Nowatorska, niedająca się ująć w żadne schematy sztuka Witkacego długo pozostawała gdzieś na uboczu, poza głównym nurtem. Twórczość artysty budziła zdziwienie, niezrozumienie, często kontrowersje, przez co nie była należycie eksplorowana. W rodzinnym kraju Witkacego rozliczano raczej z nietypowego sposobu życia, nie przykładając szczególnej wagi do tego, co tworzył. Faktycznie, jego styl bycia – świetnie odzwierciedlający zwariowaną, ale i skomplikowaną osobowość – zasługuje na osobne opracowanie.
Wystarczy zajrzeć za kulisy jego codzienności i przyjrzeć się osobliwym zachowaniom, by stwierdzić, że bez wątpienia był jedyny w swoim rodzaju:
„Chodził w góry, jeździł na nartach (choć miał lęk przestrzeni!) i śpiewał absurdalne „poranne piosenki kąpielowe”, które starannie zapisywał w listach do żony. Uprawiał najbardziej zwariowane towarzyskie happeningi i wykonywał dzikie fortepianowe improwizacje zwane „chlustami”. Eksperymentował z wszystkimi możliwymi narkotykami i spuszczał sąsiadom uwięzione psy z łańcucha, patrzył w gwiazdy i uwodził narzeczoną swojego fryzjera. Brał przy gościach kąpiel w balii i kazał matce wyskakiwać z I piętra, żeby się upewnić, czy w razie pożaru potrafiłaby się sama uratować. Godził skłóconych przyjaciół i sam ze swoimi oficjalnie zrywał, posyłając im rytualny wierszyk: „Do przyjaciół gówniarzy”. Czytał brukowe powieści w odcinkach i bawił się ze swoją kotką Schyzią (Schizofrenią) (…). Psychoanalizował „niemyte dusze” rodaków i walczył z depresją, ciężko zarabiał na życie i pomagał wszystkim, którzy się doń o pomoc zwrócili. Leczył hemoroidy i zbierał laski sławnych ludzi oraz kobiet o dziwnych nazwiskach. Walczył z paleniem i bez przerwy czegoś szukał, oddawał się filozoficznej lekturze nawet w ustronnym miejscu i zakładał albumy osobliwości. Rozdawał przyjaciołom szczotki do mycia firmy „Sennebaldt i Spółka” i chodził na seanse spirytystyczne, podczas których rozmawiał ze swoją zmarłą narzeczoną. Zabobonnie bał się godziny za dwadzieścia dziesiąta i żądał od wszystkich bliskich, by zajmowali się filozofią, zamiast słuchać radia, grać w brydża i chodzić do kawiarni”1.
Brzmi jak szaleństwo? Sam Witkacy wszak powiedział: „Lepiej jednak skończyć nawet w pięknym szaleństwie niż w szarej, nudnej banalności i marazmie”2.
Pomorski skarb
Łatka szaleńca, dziwaka, alkoholika i bełkoczącego narkomana sprawiała, że twórczość Stanisława Ignacego Witkiewicza, powszechnie nazywanego Witkacym, była traktowana po macoszemu, i to do tego stopnia, że przez wiele lat jego dzieła nie były ani szczególnie znane, ani chętnie nabywane. Artystę uznawano co najmniej za „niepoprawnego”.
Gdy więc w połowie lat 60. XX wieku Michał Białynicki-Birula, syn Teodora, zakopiańskiego lekarza i przyjaciela Witkacego, chciał sprzedać prace artysty namalowane pastelami, spotkał się z brakiem zainteresowania. Żadne instytucje – muzea i galerie – nie kwapiły się do nabycia dzieł kontrowersyjnego i niezrozumiałego twórcy.
Na ten ryzykowny krok zdecydował się dopiero Janusz Przewoźny, pierwszy dyrektor Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku. W 1965 roku kupił od Białynieckiego-Biruli sto dziesięć portretów, które stały się zaczątkiem… największej na świecie kolekcji dzieł Witkacego.
