Rzeźbiarz stoi obok swojego nowatorskiego dzieła Man in the Open Air, patrzy badawczo w obiektyw aparatu utrwalającego jego wizerunek. Z fotografii bije opanowanie i skromność, a jednocześnie widzimy wrażliwego intelektualistę. To Elie Nadelman, uchwycony w swojej pracowni. Na ścianie wisi ledwo dostrzegalny projekt rzeźby w formie rysunkowej. Wokół leżą rozrzucone narzędzia, materiały, skrzynia i gipsy. Choć panuje tu nieład, to fotografowi udało się oddać spokój rzeźbiarza i harmonię dzieła, której artysta poszukiwał w swojej sztuce na równi z pięknem. Jak potoczyły się losy polskiego emigranta, że stał się jednym z najważniejszych amerykańskich rzeźbiarzy?
Syn jubilera
Elie (Eli, Eliasz) Nadelaman urodził się 20 lutego 1882 roku w Warszawie. W mieście tym przy ulicy Marszałkowskiej 143 znajdował się prowadzony przez jego ojca Józefa sklep jubilerski, a nad nim rodzinne mieszkanie. Choć Nadelmanowie posiadali żydowskie korzenie, to w domu używano języka polskiego, a dzieci uczęszczały do świeckich szkół. W 1899 roku przyszły rzeźbiarz zostaje absolwentem warszawskiego gimnazjum i liceum sztuk wyzwolonych, a następnie wstępuje do klasy rysunkowej w „szkole Wojciecha Gersona” – głównej ówczesnej warszawskiej uczelni artystycznej. Rozwija swoje umiejętności pod okiem Adama Badowskiego i Jana Kauzika. Trzy lata później wyjeżdża do Krakowa, aby podjąć studia rzeźby w pracowni Konstantego Laszczki na Akademii Sztuk Pięknych, ale… już po dwóch dniach wraca do Warszawy. Niedługo po tym wraz z Witoldem Wojtkiewiczem prezentuje na wystawie w warszawskim salonie Krywulta rysunek satyryczny Pochód modernizmu (obecnie praca zaginiona), przedstawiający artystów i innych studentów krakowskiej uczelni.
Czas nauki i eksperymentów formalnych
Na początku 1904 roku Nadelman rozpoczyna swoją artystyczno-edukacyjną podróż. Pierwszym przystankiem, podobnie jak dla wielu innych artystów z Europy Wschodniej, jest Monachium. Swój czas w stolicy Bawarii spędza, studiując starożytną rzeźbę w Gliptotece, a także zbiory sztuki ludowej i lalek w Bawarskim Muzeum Narodowym. Poznaje dzieła i idee Adolfa von Hildebranda (1847–1921) – autora Problemu formy w malarstwie i rzeźbie – znaczącej osobowości monachijskiego środowiska artystycznego, zwolennika porządku, struktury i przejrzystości w rzeźbie, którego teorie będą oddziaływać na polskiego artystę jeszcze bardzo długo.
Po kilku miesiącach opuszcza Monachium i kontynuuje swoją podróż na Zachód. Dzięki zdobyciu nagrody w konkursie na rysunek upamiętniający Fryderyka Chopina, ufundowanej przez paryskie pismo „Sztuka”, przeprowadza się do Paryża.
Stolica Francji to wówczas najprężniej rozwijające się centrum kultury i sztuki. Kolebka rodzących się awangardowych nurtów w literaturze, muzyce, malarstwie, rzeźbie. Artyści z całego świata marzą, by tu studiować. Na Montparnassie kwitnie życie intelektualne i towarzyskie. Naturalizm, impresjonizm i secesja stopniowo zostają wyparte przez bardziej awangardowe kierunki. Do tego artystycznego tygla trafia Nadelman.
W Paryżu rzeźbiarz swoje artystyczne poszukiwania dzieli z przyjaciółmi i dalszymi znajomymi, między innymi z artystami z Polski: Gustawem Gwozdeckim, Leopoldem Gottliebem, Melą Muter, Louisem Marcoussisem, Alicją Halicką, Eugeniuszem Zakiem i Mojżeszem Kislingiem. W ich twórczości dominuje synteza i uproszczenie formy. Szczególna bliskość stylistyczna łączy zatrzymane w tańcu rzeźby Nadelmana z postaciami arlekinów z obrazów Eugeniusza Zaka. Podobieństwo sposobu kształtowania ludzkich figur można też dostrzec w powstających znacznie później niż u Polaka obrazach Amedeo Modiglianiego, który również należał do ówczesnej cyganerii Montparnasse’u.
