W epoce średniowiecza śmierć pojmowano na sposób chrześcijański, jako jeden ze skutków upadku człowieka – następstwo wspólnoty ludzi z Adamem. Akt bolesnego umierania stanowił konieczną spłatę długu wobec Boga, zaciągniętego przy narodzeniu. Śmierć przerażała, była odrażająca, ohydna, wywoływała lęk, budziła grozę, jednak zdawano sobie sprawę, iż jest wrośnięta w ciało człowieka i jego los, a uniknięcie jej czy oszukanie nigdy nie będzie możliwe.
Intensywność śmierci, jej duszna zmysłowość, klaustrofobiczna obecność powodowały, iż zajmowała niezwykle ważne miejsce w tematyce ówczesnej sztuki, zwłaszcza literatury, rzeźby i malarstwa. W przypadku tego ostatniego dominującą rolę zyskały trzy ikonograficzne formuły: Spotkanie trzech żywych i trzech umarłych, Triumf śmierci i Taniec śmierci. Wszystkie one opowiadały o śmierci, która nie tyle dotyka pojedynczego, konkretnego człowieka, co włada grupami zawodowymi, społecznościami, narodami, jest więc wszechwładna, wszechogarniająca, ma moc wszechpotężną i sprawczą. Jest Królową, która kieruje niewidzialnym królestwem, z rzeszą anonimowych zmarłych służącą za poddanych…
Taniec śmierci
Taniec śmierci był obecny w sztuce europejskiej od XV do XIX wieku, głównie na terenie Francji, Austrii i Niemiec. Przyjmuje się, iż najstarsze znane przedstawienie Tańca śmierci powstało w latach 1390–1410, jako fresk dekorujący kościół opactwa La Chaise-Dieu. Największą jednak sławę zyskał Taniec śmierci z lat 1424–1425, zdobiący do XVII wieku krużganki paryskiego cmentarza Des Innocents, założonego przez księcia de Berry. Jak zauważał Johan Huizinga:
„W tym osobliwym i makabrycznym punkcie spotkań, jakim był cmentarz Niewiniątek, tysiące ludzi oglądały dzień w dzień całkiem zwyczajne postacie i czytały łatwo wpadające w ucho wiersze, których każda zwrotka kończyła się znanym przysłowiem. Efekt był podwójny: pocieszano się równością wszystkich wobec śmierci i jednocześnie wzdragano się przed końcem. Nigdzie śmierć, podobna do małpy, nie była na miejscu tak bardzo jak tutaj; oto szczerząc zęby, krocząc jak stary, zesztywniały wodzirej, zaprasza papieża, cesarza, szlachcica, najemnika, mnicha, małe dziecko, błazna, ludzi wszystkich zawodów i stanów, aby szli w jej ślady”1.
Cmentarz Niewiniątek był niezwykle popularny wśród mieszkańców Paryża, w dużej mierze z uwagi na rosnący kult relikwii zamordowanych betlejemskich dzieci. Liczba pochówków była tam nieustannie duża, dlatego po krótkim czasie od pogrzebu zwłoki wykopywano i sprzedawano kamienie nagrobne, by złożyć w tej niezwykłej ziemi kolejnych zmarłych. Tym samym niezliczone pokłady czaszek i kości gromadzono i eksponowano w tamtejszej kostnicy, co współgrało z wizerunkiem Tańca śmierci zdobiącego krużganki, tworząc scenografię wanitatywną dla odwiedzających cmentarz.
W 1485 roku paryski drukarz Guyot Marchant wydał pierwszą publikację Danse macabre, zawierającą tekst wraz z przedstawieniami Tańca śmierci, inspirowanymi paryskim freskiem. Od tego czasu motyw ten nie tylko rozwijał się jako forma wizualna zdobiąca ściany kościołów i kaplic, ale także jako ilustracja książkowa, drzeworytnicza, graficzna, trafiająca do większej rzeszy społeczeństwa.
