„Będę pracował bez wytchnienia (…) z pragnieniem osiągnięcia czegoś, czego nigdy wcześniej nie widziano”1
– René Lalique
Jest kwiecień 1900 roku. Wiatr niesie pierwsze oznaki wiosny, a paryskie ulice wypełniają tłumy zwiedzających. Napędzany elektrycznością ruchomy chodnik sunie z prędkością około 8 km/h i pozwala odpocząć zmęczonym stopom. Mobilny chodnik to jedna z opcji poruszania się po powszechnej wystawie światowej, spektaklu odgrywającym się na ponad 200 hektarach. Publiczność tłumnie przybyła na wystawę i ma niejeden kilometr do zwiedzenia, zatem taka chwila relaksu jest na wagę złota. W końcu nieczęsto przebudowuje się ulice Paryża, aby świętować splendor minionego stulecia.
Trwał wtedy przegląd wieku kontrastów. Od wojen i krwawych powstańczych zrywów, po rozwój techniki i rewolucję przemysłową. Od zachwytu elektrycznością, automobilami i filmem po wzrost znaczenia burżuazji i wyzysk pracowników fabryk. Od zachłyśnięcia się potęgą ludzkiego umysłu po jednoczesną dekadencję końca wieku i odwrót ku naturze. To wszystko odcisnęło piętno na stylu art nouveau, który jako pierwszy połączył tak zróżnicowane dziedziny sztuki, które nawzajem na siebie wpływały. Od architektury, malarstwa i rzeźby, przez sztukę dekoracyjną i użytkową, po balet, muzykę, modę i biżuterię. Do tego zespolił ze sobą cały Zachodni Świat, od Europy po Stany Zjednoczone. Wystawa światowa stała się doskonałym streszczeniem tych tendencji, wielkim podsumowaniem XIX wieku, techniki, sztuki, odkryć, a także jubilerskiej twórczości René’ego Lalique’a, jednego z najwybitniejszych złotników epoki secesji.
Wystawa omamiała odwiedzających przepychem, światłami neonów, feerią barw i wzorów, monumentalnymi budowlami, z których część dotrwała do XXI wieku, i makietami, które przetrwały zaledwie kilka miesięcy. W jednym z pawilonów ukryto prawdziwy skarb: aby go obejrzeć, trzeba było uzbroić się w cierpliwość. Przydatne były też mocne łokcie do rozpychania się w tłumie, bo w tym miejscu ustawiał się rząd ludzkich dusz spragnionych estetycznych wrażeń.
Nad głowami zwiedzających można było dostrzec krążące nietoperze, jeden z elementów ekspozycji. Szeptom i zachwytom nie było końca. Te cuda przygotował René Lalique, jeden z głównych bohaterów francuskiej secesji, kreator nowoczesnej biżuterii, czerpiący inspirację z natury i odważnie wplatający w nią kobiecą postać, eteryczną, tajemniczą i mrocznie zmysłową. Prekursor łączenia drogocennych materiałów z tymi bardziej pospolitymi. Już w latach szkolnych przejawiał niesłychane połączenie zdolności plastycznych i wyczucia biznesowego. Anegdota głosi, że w trakcie wakacji malował miniatury kwiatów na plakietkach z kości słoniowej i z sukcesem je sprzedawał2.
Lalique urodził się w 1860 roku w miejscowości Ay w Szampanii. W wieku szesnastu lat rozpoczął naukę w Szkole Sztuk Zdobniczych w Paryżu pod okiem jubilera Louisa Aucoca. W kolejnych latach pobierał lekcje w Anglii, poznając założenia ruchu Art & Crafts i niezadowolenie jego członków z industrializacji i tandetyzacji sztuki użytkowej3. Z początkiem lat 80. postanowił pracować jako niezależny projektant na zlecenie większych firm jubilerskich takich jak Cartier, Renn czy Gariod. Jednocześnie dalej dokształcał się w innych dziedzinach sztuki, ukończył kurs rzeźbiarstwa oraz eksperymentował z wytrawianiem metali.
