„Andrzej Wróblewski malarz który wyszedł
w białą okolicę śniegu i nie wrócił
malował ludzi w chwili kiedy
odwracali się od życia twarzami rękami
ludzi w ubraniach już uszytych z nieba”
Tadeusz Śliwiak
Kiedy w 1957 roku Andrzej Wróblewski stracił życie podczas wyprawy w góry, miał na koncie kilkadziesiąt obrazów, rysunków, grafik i kolaży oraz jeszcze bardzo dużo do stworzenia. Ten zaledwie 29-letni artysta pozostawił po sobie dzieła, których tajemnicza siła niezmiennie przytłacza i pociąga: obrazy zróżnicowane stylistycznie i niejednoznaczne, a przy tym niezwykle silne i poruszające.
Wróblewski starał się odnaleźć między skrajnościami, które rozrywały go od wewnątrz, próbował zrozumieć i opowiedzieć na czasy, w których żył, ukazać traumę wojny, której doświadczył zarówno on, jak i całe społeczeństwo. W jego malarstwie nie ma ani odrobiny kokieterii, brak ozdobników i atrakcji – obraz to głos, który mówi o rzeczach ważnych, strasznych i smutnych. Obraz pragnie opisać to, czego opisać się nie da, zrozumieć śmierć, która wykracza poza rozumienie1.
Wróblewski urodził się w 1927 roku w Wilnie. Jego matka – Krystyna Wróblewska – była artystką specjalizującą się w technikach graficznych i niewątpliwie wpłynęła na wybór drogi życiowej Andrzeja.
Ojciec Wróblewskiego, profesor prawa Uniwersytetu Wileńskiego, zmarł na oczach syna w 1941 roku – najprawdopodobniej na zawał serca – podczas rewizji dokonanej przez żołnierzy hitlerowskich w domu rodziny. Dla czternastoletniego wówczas dziecka był to ogromny wstrząs. Przez wszystkie lata swojej krótkiej kariery Wróblewski będzie szukał języka, za pomocą którego mógłby opowiedzieć o horrorze i traumie wojny2.
W roku 1945 Krystyna Wróblewska wraz z dwoma synami opuściła Wilno i wyruszyła do Krakowa, gdzie Andrzej Wróblewski zdał maturę i podjął studia. Uczył się równolegle na Wydziale Malarstwa i Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie oraz na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie studiował historię sztuki.
Jak mówi o nim Andrzej Wajda, który przyjaźnił się z malarzem w okresie studiów na krakowskiej ASP, „był artystą odtrąconym, odtrąconym przez akademię, przez Grupę 48’, niesprzedającym, niewystawiającym”3.
Jego ambicje i zainteresowania związane były zarówno z praktyką artystyczną, jak i teorią sztuki – jako teoretyk publikował swoje teksty w Życiu Literackim czy Głosie Plastyków. W Krakowie też poznał swoją żonę.
Jako praktyk skupiał się przede wszystkim na malarstwie, z rzadka realizował prace w technice kolażu, w litografii bądź drzeworycie4.
Znany był ze swego zaangażowania politycznego i ideologicznego poparcia dla komunizmu, którym w późniejszych latach życia poczuł się głęboko rozczarowany. Jego młodzieńcza fascynacja wynikała z przekonania, że komunizm jest remedium na niesprawiedliwość, faszyzm, rasizm i imperializm, których symbolem były dla niego znienawidzone – odpowiedzialne za śmierć ojca – nazistowskie Niemcy, a także Stany Zjednoczone, przedstawiane przez komunistyczną propagandę w jak najciemniejszych barwach. Fascynacje polityczne poniekąd uwarunkowały go jako twórcę, lecz dokonały tego w absolutnie wyjątkowy sposób.
Wróblewski żył w przekonaniu, że siła sztuki powinna tkwić w odpowiednim sprzężeniu formy z doniosłą treścią społeczno-ideologiczną, z tego powodu otwarcie buntował się przeciw kapistom, którzy dominowali ówcześnie na krakowskiej Akademii5. Pierwsze jego dzieła to mocno formalistyczne, nieco eksperymentalne obrazy, w pewnym stopniu zbliżone estetyką do nieco naiwnie rozumianego abstrakcjonizmu lub surrealizmu (choćby najsłynniejszy cykl Rozstrzelania – niezwykle silny głos ukazujący niemalże surrealistyczny wymiar horroru wojny)6.
Wkrótce jednak zainteresowania ideologiczne zagnały go w stronę realizmu socjalistycznego, za którym otwarcie opowiedział się przy okazji stworzenia na krakowskiej ASP Koła Samokształceniowego (do którego należeli również Andrzej Wajda czy Andrzej Strumiłło). W latach 1950-1955 stworzył szereg obrazów pozbawionych indywidualnego charakteru – nieszczególnie interesujących socrealistycznych przedstawień, o których można powiedzieć tylko, że dobrze spełniały założenia teoretyczne tego nurtu 7.
