W wydanej przez Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie w 1939 roku (seria Monografie artystów), książce pióra Kazimierza Molendzińskiego, poświęconej życiu i twórczości Wojciecha Gersona czytamy, że jego „najwspanialsze pejzaże powstają w ostatnim dziesiątku lat życia. Tematów dostarczały mu rożne zakątki Polski, lecz od roku 1880 panuje już tu niepodzielnie pełen uroku świat tatrzański”.
Oddajmy w tym miejscu głos córce malarza, która powiedziała:
„W Tatry jeździł Gerson corocznie prawie, latem, pomiędzy rokiem 1885 a 1900 (…) Po prostu bez Tatr żyć nie mógł, tęsknił do nich i witał zawsze jednakim zachwytem i radością”.
Pierwszy wypad w najwyższe nasze góry odbył bodaj w 1860 roku. Za towarzyszy miał Juliana Ceglińskiego, Marcina Olszyńskiego i Alfreda Schouppégo. Artysta uwiecznił to na akwareli, gdzie przedstawił siebie i kolegów tejże wędrówki nad Smreczyńskim Stawem.
Inny biograf Gersona (Armand Vetulani) pisze tak:
„Ukazując całe bogactwo tatrzańskiej natury: dymiące szczyty górskie, kamieniste zwały, wyschnięte potoki, kłębiaste, przeganiane zimnymi porywami wiatru chmury, przycupnięte tu i ówdzie ubogie szałasy i górskie chaty, pusty i zagubiony w górach cmentarzyk – potrafi artysta wydobyć szczególną nutę prawdy prosto i serdecznie powiedzianej o pełnej grozy i poezji ziemi oraz twardej doli ludu góralskiego”.
Owszem, oprócz pejzaży malował także i „ubogie szałasy”. Kilka lat temu, w 2010 roku polskie władze odzyskały zaginiony w czasie II wojny światowej jeden z najlepszych obrazów artysty Odpoczynek w szałasie tatrzańskim z 1862 roku.
Płótno „przedstawia osiem osób – mężczyzn, kobiety i dziecko, skupionych w szałasie przy starym bacy, grającym na piszczałce. Właśnie na niego i na siedzącego obok góralczyka oraz stojącego młodego juhasa spoglądającego w dal w zamyśleniu pada snop słonecznego światła, który w ten sposób wyróżnia główne postaci obrazu” (cyt. za Cenne, Bezcenne, Utracone). Mamy więc nie tylko pejzaże, ale także życie ludu tamtych ziem.
Jak wiadomo Gerson malował bardzo dużo portretów oraz obrazów ze scenami historycznymi. Marzył, aby na tym polu rywalizować z Matejką. Jednak powiedzmy sobie szczerze, nie miał szans. Pisze Tadeusz Dobrowolski: „Sceny historyczne Gersona obrazom Matejki nie dorównywały. Były one na ogół akademickie, pozbawione dynamiczności i dramatycznego nerwu”. Znawczyni twórczości artysty, Janina Zielińska mówi wprost: „Obrazy historyczne Gersona, odznaczające się biegłością techniczną i doskonałym rysunkiem, pozostają chłodne i suche w scenach figuralnych”. Widział to także Stanisław Witkiewicz, malarz, ale także wybitny krytyk sztuki. Pytał, z jakiej to przyczyny Gerson nie maluje wyłącznie pejzaży, w czym jest dobry. „Dlaczego zamiast z takim staraniem opracowanych pań i panów na raucie króla Kazimierza, zamiast tych wszystkich marionetek, ociekłych rudą farbą, nie posłał na wystawę paryską górskiego czy mazurskiego pejzażu, który tak dobrze odczuwa i maluje”?
Czemu więc artysta nie poszedł tą drogą? Obecnie trudno nam to zrozumieć, jednak musimy wziąć pod uwagę czasy, w których tworzył. Odpowiedź znajdujemy jednak u Eligiusza Niewiadomskiego, który stawia prostą receptę. „Malując krajobrazy, Gerson zapewne by się doczekał pośmiertnego uznania i został sławą europejską, ale prawdopodobnie zanim by to nastąpiło, musiałby umrzeć z głodu, zejść ze świata jako zapomniany, bez wpływu i znaczenia artysta. (…) Aby żyć, musiał Gerson malować świętych do kościołów, a obrazy historyczne malował po części z zamiłowania szczerego, po części z apostolstwa – a także dla powagi i godności swego pędzla. Albowiem historyczne malarstwo było wówczas jedynym, o którym się w ogóle mówiło”.