O samej idei powstania ikonograficznego motywu Tańca śmierci wciąż niewiele wiadomo. Z pewnością narodził się on we Francji, być może zainspirowany konkretnym widowiskiem dramatycznym bądź jako wizualna pamięć dotycząca wątków obecnych w literaturze wizyjnej – na przykład popularny literacki motyw Matki Boskiej przyjmowanej do Nieba przez Chrystusa w tanecznym korowodzie czy opis wirującej, tańczącej duszy Oblubienicy przed Oblubieńcem (Chrystusem) z wizji św. Mechtyldy2. Niezwykle frapujące jest wykorzystanie tańca właśnie jako formuły ruchu, który ustala, kreuje, tworzy i wyznacza symbolikę ciała. Cytując Jarosława Barańskiego:
„Taniec był fizyczną ekspresją ludu, ciemną stroną ludzkiej zmysłowości. Jedynie w tańcu zmysł dotyku i ruchu mógł publicznie stać się źródłem doznania. Tańczono wszędzie, nie szczędząc miejsc sakralnych, kościoła czy cmentarza. Tańczono podczas procesji i misteriów, karnawałów głupców i wszelkich świąt. Bodaj najczęściej w tańcu trzymano się w silnym uścisku za ręce i tworzono kręgi, które wirowały w szaleńczym tempie, dostarczając tańczącym zmysłowych podniet. Krąg tworzyli wszyscy, bez względu na wiek i stan, równi w rytmie tańca”3.
Być może z jednej strony Taniec śmierci nawiązywał również przez taneczne kręgi do symboliki Koła Fortuny4, które wszak wyobrażało oczywisty brak pewności losu, zawiłe drogi ludzkich życzeń, planów i nadziei. Z drugiej strony późnośredniowieczny Taniec śmierci mógł stanowić ikonograficzną formę pamięci o tanecznych rytuałach odprawianych we wczesnym chrześcijaństwie nad grobami świętych męczenników w rocznicę ich śmierci. Trzeba jednak zauważyć, iż ów symboliczny taniec przedstawiany w ikonografii nie jest tańcem dynamicznym, wirującym, nieokiełznanym. Odnosi się raczej wrażenie, że postacie nie tyle tańczą, co suną w medytacyjnym korowodzie, idą rytmicznie albo uczestniczą w pochodzie czy odświętnej procesji, która odbywa się w milczeniu, ciszy i zadumie. Tym samym taniec to odmieniona forma procesji pogrzebowej, procesji uroczystej, świątecznej, której towarzyszyła muzyka…
Wczesne Tańce śmierci ukazywały korowód postaci złożonych jedynie z samych mężczyzn, co w oczywisty sposób ułatwiało prezentację licznych zawodów, profesji i mianowanych stanowisk. Szybko jednak zaczęły powstawać ujęcia, w których ukazywano kobiety. Szczupły zakres kobiecych zawodów, takich jak m.in. handlarka czy akuszerka, rekompensowano wizerunkiem kobiet znajdujących się w różnych etapach życia. Tak więc przedstawiano kobietę – narzeczoną, mężatkę, kobietę w ciąży, kobietę matkę, co wywoływało jeszcze więcej skrajnych emocji w odbiorcach malowideł czy grafik, bowiem obraz ten utrwalał niejako mimochodem życie rodzinne, intymne, czułe.
Trzeba również zwrócić uwagę na portret samej alegorycznej tanecznej Śmierci, gdyż niemalże do 1500 roku przedstawienia te ukazywały Śmierć nie tyle pod postacią szkieletu lub kościotrupa, ile we wcieleniu rozkładających się zwłok, obrzydliwego trupa, czasem z otwartym brzuchem, toczonego przez robaki albo też porośniętego gdzieniegdzie włosami. Z powodu panującej od wieku XIV epidemii dżumy i powszechności trądu, przeobrażających ludzkie ciało w niegodzien dotyku mięsny ochłap, figura trupa wydawała się jakże czytelnym symbolem obrzydliwości i kruchości, stojącym w kontraście wobec czystego, „przyjemniejszego wizualnie”, wręcz komicznego szkieletu5. Trup zapraszający człowieka do tanecznego korowodu, pochodu, procesji był w istocie nim samym, był jego zwierciadłem przyszłości, magicznym podwojeniem jednej i tej samej osoby, ukazanej w dwóch wymiarach czasowych.
