieść jego ponuractwa, upartości i próżniactwa.

Kee Vos

Kee Vos Stricker z synem | ok. 1879/1880, źródło: Wikipedia.org

Wieczna tułaczka

Mimo beznadziejnej sytuacji materialnej oraz licznych problemów, Vincent nie rezygnuje ze swoich marzeń. Rozpoczyna naukę rzemiosła u jednego ze swych kuzynów w Hadze Antona Mauve, a także w 1880 roku podejmuje studia w Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Brukseli, gdzie poznaje Anthona van Rapparda, jednego z nielicznych swoich przyjaciół. Fanatycznie oddaje się ćwiczeniom rysunku i malarstwa z dość marnym skutkiem. Na jego twórczość wciąż silnie oddziałuje sztuka Milleta, odkrywa malarstwo Daumiera. Zarabia na życie, tworząc ilustracje czy wypełniając zlecane, głównie przez któregoś z licznych wujów, prace. Nikt w niego nie wierzy poza Theo. Artysta czuje się niedoceniony, niezrozumiany i samotny, a to podatny grunt, by znów wpakować się w tarapaty. W tym właśnie momencie Vincent spotyka kolejną miłość – Sien Hoornik.

Sien nie jest typową femme fatale. Z wielkim ciążowym brzuchem, brudną, chłopską twarzą, zużytym ciałem prostytutki i ogromnym smutkiem w wyłupiastych oczach daleko jej do jakichkolwiek kanonów piękna. Jej bezradność, potulność oraz zaufanie rozczulają jednak van Gogha, który początkowo zatrudnia ją jako swoją modelkę. Ona znosi jego kaprysy i humory wywołane postępującą chorobą psychiczną. Jednym z dzieł, w którym Vincent ukazuje Sien, jest szkic Smutek. Kobieta siedzi skulona i ukrywa twarz w ramionach, po których spływają długie włosy, otulając zgarbione pod ciężarem rozpaczy plecy. Jest to wzruszający i pełen czułości portret kobiety upadłej.

Vincent van Gogh, Smutek, rysunek, Niezła Sztuka

Vincent van Gogh, Smutek | 1882, The New Art Gallery Walsall, Anglia

Pieniądze szybko jednak kończą się van Goghowi i zmuszony jest odprawić biedną wiejska dziewczynę. Ta jednak sama wraca do niego z miską ciepłej zupy, gdyż wie, że jemu bieda doskwiera tak samo jak jej. Okazuje mu ciepło, którego już tak dawno nie miał i od tak dawna już potrzebował. Łączy ich bieda, a potem miłość. Vincent proponuje jej małżeństwo. To trudna decyzja, zważywszy na fakt, iż Sien ma już córkę i spodziewa się kolejnego dziecka. Dodatkowo Theo krytycznie podchodzi do tego pomysłu, mimo że nie przestaje wspierać brata finansowo. Ma nadzieje, że uparty Vincent w końcu zda sobie sprawę, że jego romans z Sien nie przynosi nic dobrego. I rzeczywiście, związek ten powoli rujnuje artystę finansowo, emocjonalnie i zdrowotnie. Sien zaraża go syfilisem. Rodzina grozi, że umieszczą artystę w zakładzie dla obłąkanych, jeśli nie zakończy tego obrażającego Boga i ludzi romansu. Na domiar złego kobieta zaczyna pić, nie dba o dom i biegające wokół dzieci. Jest jednak paradoksalnie coś, co uszczęśliwia Vincenta w tym związku. Świadomość, że ma rodzinę, że ma kogo kochać i kim się opiekować, inspiruje go i nierzadko podnosi na duchu. Uwielbia malować swą kochankę i przybrane dzieci podczas codziennych czynności – Szyjąca Sien, Sien z papierosem, Dziewczyna z szalem to jego materialne świadectwa miłości do członków swej nowej rodziny. Czasem miłość jednak nie wystarcza. W atmosferze smutku i niezgody, przygnieceni piętrzącymi się problemami, rozstają się. Sien wraca do matki.

