O tym, jak uniwersalny jest język sztuki, nie trzeba nikogo przekonywać. W Konkursie Chopinowskim bierze udział coraz liczniejsze grono uczestników z krajów azjatyckich. Jan Matejko, narodowy malarz polski, był synem Czecha, a jego matka pochodziła natomiast z polsko-niemieckiej rodziny. Wincenty Pol, autor Pieśni o ziemi naszej i Mohorta, urodził się w rodzinie o korzeniach pruskich oraz francuskich.
Nie tylko jednak kultura polska przyciągała i nadal przyciąga w swoją orbitę wybitnych twórców różnych nacji. Bywało, że i polscy artyści oddawali swój talent na rzecz służby innym narodom. Autorem obrazu, który stał się ikoną mitu założycielskiego niepodległej Bułgarii, jest Antoni Piotrowski. Jego dzieło Rzeź w Batak z 1892 roku wywołało ponad sto lat później międzynarodowy skandal, gdy próbowano podważyć autentyczność historycznego przekazu1.
W połowie września 2017 roku otwarto w Galerii Muzeum Narodowego w Sofii wystawę twórczości Antoniego Piotrowskiego. Ale nawet tam, gdzie część (bułgarska) jego dorobku artystycznego stanowi element narodowej ikonografii, autorom ekspozycji wydała się ona zbyt mało przekonywująca. Wzbogacono ją o kilka prac Tadeusza Ajdukiewicza, który także malował sceny związane z bułgarską kulturą i historią.
W Polsce o Piotrowskim mówi się zdecydowanie rzadziej. Mimo to jego obrazy często uzupełniają tematyczne wystawy zbiorowe. Twórczość artysty nie budzi kontrowersji. Co gorsza, nawet się o niej nie dyskutuje. Czasem któryś z historyków sztuki zajrzy do Autobiografii malarza. Czasem pojawi się w którymś ze światowych domów aukcyjnych jakiś nieznany, lecz interesujący obraz autorstwa Piotrowskiego. Jednak tego wszystkiego jest za mało. Jego sztuka wciąż nie została należycie doceniona. Nie doczekała się też odpowiedniego świadectwa rozległości zainteresowań artystycznych oraz twórczej eksploracji.
Piotrowski był malarzem czerpiącym z nowych nurtów sztuki, ilustratorem, topografem, bajkopisarzem, rysownikiem, korespondentem wojennym, pamiętnikarzem, krytykiem i teoretykiem sztuki. Przyjaźnił się ze Stanisławem Witkiewiczem i Adamem Chmielowskim, malował z Józefem Chełmońskim, dzielił pracownię z Jackiem Malczewskim i Leonem Wyczółkowskim. Należał do grona twórców związanych z pracownią w Hotelu Europejskim. Uczył się u Wojciecha Gersona oraz Jana Matejki. Studiował w Monachium, tworzył w Paryżu, otrzymywał zlecenia z Petersburga i Łodzi. Miał barwne życie, przez które szedł wierząc, że z tego, co wytwarza człowiek, tylko sztuka pozostaje w pamięci potomnych. Napisaną w 1911 roku Autobiografię zakończył stwierdzeniem:
„Wiemy z dziejów, że po tych narodach, które przestały istnieć jako państwa – pozostała tylko literatura i sztuka, jeżeli ją miały. Asyria, Egipt, Grecja dla nas istnieją zawsze przez swoją sztukę i literaturę; (…)
Nie wiem nic, kto w Asyrii miał pieniądze, ale wiem, że Asyryjczycy wydali oryginalną sztukę. (…) Kopernik, Szopen, Matejko, zostaną zawsze, choć naród jako jednostka zbiorowa zginie2”.