W połowie lat 50. Wróblewski odszedł od stylistyki socrealistycznej i powrócił do swoich wcześniejszych zainteresowań, które Noit Banai określiła mianem figuracji eksperymentalnej, a sam artysta terminem realizmu bezpośredniego. Tworzył cykle niezwykłych obrazów przedstawiających ponure, banalne życie codzienne i społeczną rzeczywistość lat 50. (Ukrzesłowanie, Kolejka trwa). Ukazywał ludzi obezwładnionych przez marazm i nicość tej ponurej dekady – ludzi, których niewiele już różni od przedmiotów, którzy zrastają się z krzesłami, oczekując czegoś, o czym wiedzą, że nie nastąpi. Namalował także dzieła, w których ponownie eksplorował obszar surrealizmu – jak choćby słynny Błękitny Szofer.
Jego ostatnie prace to syntetyczne, minimalistyczne obrazy oraz szkice przedstawiające rozrywane przez cienie sylwety ludzi (Cień Hiroszimy). Po raz kolejny Wróblewski wraca do tematyki wojennej i motywu umierania, tym razem jednak świat swego niepokoju ukazuje w formie jeszcze bardziej awangardowej. Jego przedwczesna śmierć przerwała tę nabierającą coraz większego rozpędu karierę artystyczną. Śmierć tragiczna i niespodziewana, gdyż podczas wyprawy w Tatry Wróblewski najprawdopodobniej dostał ataku serca – podobnie jak jego ojciec szesnaście lat wcześniej8.
Twórczość Andrzeja Wróblewskiego to temat fascynujący i skomplikowany, co potwierdza zarówno potężna ilość publikacji na jego temat, jak i ilość wystaw, które prezentowały ją szerszej publiczności w ciągu ostatnich 60 lat. Nie dalej, jak rok temu w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie miała miejsce kolejna duża ekspozycja, ukazująca najważniejsze dzieła artysty oraz eksponująca charakterystyczny dla twórcy zwyczaj zamalowywania płótna z dwóch stron – przedniej i tylnej. Wystawa Recto/Verso była o tyle ciekawa, że pracował przy niej kurator z zagranicy, zyskała ponadto międzynarodowy status – została wystawiona także w Madrycie, gdzie cieszyła się bardzo dużym zainteresowaniem.
Zarówno wspomniana wystawa, jak i świetne wydawnictwo Fundacji im. Andrzeja Wróblewskiego Unikanie Stanów Pośrednich, były dla mnie dużym przeżyciem i sprawiły, że zdałem sobie sprawę z czegoś, o czym oczywiście wcześniej już wiedziałem, ale być może nie w pełni refleksyjnie. Uświadomiłem sobie, że ten wielce ważny dla polskiej kultury twórca żył niecałe 30 lat. W chwili śmierci był młodym człowiekiem mogącym stworzyć rzeczy jeszcze bardziej niesamowite od tych, które dane jest nam oglądać. Ta niespełniona potencjalność – której wyrazem jest ostatni cykl prac Wróblewskiego, choćby zapowiadający coś nowego i tajemniczego niesamowity Cień Hiroszimy – była dla mnie czymś najbardziej uderzającym.
Tajemnica, którą emanuje każde dzieło Wróblewskiego tworzy się w tym nieokreślonym, nieuchwytnym punkcie styku między sprzecznymi tendencjami i drogami, którymi Wróblewski starał się jednocześnie podążać. Gdzieś między abstrakcją, surrealizmem a socrealizmem; między obsesją śmierci i rozpadu a pragnieniem nowego ładu; między traumą a nadzieją; między komunizmem a indywidualizmem – pomiędzy tym wszystkim znajduje się nieuchwytny element, który dla mnie stanowi o niepowtarzalnej sile jego malarstwa. W sztuce Wróblewskiego czuć i widać zarówno wewnętrzny konflikt, jak i dramatyczne poszukiwanie języka, którym mógłby dać temu konfliktowi wyraz. Dodatkowy wymiar nadają temu jego epizody depresyjne, osobiste kryzysy oraz wątpliwości co do swych umiejętności malarskich i zdolności twórczych. To właśnie sprawia, że jest to jeden z najważniejszych polskich artystów XX wieku9.
Być może po udanej wystawie w muzeum w Madrycie jego twórczość stanie się bardziej rozpoznawalna także poza granicami naszego kraju. W działalności Wróblewskiego historia, geopolityka i polska kultura mają zasadnicze znaczenie – artysta wywodzi się z tej ziemi i jest nierozerwalnie związany z czasami, w których żył. Co jednak niezwykle istotne, nie czyni to z niego artysty hermetycznego. Wróblewski wychodzi poza konkretną sytuację polityczną i konkretny region, jego malarstwo jest żywe niezależnie od czasu i miejsca, w którym się je ogląda.
- Unikanie Stanów Pośrednich, red. M. Ziółkowska, W. Grzybała, Warszawa 2014, s. 222–240. ↩
- Ibidem, s. 226. ↩
- http://wiadomosci.onet.pl/warszawa/wajda-andrzej-wroblewski-byl-malarzem-odtraconym/w3emvx ↩
- J. Chrzanowska-Pieńkos, A. Pieńkos, Leksykon sztuki polskiej XX wieku, Poznań 1996, s. 253. ↩
- Ibidem, s. 253-254. ↩
- Unikanie Stanów Pośrednich, op. cit., s. 220–240. ↩
- Leksykon sztuki polskiej…, op. cit., s. 253. ↩
- Unikanie Stanów Pośrednich, op. cit., s. 222–225. ↩
- Ibidem, s. 710–711. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
Świetny artykuł. Dziękuję!