Van Gogh tuła się w okolicach wsi Drenthe, malując wrzosowiska i pola. Na prowincji szuka wytchnienia i inspiracji dla swej obolałej duszy oraz nękającej go wciąż samotności. Powstają sielskie przedstawienia holenderskiej wsi: Aukcja drewna, Mokradła z drewnianymi palami, Pejzaż z kanałem. Vincent maluje wszystko, co wpadnie mu w oczy i ręce. Osiedla się w Nuenen – zdaje się, że na dłużej – gdzie stara się wieść spokojne, sielskie życie. Nie dane mu to jednak i spotykają go dwie przykre sytuacje. Zakochuje się w nim zamożna czterdziestoletnia dama. Pod wpływem nacisków rodziny, która nalega na zerwanie kontaktu z Vincentem, kobieta usiłuje popełnić samobójstwo, co przysparza artyście wielu nieprzyjemności ze strony lokalnej społeczności. Jak by tego było mało, umiera głowa rodziny van Gogh. Vincent jest przybity i radzi sobie, jak potrafi, czyli ponownie zmienia środowisko życia. Jego kolejnym celem jest Antwerpia.

Malarskie inspiracje

W Antwerpii van Gogh usiłuje poukładać swoje życie. Ponawia naukę na Akademii Sztuk Pięknych, próbuje sprzedawać swoje dzieła, a wolny czas poświęca na poszukiwanie inspiracji w okolicznych muzeach i chłonięcie atmosfery miasta. Odkrywa malarstwo barokowe, szczególnie Rubensa, i wzbogaca swoje malarstwo o soczyste czerwienie, kobaltowe błękity i szmaragdowe zielenie. Zapału starcza jednak tylko na kilka tygodni. Lata biedy, przemęczenie i postępująca choroba psychiczna wyniszczają jego organizm i Vincentowi zaczyna brakować sił. Gdy w 1886 roku Theo spotyka brata w Paryżu, z przerażenia nie może oderwać od niego oczu. Vincent wygląda staro i mizernie, jego twarz naznaczona jest głębokimi bruzdami, oczy są zapadłe. Bracia zamieszkują razem na paryskim Montmartrze, co okazuje się być zwrotem w karierze artysty. Theo jest już teraz dość bogaty, pracuje w galerii sztuki Boussod&Valadon, zna się więc na sztuce i ma sporo przydatnych kontaktów.

Staje się mecenasem van Gogha, niestety jego wysiłki nie przynoszą skutków. Vincent natomiast w Paryżu rozkwita. Na każdym rogu czekają na niego malarskie inspiracje. Dzięki licznym znajomościom brata, udaje mu się odbyć kilka spotkań w towarzystwie Claude’a Moneta, Alfreda Sisleya, Auguste’a Renoira, czy Camille’a Pissarra. Ich wibrujące, płynne przedstawienia rzeczywistości oddziałują także na jego sztukę. Fascynuje go przede wszystkim pointylizm, który chętnie wykorzystuje w swoich pracach. Tak powstaje dzieło Widok na Paryż z okna.

Burzliwa przyjaźń

W Paryżu, dzięki staraniom brata, rozkwita życie towarzyskie Vincenta, który obraca się w towarzystwie innych twórców. Poznaje Cézanne’a, Toulouse-Lautreca i Bernarda, a także Degasa i Gauguina. Szczególnie z tym ostatnim łączy go jakiś rodzaj mistycznej więzi. Panowie poznają się w 1886 roku, zaraz po powrocie Gauguina z Pont-Aven. Vincent już wcześniej interesował się artystą po obejrzeniu jego dzieł w jednej z paryskich galerii. Mężczyzn połączyła głęboka przyjaźń, wspólnie inspirowali się i wymieniali doświadczeniami. Tymczasem Vincent stawał się dla Theo coraz bardziej nieznośnym współlokatorem. Nie dbał o siebie, nie mył się, chaotycznie rozrzucał własne rzeczy we wspólnym mieszkaniu, a jego wybuchy i chwiejny nastrój doprowadzały brata do rozpaczy. Wspólnie ustalili, że o wiele łatwiej będzie żyć im osobno niż razem, a ich braterska miłość może przetrwać jedynie na odległość. Artysta przenosi się do Arles, gdzie rozpoczyna swój „żółty epizod”. Żółcień staje się najpopularniejszym kolorem w jego pracach. To tutaj w Arles, pod wpływem inspiracji tym żywym kolorem, powstają słynne Słoneczniki.

Vincent van Gogh, van Gogh słoneczniki, słoneczniki, van Gogh Museum Amsterdam, malarstwo holenderskie, Niezła sztuka

Vincent van Gogh, Słoneczniki | 1889, Van Gogh Museum, Amsterdam

Nawet dom wynajmuje w swoim nowym ulubionym kolorze i odtąd zamieszkuje w la Maison jaune. Z zapałem oddaje się pracy, odpoczywając od wielkiej metropolii w tym sielskim krajobrazie. Maluje w dzień i w nocy, inspirując się grą światła. Tak powstają Kawiarniany taras w nocy i Gwiaździsta noc.