Nadelman eksperymentuje, szukając idealnych kształtów, harmonii i piękna. Przetwarza wzorce zaczerpnięte z klasycznych rzeźb w modernistyczne dzieła. Jego tezy, w których uznaje linię jako najważniejszy środek wyrazu w sztuce, budzą u niektórych artystów zastrzeżenia, w szczególności twierdzenie, że uczucia i ekspresja muszą być podporządkowane rozumowi: „myli się [artysta współczesny] mniemając, że samo uczucie stwarza dzieło sztuki […] rozum to stwarza, realizuje dzieło sztuki”1. W nich można dostrzec inspiracje teorią Mieczysława Golberga, autora wydanego pośmiertnie zbioru pism Moralność linii, w którym to dziele stwierdzał, że to pełna napięcia i ruchu linia stwarza dzieło plastyczne2. Idea ta znajduje odzwierciedlenie w metodzie twórczej Nadelmana, polegającej na komponowaniu kształtów z krzywizn i rezygnacji z koloru na rzecz syntetycznej formy rzeźbiarskiej. Nie dziwi zatem, że największym oponentem Polaka zostaje Henri Matisse, który umieszcza w swojej pracowni tabliczkę z napisem:
„Défense de parler de Nadelman ici!”(„Zabronione jest tu mówić o Nadelmanie!”)3.
Na szczęście artysta budzi nie tylko negatywne emocje w paryskim środowisku artystycznym. Jego pierwsza indywidualna wystawa, która odbywa się na przełomie marca i kwietnia 1909 roku w paryskiej Galerie Druet, budzi zachwyt krytyków i innych awangardowych twórców. Przekrojowa ekspozycja obejmuje rzeźby zarówno o klasycznym, jak i eksperymentalnym charakterze. Zaprezentowany zostaje między innymi marmur o bardzo uproszczonych formach, który według historyków sztuki4 miał stać się inspiracją dla abstrakcyjnej twórczości Constantina Brâncușiego, w tym Śpiącej muzy (1909).
Wystawa zbiera pozytywne recenzje, które wychwalają oryginalność poszukiwań polskiego artysty. Podkreślają ją wszyscy znaczący krytycy jego czasów. André Salmon, poeta i krytyk sztuki w „L’Art Décoratif”, pisze:
„Oto ktoś w równym stopniu odsunięty od Akademii, od realizmu i od mdłego symbolizmu”.
Guillaume Apollinaire zaś opisując wydarzenie stwierdza, że „wpłynęła ona na niektórych z naszych bardzo ważnych młodych malarzy”5. Ma na myśli Pabla Picassa, który swoją słynną pierwszą rzeźbę kubistyczną, Głowę Fernandy (1909), wykonał kilka miesięcy po wizycie w pracowni Nadelmana.
Mecenasi i kolekcjonerzy
Jego twórczość po sukcesie, jakim była wystawa w Druet, przyciągnęła kolekcjonerów, w tym urodzonych tak jak on w Warszawie braci Tadeusza i Aleksandra Natansonów. Ci założyciele literacko-artystycznego miesięcznika „La Revue Blanche” stają się jednymi z jego pierwszych mecenasów. Ich kontakty towarzyskie umożliwiają mu poznanie wielu wpływowych osób z paryskiego świata sztuki. Wśród nich są Gertruda Stein i jej brat Leo, którzy zachwyceni nowoczesnym stylem artysty, kupują od niego kilka rzeźb oraz rysunków. Jeden z tych gipsów, przedstawiający nagą kobietę, zostaje wystawiony w domu Steinów przy rue de Fleurus. Kolejną ważną mecenaskę rzeźbiarz poznaje w Londynie dzięki wystawie w Patterson Gallery w 1911 roku. Helena Rubinstein, już wówczas właścicielka świetnie prosperujących salonów kosmetycznych w Australii i Europie, kupuje wszystkie prezentowane na tej ekspozycji prace: marmury, gipsy, brązy i rysunki.