* * *
Antoni Piotrowski urodził się w 1853 roku w Nietulisku koło Ostrowca Świętokrzyskiego, w wielodzietnej rodzinie urzędnika fabrycznego. Najmłodszy, wcześnie osierocony przez ojca, z trudem przebijał się przez życie. Edukację artystyczną rozpoczął w 1867 roku od „terminowania” w pracowni Wojciecha Gersona. W tym okresie dzielił z Józefem Chełmońskim nędzną i nieopalaną izbę na ul. Zajęczej. Naukę kontynuował w Klasie Rysunkowej pod kierunkiem Rafała Hadziewicza i Aleksandra Kamińskiego. Trudne warunki materialne zmusiły go najpierw do podjęcia nauki drzeworytnictwa, a później współpracy z pismami ilustrowanymi, takimi jak: „Tygodnik Ilustrowany” czy „Kłosy”.
W tym czasie do Warszawy powrócili z Monachium pełni szczytnych ideałów i wiary w ich realizację Aleksander Gierymski, Stanisław Witkiewicz oraz Józef Chełmoński. Był rok 1873. Witkiewicz wraz z Chełmońskim i Piotrowskim zamieszkali w wynajętej dawnej pracowni krawieckiej na poddaszu eleganckiego Hotelu Europejskiego przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie i rozpoczęli batalię o malarstwo realistyczne w Polsce. Aura, jaką wytwarzali wokół siebie mieszkańcy pracowni, przyciągała rzesze młodych ludzi. Pojawiał się w niej elegancki Aleksander Gierymski, czy cieszący się wielkim poważaniem kolegów Adam Chmielowski. Bywał też Stanisław Masłowski i inni.
Piotrowski, młodszy od kolegów, korzystał z tej szczególnej artystycznej wspólnoty. Dzielony niedostatek równoważyła pasja tworzenia, rozmowy i wsparcie przyjaciół. Mimo to przyszły artysta widział potrzebę dalszej nauki i usilnie zabiegał o stypendium, które by ją umożliwiło. Otrzymał wsparcie z warszawskiej Zachęty. Zasiłek oraz stypendia pozwoliły mu w 1875 roku w końcu wyjechać – jakże by inaczej – do Monachium.
Zawarte w młodzieńczych latach przyjaźnie i koleżeńskie związki przetrwały w jego pamięci nawet wówczas, gdy czas, koleje życia, konflikty i różnice poglądów rozdzieliły dawnych przyjaciół.
W stolicy Bawarii Antoni Piotrowski nie zagrzał długo miejsca. W prywatnej szkole Ferdinanda Bartha podciągnął się z rysunku, po czym zapisał na Akademię Sztuk Pięknych do pracowni malarstwa Alexandra Strähubera i Wihelma Lindenschmita młodszego. Szybko jednak przerwał naukę. Wrócił na krótko do Polski, ale w wyniku nieuczciwych poczynań osób trzecich, nie miał za co powrócić do Monachium. A, i monachijscy koledzy, przyciśnięci biedą, pozbawili go resztek posiadanego „majątku”. Nie oszczędzając nikogo, zrelacjonował po latach te historie. Ile było w tym prawdy?
Nie mając pieniędzy na powrót do Monachium, a nie chciał także zostać w Warszawie, zdecydował się na wyjazd do Krakowa i zapisał się do mistrzowskiej klasy malarstwa Jana Matejki. Mistrz i uczeń nie przypadli jednak sobie do serca, więc rozstanie było nieuniknione. Piotrowski pewny swoich przekonań z zapałem oddał się samodzielnej twórczości. Zimą wyjechał z Adamem Chmielowskim na Podole.
Następnym etapem jego życia stał się Paryż. Zachęcony sukcesami Józefa Chełmońskiego, o których w Warszawie było głośno, licząc na wzmożony popyt na obrazy z powodu odbywającej się tam wystawy światowej, pełen nadziei i wiary we własne szczęście, ruszył do stolicy Francji. Szczęściu pomógł Henryk Sienkiewicz, namawiając zaprzyjaźnione z nim arystokratki na kupno obrazów malarza. To zapoczątkowało dobrą passę artysty, który miał wielkie szczęście do ludzi. W jego otoczeniu zawsze pojawiały się wybitne i życzliwe mu osoby: Józef Chełmoński, Stanisław Witkiewicz, Henryk Sienkiewicz, Adam Chmielowski, Aleksander Gierymski, a i kontakty z Janem Matejką czy Witoldem Pruszkowskim nie pozostawały bez echa w jego twórczości.