W 1885 roku przechodzący na emeryturę jubiler Jules Destape, który regularnie kupował projekty od Lalique’a, odsprzedał mu swój warsztat. To pozwoliło młodemu artyście na powiększenie zespołu, który z czasem rozrósł się do około trzydziestu jubilerów4. Pracownicy wykonywali powtarzalne prace, często nadal historyzujące, a w kolejnej dekadzie kopiowali najbardziej popularne wzory mistrza.
Dzięki zwiększeniu liczby pracowników René mógł pozwolić sobie na tworzenie pierwszych indywidualnych projektów. Rozwijał fantazyjne pomysły na biżuterię oderwaną od antycznych wzorców i szlachetnych materiałów. Perfekcyjnie opanował technikę szklanej emalii, która dzięki jego twórczości wróciła do łask po ponad dwóch wiekach zapomnienia oraz zyskała rangę sztuki. Do swoich prac dołączył także rzeźbione i odlewane szkło splecione ze złotą oprawą. Jednocześnie nadal współpracował z wielkimi twórcami jubilerskiego świata, do których dołączyły firmy Boucheron i Vever.
Jednym z założeń doby secesji, szczególnie propagowanej przez angielski Art & Crafts Movement, był postulat powrotu do ręcznego rzemiosła i stosowania mniej cennych materiałów, jak srebro, szkło, rogi zwierząt, masa perłowa czy szylkret (Szylkret to masa o przejrzystym bursztynowo-brązowym odcieniu otrzymywana ze skorup żółwi morskich).
Członkowie ruchu działali w myśl zasady, że to wizja artysty i jej realizacja są wartością dzieła sztuki. By to podkreślić, pozostawili na biżuterii ślady swojej pracy w postaci nierówności i odgnieceń narzędzi. Pewne echa tego podejścia odnajdziemy w realizacjach René’ego. Jednak on przeplótł bogactwo biżuterii z minionych epok, pełnej złota i szlachetnych kamieni z organicznymi materiałami, zachowując przy tym precyzję godną złotniczego mistrza. Nie bał się połączyć szlachetnego metalu z rogiem zwierzęcym czy ręcznie rzeźbioną masą perłową i szkłem.
Swoje odważne projekty proponował też domom jubilerskim. Jeden z nowatorskich pomysłów na komplet biżuterii z przestrzennymi lecącymi łabędziami przedstawił firmie Boucheron. Jednak jego idea została odrzucona jako zbyt wizjonerska i niemożliwa do sprzedania. Mimo to Lalique zrealizował projekt, a gotowy klejnot był tak zachwycający, że bez problemu sprzedał go wcześniej wspomnianej firmie. Motyw łabędzi był później przez niego wielokrotnie powtarzany5.
Odwaga twórcza, talent i niesamowite wyczucie w łączeniu różnych materii oraz sztuki z biznesem sprawiły, że lata 90. to dla Lalique’a czas rozkwitu. W 1890 roku rozpoczął czteroletnią współpracę z Sarah Bernhardt, która przyczyniła się do rozsławienia złotnika. Aktorka i muza epoki fin de siècle doceniła jego wizjonerstwo. René tworzył dla niej przeskalowane ogromne ozdoby do przedstawień teatralnych, między innymi: gigantyczne lilie z pereł zdobiące skronie, rozbudowane napierśniki czy serię biżuterii do roli Gismondy6.
To wtedy przeprowadził pierwsze eksperymenty tworzenia w szkle. Do tego z lubością wplótł do biżuterii motywy japońskie, a w 1894 roku jako pierwszy przedstawił w biżuterii akt kobiecy bez kontekstu antycznego. Został również doceniony przez Georgesa Fouqueta, jednego z wiodących paryskich jubilerów, a także otrzymał Krzyż Kawalerski Legii Honorowej za godne reprezentowanie sztuki francuskiej7.
I tak na wystawie światowej 1900 roku Lalique występował już jako mistrz. Godny swego miana, bo i tym razem nie zawiódł publiki. Jego stoisko zdobiły odlane z brązu figury kobiet-motyli, które łączyły się, tworząc balustradę. Między elementami z metalu rozpostarto cienką tkaninę niczym delikatna materia motylich skrzydeł, a na niej umieszczono złotnicze precjoza. Nad tym wszystkim wznosił się pełen falujących linii baldachim z brązu z tkaniną we wzór nietoperzy, podwieszoną nad widzami tak, jakby niepokojące stworzenia w każdej chwili mogły sfrunąć na zebranych.