Łączy ich wspólna idea poszukiwania piękna. Helena postanawia wykorzystać twórczość rodaka, aby podbić Amerykę. Prace Nadelmana już wkrótce ozdobią jej nowo powstający salon w Nowym Jorku. Kiedy rozpoczyna się I wojna światowa, potentatka kosmetyczna wspiera artystę, zamawiając u niego kolejne dzieła, a także przyczynia się do jego wyjazdu do Stanów Zjednoczonych.
4 października Nadelman wypływa z Southampton na Lusitanii, aby dotrzeć do Nowego Jorku 31 października. Początkowo Ameryka nie budzi w nim entuzjazmu. Artysta, pisząc list do przyjaciela, stwierdza:
„[ten kraj] jest wciąż całkiem dziki. Wszystko tutaj jest gorszące i brutalne. Jakże daleko im do Europy!”6.
Dlatego też w pierwszym okresie amerykańskim Polak podkreśla silnie swoją przynależność do awangardowych kręgów Paryża, między innymi nadając swoim pracom francuskojęzyczne tytuły. Liczy na powrót do Europy, jego losy potoczą się jednak inaczej.
Amerykańska przygoda
Zanim Nadelman osobiście dotarł do Stanów, jego twórczość była tam już znana w awangardowym środowisku artystycznym. W październiku 1910 roku Alfred Stieglitz opublikował w „Camera Work” manifest artysty:
„Temat każdej pracy jest dla mnie niczym innym jak pretekstem do tworzenia znaczącej formy, relacji form tworzących nowe życie, ale nie mających nic wspólnego z życiem w naturze….”7.
Niecałe cztery lata później kilkanaście prac artysty wzięło udział w Armory Show, słynnej wystawie sztuki nowoczesnej w Nowym Jorku.
Gdy w Europie trwała wojna, w Ameryce życie toczyło się dalej. Nadelman zostaje zaproszony przez Alfreda Stieglitza do prezentacji swoich dzieł w „291” – najbardziej ówcześnie awangardowej amerykańskiej galerii sztuki, która mieściła się na nowojorskim Manhattanie. Wcześniej wystawiane były tam prace m.in. Rodina, Matisse’a, Cézanne’a, Brâncușiego i Picassa. Ekspozycja Nadelmana odbywa się na przełomie 1915 i 1916 roku. Prezentuje na niej odlewy z modeli wykonane jeszcze w Paryżu, a także dwa nowo ukończone gipsy – Młodzieńca w kapeluszu (wersja odlana w brązie znana jest jako Man in the Open Air) i ikonicznego Konia (1911–1915) oraz serię rysunków.
Mimo początkowych obaw Stieglitza, iż wystawa będzie zbyt nowatorska dla amerykańskiej publiki, zbiera ona znakomite recenzje. Rozpoznawalność Nadelmana w Ameryce rośnie z każdym dniem. Jego klasycyzujące marmury odpowiadają wyśmienicie gustom tamtejszej klienteli, a nowatorskie gipsowe rzeźby olśniewają krytykę. Sam Stieglitz pisze:
„Dzisiaj otwiera się wystawa Nadelmana. Jest bardzo piękna”.
W tym czasie rzeźbiarz zaprzyjaźnia się z artystami Florence’em i Konradem Cramerami, którzy otwierają mu drzwi do nowojorskiej elity intelektualnej. Od 1918 roku utrzymuje kontakty towarzyskie z kręgiem rodziny Stettheimer skupiającym się wokół sióstr Carrie, Florine i Ettie. Wśród ich przyjaciół są: Carl van Vechten i jego żona, Fania Marinoff, Marcel Duchamp, Marie i Albert Sterner, Christian Brinton, Henry McBride i inni. Z Duchampem Nadelman namiętnie gra w szachy, a z Ettie Stettheimer burzliwie flirtuje do czasu, gdy poznaje Violę Spiess Flannery.
Z urodzoną w Nowym Jorku wdową po prawniku Josephie Flannerym połączy go kolekcjonerska pasja i miłość do sztuki. W grudniu 1919 pobierają się, a trzy lata później na świat przychodzi ich syn, który początkowo nosi imię Elie Jagiełło, na cześć polskich królów, później jednak z praktycznych powodów jego imię zostaje prawnie zmienione na Elie Jan.