W ten sposób Taniec śmierci zyskiwał prawdziwie trwożne przesłanie, nie tyle wzbudzające lęk wobec śmierci nieoswojonej, abstrakcyjnej, niczyjej, co wywołujące absolutną pustkę doznania własnej znikomości, prawdziwy strach wobec niemożności ucieczki, strach wobec Boga i własnego ciała, które ma dar przeobrażania się w zgniliznę, odór i pokarm dla robaków. Jednocześnie sam gest owego trupa nie był we wczesnych ujęciach okrutny: trup zapraszał żywego, łagodnie przejmował kierunek drogi, wyznaczał kres, którym nie było piekło, a cmentarny grób. Śmierć–trup nie straszył paszczą potwora Lewiatana i piekielnymi mękami, ale był drogowskazem, pilnował, by nić losu się dosnuła do końca.
Jednym z najpiękniejszych, a zarazem może mniej znanych średniowiecznych Tańców śmierci jest fresk dekorujący kościół Świętej Trójcy w Hrastovlje na Słowenii, powstały około 1490 roku, którego replikę można dzisiaj oglądać w Galerii Narodowej Słowenii w Lublanie.
Malowidło przedstawia maksymalnie horyzontalną kompozycję, tworzoną przez korowód jedenastu postaci i towarzyszących im trupów o widmowych ciałach z rozciętymi brzuchami, zdążających na cmentarz, na którym widnieje wykopany grób, strzeżony przez dwa dodatkowe trupy. Scena nie ma w sobie ani dramatyzmu, ani mroku, wręcz przeciwnie: wydaje się pogodna i oczywista w przesłaniu. Korowodowi przewodzi papież, kończy go zaś nagie dziecko. Co warte podkreślenia, w ujęciu tym jawi się tylko jedna kobieta – królowa towarzysząca swojemu mężowi. Postacią wyróżniającą się wśród uczestników procesji jest z pewnością żebrak, ujęty jak w klasycznej ikonografii średniowiecznej: pozbawiony nogi, wsparty na tak zwanym stolcu i trzymający paternoster – wyrzutek społeczny, jakże mocno kontrastujący z sylwetką pewnego siebie kardynała. Pozornie tylko niedostrzegany, poniżany w oficjalnym, poukładanym świecie, tu, w Tańcu śmierci, jest obecny, bowiem i on narodził się, by umrzeć w czasie i okolicznościach wyznaczonych przez Boski plan.
Wydaje się jednak, iż uwagę widza skupia najbardziej dziecko, które ostatni z trupów trzyma (niczym matka) czule za rękę. Dziecko wychodzi z kołyski, co otwiera wymowną symbolikę: kołyska to pierwszy mebel człowieka, trumna – ostatni, obie zresztą podobne w formie. Warto przy tym zwrócić uwagę, iż kołyska i trumna lub grób cmentarny stanowią klamrę, która zamyka kompozycję, kreśląc symboliczny początek i kres, narodziny i śmierć. Co więcej, kołyska kojarzy się z kołysanką – a jak wiadomo, kołysanki nucone niemowlakom miały za zadanie nie tylko wyciszyć dziecko i przynieść oczekiwany sen, ale w swojej warstwie treściowej często dotykały w sposób bardziej lub mniej zawoalowany tematyki śmierci, odchodzenia ze świata. Kołysanki koiły, ale niosły też smutek, jakby przygotowując dziecko do trudu istnienia i kresu życia6.
