Spokojny i powściągliwy. Niewiele mówił o pracy i życiu, swoje obrazy ukrywał przed opinią widzów i krytyki. Edward Hopper sam stronił od ludzi, ale to właśnie jego malarstwo wydaje się najlepszym sposobem na poznanie kondycji współczesnego człowieka, którego mocniej niż kiedykolwiek wcześniej dotyka samotność.

Edward Hopper, fot. Berenice Abbott | 1970, Metropolitan Museum of Art, Nowy Jork
Edward Hopper uważany jest obecnie za ikonę malarstwa amerykańskiego XX wieku. Nic dziwnego, wszak jego wspaniałe, na pozór realistyczne prace, przedstawiające wyciszone i nostalgiczne scenerie amerykańskiego świata, posiadają równie bogaty wymiar magiczny. Hopper pokazuje wymowną wizję swojej epoki, tworzoną przy użyciu obrazów uniwersalnych i ponadczasowych, pozwalających na różnorodne i osobiste interpretacje.

Edward Hopper, Poranne słońce | 1952, Columbus Museum of Art, Ohio
Dzieciństwo z widokiem na port
Malarz wcześnie posiadł doskonałe wykształcenie artystyczne, uzupełnione przez jego matkę, która bardzo szybko wprowadziła go w świat książek, teatru i sztuki. Jako młody chłopiec żywo interesował się rysunkiem, wykonując wiele szkiców i kopii, w tym, kilka poważnych, już w wieku dziesięciu lat.
Widok, jaki towarzyszył mu w czasie dzieciństwa godny jest pozazdroszczenia. Mieszkając w Nyack, małym porcie niedaleko Nowego Jorku, Hopper z rodzinnego domu obserwował statki i żaglowce, pływające po Zatoce Hudson.

Edward Hopper, Pokoje nad morzem | 1951, Yale University Art Gallery, New Haven
Ta sceneria wywarła na niego ogromny wpływ, stając się inspiracją do wielu malarskich dzieł, w których niejednokrotnie wracał do tego sielskiego widoku. Hopper już jako młody chłopak był nieśmiały, małomówny i trzymał się raczej na uboczu, pociągała go samotność.

Edward Hopper w szkole średniej | 1899, Edward Hopper House Museum & Study Center, Nyack
W wieku siedemnastu lat był pewien, że chce zostać malarzem, co dość szybko zostało zaakceptowane przez jego rodziców. Hopper rozpoczął więc naukę w New York School of Art, gdzie, jako pilny i zdolny uczeń otrzymał wiele nagród i stypendiów.
Trudne dobrego początki
Jako absolwent szkoły artystycznej, w 1906 roku Hopper rozpoczął pracę w biurze reklamy C.C. Phillips & Co. Nie było to zajęcie, które przynosiło mu satysfakcję, zaspokajało jednak podstawową potrzebę zarobku. W tym czasie artysta wyruszył w pierwszą podróż do Europy, w czasie której odwiedził Paryż, Londyn, Amsterdam, Berlin oraz Brukselę. Wyprawa była dla niego czasem niezwykłych przeżyć i doznań, również tych artystycznych, jak podziwianie mistrzów malarstwa europejskiego w wielu galeriach sztuki.
Hopper zachwycał się m.in. Turnerem, Vermeerem oraz Rembrandtem. Wyprawa ta podziałała na malarza jak narkotyk, skłaniając go do kolejnych dwóch podróży do Europy, w latach 1909 i 1910. Choć podróżowanie napawało go radością, po powrocie do Ameryki był zmuszony zderzyć się z prozą życia i kontynuować pracę zarobkową w agencji reklamowej. Ilustrowanie, zwłaszcza to dla pieniędzy, bardzo mocno go przygnębiało, a jedyną odskocznię stanowiło malowanie po godzinach, w domowym zaciszu.
Zaprezentował swoje prace na kilku wystawach w Nowym Jorku, jednak jego sukces jako artysty wydawał się być wciąż sprawą bardzo odległą. Wprawdzie podczas jednej z ekspozycji sztuki nowoczesnej „Armory show” Hopperowi udało się sprzedać swoją pierwszą pracę, ale było to jednorazowe wydarzenie.
Wszystko uległo zmianie, kiedy malarz poznajł Josephine Verstille Nivision. Wiele ich łączyło, oboje uwielbiali bowiem teatr, podróże i Europę. Energiczna i piękna „Jo”, zauroczona tym milczącym i spokojnym mężczyzną o niezwykłej osobowości i intelekcie, poślubiła go w 1924 roku.

Edward i Josephine Hopper w Cape Elizabeth, Maine | 1927, Whitney Museum of American Art, Nowy Jork
Do artysty uśmiechnęło się szczęście – wszystkie akwarele Hoppera, wystawione w Frank Ren’s Gallery, sprzedały się w mgnieniu oka, co dało mu stabilizację finansową i w końcu pozwoliło na porzucenie pracy ilustratora.
Spokojne lata sławy
Od tego czasu Hopper stał się malarzem „modnym”. Potwierdził to fakt wybrania go na członka National Academy of Design, ale artysta odmówił przyjęcia nominacji, ponieważ akademia w przeszłości odrzuciła jego obrazy. Od roku 1925 jego życie w Nowym Jorku ustabilizowało się, a w 1933 roku odbyła się pierwsza retrospektywna wystawa w prestiżowym Museum of Modern Art.