W latach 20. i 30. XX wieku twórczość Nadelmana ma znaczącą renomę w Stanach Zjednoczonych, a jego dzieła silnie oddziałują na rozwój sztuki nowoczesnej tego kraju. Zaliczany jest do najważniejszych rzeźbiarzy amerykańskich wraz z Gastonem Lachaisem, Robertem Laurentem i Williamem Zorachiem. Każdy z nich na swój sposób trafnie łączy doświadczenie europejskiego modernizmu z amerykańską kulturą popularną. Nadelman inspiruje się ówczesnymi formami parateatralnymi i wprowadza do rzeźb elementy współczesnego ubioru. Nie stroni również od realizacji rzeźby architektonicznej. W 1928 roku projektuje wapienny fryz na fasadę Fuller Building w Nowym Jorku – pierwszą dekorację architektoniczną w stylu art déco w tej metropolii.
Utrzymane w tej samej estetyce dwie monumentalne rzeźby stanęły w lobby New York State Theater, stając się obiektem zachwytu między innymi Nelsona Rockefellera oraz Lincolna Kirsteina – amerykańskiego pisarza, konesera sztuki i filantropa, znanego jako współzałożyciela New York City Ballet.
Eksperymenty i pasja kolekcjonerska
Podróżując po Ameryce, a także po Europie w 1920 roku Nadelmanowie gromadzą dzieła sztuki rzemieślniczej i „prymitywnej”. Z ich pasji sześć lat później powstaje Muzeum Sztuki Ludowej i Chłopskiej, mieszczące się w budynku specjalnie do tego celu przygotowanym w posiadłości Eliego i Violi w Riverdale. Można tam zobaczyć ponad dziesięć tysięcy obiektów, w tym ceramikę, wyroby metalowe, tekstylia, całe sklepy aptekarskie, wczesne pojazdy, nakrycia głowy i kostiumy, lalki, zabawki, gry, obrazy, figurki statków, sklepy z cygarami i inne figurki z drewna, narzędzia, meble, sprzęt przeciwpożarowy i nie tylko. O tej kolekcji artysta pisze:
„Zakres tych zbiorów pozwala zwiedzającym docenić uniwersalny zasięg i znaczenie sztuki ludowej. Nigdzie indziej nie można znaleźć tak bogatego materiału do badań porównawczych. Jednak głównym zainteresowaniem tej kolekcji jest jej znaczenie estetyczne, a każdy z eksponatów został wybrany z myślą o tym miejscu. To Muzeum jako pierwsze pokazuje amerykańskie prymitywne obrazy i rzeźby ze względu na ich wartość artystyczną i ich znaczenie w całościowym spojrzeniu na sztukę amerykańską”8.
Rozwój tej instytucji przerywa kryzys ekonomiczny w latach 30. XX wieku. Część eksponatów z tego bogatego zbioru odkupuje Abby Aldrich Rockefeller (obecnie znajdują się w Muzeum Sztuki Ludowej w Colonial Williamsburg), inne zostają sprzedane Nowojorskiemu Towarzystwu Historycznemu. Zaledwie niewielka część tej kolekcji pozostaje w rodzinnej posiadłości.
Zainspirowany estetyką swojej kolekcji Nadelman rozpoczyna eksperymenty z nowymi materiałami. Powiela wcześniejsze prace w tańszych materiałach, a od 1923 pracuje w technice galwanoplastyki; w ten sposób powstają rzeźby wykonane z gipsu pokrytego warstwą metalu, następnie malowane tak, aby sugerowały inny materiał. Po raz pierwszy pokazuje je publicznie na wystawie w galerii Knoedler w styczniu i lutym 1927 roku. Wystawia wtedy niemal naturalnej wielkości figury przedstawiające tancerzy i cyrkowców, o których jego dawna przyjaciółka Florine Stettheimer w liście pisze, że jest nimi „zachwycona”.
Dwa lata po wystawie podejmuje kolejne wyzwanie – rozpoczyna pracę nad figurkami w terakocie. Powstałe wówczas niewielkich rozmiarów kobiece postacie przywodzą na myśl prehistoryczne Wielkie Matki, ale także sztukę etruską. Inspiracją dla artysty są zaś późnoantyczne terakotowe figurki tanagryjskie. Seryjna produkcja rzeźb zapowiada późniejsze zjawiska typowe dla sztuki II połowy XX wieku, na przykład pop-art.