Taniec śmierci z Hrastovlje portretuje człowieka w niezwykle czarowny sposób, wszystkie postacie cechuje płynność ruchu, minimalizm gestów, wiotkość sylwetki, piękne twarze o dużych oczach i łagodnych rysach. Ich sobowtóry z przyszłości stanowią dla nich turpistyczny kontrast, choć są do nich podobne w mowie ciała czy oszczędnego ruchu, pozbawionego afektowanego dramatyzmu.
Jako doskonały przykład drzeworytniczego ujęcia tego motywu można przywołać datowany na lata 80. XV wieku tak zwany Taniec śmierci z Heidelbergu, przedstawiający na kolejnych kartach dialog między Śmiercią a człowiekiem, któremu towarzyszą portrety licznych postaci w otoczeniu trupów. Ujęciom tym towarzyszy osobne przedstawienie kostnicy cmentarnej i kościoła7.
Idea tańca jako formy ruchowej łączonej z muzyką jest tutaj ukazana w sposób wyrazisty i czytelny, bowiem większość trupów posiada jako dodatkowy atrybut instrument muzyczny, taki jak: trąbka, bęben, dudy, flet, róg, cytra, harfa, fidel czy portatyw, co przy okazji wprowadza element komediowy. Każda ze scen jest dla siebie własnym światem.
Wzruszająco prezentuje się Śmierć z małym dzieckiem, które zachęca do wspólnej drogi zabawką wiatraczkiem, medyk zapatrzony w matulę (naczynie do badania moczu) zdaje się udawać, iż Śmierć go nie dotyczy, bo zna remedia na wszystkie choroby, rycerz wyciąga ku Śmierci miecz, ale czyni to jakby z lekką rezygnacją, skąpiec spogląda z żalem ku swojej skrzyni pełnej pieniędzy, młodzieniec zdobny w wianek na głowie patrzy na Śmierć z łagodnym, czarującym spojrzeniem, przeznaczonym dla niedoszłej ukochanej, złodziej idzie ze Śmiercią pogodzony, ale niesie ze sobą pudełko, które ukradł i z którym nie może się rozstać, zaś hazardzista z trudem wstaje od stolika, na którym leżą kości do gry… Przedstawione tu trupy są pełne dynamizmu, temperamentu, zaczyna w nie wstępować agresja i przemoc wobec żywych, obecna w gestach łapania, ciągnięcia płaszcza czy paska, ogłuszania muzyką. Jest to preludium do przerażającej agresji Śmierci, którą zobrazują niebawem Hans Holbein i jego naśladowcy, tworzący w XVI stuleciu.
Hans Holbein ukończył rysunki do swojego słynnego Tańca śmierci około 1525/1526 roku, a na ich podstawie klocki drzeworytnicze wykonał Hans Lützelburger. Dzieło to zostało wydane w Lyonie w 1538 roku (klocki drzeworytnicze po śmierci Lützelburgera przejęli drukarze Melchior i Gaspar Trechselowie, i to im cykl ów zawdzięcza publikację).
Holbein stworzył nową koncepcję ikonograficzną Tańca śmierci. Całość rozpoczął ilustracją z Księgi Rodzaju, wyjaśniając, iż śmierć jest wynikiem grzechu pierworodnego (towarzyszy Ewie i Adamowi podczas wygnania z Raju). Artysta zrezygnował z ilustrowania duetów tworzonych przez Śmierć i człowieka, ale zaproponował widzom rozbudowane, dramatyczne sceny, obrazujące wtargnięcie śmierci w życie codzienne. Wirtuozeria Holbeina polega na tym, iż przez bogaty sztafaż, drobiazgowość scen, przedmiotów i strojów doskonale opisał portretowane osoby. Cykl obrazuje spotkanie profanum i sacrum – życie człowieka i jego codzienne czynności przerwane metafizyczną grozą Śmierci, którą wyobraża już nie tyle rozkładające się ciało, co szkielet, będący sobowtórem osoby, do której przychodzi (ubrany niekiedy w podobny strój lub przyjmujący postawę podobną do człowieka, którego porywa)8.