Pierwsze prace Antoniego Piotrowskiego powstawały w kręgu oddziaływania kilku środowisk artystycznych. Była to Pracownia w Hotelu Europejskim z ideami malarstwa realistycznego. Dominowały tam silne osobowości Chełmońskiego i Witkiewicza. Kolejnym etapem artystycznego dojrzewania stało się Monachium z jego międzynarodowym środowiskiem artystycznym oraz wspaniałymi zbiorami malarstwa europejskiego, a jednocześnie wyrazistą artystycznie twórczością polskiej kolonii, na czele z Józefem Brandtem i Alfredem Wieruszem-Kowalskim. W środowisku tym jednocześnie ważną rolę odgrywała twórczość Maksymiliana Gierymskiego. Także pobyt w pracowni Jana Matejki nie minął bez echa w dorobku młodego malarza. Reminiscencje, inspiracje i zapożyczenia pojawiały się na płótnach Piotrowskiego czasem dopiero po latach.
Sanie przed chatą można uznać za pracę powstałą w okresie funkcjonowania pracowni w Hotelu Europejskim. Autor wspominał inne dzieło z tego czasu: „Ja namalowałem Popas pod karczmą”3 – wielka żydowska bryka przed chałupą – śnieg, słońce jaskrawe – cienie od karczmy niebieskie. Obrazu tego, Komitet Zachęty nie przyjął »ponieważ śnieg był za niebieski«4”.
Miesiące spędzone przez Piotrowskiego w Monachium, dają się odczytać w takich pracach, jak: W karczmie – odpoczynek (1877) i Pochód rekrutów (1877). Pierwszy z nich odwołuje się do twórczości Wilhelma Leibla – płytka przestrzeń, surowy realizm, sposób kadrowania sceny. Drugi z nich powtarza schemat kompozycyjny, ale nie nastrój obrazu Franza Defreggera Ostatni wymarsz5.
Najsilniejszy wpływ na twórczość młodego malarza wywarły dzieła Maksymiliana Gierymskiego. O sile oddziaływania dorobku przedwcześnie zmarłego twórcy napisano już wiele słów. Tematem tym zajmowała się m.in. Halina Stępień, monografistka malarza oraz autorka fundamentalnego opracowania dotyczącego środowiska artystów polskich w Monachium. Pokolenie twórców rozpoczynających swoją artystyczną wędrówkę w latach 70. XIX wieku ulegało fascynacji jego malarstwem. W dorobku Antoniego Piotrowskiego znajdziemy zopfy – sceny konnych przejażdżek w osiemnastowiecznej, dworskiej aranżacji (rep.), kompozycje, dla których tłem były małe polskie miasteczka (rep.) oraz prace o tematyce nawiązującej do powstania styczniowego (rep.). Inspiracją do ich malowania były dzieła autora Pikiety powstańczej.
Blisko czteroletni pobyt w Paryżu niewiele zmienił w twórczości Antoniego Piotrowskiego. Powodzenie, jakim cieszyły się jego prace, nie skłaniało do poszukiwań, a i środowisko paryskie – tak dynamiczne, nowatorskie i wielokulturowe nie pobudziło go do prób szukania innego sposobu malowania, wyboru nowych motywów lub zmiany zapatrywań na sztukę. Cieszył się sukcesem, który pozwolił mu założyć rodzinę, a paryska bohema nie pociągała go ani sposobem życia, ani tym bardziej warsztatem malarskim. Być może nawet się z nią nie zetknął, nie bywał na wystawach innych niż w Grand czy Petit Palais. Twórczo był to jednak pomyślny czas dla artysty. Malował dużo, wystawiał na paryskim Salonie, wysyłał swoje prace na wystawy w Wiedniu, Berlinie, w Polsce (m.in. kilkakrotnie pokazał się w warszawskiej Zachęcie) i w Rosji. Ponad dwadzieścia razy reprodukcje jego obrazów lub rysunki ukazały się w polskiej prasie – w „Kłosach” czy „Tygodniku Ilustrowanym”6.
