Często po długim i ciężkim dniu pracy ser Piero wraca do domu i patrzy na swego syna, który wyrasta na pięknego, zdrowego chłopaka. Ale jedynak budzi w nim lekką złość, bo zamiast go słuchać i posłusznie uczyć się rachunków lub pism, siedzi godzinami w milczeniu, sam ze sobą, i bazgrze na drogocennym papierze kancelaryjnym, który notariuszowi jest przecież niezbędny do pracy. A młodzieniec zużywa również pozostałe materiały ze skryptorium: pióra, inkaust, lak.

Leonardo da Vinci Człowiek witruwiański. Studium proporcji ludzkiego ciała | ok. 1490, Gallerie dell’Accademia, Wenecja
Chłopak jest ogromnie zazdrosny, pilnie strzeże wszystkiego, co robi, chowa swoje dzieła w kasetce lub w torbie, które trzyma pod łóżkiem. Pewnego dnia, korzystając z jego nieobecności, ser Piero zagląda do tego skarbczyka: widzi plik rysunków, szkiców codzienności, gesty, miny, ludzie, zwierzęta, kwiaty, pejzaże. Chłopak wykracza poza proste odtwarzanie rzeczywistości. Wzbija się ku wyobrażonym światom, których nie widzi nikt oprócz niego, tworzy żywe formy, które nigdy nie istniały, ale istnieć by mogły, w nieskończoność rozkłada wszystko na czynniki pierwsze i miesza składniki. Może ta niesłychanie rozwinięta wyobraźnia stanowi projekcję jego ogromnego i niepohamowanego pragnienia wolności. Najpiękniejsza i największa lekcja, jakiej udzieliła mu matka Caterina.
Ser Piero jest wstrząśnięty, nie pojmuje sztormów targających duszą chłopca, ale przynajmniej wreszcie do niego dociera, że edukacja syna musi podążyć inną drogą. Koniec z rachunkami, pismami, handlem. Notariusz zabiera kilka rysunków do jednego z najważniejszych współczesnych artystów. Swojego klienta. Swojego przyjaciela.
Andrea jest piątym synem biednego palacza, Michelego di Francesco di Cione, ale wszyscy wołają nań Verrocchio od nazwiska dawnego protektora, złotnika Francesca di Luca Verrocchio. W 1453 roku Francesco uratował chłopakowi skórę, doprowadził bowiem do uwolnienia go od zarzutu umyślnego morderstwa podczas chłopackiej bitwy na kamienie.
Andrea był bystrym młodzieńcem, nauczył się tajników licznych sztuk lub je podpatrzył, od złotnictwa przez metalurgię po odlewnictwo, od plastyki po malarstwo, między innymi od Donatella, który na starość powrócił do Florencji. Darzony sympatią przez miejską elitę i Medyceuszy, prowadził świetnie prosperujący warsztat, który rywalizował z pracownią Antonia i Piera del Pollaiolo. Ser Piero da Vinci jest jego zaufanym notariuszem, to do niego Andrea zwykł się zwracać w sprawie najpilniejszych dokumentów, czyli tych, które bezpośrednio dotyczą jego życia prywatnego. Taki był na przykład pierwszy akt sporządzony przez ser Piera dla Andrei w jego domu przy piazza di Parte Guelfa 13 grudnia 1465 roku, zamykający spór artysty z jego bratem Masem o spadek po ojcu, czyli własność domu z przyległym warsztatem przy via dell’Agnolo w Malborghetto, dziś via de’ Macci, parafia Sant’Ambrogio.
Nie mija wiele czasu i ser Piero, który bywał w tym domu i warsztacie, wpada na pomysł, by powierzyć mistrzowi swego jedynaka, który w 1466 roku kończy czternaście lat. Może to Francesca, nowa żona, nie życzy sobie w domu obecności tych wszystkich ludzi: bękart to już spore chłopaczysko, do tego dochodzi ten nieudacznik wuj Francesco z żoną, no i teściowa. To Vasari opowiada o ser Pierze, zanoszącym rysunki Leonarda do Andrei, „z którym żył w wielkiej przyjaźni”, by ten szczerze powiedział mu, czy syn ma artystyczne powołanie: „Zadziwił się Andrea, ujrzawszy przewspaniałe początki Lionarda, i uspokoił ser Piera, iż przyjmie młodego; następnie ojciec nakazał, by Lionardo udał się do warsztatu Andrei; co Lionardo chętnie uczynił; więcej nawet: nie jednej się profesji wyuczył, lecz wszystkich, w których się rysunek stosowało”. I tak z dnia na dzień chłopak ląduje w świecie rzemieślników i artystów, co więcej, zamieszkuje u swego nauczyciela, co zresztą było normą dla terminatorów; zajmuje jeden z pokoików przy hałaśliwej oficynie na via dell’Agnolo. Nareszcie ma szansę skonfrontować swoje marzenia z konkretną rzeczywistością artystycznego fachu.