Nie sposób nie zachwycić się portretem chciwca obłożonego pieniędzmi, przerażonego nie tyle samą wizytą Śmierci, co faktem, iż porywa mu ona zachłannie ogromną ilość majątku w postaci monet, które wkłada do koszyka. Warto też przyjrzeć się okrutnemu rycerzowi, który zapewne z zapałem uśmiercił w wojnach wiele istnień – Śmierć przebija go teraz kopią równie okrutnie. Ubogiemu oraczowi Śmierć towarzyszy przy orce, chcąc pomóc w ciężkiej pracy i obiecując życie wieczne, bogaczowi usługuje przy suto nakrytym stole, nalewając złowieszczy napój, uczonemu pokazuje czaszkę, przekonując, iż prawdziwa refleksja umysłu winna koncentrować się na dziedzinie innej niż astronomia czy matematyka, ubogiej kobiecie zabiera potomka, jakby wiedziała, że trudno jej wykarmić dwoje dzieci, grubego mnicha porywa, przywdziewając czapę papieża itd. W ujęciach tych panują dynamika, szybkie tempo zdarzeń, brak oddechu i spokoju tak intensywnie obecnego w średniowiecznych kompozycjach. Bywa, że artysta nie uchyla się przed wątkami komicznymi, jednak w ogólnym ujęciu cała wymowa cyklu przeraża, nie pozwala na spokojne przyglądanie się scenom, miażdżąc widza obrazem zagłady, która dotyka wszystkich, niezależnie od epoki, w której żyjemy…
W czasie kontrreformacji Taniec śmierci zaczyna ponownie pojawiać się jako temat o wielce wymownym znaczeniu, w pewnym sensie wracając korzeniami do sztuki średniowiecznej. Siedemnastowieczny obraz z kościoła bernardynów w Krakowie wyznaczył niezwykły schemat, powielany później i przetwarzany na rodzimym gruncie, zależnie od okoliczności historycznych i społecznych.
Dzieło przedstawia w centrum taneczny krąg szkieletów i kobiet różnego stanu, którym towarzyszy muzyka grana przez skrzypka i cymbalistę, ukazanych również w towarzystwie szkieletów – czy też bardziej rozkładających się trupów trzymających zapisy nutowe. Taniec ów rozgrywa się w eschatologicznym krajobrazie, który wplątuje narrację o grzechu pierworodnym, piekle i odkupieniu win przez ukrzyżowanego Chrystusa.
O ile tańczące kobiety zdają się wielce powściągliwe w ruchu i geście, o tyle szkielety, nieskrępowane szelestem fałdzistych, długich sukien, wierzgają nogami, wyginając wychudzone, kościste sylwety. Cudowne wydaje się zestawienie ponurej symboliki z modnymi strojami kobiet, skupieniem i powagą muzyków, zwłaszcza pięknie sportretowanego mężczyzny w okularach – zupełnie tak jakby świat ludzki myśląc o śmierci, jednocześnie chciał o niej na chwilę zapomnieć, chwytając się pozorów życia. Scenę środkową otacza rama w formie bordiury złożonej z czternastu medalionów ukazujących: papieża, cesarza, króla, kardynała, biskupa, księży i kanoników, księcia, senatora, szlachcica, kupca, chłopa, żołnierza, żebraka, Turków i Żydów oraz błazna i dziecko. Górną część sceny centralnej wieńczy wizerunek czaszki, klepsydry i zegara, w dolnej części widnieją czaszka, misa z kropidłem i płonąca lampka oliwna.
