Leonardo da Vinci, Ostatnia wieczerza, 1495-1498,
tempera, olej, tynk, 700 × 880 cm,
refektarz klasztoru dominikanów przy bazylice Santa Maria Delle Grazie, Mediolan
Ostatnia wieczerza Leonarda da Vinci znajdująca się w refektarzu (jadalni) klasztoru dominikanów przy kościele Santa Maria delle Grazie w Mediolanie powstała w latach 1495-1498 na zlecenie księcia Mediolanu, Ludovico Sforzy. Tak długotrwałą pracę nad tym ogromnym, mierzącym 8,8 metra długości i 4,6 metra wysokości malowidłem umożliwiło artyście zastosowanie przez niego nowatorskiej techniki malarskiej.
Leonardo użył tu farb temperowych wymieszanych z olejnymi, które nakładał na zagruntowaną ścianę. Pozwoliło mu to na doprowadzenie do perfekcji każdego szczegółu kompozycji, bez pośpiechu koniecznego przy zastosowaniu techniki fresku, w której specjalna farba odporna na działanie zawartego w zaprawie wapna wymagała nakładania na mokry tynk.
Niestety, eksperymenty Leonarda z techniką malarską i stosowanymi do malowania farbami temperowymi sprawiły, że Ostatnia wieczerza zaczęła blaknąć i łuszczyć się już kilka lat po jej wykonaniu. Przyczyniła się do tego także wysoka wilgotność powietrza w klasztornym refektarzu, przed którą nie uchroniło dzieła nawet zagruntowanie podłoża. W ciągu kolejnych lat malowidło niszczało coraz bardziej, a podejmowane próby przywrócenia mu dawnej świetności tylko pogarszały sytuację. Także historia nie była łaskawa dla dzieła renesansowego geniusza. W 1652 roku w ścianie, na której znajduje się malowidło, wykuto prowadzący do klasztornej kuchni otwór drzwiowy, który pozbawił je centralnego fragmentu obejmującego część stołu oraz stopy Chrystusa. Wprawdzie przejście to wkrótce zamurowano, lecz fragment dzieła został bezpowrotnie zniszczony. Niecałe dwieście lat później stacjonujący w klasztorze żołnierze napoleońscy urządzili w refektarzu stajnię. Szkodliwe dla Ostatniej wieczerzy były także bombardowania alianckie w czasie II wojny światowej, w sierpniu 1943 r., w wyniku których zniszczona została znaczna część pomieszczenia.
Ostatnia wieczerza ukazuje scenę ostatniego wspólnego posiłku Chrystusa z apostołami przed pojmaniem na Górze Oliwnej i ukrzyżowaniem. Artysta ukazał tu moment tuż po tym, jak Jezus wypowiedział słowa: „Zaprawdę powiadam wam: jeden z was mnie zdradzi” (Mt, 26, 21). Zdanie to wywołało poruszenie wśród apostołów, co mistrz uwiecznił na słynnym malowidle. Na twarzach i w gestach zgromadzonych wokół Chrystusa mężczyzn widać bowiem wyraźnie niedowierzanie, zszokowanie, gniew. Gestykulują oni, wstają z miejsc, żywo dyskutują.
Każdy z nich reaguje inaczej na wieść o zdrajcy pośród nich. Siedzący kolejno od lewej święci: Bartłomiej, Jakub Młodszy i Andrzej wyglądają na zaskoczonych słowami swego Pana. Święty Piotr jest zdenerwowany – w dłoni trzyma nóż nawiązujący do kolejnych wydarzeń w ogrodzie Getsemani, gdzie odciął on ucho jednemu z napastników, którzy przyszli pojmać Chrystusa. Za Piotrem siedzi Judasz, odchylony mocno do tyłu, ukazany nieco w cieniu. W odróżnieniu od innych twórców, którzy wcześniej podjęli się przedstawienia ostatniej wieczerzy, da Vinci umieścił Judasza pośród innych apostołów, a nie po przeciwnej stronie stołu.
Mężczyzna ten trzyma w dłoni sakiewkę symbolizującą jego rychłą zdradę. Druga ręka Judasza skierowana jest natomiast w stronę stojącego na stole półmiska – tego samego, do którego sięga Chrystus. To nawiązanie do słów wypowiedzianych przez Jezusa: „Ten, który ze mną rękę zanurza w misie, on mnie zdradzi” (Mt, 26, 23). Tuż za Judaszem, a jednocześnie obok Chrystusa, siedzi święty Jan pochylony w kierunku świętego Piotra. Sprawia on wrażenie, jakby miał za chwilę zemdleć.