Prace, które złożyły się na zbiór należący do zakopiańskiego lekarza Teodora Białynickiego-Biruli (to pod jego opieką Witkacy eksperymentował z narkotykami), powstały głównie w latach 1928–1931. Witkacy stworzył w tym czasie ponad trzysta dzieł, przede wszystkim portrety pastelowe. Te charakterystyczne wizerunki malował w okolicznościach dość specyficznych – podczas kolacji z alkoholem (nazywanych „orgiami” bądź „papojkami”) organizowanych na jego prośbę przez Teodora. Artysta sam zapraszał gości, a potem uwieczniał ich w trakcie „orgii”. Białynicki-Birula wspominał później, jak wyglądało to portretowanie:
„Trzeba wiedzieć, że w czasie „orgii” (…) Witkacy zwykle robił kilkanaście portretów, jeden za drugim. „Modele” wybierał sam, wołając: Ten a ten (albo ta a ta) na warsztat!”3
W domu Białynickich Witkacy sportretował m.in. swoją ulubioną modelkę Nenę Stachurską, malarza Rafała Malczewskiego, pisarkę i tłumaczkę Kazimierę Alberti czy wojskowego Ludwika de Laveaux, spokrewnionego z malarzem Ludwikiem de Laveaux. Wszystkie portrety zostawiał w domu Teodora, nie pozwalając, by były przekazywane komuś innemu. Dopiero syn Teodora postanowił sprzedać rodzinną kolekcję, która trafiła do Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku.
Pomnażanie słupskiego skarbu
W 1973 roku muzealny zbiór powiększył się o czternaście prac pochodzących z kolekcji rodziny inżyniera i fotografa związanego z artystą, Jana Józefa Głogowskiego. To on uwiecznił na fotografiach słynne miny Witkacego. Kolekcja Głogowskiego składała się z portretów i rysunków wykonanych ołówkiem, których Witkacy nie zamierzał pokazywać publicznie, co sprawia, że te prace wypełnione postaciami ludzkimi, zwierzęcymi i hybrydycznymi, duchami i widmami wydają się szczególnie wyjątkowe.
Już rok później Muzeum Pomorza Środkowego nabyło kolejne czterdzieści prac – tym razem od dentysty zaprzyjaźnionego z Witkacym, Włodzimierza Nawrockiego, który działał także w Towarzystwie Teatralnym w Zakopanem. Witkacy miał w zwyczaju za usługi stomatologiczne odwdzięczać się właśnie namalowanym przez siebie portretem czy to samego dentysty, czy to członka jego rodziny. Specyficzną umowę upamiętnia wierszyk na portrecie Zofii Nawrockiej:
„Tak jak Ty mnie zęby
Ja Tobie rodzinę
ocenisz to wszystko, gdy ja całkiem minę.
Zęby djabli wezmą
Portrety zostaną
I cały
interes
będzie
jedną raną”4.
W kolejnych latach słupskie muzeum sukcesywnie kupowało prace Witkiewicza, najczęściej pojedynczo, od osób prywatnych czy za pośrednictwem galerii, jednak zdarzały się także dzieła pochodzące od rodzin zaprzyjaźnionych z artystą, na przykład filozofa Jana Leszczyńskiego czy Modesty Zwolińskiej, siostry Neny Stachurskiej. Obecnie kolekcja Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku liczy blisko dwieście siedemdziesiąt prac artysty i regularnie się rozrasta.
W 2024 roku kolekcja muzeum powiększyła się o kolejne dwie prace Witkacego – Portret Marii z Pietrzkiewiczów Witkiewiczowej oraz Portret Tadeusza Wawrzyńca Pietrzkiewicza. Fundament słupskiej kolekcji stanowią portrety malowane pastelami na papierze, choć nie brakuje także rysunków, obrazów olejnych czy kompozycji wykonanych węglem.
Firma Portretowa „S.I. Witkiewicz”
W 1925 roku Witkacy mierzył się z problemami finansowymi. W celach zarobkowych postanowił założyć jednoosobową Firmę Portretową „S.I. Witkiewicz”, w której ramach chciał malować portrety na zamówienie, wykorzystując węgiel, kredki, ołówek i pastele. Opracował nawet – dość żartobliwy, ale szczegółowy – regulamin firmy, której motto brzmiało: „Klient musi być zadowolony. Nieporozumienia wykluczone”. W regulaminie artysta zawarł nie tylko swoje preferencje odnośnie do zachowania potencjalnych klientów (nie powinni się spóźniać, gdyż to źle wpływa na nastrój firmy!), lecz także oferowane typy portretów.