To jednak tylko jedna część malowidła, bowiem jej drugą, równie ważną przestrzeń tworzą banderole wyposażone w tekst, stanowiący słowa zarówno samej Śmierci, jak i sportretowanych postaci, a nawet anonimowego narratora dzieła. Marek Prejs zalicza ów obraz i kolejne jego kopie do „gadających obrazów”, które, żywe i aktywne, komunikują się z widzem przez tekst9. Obraz taki ma „określony i wyczuwalny światopogląd”10. Jak pisze Prejs o Tańcach śmierci:
„Po pierwsze tekst odpowiedzialny za efekt «gadania» obrazu wypełnia tu niemal połowę całej przedstawionej przestrzeni, dając poczucie pełnej równowagi pomiędzy obrazem a słowem. […] po drugie występują tu nie pojedyncze zdania, a przemyślane całostki znaczeniowe, przyjmujące postać wierszyków ułatwiających zapamiętywanie, choć również posiadających pewne literackie, w tym wypadku satyryczne, ambicje. Po trzecie zaś następuje pełne zróżnicowanie zarówno w sferze nadawców, jak i odbiorców […]”11.
W obrazie krakowskim i jego kopiach w rozmowie uczestniczą zarówno tanecznicy, Śmierć, autor, jak i czwarty uczestnik – czyli my, widzowie obrazu12.
Obraz z Krakowa zyskał w kolejnych stuleciach swobodne kopie, do których należy zaliczyć osiemnastowieczny Taniec śmierci z kościoła w Świętej Annie koło Częstochowy, również osiemnastowieczny wizerunek z kościoła w Kalwarii Zebrzydowskiej, dziewiętnastowieczne dzieło z klasztoru bernardynów w Warszawie na Czerniakowie czy dwudziestowieczny Taniec śmierci z kościoła w Kalwarii Pacławskiej13. Na ich tle wielce oryginalnie rysuje się siedemnastowieczny Taniec śmierci z kościoła św. Klary w Grodnie (dzisiaj w budynkach klasztornych)14. Mimo widocznych inspiracji obrazem krakowskim część centralną tworzą trzy wyodrębnione kwatery, ukazujące pomniejszony Taniec śmierci, Paszczę potwora Lewiatana i ujętą w typie ludowym scenę przedstawiającą Połów ludzi przez diabły, które za przynętę wykorzystują korony cesarza, księcia, króla, mitrę papieską i buławę hetmańską. Dodatkowo w tle kompozycji jeden z diabłów wypróżnia się na postać Żyda, z którego gardła wylatują srebrniki. Pycha i chciwość zyskały w tym ujęciu wymowę jednoznaczną: są grzechami wyróżnionymi i najważniejszymi. Całość otacza bordiura z prostokątnie zamkniętych scenek, portretujących przedstawicieli różnych stanów społecznych i towarzyszących im szkieletów.
Tak jak w przypadku wspomnianych wcześniej „gadających obrazów”, także to dzieło do nich należy, choć operuje tekstem skróconym, poskromionym wobec nadrzędnej roli, jaką tutaj przyznano scenkom moralistycznym. Prostota przekazu, jego szczerość i ludowy urok pozwalają jeszcze dzisiaj na zachwyt, choć i pewien dystans wobec narracji dzieła. Otwarte wydaje się również pytanie, czy figlarne, groteskowe, szczebiotliwe diabły z centralnej kwatery nie przytłumiły powagi ponurych szkieletów, przeobrażając obraz w satyryczny afisz, w którym przestroga przed grzechem (śmiercią duchową) zdaje się ważniejsza niż ostrzeżenie przez śmiercią biologiczną…
Bibliografia:
1. Barański J., Motyw tańca śmierci: o kulturowej erozji figury wyobraźni, „Medycyna Nowożytna” t. 6, z. 1, 1999.
2. Barański J., Śmierć i zmysły. Doznania, wyobrażenia, przemijanie, Wrocław 2000.
3. Collins M., The Dance of Death in Book Illustration. Catalog to an Exhibition of the Collection in the Ellis Library of the University of Missouri-Columbia April 1–30, 1978, Columbia 1978.
4. Der doten dantz mit figuren, clage vnd antwort schon von allen staten der werlt, Leipzig 1922.
5. Huizinga J., Jesień średniowiecza, tłum. T. Brzostowski, Warszawa 1961.
6. Le Goff J., Truong N., Historia ciała w średniowieczu, tłum. I. Kania, Warszawa 2006.
7. Prejs M., Oralność i mnemonika. Późny barok w kulturze polskiej, Warszawa 2009.
8. Sliž N., Obraz Taniec śmierci w Grodnie jako źródło wizualne i literackie, „Prace Naukowe Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie. Zeszyty Historyczne” t. 14, 2015.