Po lewej stronie Jezusa widzimy wyraźnie zaniepokojonego świętego Tomasza, który unosi dłoń, co zapewne jest symbolem jego braku wiary w zmartwychwstanie Chrystusa i chęci włożenia palca w jego rany po gwoździach. Niepokój i oszołomienie malują się także na twarzy kolejnych apostołów, świętych Jakuba Starszego i Filipa. Siedzący dalej święci Mateusz i Juda patrzą w stronę świętego Szymona, jakby oczekując z jego strony wyjaśnienia słów Jezusa.
Ukazane tu postacie wyglądają jak żywe, a na ich twarzach malują się prawdziwe emocje, ich gesty wydają się szczere i naturalne. Widz jest w stanie uwierzyć, że to realni ludzie z krwi i kości. Wszystko to zasługa nie tylko kunsztu i znakomitego warsztatu Leonarda da Vinci, ale też jego perfekcjonizmu i pracowitości. Mistrz bowiem przez długie miesiące zastanawiał się nad pozami apostołów i równie długo poszukiwał modeli, którzy pasowaliby do jego wyobrażeń uczniów Jezusa. Najwięcej uwagi poświęcił jednak podobno Judaszowi, dla którego nie mógł znaleźć wzoru. W końcu odkrył go w dzielnicy przestępców Barghetto.
Wnętrze, w którym Leonardo da Vinci umieścił scenę Ostatniej Wieczerzy jest iluzjonistycznym przedłużeniem refektarza, w którym dzieło zostało namalowane.
Chrystus siedzi w centralnej części malowidła, na tle potrójnego okna, w którym widać krajobraz, często interpretowany jako raj. Przez okno wpada oświetlające Jezusa światło, wyglądające jak naturalne światło dzienne. Zastępuje ono także aureolę, której Jezus jest pozbawiony, gdyż mistrz da Vinci nie lubił ich malować. Dzięki takiemu rozwiązaniu widzowi wydaje się, że owo światło bije od samego Jezusa i jest swego rodzaju naturalnym nimbem otaczającym postać Zbawiciela. Całą scenę oświetla również naturalne światło wpadające do klasztornej jadalni przez usytuowane z lewej strony pomieszczenia prawdziwe okno, co dodatkowo wzmacnia odbiór dzieła.
Leonardo przyjął w swym malowidle kompozycję centralną, symetryczną. Chrystus otoczony jest apostołami – po obu jego stronach siedzi po sześciu mężczyzn, przedstawionych w trzyosobowych grupkach. Gesty i głowy uczniów skierowane są w stronę centralnej części całej sceny, tj. postaci Jezusa. Na nim też skupia się uwaga widza, mimo że sprawia on wrażenie bardzo spokojnego, a otaczają go przecież dynamiczne, żywo gestykulujące sylwetki apostołów.
Postać Jezusa ma kształt trójkąta równobocznego. Siedzi on na tle okna zakończonego łukowato zakończonym frontonem, tj. niewielkim szczytem umieszczanym najczęściej nad portykiem lub nad drzwiami lub oknami, jako element ornamentalny. Trójkąt i koło – dwie idealne figury geometryczne symbolizują tu niebiańską doskonałość, Chrystus zostaje więc ukazany jako ucieleśnienie nieba na ziemi. Jednocześnie figury te odwołują się do renesansowego neoplatonizmu, łączącego aspekty greckiej filozofii z teologią chrześcijańską. Geometria, uważana przez starożytnych Greków za wyraz niebiańskiej doskonałości, została więc w Ostatniej wieczerzy wykorzystana do podkreślenia boskości Chrystusa i zapowiedzenia nadchodzącego wraz z nim królestwa niebieskiego. Symboliczne znaczenie ma także liczba trzy powtarzająca się w malowidle: mamy trzy okna oraz dwunastu apostołów rozmieszczonych przy stole w czterech trzyosobowych grupach. Liczba ta odnosi się do Trójcy Świętej. Przeciwstawiona jest jej liczba cztery mająca znaczenie w tradycji klasycznej, np. cztery cnoty platońskie. Da Vinci połączył więc w swym dziele elementy symboliki chrześcijańskiej i filozofii klasycznej.
Olbrzymie wrażenie robi też mistrzowskie zastosowanie perspektywy w malowidle Leonarda. Gdyby poprowadzić linie łączące głowy apostołów oraz osiem arrasów (po cztery na każdej ścianie) zdobiących ściany wieczernika, a także linie przedłużające pięć belek podpierających strop, zbiegłyby się one w centralnej postaci obrazu – w osobie Jezusa. Jeśli wierzyć zachowanym przekazom, by ułatwić sobie prowadzenie linii, Leonardo posłużył się gwoździem wbitym w ścianę oraz pociągniętymi od niego sznurkami. Dzięki biegłości malarza widz może poczuć się, jakby był naocznym świadkiem przedstawionych na malowidle wydarzeń.
