Nawet po wielu, wielu latach Michalina Janoszanka nadal potrafi przenieść się we wspomnieniach do tamtego dnia. Oczami wyobraźni widzi przestronny salon, meble obite zielonym aksamitem, tłum gości. Doskonale pamięta podane po kolacji lody i podarowane przez kogoś cukierki. Dziwne szczegóły? Cóż, nie miała nawet czterech lat. W pamięci wyraźnie utkwiło jej coś jeszcze. A właściwie ktoś: miły pan we fraku. Smukła sylwetka, ciemny zarost, miękki głos. Tak w życiu Janoszanki pojawił się Jacek Malczewski.
Zaręczyny, trzy rodziny
Tamtego dnia świętowano w rodzinnym gronie radosne wydarzenie. Wuj Michaliny, Juliusz Kaniewski, zaręczył się z Zofią Gralewską. Na ślubnym kobiercu stanęli 6 czerwca 1893 roku w kościele Mariackim. Skąd na przyjęciu zaręczynowym wziął się Malczewski? Zofia była jego szwagierką – młodszą siostrą Marii z Gralewskich, żony malarza.
Od tej pory Kaniewskich, Gralewskich i Malczewskich łączą coraz bliższe relacje. Składają sobie wizyty, wspólnie spędzają święta, razem wybierają się na wycieczki. Michalina zaprzyjaźnia się z dziećmi artysty: Julia jest tylko rok od niej starsza, Rafał niewiele młodszy. Czasem wpada do nich na obiad, po którym Malczewski czyta na głos bajki Rudyarda Kiplinga, czasem zostaje na noc. „Z Juleczką w jednym pokoju spałyśmy i zaśmiewałyśmy się co wieczór”1. Tak to wygląda. Sielanka.
Malarz od początku fascynuje Janoszankę. Sama przyzna później, że dorastała wręcz „w atmosferze kultu dla Malczewskiego”. Na zawsze zapamięta pierwszą wizytę w jego pracowni:
„Byłam malutką dziewczynką. Babcia prowadziła mnie za rękę przez długi pasaż w ogrodzie do pracowni, gdzie pan Jacek miał pokazać babci i mamusi nowy obraz. Na sztalugach stało płótno olbrzymie, strasznie duże, bo go dosięgnąć nie mogłam. Tak mi się wtedy wydawało. Później, gdy podrosłam, spostrzegłam, że to średniej wielkości obraz”2.
Była to Melancholia z wirem fantastycznych postaci wychodzących spod pędzla artysty i wypełniających przestrzeń pracowni. Ten malarski wir szybko porywa także Janoszankę.
Pudło pasteli
Gdy Janoszanka sama chwyta za kredki i pędzle, zawsze może liczyć na dobre słowo i wskazówki słynnego artysty.
„Kiedyś otrzymałam od wujenki (siostry pani Malczewskiej) całe pudło pasteli, ogromne, o dwóch kondygnacjach. Pan Malczewski przyszedł specjalnie po to, aby mi pokazać, jak to się maluje pastelami”3
– zaznaczy po latach. Na tym pomoc malarza się nie kończy:
„Kiedy się zaczynałam uczyć rysunków na kursach Baranieckiego, u profesora Józefa Siedleckiego, pan Malczewski był tam dyrektorem artystycznym i przychodził czasem na wizytację. Bardzo byłam dumna, gdy chwalił moje rysunki. Profesor Siedlecki uwielbiał pana Jacka, a przez to, że pan Malczewski polecił mnie jego opiece, przyjaźń tę przeniósł na mnie i zawsze bardzo dbał o moje postępy”4.
Janoszanka wybiera Wyższe Kursy dla Kobiet im. Adriana Baranieckiego, prowadzone przy Muzeum Techniczno-Przemysłowym. To dobry start dla początkujących artystek – tak zaczynały między innymi Olga Boznańska czy Tola Certowiczówna.