9. Stefaniak-Maślanka B., Czary nad kołyską. Magia słowa w kołysance ludowej i lirycznym wierszu kołysankowym, „Poznańskie Studia Slawistyczne” nr 3, 2012.
10. Stefaniak-Maślanka B., Nad kolebką czy nad grobem? Opozycja życia i śmierci a związki kołysanki z formami twórczości żałobnej, w: Opozycja – przeciwieństwo – kontrast w języku i w tekście, red. B. Mitrenga, Katowice 2012.
- J. Huizinga, Jesień średniowiecza, tłum. T. Brzostowski, Warszawa 1961, s. 185. ↩
- W. Stammler, Die Totentänze des Mittelalters, München 1922, s. 22–23. ↩
- J. Barański, Śmierć i zmysły. Doznania, wyobrażenia, przemijanie, Wrocław 2000, s. 20. ↩
- J. Barański, Motyw tańca śmierci: o kulturowej erozji figury wyobraźni, „Medycyna Nowożytna” t. 6, z. 1, 1999, s. 48. ↩
- J. Le Goff, N. Truong, Historia ciała w średniowieczu, tłum. I. Kania, Warszawa 2006, s. 109–110. ↩
- O symbolicznej funkcji kołysanek pisze Beata Stefaniak-Maślanka w godnych najwyższego polecenia Nad kolebką czy nad grobem? Opozycja życia i śmierci a związki kołysanki z formami twórczości żałobnej, w: Opozycja – przeciwieństwo – kontrast w języku i w tekście, red. B. Mitrenga, Katowice 2012, s. 167–184; zob. też B. Stefaniak-Maślanka, Czary nad kołyską. Magia słowa w kołysance ludowej i lirycznym wierszu kołysankowym, „Poznańskie Studia Slawistyczne” nr 3, 2012, s. 159–171. ↩
- Zob. Der doten dantz mit figuren, clage vnd antwort schon von allen staten der werlt, Leipzig 1922. ↩
- Zob. M. Collins, The Dance of Death in Book Illustration. Catalog to an Exhibition of the Collection in the Ellis Library of the University of Missouri–Columbia April 1–30, 1978, Columbia 1978, s. 29–34. ↩
- M. Prejs, Oralność i mnemonika. Późny barok w kulturze polskiej, Warszawa 2009, s. 36. ↩
- Ibidem. ↩
- Ibidem, s. 38–39. ↩
- Ibidem, s. 42. ↩
- Tutaj bibliografia do poszczególnych obiektów, ibidem, s. 43–51. ↩
- N. Sliž, Obraz Taniec śmierci w Grodnie jako źródło wizualne i literackie, „Prace Naukowe Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie. Zeszyty Historyczne” t. 14, 2015, s. 27–52. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Danse macabre. Taniec śmierci - 31 października 2024
- Kobieta i jej pies(ek). Kilka słów o ikonografii motywu w malarstwie XIV–XVII wieku - 25 sierpnia 2024
- O jednorożcu, dziewicy i śmierci - 9 sierpnia 2024
- Jean Fouquet „Madonna w otoczeniu serafinów i cherubinów” - 10 grudnia 2023
- Hieronim Bosch „Ogród rozkoszy ziemskich” - 29 października 2023
- Rogier van der Weyden „Św. Łukasz malujący Madonnę” - 14 października 2023
- Domenico Ghirlandaio „Portret starca z wnuczkiem” - 4 września 2023
- Peter Paul Rubens „Meduza” - 9 czerwca 2023
- Albrecht Dürer „Autoportret z kwiatem mikołajka” - 31 maja 2023
- Oczywista nieoczywistość kota w malarstwie i grafice średniowiecza oraz czasów nowożytnych - 31 maja 2023