Wyjazd z Paryża, spowodowany zmianą sytuacji na rynku sztuki (amerykanie wprowadzili wysokie cło na wwożone do nich dzieła, co spowodowało załamanie handlu obrazami), oznaczał powrót do Krakowa, skąd pochodziła jego żona. Antoni Piotrowski wiódł tam życie spokojnego mieszczanina. Wynajął pracownię, zbudował dom, dużo malował, a także sprzedawał. Udzielał lekcji m.in. Oldze Boznańskiej i Helenie Modrzejewskiej. Był aktywny na wielu polach, zdecydowany w osądach ludzi i sytuacji, zainteresowany polityką oraz wydarzeniami na świecie. W kręgu jego znajomych i bliskich kolegów byli: Jacek Malczewski, Wojciech Kossak, Tadeusz Ajdukiewicz. Do przyjaciół zaliczał jednak tylko Stanisława Witkiewicza i Bronisława Dembowskiego7, z pierwszym z nich poróżni się po latach z niejasnego powodu.
To stabilne bytowanie przerwał wyjazd Piotrowskiego jesienią 1885 roku do Bułgarii, w której wybuchła wojna z Serbią. Na Bałkanach krzyżowały się interesy wielkich mocarstw, w tym Rosji, więc każdy ruch mogący ją osłabić w Polsce śledzony był z wielką uwagą i nadzieją. Nie może więc dziwić zapis artysty w Autobiografii: „Bardzo mnie ta sprawa zainteresowała i pilnie śledziłem w gazetach perypetie tej awantury politycznej, bardzo dla mnie sympatycznej”. – A kilka wersów dalej – „Propozycja ta przypadła mi do smaku, bom miał od dawna ochotę zobaczyć prawdziwą wojnę. Pożegnałem tedy żonę i synków, zostawiłem im nieco pieniędzy i pojechałem z Grzegorzewskim do Lwowa”.
Antoni Piotrowski, już jako dziecko, zetknął się z najbardziej dramatycznymi stronami ludzkiego życia, jakimi są walka, śmierć, okrucieństwo wyroków historii. Był świadkiem styczniowego zrywu w 1863 roku, a jego starszy brat Franciszek zginął walcząc w powstaniu, był w jednym oddziale z Adamem Chmielowskim.
Przed wyjazdem Piotrowski skontaktował się z redakcjami pism „Graphic’a London News-Illustration” w Londynie i „Monde Illustré” w Paryżu i został ich korespondentem. W Bułgarii trafił w samo serce wojennego zamieszania. Bardzo szybko awanturnicza przygoda nabrała dramatycznego wymiaru. Ślady walk z lat 1877–1878 to ziemia zryta okopami i leżące w nich czerepy, kości. Panował wszechobecny chaos. Trudy i zagrożenie życia dotykały także jego, chociaż był chroniony prasową legitymacją państw neutralnych. Gdy w listopadzie 1885 roku wybuchła wojna z Serbią, artysta śledził z bliska działania wojenne, przyglądał się przemarszom wojsk, bitwom, obserwował dyplomatyczne i zakulisowe zmagania sił. Wszystko, co widział, przenosił na papier, relacjonując wydarzenia. Do macierzystych redakcji wysyłał rysunki i bieżące informacje z dziejących się wypadków i szybko zmieniającej sytuacji. Jego korespondencje ukazały się także w polskiej prasie. „Wędrowiec” i „Nowa Reforma” wydrukowały relacje z wojny serbsko-bułgarskiej w 1886 roku, gdy Antoni Piotrowski powrócił już do Krakowa.