Siedlecki prowadzi zajęcia z rysunku w roku szkolnym 1910/1911, a Malczewski kieruje wydziałem artystycznym do roku 1911/1912. Zapewne w tym właśnie czasie na kursy zapisuje się Michalina. Pobiera też lekcje u Leona Wyczółkowskiego i Jana Stanisławskiego. Później studiuje przez moment w Wiedniu. Do austriackiej stolicy wyjeżdża po wybuchu I wojny światowej, uciekając z zagrożonego oblężeniem Krakowa. Podobnie robią Malczewscy. Artystka zanotuje:
„Zapisałam się do Akademii i całymi dniami kopiowałam obrazy w cesarskiej galerii”5.
Babcia bywalczyni
Kolejnym dobrym duchem, który czuwa nad karierą artystyczną Janoszanki, jest jej babcia. To z nią Michalina odwiedza pracownię Malczewskiego. To ona zabiera wnuczki do kawiarni w Grand Hotelu, gdzie chętnie bywają czołowi krakowscy artyści. Można tam spotkać znajomych: Malczewskiego, Wyczółkowskiego, Stanisławskiego.
„Czasem z babcią szłyśmy do Grandu na kawę i wtedy panowie […] przenosili się do naszego stołu, a my chwytałyśmy całą duszą cudowne rozmowy o sztuce […]” – pisała Janoszanka we wspomnieniu Teodora Axentowicza.
Znany portrecista „szkicował nasze profile i opowiadał babci naszej o swoich dzieciach”6. Inny bywalec kawiarni, Konstanty Laszczka, uwieczni młodą Janoszankę w pełnym wyrazu popiersiu.
Babcia pojawia się w opowieściach Janoszanki raz po raz. Nazywa się Maria z Wolańskich Kaniewska i głęboko interesuje się sztuką. Jej ojciec, Karol Wolański, amatorsko maluje. Artystyczne zainteresowania przechodziły widocznie z pokolenie na pokolenie, bo Janoszanka przekaże, że babcia była „wychowana wśród obrazów z galerii swego dziadka, Jana Wolańskiego”7.
O matce i siostrze Michalina pisze dużo mniej, o ojcu ani słowa. Janoszanka całe życie podpisywała się panieńską wersją nazwiska i sporo czasu zajęło mi ustalenie, jak w ogóle nazywał się jej ojciec oraz kim był.
Janoszanka, Janochowa, Janocha
Czas więc na małe śledztwo. Nieco informacji o rodzicach zawiera biogram w leksykonie Czy wiesz kto to jest, popularnym Who is who przedwojennej Polski. Według tego kompendium Michalina Kamila Maria Janoszanka urodziła się 29 września 1889 roku w Rzeszowie jako córka Michała i Heleny z Nałęcz-Kaniewskich.
Szukam i szukam. W końcu natrafiam na trop matki Janoszanki w katalogu bibliotecznym. W 1892 roku niejaka Helena z Kaniewskich Janochowa napisała i wydała własnym sumptem Żywot Tadeusza Kościuszki. Opowiadanie księdza proboszcza, za pomocą którego chciała spopularyzować wśród mieszkańców wsi chlubne wydarzenia z historii Polski. Janochowa! To wyjaśnia, dlaczego nie natknęłam się na żadnego Michała Janosza ani Janoszę.
Michała Janochę znajduję już bez większych trudności w prasie z epoki. Okazał się galicyjskim lekarzem. W 1882 roku obronił w Krakowie doktorat, praktykował między innymi w szpitalu arcyksięcia Rudolfa w Wiedniu. Niedługo później ogłaszał na łamach „Czasu” otwarcie praktyki w Rzeszowie. W 1884 roku wydał nakładem tamtejszej księgarni broszurę O cholerze, jej przebiegu, rozszerzaniu i o środkach zaradczych.
Nagle staje się jasne, dlaczego Janoszanka nie wspomina o ojcu, pisząc o swoim krakowskim dzieciństwie. Michał Janocha zmarł w Rzeszowie w maju 1890 roku. Miał zaledwie trzydzieści dwa lata, Michalina – kilka miesięcy. Jak donosiła prasa, zamierzał urządzić w Szczawnicy „zakład inhalacyjny”.
„Wszystko było przygotowane do urzeczywistnienia przedsięwzięcia na korzyść cierpiących, gdy nieubłagana śmierć zabrała młodego lekarza, cierpiącego od dawna na chorobę piersiową”8 – informował krakowski korespondent „Kuriera Warszawskiego”.