Najdroższy był typ A – najbardziej realistyczny, „odpowiedni raczej dla twarzy kobiecych niż męskich”. Typ B także był malowany „bez cienia karykatury”, jednak bardziej „kreskowo” niż typ A. Dla przyjaciół, w sytuacjach towarzyskich, Witkacy najczęściej tworzył portrety typu C – zazwyczaj nie pobierał za nie opłat, ale bywało, że malował je pod wpływem alkoholu i narkotyków, o czym informował poprzez umieszczenie odpowiedniego oznaczenia na pracy. Środki odurzające wpływały na „spotęgowania karykaturalne tak formalne, jak i psychologiczne” portretów typu C, które z zamierzenia miały być najbardziej abstrakcyjne. Swobodą w kompozycji wyróżniały się także prace typu D, które Witkacy malował bez zażywania substancji psychoaktywnych. Wedle regulaminu typ E zakładał „dowolną interpretację psychologiczną, według intuicji firmy”. Artysta oferował również malowanie na zamówienie wizerunków dziecięcych, które – ze względu na zwyczajową „ruchliwość dzieci”– wykonane były bardziej szkicowo. Poza tym chętni klienci mogli poprosić o połączenie dwóch typów w jednej pracy.
Na portretach Witkacy zapisywał nie tylko zwyczajowe sygnatury czy takie typowe informacje jak daty, lecz także zabawne komentarze i skróty, które miały odnosić się do jego sposoby pracy lub zażywanych podczas malowania używek i napojów:
„C – alkohol
Co – kokaina
Cof – kofeina
Cryog – cryogenina
Et – eter
Eu – eukodal
Ępedete – zapisane fonetycznie po polsku un peu de thé (fr.) odrobina herbaty
F.ZZ. – fajka z zaciąganiem się
Har – harmina
her, herb – herbata
m – miesiąc
m.p. – manu propria (łac.) ręką własną
Mesk. Merck – meskalina firmy Merck
NΠ – nie piłem alkoholu (towarzyszące liczby określają ilość dni lub miesięcy)
NΠher – nie piłem herbaty (towarzyszące liczby określają ilość dni)
Napa – na pamięć
Napafot – na pamięć, na podstawie fotografii
NP – nie paliłem papierosów (towarzyszące liczby określają ilość dni lub miesięcy)
ost – ostatni
P – paliłem papierosy
ppc – prawie po ciemku
r – razy, rok
w.c. – water closet, czyli wyjście do toalety”5.
W ramach działalności Firmy Portretowej „S.I. Witkiewicz” Witkacy stworzył kilka tysięcy wizerunków, które złożyły się na wyjątkową galerię twarzy i postaci międzywojennej Polski. Niektóre z portretów pokazał jeszcze w 1925 roku na wspólnej wystawie z Tymonem Niesiołowskim w Salonie Sztuki Garlińskiego w Warszawie. Napisał nawet tekst do katalogu wystawy Parę dość stosunkowo luźnych uwag o portrecie w ogóle i o moich portretach w szczególności, w którym żalił się:
„Wystawiam tego roku same portrety, ponieważ moich kompozycji nikt nie ceni, nie potrzebuje i nie kupuje, a krytyka je przemilcza albo pisze o nich rzeczy nieistotne, a nawet czasem bzdury”6.
Wbrew przekonaniom Witkacego jego prace zaprezentowane na wystawie w Salonie Sztuki Garlińskiego spotkały się z przychylnością krytyków. Stefania Zahorska w recenzji dla „Przeglądu Warszawskiego” pisała:
„Witkiewicz nie maluje, byle malować, i nie pisze, byle gadać. Źródła jego twórczości tkwią istotnie w samym sednie jego istoty, są naprawdę jego rozprawą z wszechświatem, są rzetelnym szukaniem swojego stanowiska wobec kompleksu najistotniejszych zagadnień. W tym znaczeniu najgłębiej człowieczym jego twórczość jest czynem. Dlatego można się z nim nie zgadzać, ale niepodobna go nie cenić”7.
Dla miłośników twórczości Witkacego
Charakterystyczne pastelowe portrety malowane przez Witkacego można oglądać przede wszystkim na – trzeciej już – wystawie stałej Witkacy. Obrazy – rysunki – grafiki + archiwalia w Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku.