Warto także zwrócić uwagę na perfekcję artysty w oddawaniu detali. Wprawdzie Leonardo, w przeciwieństwie do innych twórców podejmujących temat ostatniej wieczerzy, postawił na uproszczenie kompozycji, przedstawianej architektury oraz na rezygnację ze zbędnych szczegółów. Jednocześnie jednak elementy, które pojawiają się na jego malowidle, są niesamowicie dopracowane. Dotyczy to nawet najmniejszych, wydawałoby się – nieistotnych – przedmiotów, jak jedzenie, naczynia czy ornament na obrusie.
Wszystkie te elementy składają się na świetność i piękno Ostatniej wieczerzy Leonarda da Vinci, świadcząc jednocześnie o geniuszu jej autora. To z ich powodu malowidło, będące najczęściej reprodukowanym obrazem religijnym wszech czasów, przyciąga od lat ogromne rzesze turystów, którzy chcą choć przez chwilę popatrzeć na to, co wyszło spod pędzla mistrza renesansu.
Bibliografia:
1. Fabiani B., Gawędy o sztuce. Dzieła, twórcy, mecenasi, Warszawa 2012.
2. Harris B., Zucker S., Leonardo. Ostatnia wieczerza, Warszawa 2017.
3. King R., Leonardo i ostatnia wieczerza, Warszawa 2017.
4. https://pl.khanacademy.org/humanities/renaissance-reformation/high-ren-florence-rome/leonardo-da-vinci/a/leonardo-last-supper, [dostęp: 9.12.2016].
5. Levey M., Wczesny renesans, Warszawa 1972.
6. Wielka historia sztuki. Wczesny Renesans, Warszawa 2010.
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Leonardo da Vinci „Madonna wśród skał” - 12 lipca 2020
- Od wiejskiego samouka do rzeźbiarza światowej klasy – historia Konstantego Laszczki - 22 stycznia 2017
- Leonardo da Vinci „Ostatnia wieczerza” - 14 grudnia 2016
- Artysta w kryminale, czyli historia „Portretu Xawerego Dunikowskiego” - 11 grudnia 2016
- Łódź, sztuka i Leonardo DiCaprio, czyli historia Stanisława Szukalskiego - 16 października 2016
- Awantura o piękno, czyli dlaczego trzy piękne boginie pokłóciły się o jabłko - 3 kwietnia 2016
- ♫ Piękno budzące zgorszenie, czyli tajemnica obrazu „Madame X” Johna Singera Sargenta - 11 marca 2016
- Sztuka cerkiewna źródłem inspiracji współczesnych artystów - 27 listopada 2015
- Kolaże, frotaże i połączenia nieoczywiste. Max Ernst innowatorem w sztuce - 8 października 2015
W moim kościele dziś rozpoczęły się rekolekcje Bożonarodzeniowe. I właśnie o tym fresku wspomniał rekolekcjonista.
A mianowicie:
– Leonardo da Vinci malował ten fresk dlatego tak długo, ponieważ szukał odpowiednich ludzi którzy pozowaliby do postaci Chrystusa i apostołów. A postanowił, że najpierw namaluje Chrystusa, a potem jego uczniów, na końcu zaś namaluje Judasza Iskariotę. Po długich poszukiwaniach w końcu znalazł właściwego człowieka, który posłużył mu jako model do postaci Mistrza z Nazaretu; znalazł bogatego młodzieńca, odzianego w drogie szaty, tryskającego zdrowiem i zadowoleniem, który z radością przystał na prośbę mistrza. I tak powstawały kolejne postacie ze słynnej wieczerzy. Kiedy już miał namalowanych dwanaście postaci, przyszedł czas na Judasza. Ale nie mógł znaleźć właściwego człowieka, który wyglądem przypominałby zdrajcę Jezusa. Po długich poszukiwaniach poszedł w końcu do gospody słynącej z tego, że gromadziły się w niej najgorsze męty, ludzie, którzy przegrali swoje życie. I znalazł tam takiego człowieka, zarośniętego obdartusa, który, sądząc po jego zapachu, wziął długi rozbrat z mydłem i wodą, przyprowadził go do swej pracowni i zabrał się do malowania. Kiedy postać Judasza była już na ukończeniu, pozujący do niej człowiek nagle głośno zapłakał. Zaskoczony Leonardo podszedł do niego i położył rękę na jego ramieniu.
Spytał:
– dlaczego płaczesz?
Wtedy tamten powiedział:
– przyjrzyj mi się dokładnie.
Wtedy artysta wnikliwie spojrzał na niego. Nagle drgnął i z ogromnym zdziwieniem zaczął spoglądać na człowieka i na swój obraz. I znowu na człowieka.
– To…. ty – spytał drżącym głosem, drugą ręką celując w postać Chrystusa?
Tamten smutno skinął głową.