Obserwując teatr wydarzeń wojennych, artysta patrzył jednocześnie na świat dla siebie egzotyczny, dostrzegał piękno i dzikość przyrody, urodę strojów ludowych, urok bułgarskich dziewcząt (rep.). Pod ich wrażeniem zapisał: „widziałem najpiękniejsze dziewczęta wiejskie na świecie w najpiękniejszych ubiorach8”. Szkicował sceny związane z obserwowaną wojną, ale i profil młodej dziewczyny, kobietę w muzułmańskim stroju z zasłoniętą twarzą, piaszczystą drogę prowadzącą przez górską wieś, woły odpoczywające przy wozach.
Poznany w trakcie wojennych wędrówek na przedpolu bitwy o Śliwnicę młodziutki (ur. 1857–zm. 1893) książę bułgarski Aleksander Battenberg zamówił u niego, podczas jednego z kolejnych spotkań, cykl obrazów przedstawiających wojnę o niepodległość Bułgarii. Powstały one w Krakowie w 1886 roku (artysta wrócił do domu w Wigilię 1885 roku). Spragniony chwały, powodzenia i sukcesu finansowego rozpoczął malowanie zamówionego cyklu.
Wspomagał się akcesoriami zakupionymi jeszcze podczas pobytu w Bułgarii: mundurami, białą bronią, karabinami, strojami, tkaninami itd., wszystkim, co czyni obraz prawdziwym w szczegółach i malowniczym w wyrazie. Z przygotowanymi fotografiami zaczętych dzieł i szkicami udał się w latem do Sofii na spotkanie z księciem Battenbergiem. Trafił na tzw. rewolucję sierpniową, której konsekwencją była abdykacja młodego władcy. Niezrażony wrócił do kraju i ukończył obrazy. W lutym 1887 roku pokazał je w Krakowie, odnosząc wielki sukces. Tylko pierwszego dnia ekspozycję odwiedziło dwa tysiące osób. „Sukces niebywały”, jak zanotował później. W marcu dziesięć obrazów przedstawiających m.in.: bitwę pod Śliwnicą, lazaret, starcie na bagnety, pobojowisko (Bitwa pod Śliwnicą, 1886, (rep.) olej, płótno, własność prywatna; Lazaret, W okopach, 1886, olej, płótno, wł. Galeria Narodowa w Sofii) pokazano we Lwowie, następnie w Darmstadzie (to tam przebywał zdetronizowany książę), w Paryżu, Berlinie, Poznaniu, we Wrocławiu, Wiedniu i w Sofii. Imponująca wędrówka wystawy świadczyła przede wszystkim o determinacji i przedsiębiorczości twórcy. Obecnie cykl, uszczuplony o część dzieł, należy do Narodowej Galerii w Sofii i jest trudno dostępny dla zwiedzających.
Nie tak znowu długi pobyt w Bułgarii okazał się ważny w karierze Antoniego Piotrowskiego. Otrzymał od rządu nowego państwa kilka wyróżnień, medali, honorowych dyplomów. Artysta co jakiś czas wracał do przeżyć i wrażeń stamtąd wyniesionych. W 1886 roku w „Wędrowcu” ukazały się Wspomnienia naocznego świadka z wojny bułgarsko-serbskiej. Zarówno prace plastyczne, jak i literackie były dowodem na reporterski talent ich autora.
W kolejnych latach Antoni Piotrowski kilkakrotnie wracał do Bułgarii. W trakcie tych krótkich pobytów namalował m.in. portret Ferdynanda I Koburga, następcy Aleksandra Battenberga (jego portret powstał wcześniej). W tym czasie artysta postanowił odwiedzić Batak, osadę, w której rzeź na mieszkańcach, dokonana przez tureckich lub muzułmańskich sąsiadów w 1876 roku, stała się krwawym mitem założycielskim wolnej Bułgarii. Piotrowski na miejscu rozmawiał z bliskimi ofiar i ich katami. Zlecił wykonanie fotografii, także inscenizowanych. Odwiedził kościół, gdzie złożono szczątki pomordowanych.