Mariaż rzemiosła i sztuki z najbardziej pożądanymi motywami epoki osiągnął swoje apogeum. Znalazły tam swoje miejsce niepokojące stworzenia, jak niemal trzydziestocentymetrowa ozdoba gorsetu w kształcie kobiety-ważki, którą badacz secesji Albrecht Bangert opisał następującymi słowami:
„Uwodzicielskie piękno zmienia się w grozę, gdy patrzymy na niebezpieczne szpony owada, będące czymś pośrednim między pazurami kreta a koguta. […] Głowa insekta, jeśli przyjrzeć się bliżej, okazuje się czymś zupełnie innym: uśmiechniętym kobiecym obliczem, które jakiś potwór […] wypluwa albo właśnie pożera”8.
Nie zabrakło też płynnych linii oplatających postacie wyrzeźbione w szkle, a obok nich delikatnych płatków anemonów i ostów oraz barwnych emalierskich skrzydeł owadów, które artysta nieustannie studiował. Okazy niczym z baśniowego sennego ogrodu. Subtelność skąpana w luksusie.
Historię Lalique’a nie bez przyczyny rozpoczęłam od wystawy z 1900 roku. Właśnie ją można uznać za szczytowy punkt twórczości tego artysty w dziedzinie biżuterii, a także początek zmian sposobu wypowiedzi innych twórców. Popularność rozwiązań stosowanych przez René’ego rozeszła się po świecie, co spowodowało liczne kopiowanie motywów z jego prac.
Z każdej witryny wychylały się wyrafinowane niewiasty i owadzie skrzydła, a emalia pojawiła się w niezliczonych pracach. Wytwórcy sztucznych ozdób szybko podchwycili trendy z artystycznej biżuterii i zaczęli produkować ją na masową skalę. Na tyle dużą, że w 1906 roku francuski dziennikarz lamentował, że „[…] nawet najmniejsza pasmanteria sprzedaje […] szpile do kapelusza w nowoczesnym stylu”9.
Cała ta powtarzalność i bylejakość była ponad siły René’ego. Nie bez znaczenia dla zmiany jego twórczej ścieżki było spotkanie z perfumiarzem François Cotym, dla którego w 1907 roku stworzył flakony na perfumy10. Już wtedy artysta zaczął coraz częściej swoją uwagę zwracać w kierunku tworzenia szkła artystycznego, czego dowodem stała się zorganizowana przez niego w 1911 roku wystawa poświęcona wyłącznie szkłu oraz późniejsza o rok ostatnia wystawa biżuterii. Właśnie w tym momencie dla Lalique’a zaczęła się nowa era.
- Cytat z notki prasowej Lalique Museum w Wingen-sur-Moder, https://www.musee-lalique.com/en. Oryginał cytatu: „I would work tireless (…) with the will to achieves something that has never before been seen”. ↩
- V. Becker, Art Nouveau Jewellery, London 1985, s. 47. ↩
- J. Miller, Biżuteria. Historia, projektanci, kolekcje, Warszawa 2010, s. 24. ↩
- V. Becker, op. cit., s. 48. ↩
- V. Becker, op. cit., s. 48. ↩
- Ibidem, s. 65. ↩
- Notatka prasowa Lalique Museum w Wingen-sur-Moder, https://www.musee-lalique.com/en. ↩
- G. Fahr-Becker, Secesja, 2007, s. 88. Kobieta-ważka znajduje się obecnie w Muzeum Calouste Gulbenkian w Lizbonie. ↩
- C. Rose, Art Nouveau Fashion, Londyn 2014, s. 39. ↩
- G. Fahr-Becker, op. cit., s. 88. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Artyści i biżuteria – nieznane oblicze znanych artystów - 16 października 2022
- René Lalique i magiczne klejnoty ze szkła - 29 kwietnia 2022
- René Lalique – mistrz transparentnych niuansów - 6 kwietnia 2022
- Złotnicza maestria. Relacja z największego na świecie Muzeum Biżuterii - 30 lipca 2016
- Nie tylko Kopernik i piernik, czyli Toruń na weekend - 8 lipca 2016