Samotność. Izolacja. Alienacja. To tylko niektóre z określeń, których używa się do interpretacji twórczości Vilhelma Hammershøia (1864–1916), duńskiego artysty tworzącego na przełomie XIX i XX wieku. Znany przede wszystkim z przedstawień wnętrz zaludnionych nieokreślonymi postaciami, wypełnionych niezwykłym światłem, a mimo to tak zagadkowo pustych, Hammershøi stał się jednym z najbardziej charakterystycznych twórców skandynawskich, docenianym jeszcze za życia. Warto więc spenetrować te wyjątkowe zamknięte przestrzenie, do czego sugestywnie zaprasza nas sam malarz.
Vilhelm Hammershøi urodził się w Kopenhadze, ważnym ośrodku artystycznym północnej Europy. To tu bowiem funkcjonowała pierwsza w Skandynawii akademia sztuk pięknych – Królewska Duńska Akademia Sztuk Pięknych, założona już w 1754 roku z inicjatywy króla Fryderyka V Oldenburga. Instytucja ta miała nie tylko istotny wpływ na rozwój sztuki północnej w ogóle – zjeżdżali do niej wówczas artyści z całej Skandynawii – ale też na działalność rodzimych artystów, studentów i profesorów. Wiązała się ona przede wszystkim z tzw. Duńskim Złotym Wiekiem (duń. Den danske guldalder) – przypadającym na początek XIX wieku niezwykle płodnym okresem dla duńskiej kultury i sztuki.
Rozpoczynający naukę w 1879 roku młody Hammershøi musiał więc zetknąć się ze spuścizną mistrzów realizmu, takich jak Christoffer Wilhelm Eckersberg (1783–1853) czy Christen Købke (1810–1848), nawet jeśli bezpośredni kontakt miał już z nauczycielami nowego pokolenia, takimi jak Peder Severin Krøyer. Krøyer jest właśnie dowodem postępowości akademii: szkoła ta pozostawała pod stałym wpływem innych europejskich uczelni, a nawet czasem je wyprzedzała – to w Kopenhadze po raz pierwszy profesor akademicki wyszedł ze swoimi uczniami w plener.
Być może to właśnie atmosferze dążenia ku nowoczesności Hammershøi zawdzięcza sukces swego artystycznego debiutu. W roku 1885, mając zaledwie dwadzieścia jeden lat, malarz prezentuje Portret młodej dziewczyny na corocznej wystawie w pałacu Charlottenborg i otrzymuje pozytywne recenzje, pomimo faktu, a może właśnie dzięki temu, że obraz zrywał z akademicką tradycją portretu. Siostra malarza, Anna, została przedstawiona w dość swobodnej pozie, wskazującej na znużenie, i umieszczona w nieokreślonej przestrzeni.
Dzieło to wytycza cechy charakterystyczne dla twórczości Hammershøia, ale na pełne zrozumienie swoich dzieł artysta będzie musiał jeszcze poczekać. Obrazy wysyłane na kolejne wystawy do Charlottenborga zostają odrzucone, więc Hammershøi wraz z pięcioma innymi malarzami organizuje własną tzw. Wolną Wystawę (duń. Den frie Udstilling) w 1890 roku. Tuż po niej wyjeżdża do Paryża, a nie do Rzymu, popularnego jeszcze wówczas wśród duńskich malarzy. Pobyt w ówczesnej stolicy sztuki i kontakt z artystami wytyczającymi jej nowe kierunki takimi jak Paul Gauguin czy Pierre Puvis de Chevannes, a przede wszystkim Pierre Bonnard czy Édouard Vuillard miały istotny wpływ na dalszy charakter twórczości duńskiego malarza. On sam jednak wskazywał, że źródłem jego inspiracji jest nie tyle sztuka mu współczesna, co obrazy dawnych mistrzów. Mówił: „Więcej nauczę się od sztuki dawnej niż nowej”.
Portret wnętrza
Do najbardziej oczywistych inspiracji i wzorców Hammershøia trzeba zaliczyć XVII-wieczne malarstwo holenderskie, w tym twórczość Pietera de Hoocha czy Johannesa Vermeera. Tradycja mistrzów holenderskich jest obecna w twórczości duńskiego artysty nie tylko poprzez nawiązywanie do tematów i gatunków malarskich (Hammershøi z powodzeniem wprowadza do malarstwa duńskiego portret grupowy), ale również z uwagi na umiejętność uchwycenia typowej atmosfery panującej w dziełach Vermeera i jemu współczesnych.
To od mistrza z Delft Hammershøi zapożyczy motyw pary siedzącej przy stole czy pojedynczych kobiet umieszczonych przy oknie lub zajętych pracami domowymi. Nie można jednak zapomnieć o wpływie malarstwa początku XIX wieku. Motywy wnętrz pojawiają się chociażby u Eckersberga, natomiast sceny rodzajowe przedstawiające skromne, lecz elegancko urządzone pomieszczenia były popularne w okresie biedermeieru.