Jeszcze tego samego roku powstał obraz Rzeź w Batak (1892), który przedstawia chwilę tuż po rzezi, gdy wśród ciał pomordowanych kobiet stoją obojętni i gotowi do kolejnej zbrodni oprawcy. Płynąca przez wieś rzeka spływa krwią. Łuna pożaru i księżyc barwią scenę krwawym blaskiem. Zaprezentowana na wystawie w Sofii kompozycja została doceniona. Jej autor otrzymał dyplom honorowy oraz propozycję zakupu dzieła do bułgarskich zbiorów narodowych, do czego doszło jakiś czas później.
Rzeź w Batak stała się ikonicznym dziełem bułgarskiego malarstwa narodowego i jednocześnie to właśnie ono zapewniło Antoniemu Piotrowskiemu wejście do bułgarskiego panteonu. Artysta, w Polsce trochę zapomniany, znajdujący się na uboczu zainteresowań historyków sztuki, w Bułgarii i Europie jest pamiętany, a wokół jego dzieła toczą się dyskusje i spory. Obraz Rzeź w Batak poddawany jest artystycznej reinterpretacji przez młodych twórców mierzących się z narodowymi mitami swojej ojczyzny, czego przykładem jest twórczość młodego Bułgara, Vladimira Mitreva9. Jego prace pokazywane są w Polsce i Niemczech, gdzie zamieszkał.
Bułgarska przygoda nie wyczerpała energii Antoniego Piotrowskiego. Powrót do Krakowa, mimo trwającego zainteresowania Bałkanami, oznaczał dla niego podjęcie nowych wyzwań i realizację dużych projektów malarskich. W 1894 roku rozpoczął wraz z Teodorem Axentowiczem, Stanisławem Janowskim i Władysławem Wankie malowanie Panoramy Tatrzańskiej. Prace poprzedził pobyt w Tatrach, malowanie studiów i szkiców w trudnych górskich warunkach, co dla Piotrowskiego było także przygodą i poznaniem nieznanego, egzotycznego świata kultury i obyczajów górali polskich. Olbrzymie płótno (115 × 16 m) zostało dwa lata później pokazane w Monachium oraz w Warszawie, a wkrótce potem pocięte i sprzedane na podobrazia innych prac.
W 1896 roku Piotrowski, niezrażony brakiem sukcesu Panoramy tatrzańskiej, przyjął zaproszenie skonfliktowanych ze sobą kolegów-malarzy i ruszył z Wojciechem Kossakiem, Julianem Fałatem i Michałem Wywiórskim do Berlina, aby wspólnie ukończyć malowaną przez nich panoramę Przejście Napoleona przez Berezynę w 1812 roku.
Artysta zdawał się być u szczytu formy malarskiej. W krakowskich Sukiennicach zorganizowano jego indywidualną wystawę. W tym samym roku warszawska Zachęta pokazała jego prace wraz z dziełami Włodzimierza Tetmajera. Muzeum Narodowego w Krakowie kupiło piękne Wesele idzie.
W Zachęcie odbył się indywidualny pokaz jego prac. W Petersburgu wykonał, w jednym z kościołów, freski wg projektów Wojciecha Gersona. Wkrótce otrzymał inne zlecenie na malarstwo ścienne – tym razem w pałacu łódzkiego przemysłowca Hertza. Wystawy, nagrody, zakupy dzieł, zlecenia, aktywność w środowisku artystycznym, współpraca przy powołaniu do życia Stowarzyszenia Artystów Polskich Sztuka – nic nie równoważyło ciężkiej atmosfery Krakowa, pełnej środowiskowych konfliktów. Blisko pięćdziesięcioletni malarz rzucił wszystko i w 1900 roku przeprowadził się do Warszawy. Nie osłabiło to jego aktywności. W dalszym ciągu współpracował z angielskimi pismami i na ich zlecenie kilkakrotnie wyjeżdżał na Bałkany. Namalował kilka, obecnie nieznanych, obrazów przedstawiających wojnę rosyjsko-japońską. Wykonał ilustracje do Ogniem i mieczem Henryka Sienkiewicza, a kilka lat później do Kurdystanu Brzozowskiego10.