I już wiem, kto podpisał się w księdze pamiątkowej z zakładu szczawnickiego – zachowanej w Muzeum Narodowym w Krakowie – pod akwarelowym malunkiem Janoszanki z 1908 roku. To nie przypadkowe kuracjuszki, lecz najważniejsze kobiety w życiu Michaliny: babcia Maria Kaniewska, siostra Maria Janoszanka i matka Helena Chlebikowa, nosząca takie nazwisko po drugim mężu.
Muza w pracowni
Janoszanka z uwagą obserwuje Malczewskiego podczas pracy:
„Zawsze od dzieciństwa mego traktowałam pozowanie panu Malczewskiemu jako największy zaszczyt. […] Godziny te w pracowni były zawsze dla mnie wielkim świętem. Do dziś pamiętam, jak starałam się zawsze cicho stąpać po drewnianych krętych schodach, prowadzących do pracowni na Zwierzyńcu, i jak byłam zawsze ogromnie wzruszona, wchodząc tam, choć pan Malczewski robił różne miny i żarty”9.
Malczewski maluje Janoszankę wielokrotnie. Czasem artystka pozuje po prostu do portretu, z prostymi rekwizytami, na przykład tak:
„Za mną stoi drabina, na palcu mam motylka, takiego «pazia królowej»”10.
Czasem użycza swoich rysów postaciom fantastycznym, takim jak personifikacje Wojny i Wolności z tryptyku Niewola, Wojna, Wolność.
Przy okazji Michalina godzinami rozmawia z artystą na różne tematy, pokazuje własne prace, a nawet sama portretuje Malczewskiego. Przez całe życie zbiera pieczołowicie każdy szkic, rysunek, notatkę skreśloną ręką swojego mistrza.
Po jego śmierci napisze obszerną książkę Wielki Tercjarz. Moje wspomnienia o Jacku Malczewskim. Dzięki Janoszance mamy wgląd w historie z życia prywatnego artysty, rodzinne anegdoty, wypowiedzi na temat sztuki.
Malczewski w aureoli
Sama bardzo religijna, Janoszanka podkreśla w swojej książce głębokie przywiązanie Malczewskiego do nauk Kościoła. Już sam tytuł jej wspomnień pokazuje, jaki aspekt jego życia chciała uwypuklić – Malczewski to nie „wielki malarz”, lecz „wielki tercjarz”, czyli członek świeckiego stowarzyszenia katolickiego. To właśnie ona zadbała o to, by artysta zgodnie ze swoim życzeniem został pochowany w habicie franciszkańskim.
Nie dziwi ogromny szacunek, jaki Janoszanka miała dla cenionego artysty i przyjaciela rodziny. Nieznośny bywa jednak jej ton. Stawia Malczewskiego na piedestale, a wokół jego głowy domalowuje aureolę. Prześlizguje się po trudniejszych tematach albo całkiem zmienia ich wydźwięk. Najbardziej jaskrawym przykładem jest życie uczuciowe.
Oczywiście trudno sobie wyobrazić, by autorka rozpisywała się o długoletnim związku Malczewskiego z Marią Balową i ochłodzeniu relacji z żoną. Ona roztacza jednak przez czytelnikami i czytelniczkami zupełnie inny obraz. Cytuje listy zakochanego artysty do narzeczonej, zapewnia o ich głębokiej miłości i całkowitej wierności.
Mnoży też opowieści pokazujące kryształowy charakter Malczewskiego. „Jednemu artyście, który w swojej pracowni ułatwiał romansowe schadzki, nie podawał ręki”11 – zapewnia. Może tak było. A może Janoszanka bardzo chciała, by Malczewski został zapamiętany jako idealny mąż i moralny wzór.
Szklane rewelacje
Przyjaciółka, powierniczka, uczennica, modelka, muza. Na własne życzenie Janoszanka pozostaje w cieniu – a może w blasku? – Malczewskiego. Warto jednak przyjrzeć się jej jako pełnoprawnej artystce. Janoszanka z dumą podkreślała:
„Zawsze pan Jacek interesował się moimi pracami malarskimi i oglądał je. Nieraz, patrząc na moje malowidła na szkle, pytał: – «Jak ty to, duszo miła, robisz, że to wygląda tak pracowicie wykonane, jakbyś rok robiła jeden obraz?» – Nieraz także pytał o farby. – «Że też takie czyste kolory, Michalino, umiesz kłaść»”12.