Jak trafnie zauważa Tamara Sztyma opisując twórczość tego okresu:
„Od lat 20-tych w jego rzeźbach w miejsce ostrych i wyrazistych geometrycznych rytmów, pojawiały się coraz bardziej zamazane, rozmiękczone kontury. Końcowym etapem tego rozmiękczenia formy były wykonywane z gipsu, w latach 1938–1946, małe, mieszczące się w dłoni figurki, o zdeformowanych, amorficznych kończynach i zamazanych twarzach. Ich miękkie sylwetki zupełnie odbiegały od ostrych linii i wyrazistych geometrycznych rytmów wcześniejszych prac; a miejsce doskonałości i ideału zajmowała niepełność i ułomność. Wydają się one korespondować z niepewnością i tragizmem tamtych lat – kryzysem gospodarczym, rozwojem nazizmu i faszyzmu w Europie a wreszcie – wojną i Zagładą”9.
Czas niepokoju
Choć Nadelman posiadał żydowskie korzenie, to wychowany został w silnie spolonizowanej rodzinie o artystycznych zamiłowaniach. W ciągu całego swojego życia artysta dystansował się od kwestii związanych z przynależnością etniczną i religijną. W jego sztuce brak nawiązań do judaizmu i motywów z Biblii, w przeciwieństwie do wielu artystów emigrantów z Europy takich jak Max Weber czy Jacques Lipchitz. Jednocześnie nie utrzymywał bliskich kontaktów ze środowiskami polonijnymi, w których często powszechny był antysemityzm.
W czasie Zagłady artysta znacząco angażował się w pomaganie ofiarom wojny oraz usiłował ratować krewnych z Polski. Wysyłał odzież i zaopatrzenie. Uzyskał dokumenty na przejazd do Stanów Zjednoczonych dla siostrzeńca Ludwika Nadelmana, któremu udało się dostać do Marsylii, ale niestety nie dotarł do Stanów. Pojmany przez nazistów zmarł w Auschwitz. Od 1944 roku Nadelman przez dwa lata uczy rzeźby i rysunku jako wolontariusz na oddziale terapii zajęciowej Szpitala Weteranów na Bronksie. Odmawia udziału w wystawach, choć jest często zapraszany. 28 grudnia 1946 roku odbiera sobie życie w swojej posiadłości Alderbrook.
W jego pracowni pozostają ostatnie eksperymentalne realizacje artystyczne, wykonywane w glinie, a w muzeach nowojorskich i najlepszych prywatnych kolekcjach sztuki nowoczesnej jego marmury, brązy i gipsy. W tych świątyniach sztuki figuruje jako jeden z najważniejszych rzeźbiarzy XX wieku.
W Wejman Gallery trwa obecnie wystawa:
Elie Nadelman – polski prekursor Art Deco
10.05.2022 – 10.09.2022
Organizatorzy: Wejman Gallery oraz Fundacja Art Modern
Bibliografia
1. Basler A., Eli Nadelman, „Sztuka” nr 1, 1912.
2. Grabska E., Mieczysława Golberga wykład o linii: dwie koncepcje modernizmu?, „Teksty Drugie” nr 5–6, 1994.
3. Nadelman C., Chronologia życia, w: Elie Nadelman. W poszukiwaniu piękna…, red. M. Furmanik-Kowalska, K. Wejman, Warszawa 2022.
4. Sztyma-Knasiecka T., Elie Nadelman – artysta nowoczesny, „Rynek i Sztuka”, https://rynekisztuka.pl/2022/05/09/elie-nadelman-artysta-nowoczesny.
- A. Basler, Eli Nadelman, „Sztuka” nr 1, 1912. ↩
- E. Grabska, Mieczysława Golberga wykład o linii: dwie koncepcje modernizmu?, „Teksty Drugie” nr 5–6, 1994, s. 232–233. ↩
- C. Nadelman, Chronologia życia, w: Elie Nadelman. W poszukiwaniu piękna…, red. M. Furmanik-Kowalska, K. Wejman, Warszawa 2022, s. 93. ↩
- Jednym z nich jest prof. Jerzy Malinowski, autor hasła poświęconego artyście w Słowniku artystów polskich. ↩
- C. Nadelman, op. cit., s. 94. ↩
- Ibidem, s. 96. ↩
- Ibidem, s. 94. ↩
- Ibidem, s. 100. ↩
- T. Sztyma-Knasiecka, Elie Nadelman – artysta nowoczesny, „Rynek i Sztuka”, https://rynekisztuka.pl/2022/05/09/elie-nadelman-artysta-nowoczesny (dostęp: 9.05.2022). ↩