Pierwszy raz prace artysty pokazano w maju 1982 roku, drugą wystawę stałą udostępniono pięć lat później. Ekspozycje mieściły się wówczas w dwóch salach drugiego piętra Zamku Książąt Pomorskich, który był dość małą i ciasną siedzibą muzeum – wiele prac Witkacego, jak i innych eksponatów i woluminów trzymano w magazynach. Z tego względu postanowiono zakupić teren po dwóch przemysłowych spichlerzach – Białym i Czerwonym. W lipcu 2019 roku na drugim piętrze Białego Spichlerza otworzono trzecią, wciąż prezentowaną wystawę stałą prac Witkacego, na której można oglądać nie tylko kompozycje ze wszystkich faz twórczości artysty, lecz także jego rękopisy, maszynopisy, korespondencję czy książki – niektóre z dedykacjami.
Dopełnieniem stałej ekspozycji jest wystawa czasowa (czynna aż do odwołania!) Witkacy inaczej…, na której pokazano ponad sto prac, głównie portretów pastelowych. Czy to nie brzmi jak raj dla miłośników twórczości Witkacego – genialnego szaleńca?
W 2024 roku Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku obchodzi swój jubileusz – stulecie muzealnictwa w Słupsku. W związku z tym muzeum zaplanowało wiele wyjątkowych wydarzeń.
23 lutego 2024 roku w Białym Spichlerzu odbył się „Zjazd rodzinny u Witkacego”, podczas którego odsłonięte zostały dwa nowe nabytki w kolekcji dzieł malarza zakupione dzięki wsparciu finansowemu Samorządu Województwa Pomorskiego oraz Portu Lotniczego Gdańsk im. Lecha Wałęsy. Więcej informacji »
Bibliografia:
1. Błoński J., Witkacy na zawsze, Kraków 2003.
2. Bocheński T., Witkacy i reszta świata, Łódź 2010.
3. Degler J., Witkacego portret wielokrotny. Szkice i materiały do biografii (1918–1939), Warszawa 2009.
4. Micińska A., Istnienie Poszczególne. Stanisław Ignacy Witkiewicz, oprac. J. Degler, Wrocław 2003.
5. „Witkacy”, gazetka wydana przez Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku.
6. Witryna internetowa Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku (https://muzeum.slupsk.pl/).
7. Zgodzińska B., Witkacy: „Firma Portretowa” i jej regulamin, „Miscellanea Anthropologica et Sociologica” 2013, nr 14 (1).
8. Żakiewicz A., Witkacy, Warszawa 2006.
- A. Micińska, Istnienie Poszczególne. Stanisław Ignacy Witkiewicz, oprac. J. Degler, Wrocław 2003, s. 16. ↩
- Cyt. za: Ibidem, s. 17. ↩
- B. Zgodzińska, Kolekcja Teodora Białynickiego-Biruli, w: „Witkacy”, Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku, str. 11. ↩
- Ibidem, str. 9. ↩
- Skróty na portretach, witryna internetowa Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku, https://muzeum.slupsk.pl/zbiory/witkacy/skroty-na-portretach/, (dostęp: 13.02.2024). ↩
- Cyt. za: B. Zgodzińska, Witkacy: „Firma Portretowa” i jej regulamin, „Miscellanea Anthropologica et Sociologica” 2013, nr 14 (1), s. 88. ↩
- Cyt. za: J. Degler, Witkacego portret wielokrotny. Szkice i materiały do biografii (1918–1939), Warszawa 2009, s. 50. ↩
A może to Cię zainteresuje:
- Malowanie dla Mengelego. Poruszająca historia Diny Gottliebovej-Babbitt - 10 listopada 2024
- Édouard Manet „Balkon” - 1 sierpnia 2024
- Witkacy „Portret Ireny Krzywickiej” - 20 lipca 2024
- Claude Monet. 7 faktów o tym artyście, o których nie mieliście pojęcia - 23 czerwca 2024
- Od ubrania do tożsamości. Moda w obrazach Johna Singera Sargenta - 20 czerwca 2024
- Wyjątkowy jubileusz: 250. urodziny Caspara Davida Friedricha - 19 maja 2024
- Caspar David Friedrich – mistrz nastrojowego pejzażu - 6 maja 2024
- Joaquín Sorolla „Spacer brzegiem morza” - 8 marca 2024
- Pionierka architektury modernistycznej – Barbara Brukalska - 3 marca 2024
- Amedeo Modigliani „Nu couché (sur le côté gauche)” - 25 lutego 2024