Co jednak sprawia, że wnętrza Hammershøia hipnotyzują nas tak bardzo? Najczęściej mamy do czynienia z tymi samymi pomieszczeniami, należącymi do XVII-wiecznego budynku w Christianshavn pod Kopenhagą, w którym Vilhelm mieszkał wraz z żoną Idą w latach 1899–1909. Mieszkanie to wydaje się przeraźliwie puste. Widzimy przestronne pokoje o jasnych, pastelowych ścianach, na których z rzadka wiszą obrazy. Podłoga z ciemnego drewna tylko gdzieniegdzie zastawiona jest prostymi meblami, natomiast na niektórych przedstawieniach przestrzeń ograniczona jest wyłącznie do wizerunku okien lub drzwi.
Proste wnętrza przywodzą na myśl skromne mieszczańskie mieszkania epoki biedermeieru, ale też mogą nawiązywać do protestanckich wartości ograniczania posiadanych dóbr materialnych. Wnętrza na obrazach są jednak wynikiem artystycznej kreacji; w istocie mieszkanie Hammershøia niepozbawione było bibelotów, a niektóre ściany były wręcz „wytapetowane” płótnami malarza. Mamy więc do czynienia z „portretem idealnym” wnętrza, kanonem stworzonym przez artystę na własne potrzeby. Hammershøi nie projektował jednak tylko dla siebie; mieszkanie Einara i Gredy Wegenerów, efektownie ukazane w filmie Dziewczyna z portretu, miało być urządzone właśnie według zamysłu Hammershøia.
Słowem kluczem do zrozumienia wnętrz Hammershøia jest właśnie ich temat. Wnętrze, czyli coś pozostającego w opozycji do świata zewnętrznego. Ściany podziurawione są oknami, ale okna te nie są albertiańskimi „oknami na świat”. W ich szybach bowiem nie zobaczymy konkretnego widoku ani też uwaga widza nie będzie skupiona na „wychodzeniu” poza wnętrze. Wręcz przeciwnie – kierunek zawsze prowadzi od okna ku wnętrzu, tak jak światło padające na podłogę potęguje wrażenie pustki i zarazem kosmiczny wymiar pojedynczego pomieszczenia.
Ma się wrażenie bycia uwięzionym w tej niewielkiej przestrzeni, a brak jakichkolwiek przykuwających uwagę szczegółów (zasłon, dywanu, obrazów na ścianie) prowadzi do hipnotycznej kontemplacji drobinek kurzu unoszących się w smugach światła. Obok okien, ważnym motywem wnętrz Hammershøia są drzwi, najczęściej otwarte. Jednak w przeciwieństwie chociażby do malarstwa holenderskiego, uchylone drzwi nie prowokują do podglądania czy tylko połowicznego uczestnictwa w przedstawionych scenach. W tym przypadku widz jest otwarcie zaproszony do wnętrza, zaś uchylone drzwi mają tylko powiększać przestrzeń i potęgować jej bezmiar. Choć pokoje są wyraźnie ograniczone ścianami, kilka par szeroko otwartych drzwi sugeruje, że jest się w labiryncie, ciągu niekończących się pomieszczeń.
Skrzydło drzwi zasłaniające okno, które jest źródłem światła, implikuje oniryczne niedookreślenie. Efekt ten podkreślony jest także przez stonowaną kolorystykę dzieła i miękki sposób kładzenia farb, co powoduje rozmycie całej sceny.
Opiekunka miru domowego
Dominującą postacią we wnętrzach jest żona malarza, Ida Ilsted (1861–1933). Hammershøi często portretował kobiety, które są jakby oderwane od czasu i przestrzeni, malowane lekko i zwykle utrzymane w biało-popielatej kolorystyce z czarnym akcentem wytwornej sukni. Wśród wczesnych obrazów malarza można znaleźć sceny rodzajowe, ukazujące kobiety wykonujące różne czynności, najczęściej zajmujące się wyszywaniem lub czytaniem listu.
Nie są to jednak typowe sceny rodzajowe, w których – na wzór holenderski – portretuje się postaci „przyłapane” w trakcie wykonywania danych czynności. Zdaniem badaczy twórczości Hammershøia duński artysta nie zatrzymuje czasu, a raczej umieszcza bohaterki obrazów poza nim, tak jakby zamrażając je na wieczność w nieokreślonej przestrzeni. Przedstawienia kobiet zatem to nie portrety, bo bohaterki wyzute są z indywidualności, nie są to też sceny rodzajowe, bo nie obrazują konkretnej aktywności. Można więc powiedzieć, że nieruchome, zastygłe w bezruchu postaci stają się one elementem swego rodzaju martwej natury (duń. stilleben).