Próbowała swoich sił w portrecie, malowała pejzaże i kwiaty, ale to właśnie obrazy na szkle szczególnie zachwyciły krytyków.
„Cykl prac Janoszanki mógłby na każdej wystawie wywołać zdumienie dla metody i techniki, dla niezwykle ciekawych rezultatów tego eksperymentu, który wkracza triumfalnie w sferę sztuki”13
– entuzjazmowała się w 1921 roku „Nowa Reforma”.
Recenzentów zachwycały i oryginalna technika, i fantazyjne tematy. Janoszanka dopracowała do perfekcji sztukę malowania na szkle, co wymagało warstwowego nakładania farby (by właściwy obraz był widoczny pod taflą szkła) i precyzyjnie przemyślanej kompozycji. Do jej ulubionych motywów należały stylizowane zwierzęta, często ptaki, a także fantastyczne stwory czy postacie ze świata baśni i legend. Eleganckie, dekoracyjne obrazy o żywych barwach i złotych zdobieniach od razu przyciągały uwagę na wystawach.
Artystka nie stroniła od dalszych eksperymentów w różnych dziedzinach. Projektowała makaty, ilustrowała książki – na przykład powieść Herberta George’a Wellsa Pierwsi ludzie na księżycu oraz własne teksty – a nawet wydała opowiadanie dla dzieci Pamiętnik Azorka. I coraz więcej pisała, nie tylko o sztuce.
Sztuka na ołtarzu
Sentymentalne nowele Janoszanki i broszury o świętych chętnie drukowały katolickie wydawnictwa, a wiersze, opowiadania i pogadanki zapełniały szpalty religijnych czasopism. Na jej pióro mogły liczyć takie tytuły jak „Głos Karmelu”, „Świat Umarłych. Pismo poświęcone życiu pozagrobowemu” czy „Róże św. Teresy od Dzieciątka Jezus”.
Artystka oddała w służbie Kościoła także swój pędzel, ważnym obszarem swojej twórczości czyniąc malarstwo religijne. Gdy w Krakowie zorganizowano w 1934 roku uroczystości z okazji kanonizacji Jana Bosko, na bocznym ołtarzu wystawiono właśnie dzieło Janoszanki:
„Obraz utrzymany w poważnych barwach – skupione w sobie oblicze Świętego i pełne ufności twarze sierot podobały się powszechnie”14.
Choć obrazy tego typu najwidoczniej trafiały w gusta wiernych, z ich jakością artystyczną bywało różnie. W przypadku św. Jana Bosko zwracają uwagę idealizowane, mdłe twarze, wielkie oczy, dziwny układ nóg. Sama Janoszanka opisała sytuację, gdy z lekkim zawstydzeniem przyznała Malczewskiemu, że malowała podobny obraz bez modela, wyłącznie z pamięci.
O wiele więcej uroku miały postacie świętych malowane na szkle. Powtarzany przez Janoszankę w różnych wariantach wizerunek św. Teresy od Dzieciątka Jezus trafił między innymi do kościoła św. Anny w Krakowie. Ciekawa wydaje się też znana z reprodukcji królowa Jadwiga z bogato zdobioną szatą i tłem gęsto wypełnionym ornamentami. Oryginał artystka przekazała do Muzeum Narodowego w Budapeszcie.
Trudno nie zgodzić się z Malczewskim, który najgoręcej chwalił zmysł dekoracyjny Janoszanki i jej szklane eksperymenty.
„Często powtarzał: «Żebyś ty duszo pojechała do Francji albo do Włoch, tam by się na twoich szkłach malowanych poznali». Śmiałam się, bo wiedział, że bez Krakowa nie mogłabym żyć”15
– wspominała malarka.
Pozostała wierna swojemu miastu. Zmarła w Krakowie 10 lipca 1952 roku.