Edward Hopper, Autoportret | 1925-30, Whitney Museum of American Art, Nowy Jork
Niedługo później Hopperowie przeprowadzili się do nowego domu w South Truro. Nadal wiele podróżowali i z niegasnącą ciekawością poznawali niezwykłe zakątki świata. Ich związek, pozornie zasługujący na miano idealnego, od pewnego momentu przechodził jednak dość poważne wewnętrzne kryzysy.
Jo, również zajmująca się malarstwem, zmuszona była do życia nieustannie w cieniu sławnego męża, którego popularność wzrastała gwałtownie od początku lat 30. XX wieku. Ta podświadoma rywalizacja negatywnie odbiła się na ich związku i sprawiła, że Josephine cierpiała jako artystka. Spędziła jednak u boku Edwarda całe życie jako pokorna i wytrwała żona, towarzysząc mu także w trudnym okresie choroby w 1964 roku, która doprowadziła do śmierci malarza rok później. Hopper miał wtedy osiemdziesiąt trzy lata.
Realizm pełen nostalgii
„Tematy, które wybieram stanowią najlepszą syntezę mego życia wewnętrznego.”
–E. Hopper
Hopper to malarz wielkiej ciszy i niewypowiedzianej nostalgii. Jest mistrzem budowania nastroju – w swoich pracach obiera tematy na pozór najprostsze, w których umiejętnie ukrywa całą serię głębszych uczuć i znaczeń.

Edward Hopper, Biuro w małym mieście | 1953, Metropolitan Museum of Art, Nowy Jork
Niczym paparazzi, ukryty za rogiem ulicy, w milczeniu obserwuje przesiadujących w barach i mieszkaniach ludzi, przypatruje im się uważnie i uwiecznia, w niezwykły sposób uwzględniając również ich emocje i uczucia.

Edward Hopper, Chop Suey | 1929, kolekcja prywatna, źródło: Christies.com
To wielka sztuka – tworzyć kompozycje pozbawione niepotrzebnych detali, które są jednocześnie nośnikiem głębokich treści. Hopperowi udaje się to doskonale. To, co malarz obserwuje i postanawia uwiecznić na obrazie zostaje niejednokrotnie przefiltrowane przez jego nastrój oraz odczucia wewnętrzne. Obserwujemy rzeczy zwykłe i niezwykłe zarazem, świat bliski i daleki, ludzi obcych a jednocześnie podobnych, także do nas samych.

Edward Hopper, Nowojorskie kino | 1939, Museum of Modern Art, Nowy Jork
Sceny malowane przez Hoppera są zawsze statyczne, jakby zatrzymane w ruchu. Senność i nostalgia wpadają przez okna do hotelowych pokoi i kawiarnianych wnętrz, ogarniają opustoszałe stacje paliw oraz fasady budynków, wzbudzając pewien niewypowiedziany lęk, wprowadzając widza w stan niepokojącego oczekiwania.
Choć nic na pozór nie zapowiada, aby miało się stać coś złego, jego obrazy wzbudzają wrażenie, że cisza ta jest zapowiedzią nieuchronnej, zbliżającej się katastrofy. Geniusz Hoppera i tajemniczość jego malarstwa odsłaniają się w pełni zwłaszcza w obrazach tworzonych w klimacie nokturnów. Właśnie w takim nastroju utrzymana jest jedna z najsłynniejszych prac malarza – Nocne marki z 1942 roku.

Edward Hopper, Nocne marki | 1942, Art Institute of Chicago, Chicago
Kultowi już klienci nocnego baru, obserwowani z zewnątrz przez szybę, pogrążeni są jakby w transie, zamyśleni, zupełnie anonimowi. „Samotność w wielkim mieście”, tak można by w jednym zdaniu zawrzeć to silne uczucie, towarzyszące prawie każdej postaci z obrazów artysty.

Edward Hopper, Szkic do obrazu Nocne marki | 1942, Whitney Museum of American Art, Nowy Jork
Hopper pozostawia nam zawsze margines wolności w interpretacji sceny. Wszystko to, co przedstawia wydaje się być niedopowiedziane, dopiero wrażliwość i osobiste spojrzenie widza sprawia, że dzieło nabiera pełnego sensu, stając się indywidualnym wyrazem lęków i pragnień oglądającego.
Na deser krótki film przedstawiający Edwarda Hoppera z żoną w ich pracowni.
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:


- Samotność w wielkim mieście. Edward Hopper - 22 lipca 2016
Zdaje mi się, że także powiedział: nie maluję ani smutku ani samotności a jedynie światło na ścianie.
No cóż, to by nieco obalało tezę o jakimś niezwykłym przesłaniu Jego prac. Sądzę że tak właśnie jest. Artysta po prostu uwieczniał przebłyski zwyczajnego życia a że zafascynowany był tym co ŚWIATŁO czyni z otaczającej nas prozy życia, chętnie malował skontrastowane kompozycje. Trzeba też pamiętać, że w 1907 roku opanowano fotografię kolorową, więc uwiecznianie kolorowego obrazu przy pomocy farb przestało być czymś pożądanym. Malarz poszedł “trochę” wbrew opanowującej Amerykę modzie… wykonywania kolorowych zdjęć. Malowanie “banału” przestało mieć jakikolwiek sens, można go było uwiecznić na fotografii. Wzięciem wciąż cieszyło się to, czego nie można było albo już sfotografować, albo to co w ogóle nie istniało… abstrakcja. Zresztą tak pozostało do dnia dzisiejszego, z tą drobną różnicą, że teraz “abstrakcję” wykonuje się przy pomocy komputera. Nie musiał martwić się o tzw. chleb powszedni, zatem zrobił wszystkim “po złości” i malował “banalne” sceny z życia codziennego. Malował a nie fotografował i za to należy Mu się szacunek, podobnie jak tym fotografom którzy obecnie wykonują fotki monochromatyczne. …a co z emocjami? Każdy z nas ma indywidualne odczucia oglądając “cokolwiek”, więc i emocje też są indywidualne.