Ale Gerson nie był przecież tylko malarzem. To człowiek instytucja we współczesnej mu Warszawie. Uczył malować innych zarządzając Klasą Rysunkową, przetłumaczył „Traktat o malarstwie” Leonarda da Vinci, pisał artykuły o sztuce, brał udział w powołaniu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych, robił rysunki do czasopism i książek, ozdobił dekoracjami wiele budynków państwowych i prywatnych, a to przecież nie wszystko.
Podczas górskich wędrówek robił Gerson dziesiątki szkiców czy to ołówkiem, czy akwarelą. Później, już w pracowni, wykonywał duże obrazy olejem malowane. Jak zauważa Waldemar Łysiak, w jego pejzażowej twórczości można wyróżnić dwa okresy. „Ów wczesny, można rzec młodzieńczy (…) i późny, można rzec sędziwy. W drugim okresie był już plenerowcem pełną gębą i mniej detalistycznie traktował szczegóły, co skłania niektórych dziejopisów do przypisywania mu ciągot impresjonistycznych…”. Przyznajmy, odważna teza zważywszy na fakt, że Gerson do wszelkich „izmów” był nastawiony wręcz wrogo, a sam impresjonizm nazywał pogardliwie „wibryzmem”. Ale w sumie patrząc na te późne jego działa, musimy powiedzieć – coś w tym jednak jest.
Na koniec tego szkicu chciałbym szczególną uwagę zwrócić na jedno z tak wielu tatrzańskich dzieł Wojciecha Gersona. To obraz Cmentarz w górach. Z bardzo pięknym opisem tego płótna możemy zapoznać się w internetowym katalogu Muzeum Narodowego w Warszawie, w którego zbiorach malowidło się znajduje. Jego autorka, Janina Zielińska pisze: „Realistycznie odtworzony pejzaż wiejskiego cmentarza, z sylwetkami kobiety w żałobie i dziecka, z łagodnymi łańcuchami gór w głębi oraz świetlistym, przesłoniętym poszarpaną zasłoną chmur niebem, nie pozbawiony jest romantycznej metafory. Ukryta treść mówi o przemijaniu ludzkiego życia, nieskończoności wszechświata i wiecznym rytmie odradzającej się przyrody, której człowiek jest tylko małą cząstką. Obraz wyróżnia się walorami malarskimi – harmonijnym kolorytem i swobodną, impastową fakturą, nasuwającą analogie z malarstwem francuskiego realisty Gustave’a Courbeta”.
Tatrzańskie pejzaże artysty zalicza się do czołowych jego dzieł, choć i wielu uważa, że do najważniejszych osiągnięć rodzimego malarstwa pejzażowego końca dziewiętnastego stulecia. Często artystę, obok Leona Wyczółkowskiego, nazywa się „Malarzem Tatr”.
Popatrzmy zatem jeszcze na kilka tatrzańskich pejzaży Wojciecha Gersona pochodzące z tego drugiego okresu – „sędziwego”. Poprzedzimy ten pokaz poezją…
„Witajcie, kochane góry,
O, witaj, droga ma rzeko!
I oto znów jestem z wami,
A byłem tak daleko!Dzielili mnie od was ludzie,
Wrzaskliwy rozgwar miasta
I owa śmieszna cierpliwość,
Co z wyrzeczenia wyrasta.”
(Jan Kasprowicz Księga ubogich I, fragment)
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Muzeum Pałac Herbsta w Łodzi. 10 dzieł, które warto znać - 26 marca 2021
- Młodopolska chłopomania. 8 obrazów, w których się zakochasz - 21 lutego 2021
- Leon Wyczółkowski „Kopanie buraków” - 8 października 2020
- Jak szlachcic szlachcica czekanem zabił. Historia zamknięta w ramie obrazu - 24 lipca 2020
- Białe gacie w tarapacie! Czyli Zabójstwo króla Przemysła w Rogoźnie według Jana Matejki - 24 czerwca 2020
- Muzeum Narodowe w Poznaniu. 10 dzieł, które warto znać - 2 maja 2020
- Muzeum Narodowe w Warszawie. 10 dzieł, które warto znać - 12 kwietnia 2020
- Muzeum Narodowe w Krakowie. 10 dzieł, które warto znać - 5 kwietnia 2020
- Władysław Podkowiński i jego tajemniczy ogród - 3 stycznia 2020
- Józef Chełmoński „Bociany” - 25 kwietnia 2019
Wonderful paintings which deeply touch our hearts.