Współpracował z polską prasą, pisał i ilustrował bajki, które publikował w „Tygodniku Ilustrowanym”. Odbył kilka podróży po Polsce. Współpracował w kilku projektach wydawniczych. Pamiętał też o swoich przyjaciołach z lat młodości, poświęcając pośmiertne wspomnienia Józefowi Chełmońskiemu i Adamowi Chmielowskiemu. Wciąż żywo reagował na wydarzenia polityczne, tym razem polskie i na jego płótnach z lat 1918-1920 pojawili się legioniści oraz żołnierze z oddziałów Bielinka.
Antoni Piotrowski spisał w 1911 roku swoje wspomnienia. Autobiografia nie miała jednak ciągu dalszego i ostatnie lata życia malarza okrywa tajemnica. W 1920 roku w Zachęcie zorganizowano, dla uczczenia 50-lecia pracy artystycznej, indywidualną wystawę jego twórczości. Niemłodemu już twórcy powierzono prowadzenie pracowni malarstwa w utworzonej w 1921 roku Szkole Sztuk Pięknych im. Wojciecha Gersona. Skąd w takim razie smutne słowa, które ukazały się w prasie po jego śmierci 12 grudnia 1924 roku, że odszedł artysta „tęgi”, „szczery”, „w nędzy i opuszczeniu”11?
Rok później, w Zachęcie, pokazano na wystawie poświęconej pamięci Antoniego Piotrowskiego 172 prac: obrazów olejnych, rysunków, akwarel.
Bibliografia:
Baleva M., Bulgarien im Bild, Köln 2012.
Батак като място на паметта. Batak – ein bulgarischer Erinnerungsort, Martina Baleva, Ulf Brunnbauer (Red.), Sofia 2007.
Makowska U., Antoni Piotrowski, w: Słownik Artystów Polskich i w Polsce działających, t. VII, Warszawa 2003, s. 210–219.
Piotrowski A., Autobiografia, zeszyt I – V, maszynopis w IS PAN.
Piotrowski A., Katalog wystawy, Sofia 2017.
Piotrowski A., Wystawa obrazów bułgarskich, Kraków 1887.
Potrzeba wolności. Katalog wystawy, MOCAK, Kraków 2013.
Prokesch W., Współczesne Malarstwo Polskie. Antoni Piotrowski, Kraków, b. d.
Swieykowski E., Pamiętnik Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie. 1854-1904, Kraków 1905.
- Martina Baleva, Ulf Brunnbauer (Red.), Батак като място на паметта. Batak – ein bulgarischer Erinnerungsort, Sofia 2007. ↩
- A. Piotrowski, Autobiografia, zeszyt V, s. 68, Maszynopis w IS PAN. ↩
- Chodzi prawdopodobnie o obraz znajdujący się obecnie w zbiorach Muzeum Okręgowego w Suwałkach. ↩
- Autobiografia, zeszyt III, dz. Cyt., s. 4. ↩
- Obraz Defreggera jest radosny i pełen energii. ↩
- L. Grajewski, Bibliografia ilustracji w czasopismach polskich XIX i pocz. XX w. (do 1918 r.), Warszawa 1972, s. 219–221. ↩
- Autobiografia, dz. cyt., zeszyt III, s. 36. ↩
- Autobiografia, dz. cyt., zeszyt IV, s. 39. ↩
- Wystawa w Krakowie. ↩
- Odpowiednio w 1901 i 1910 roku. ↩
- „Sztuki Piękne” R. 1, k. s. 192-193. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
czekam na wydanie albumu w Polsce malarza A. Piotrowskiego
Świetny artykuł, barwne życie. Co pozostało po malarzu? – obrazy. Miał rację…
Dziękuje za ten artykuł, fantastycznie się go czytało od początku do końca!
Ciekawy artykuł, dziękuje.