Szczególnym przypadkiem jest właśnie postać Idy, na stałe wpisanej we wnętrza mieszkania Hammershøia. Jej postać jest rzeczywiście zespolona z otaczającą ją przestrzenią, nie jest jednak ona jednak zaledwie jednym z wielu elementów na obrazie, ale postacią o ważnej funkcji – to ona nadaje tej przestrzeni sens. Kobieta jest kulturowo powiązania z wnętrzem domowym; zgodnie z tradycją zadaniem żony było przede wszystkim „strzeżenie ogniska domowego”. Odpowiadała ona za organizację życia domowego i opiekę nad domownikami, stąd też konotacja wnętrza mieszkalnego jako przestrzeni przeznaczonej kobietom, tym bardziej że nie wypadało im opuszczać domu bez towarzystwa męża. Dlatego u Hammershøia postać Idy jest pochłonięta czynnościami domowymi: trzyma tacę, gra na klawesynie, siedzi przy stole.
Często jednak nie widzimy, czym konkretnie się zajmuje – jest ona nierzadko odwrócona do widza tyłem. Motyw postaci odwróconej plecami (niem. Rückenfigur) jest częsty w malarstwie północnej Europy, obecny chociażby w twórczości Caspara Davida Friedricha. Ma on potęgować nastrój tajemniczości – twarz Idy jest niewidoczna, w dodatku ukrywa ona przed nami również swoje zajęcia. Czy z własnej woli? A może w taki sposób maluje ją zazdrosny mąż, który chce chronić piękną żonę przed „obcym” światem zewnętrznym, ale może też pragnie zachować ją tylko dla siebie, tym samym czyniąc więźniarką czterech ścian? Zgodnie z tradycją antyczną motyw Rückenfigur wiązał się jednak z zaproszeniem widza do częściowego utożsamienia się z nieokreśloną postacią. Stojąc za jej plecami, możemy wyobrazić sobie, że widzimy i robimy dokładnie to co ona. Może więc jednak poprzez figurę odwróconej tyłem Idy mamy prawo zbliżyć się do wnętrza, tym samym stając się domownikiem, a nie obcym?
Malarz ciszy
Duża wystawa z 2008 roku poświęcona artyście nazywa go „poetą ciszy”. Cisza ta stanowi podstawowy budulec tajemniczego nastroju w twórczości duńskiego malarza. Zarówno w pejzażach, widokach miast, jak i w obrazach wnętrz panuje wszechobecna cisza i pustka.
Prowadzą one badaczy do interpretacji dzieł nie tyle poprzez klucz protestanckiego pietyzmu czy biedermeierowskiego umiaru, ile ku modnym na przełomie wieków motywom melancholii czy wyobcowania. Istotnie, obrazy z Idą nie są przykładem „rodzinnej przytulności” (niem. Gemütlichkeit), ale uosobieniem ciszy, która w kontekście udanego życia domowego wydaje się niemożliwa. Małżeństwo Hammershøi nie doczekało się nigdy dzieci. Brak potomstwa sprzyjał licznym podróżom małżonków, ale doprowadził być może do przedwczesnego marazmu, zatracenia radości życia, które przejawiało się w pożyciu pełnym spokoju i ciszy.
Cisza uspokaja, ale jej nadmiar może stać się nie do zniesienia. Podobnie jak bezruch, zastygnięcie w codzienności. Czy zatem artysta przedstawia nam prawdę o życiu swojej rodziny czy kreację odpowiadającą czasom, w których żył?
Hammershøi czerpał z dorobku dawnych mistrzów, ale nie sposób nie zauważyć wpływów malarstwa mu współczesnego, chociażby twórczości Jamesa McNeilla Whistlera, którego obrazy znał i z których mógł zapożyczyć swoją stonowaną paletę barw. Poza Whistlerem inspirował się także francuskim intymizmem, co można zauważyć w ograniczaniu przedstawianej przestrzeni, by potęgować uczucie intymności.
Warto jednak zwrócić uwagę, że Hammershøi nie pokazuje nam pomieszczeń najbardziej intymnych: sypialni, garderoby, lecz wnętrza reprezentacyjne: salon czy jadalnię. Podobnie Ida zawsze występuje w stroju dziennym, a nie w porannej toalecie. Więc może chodzi jednak o zaproszenie do zbliżenia, do stanięcia za plecami Idy i zespojenia się z nią w tej nieznośnie wiecznej ciszy?
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Ellen Thesleff. Sztuka podróży (w głąb siebie) - 7 lipca 2023
- Słoneczna dziewczyna: życie i twórczość Anny Ancher - 17 listopada 2022
- Od Andersena do Disneya. (Nie zawsze) baśniowe życie Kaya Nielsena - 11 marca 2022
- Sztuka Północy – krótki przewodnik - 30 lipca 2020
- Akseli Gallen-Kallela – Finowie, Kalevala i chmury - 7 czerwca 2020
- Odilon Redon. Koszmary i marzenia senne - 29 marca 2020
- Hugo Simberg. Artysta z piekła i nieba rodem - 15 marca 2020
- Pieter Bruegel starszy i jego słownik motywów - 31 października 2019
- Nie tylko mama Muminków. Tove Jansson malarka - 12 października 2019
- Płomienistowłosa Tulla Larsen – kobieta, dla której Edvard Munch stracił… palec - 2 sierpnia 2019
Więcej Skandynawii 🙂