Vincent van Gogh, Gwiaździsta noc, ekspresjonizm, Niezła Sztuka

Vincent van Gogh, Gwiaździsta noc | 1889, Museum of Modern Art, Nowy Jork

Niedługo w odwiedziny do van Gogha przyjeżdża Gauguin, pragnąc zaczerpnąć inspiracji od przyjaciela. Mimo długiej korespondencji panom bardziej wydaje się, że są sobie bliscy, niż ma to miejsce naprawdę. Czterdziestoletni Gauguin, przyzwyczajony do życia urzędnika z troszczącą się o wszystko żoną, uwielbia porządek, czystość i systematyczność. Natomiast trzydziestopięcioletni van Gogh jest jego absolutnym przeciwieństwem. Początkowo ich przeciwstawne charaktery uzupełniały się. Gauguin wprowadził w życie van Gogha odrobinę uporządkowania, podczas gdy Vincent nauczył Paula trochę więcej elastyczności. Razem pracowali, razem jedli, rozmawiali, razem cieszyli się i płakali. Sielanka nie trwała jednak długo. Tym, co niewątpliwie łączyło dwóch mężczyzn, był wybuchowy temperament. Na burzę nie trzeba było więc długo czekać.

Vincent van Gogh, Autoportret dedykowany Gauguinowi, Paul Gauguin, Żółty Dom, Arles, Niezła Sztuka

Vincent van Gogh, Autoportret dedykowany Paulowi Gauguinowi | 1888, Fogg Museum, Cambridge

Po dziewięciu tygodniach szczęśliwego wspólnego życia 23 grudnia między artystami doszło do ostatecznej awantury. Poszło o drobnostkę, ale nadwyrężone zdrowie psychiczne van Gogha i paniczny lęk, że mógłby stracić kolejną ważną osobę w swoim życiu, stały się przyczyną tragedii. Vincent sięgnął po nóż i usiłował ugodzić przyjaciela. Nie wiadomo jednak, co właściwie stało się w żółtym domu. Czy to siłą mięśni, czy charakteru udało się Gauguinowi powstrzymać przyjaciela. Van Gogh wybiega z własnej posiadłości i niedługo potem zostaje znaleziony zupełnie nieprzytomny w kałuży krwi. Odnalazł go listonosz i przyjaciel Roulin, który natychmiast odwiózł artystę do szpitala. Vincent w przypływie szału i rozpaczy odciął sobie ucho. Gauguin nie mógł dłużej znieść tego szaleńca i natychmiast wyjechał. Dla ponownie porzuconego Vincenta był to cios, po którym prawdopodobnie nigdy już się nie pozbierał. Artyści od czasu do czasu pisywali jeszcze do siebie, lecz był to jedynie cień serdeczności pozostały po ich dawnej przyjaźni.

Vincent van Gogh, Autoportret z zabandażowanym uchem, autoportret artysty, Niezła Sztuka

Vincent van Gogh, Autoportret z zabandażowanym uchem | 1889, Courtauld Gallery, Londyn

Zatracony w szaleństwie

Skandaliczne wydarzenia w la Maison jaune oburzyły i wystraszyły mieszkańców Arles. Domagali się od władz zamknięcia tego „żółtego szaleńca”. Artysta dobrowolnie zgłosił się na leczenie, a pobyt w szpitalu psychiatrycznym opłacił ponownie jego brat. Opłacił również dodatkowy pokój, aby Vincent mógł przekształcić go na swoja pracownię i wciąż malować.

Mimo że, jak sam utrzymywał, otoczenie innych wariatów dobrze na niego wpływało, napady lęku i depresyjnych nastrojów stawały się coraz częstsze – Vincent powoli gasł. W lato przeżył kryzys, który zmusił go do pozostania w szpitalu dłużej niż przypuszczał. Usiłował popełnić samobójstwo – otruł się farbami, przez co otrzymał zakaz korzystania z pracowni, co tylko bardziej go przygnębiło. Tworzył ile mógł, zupełnie mechanicznie, niemal odruchowo, jak w transie. Powstaje Autoportret przed sztalugą, gdzie widzimy go zmizerniałego i wykończonego długotrwałą chorobą.