Dla Verrocchia i jego warsztatu to przełomowa chwila. W 1467 roku Cech Kupców, dla którego pracuje również ser Piero, zleca mu wykonanie grupy Chrystus i niewierny Tomasz z brązu dla kościoła Orsanmichele. Wielkie przedsięwzięcie, które na najbliższe lata zaangażuje cały techniczny i artystyczny potencjał atelier. Z pewnością zostawi ślad na kształceniu młodego terminatora, który będzie pozostawał pod wpływem również innych prac z warsztatu Verrocchia, charakteryzujących się pietyzmem w traktowaniu dekoracyjnych szczegółów i badaniu ruchu, a są to: lawaterz i nagrobki Giovanniego i Piera Medyceuszy w Starej Zakrystii w bazylice San Lorenzo, nerwowy Dawid w Palazzo Bargello, Zmartwychwstanie w willi di Careggi, srebrny relief w Opera del Duomo, pomnik nagrobny kardynała Niccola Forteguerriego w katedrze w Pistoi. Wpływ jest zresztą wzajemny: na twarzy nastoletniego wojownika Dawida widać dwuznaczny, intrygujący uśmiech, być może odtworzony uśmiech młodego ucznia, który pozował mistrzowi.
Andrea cechuje się wszechstronnością zainteresowań, jakiej próżno szukać u współczesnych mu artystów. Verrocchio jest jednocześnie malarzem, rzeźbiarzem, restauratorem antycznych dzieł, dekoratorem, meblarzem, złotnikiem, snycerzem, ekspertem w dziedzinie metalurgii, doradcą w kwestiach inżynieryjnych i architektonicznych, półalchemikiem. W jego warsztacie nie ma zleceń ani zadań zarezerwowanych na wyłączność, nie ma twórczości indywidualnej. Wszystko jest wspólne, należy do mistrza i uczniów, wszyscy współpracują, dzieło powstaje wspólnymi siłami, nawet jeśli chodzi tylko o rozwiązywanie najdrobniejszych zagwozdek technicznych lub wykonanie dekoracyjnych detali.
Radosny, twórczy miszmasz, nieomijający nawet kajetu mistrza, w którym często gęsto znaleźć można gryzmoły uczniów. Również samego Leonarda, który na jednej z kart notuje swym charakterystycznym, odwróconym pismem – być może tylko dla hecy – wspomnienie o długu, jakiego dochodził u innego terminatora: „niccholò / di michele / winien jest / s. ccc f. 50”. To jeden z pierwszych śladów pisma, które będzie mu towarzyszyć do końca życia. Prosty wycinek codzienności, podobny do tych, od których roją się jego najwcześniejsze zapiski: drobne długi, sekrety, czyli przepisy na farby, dowcipy i zabawy, jakim oddają się chłopaki w warsztacie, jak choćby dolanie czerwonego wina do wrzącego oleju lnianego, by ten buchnął gwałtownym, wysokim i kolorowym płomieniem.
Warsztat to szkoła, laboratorium, akademia, uniwersytecka aula, miejsce spotkań, rozmów i nieprzerwanej osmozy idei, odwiedzane przez wielkich i maluczkich, humanistów i analfabetów, zleceniodawców i mecenasów. Oraz, rzecz jasna, artystów, począwszy od terminatorów i uczniów, którzy dzielą z Leonardem chleb i komnaty: najstarszy jest rzeźbiarz Francesco di Simone Ferrucci, potem Pietro Perugino, Lorenzo di Credi, Agnolo di Polo i Nanni Grosso. Ponadto mistrzowie współpracujący, „z zewnątrz”, z wyrobionymi już nazwiskami: Alessandro Filipepi zwany Botticellim, Domenico Ghirlandaio, Francesco Botticini, Biagio d’Antonio, wreszcie Filippino Lippi, dziecię sztuki i miłości, syn karmelickiego zakonnika Filippa i pięknej mniszki Lucrezii Buti.
Fotografie użyte w artykule nie pochodzą z książki.
Carlo Vecce
Da Vinci. Wizjoner. Geniusz. Tajemnica. Biografia człowieka wolnego »
tłum. Mateusz Kłodecki
Znak
Kraków 2025