Bibliografia:
1. Akt ślubu Zofii Gralewskiej i Juliusza Kaniewskiego, 6 czerwca 1893, Księga zapowiedzi i małżeństw z lat 1890–1899, Akta stanu cywilnego Parafii Rzymskokatolickiej Najświętszej Marii Panny w Krakowie, Archiwum Narodowe w Krakowie, sygn. 29/328/0/2/184.
2. Janoszanka M., Wielki Tercjarz. Moje wspomnienie o Jacku Malczewskim, Poznań 1936.
3. Janoszanka M., Wspomnienie o Axentowiczu, „Kultura” nr 37, 1938.
4. Janoszanka Michalina Kamila Maria, w: Czy wiesz kto to jest, red. S. Łoza, Warszawa 1938.
5. Kras J., Wyższe Kursy dla Kobiet im. A. Baranieckiego w Krakowie 1868–1924, Kraków 1972.
6. Kroplewska-Gajewska A., Galeria malarstwa i rzeźby polskiej od końca XVIII do początku XXI wieku w Muzeum Okręgowym w Toruniu, Toruń 2018.
7. Kudelska D., Malczewski. Obrazy i słowa, Warszawa 2012.
8. Lesiak-Przybył B., Wielka wojna w „Dzienniku” Aleksandry Czechówny (część IV: 1 stycznia – 29 grudnia 1917 r.), „Krakowski Rocznik Archiwalny” t. 23, 2017.
9. Uroczystości kanonizacyjne ku czci św. Jana Bosko w Krakowie, „Róże św. Teresy od Dzieciątka Jezus” nr 5, 1934.
10. W., Z wystaw sztuki w Krakowie, „Nowa Reforma” nr 274, 1921.
11. Zakrzewska M., Janoszanka Michalina Kamila Maria, w: Słownik artystów polskich i obcych w Polsce działających. Malarze, rzeźbiarze, graficy, t. 3, red. J. Maurin-Białostocka, J. Derwojed, Wrocław 1979.
12. Ze świata, „Kurier Warszawski” nr 138, 1890.
- M. Janoszanka, Wielki Tercjarz. Moje wspomnienie o Jacku Malczewskim, Poznań 1936, s. 118. ↩
- Ibidem, s. 22. ↩
- Ibidem, s. 139. ↩
- Ibidem, s. 77. ↩
- Ibidem, s. 186. ↩
- M. Janoszanka, Wspomnienie o Axentowiczu, „Kultura” nr 37, 1938, s. 7. ↩
- Eadem, Wielki Tercjarz…, op. cit., s. 22. ↩
- Ze świata, „Kurier Warszawski” nr 138, 1890, s. 4. ↩
- M. Janoszanka, Wielki Tercjarz…, op. cit., s. 25. ↩
- Ibidem, s. 141. ↩
- Ibidem, s. 104. ↩
- Ibidem, s. 77. ↩
- W., Z wystaw sztuki w Krakowie, „Nowa Reforma” nr 274, 1921, s. 2. ↩
- Uroczystości kanonizacyjne ku czci św. Jana Bosko w Krakowie, „Róże św. Teresy od Dzieciątka Jezus” nr 5, 1934, s. 76. ↩
- M. Janoszanka, Wielki Tercjarz…, op. cit., s. 153. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- „Geniusz nie ma płci”, czyli jak Rosa Bonheur podbiła Paryż (i nie tylko) - 30 kwietnia 2024
- Anna Rajecka. Pierwsza Polka na Salonie - 17 marca 2024
- Pani Mysza i jej świat. Michalina Krzyżanowska - 4 lutego 2024
- Hanna Rudzka-Cybis. Malarka, kapistka, profesorka - 6 października 2023
- Niebieskooka Mewa, czyli Maria Ewa Łunkiewicz-Rogoyska - 10 sierpnia 2023
- 10 dzieł Matejki, które warto znać - 23 czerwca 2023
- Julian Fałat „Na statku – Colombo, Ceylon” - 23 czerwca 2023
- Jacek Malczewski „Portret narzeczonej” - 16 czerwca 2023
- Michalina Janoszanka. Baśnie, święci i blask Malczewskiego - 11 czerwca 2023
- Camille Claudel i jej polskie siostry po dłucie - 14 maja 2023