Vincent van Gogh, Autoportret ze sztalugą, Niezła Sztuka

Vincent van Gogh Autoportret przed sztalugą | 1888, Van Gogh Museum, Amsterdam

W krótkich okresach pełnej świadomości Vincent odnajdywał wytchnienie w listach do brata i literaturze. Theo próbował go pocieszać, jak mógł, lecz nawet wiadomość o pomyślnej sprzedaży Czerwonej winnicy nie przysporzyła artyście radości. W 1890 roku, dzięki staraniom Theo, dziesięć obrazów van Gogha zostało wystawionych w Salonie Niezależnym. Zdobył w końcu upragnione uznanie impresjonistów, lecz choroba nie pozwoliła mu się ani tego zauważyć, ani się tym cieszyć. Theo autentycznie bał się o życie brata więc w maju 1890 roku, gdy jego stan uległ chwilowej poprawie, postanowił zabrać Vincenta do Paryża. Van Gogh poznaje małego bratanka, swojego imiennika, któremu dedykuje obraz Kwitnący migdałowiec, jednak nie jest w Paryżu szczęśliwy.

Vincent van Gogh, Kwitnący migdałowiec, japonizm, Niezła Sztuka

Vincent van Gogh, Kwitnący migdałowiec | 1890, Van Gogh Museum, Amsterdam

Camille Pissarro poleca Theo, aby ten umieścił Vincenta w Auvers-sur-Oise, malowniczej wsi pod Paryżem. Liczą na to, że wiejskie pejzaże, tak lubiane przez artystę, uleczą choć odrobinę jego melancholię. Dodatkowo Vincent ma być tam pod dobrą opieką słynnego lekarza homeopaty Gacheta. Wydawało się, że wieś korzystnie wpływa na stan artysty. Uspokoił się, odprężył, znów dużo pracował. Zaprzyjaźnił się nawet z lekarzem, bywał częstym gościem u jego rodziny oraz chętnie przedstawiał jej członków na swoich płótnach.

Tragiczny koniec

27 lipca 1890 roku Vincent po prostu wyszedł na spacer. Nikt nie zauważył, że zabrał ze sobą rewolwer. Był piękny, słoneczny dzień – jeden z tych, w których myśli się raczej o relaksującej kąpieli w morzu niż o samobójstwie. Nie wiadomo, co się stało. Czy artysta się potknął? Czy broń się zacięła i szamocząc się z nią, Vincent przypadkiem się postrzelił? Czy był to celowy akt? Van Gogha znaleziono z raną postrzałową w okolicach klatki piersiowej, a Gachet nawet nie podjął próby wyciągnięcia kuli. Niezwłocznie poinformowano o tym Theo, który czym prędzej ruszył na wieś. Agonia trwała niezwykle długo, a Vincent umierał w otoczeniu swoich przyjaciół i zrozpaczonego brata. Odszedł 29 lipca 1890 roku. Theo po jego śmierci, by uczcić brata, próbował zorganizować wystawę. Bezskutecznie. Obrazy szaleńca z Arles nie budziły zainteresowania. Theo nigdy nie pogodził się ze śmiercią brata, a gdy zachorował i umarł, pochowano go razem z Vincentem. Ich wspólny nagrobek w Auvers-sur-Oise stanowi piękny symbol braterskiej miłości.

Vincent van Gogh, grób, Niezła sztuka

Nagrobek Vincenta van Gogha w Auvers-sur-Oise


fleuron niezła sztuka pipsztok

Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka

» Paulina Kamińska

Niereformowalna miłośniczka sztuki i wielbicielka ekstrawaganckich życiorysów, studentka Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych na Uniwersytecie Śląskim.


Portal NiezlaSztuka.net prowadzony jest przez Fundację Promocji Sztuki „Niezła Sztuka”. Publikacje finansowane są głównie dzięki darowiznom Czytelników. Dlatego Twoja pomoc jest bardzo ważna. Jeśli chcesz wesprzeć nas w tworzeniu tego miejsca w polskim internecie na temat sztuki, będziemy Ci bardzo wdzięczni.

Wesprzyj »



3 thoughts on “Vincent van Gogh. Artysta o wielu twarzach

  1. Bardzo dziękuję za ten artykuł.Przeczytałam powtórnie/po wielu latach/ “Listy do brata”i obejrzałam film”Twój Vincent”.Obejrzałam również wszystkie dostępne w sieci zdjęcia dzieł Van Gogha.I miałam niedosyt wiedzy o życiu tego wielkiego artysty.Malarstwo jego mnie fascynuje,więc z dużym zainteresowaniem przeczytałam Pani artykuł.Poszerzył on moją wiedzę o tym wielkim artyście i tak bardzo nieszczęśliwym człowieku.Pozdrawiam.

Dodaj komentarz