Prawnik, żeglarz, a może… malarz? Édouard Manet, skandalista, którego dzieła szokowały tłumy

Mecenasem artykułu jest:

allegro sztuka

Leży na wielkich miękkich poduszkach obszytych koronką. Patrzę jej prosto w oczy. Kątem oka zauważam kwiat w rudych włosach kobiety i kolczyki w jej uszach, ale świdrujące, zuchwałe spojrzenie ciemnych oczu sprawia, że uciekam wzrokiem niżej. Moją uwagę przyciąga czarna aksamitka zawiązana na jej szyi, podkreślająca mlecznobiały odcień skóry. Przesuwam wzrok dalej na piersi, a po chwili zauważam prawą rękę przyozdobioną bransoletą, a w dłoni kaszmirowy wzorzysty szal. Czy rudowłosa właśnie go zdjęła? Czy może dopiero za chwilę go założy? Moje spojrzenie dociera do lewej dłoni zakrywającej łono i biegnie dalej wzdłuż bladych nóg założonych jedna na drugą. Na stopach ma wsuwane pantofelki, jeden z nich zrzuciła niedbale. Czy to czarny kot? Na samym końcu łoża? Wygiął swój grzbiet, jakby właśnie przeciągał się po leniwej drzemce u stóp swojej pani.

Édouard Manet, Olimpia, akt, Musée d’Orsay, Niezła sztuka

Édouard Manet, Olimpia | 1863, Musée d’Orsay, Paryż

Mój wzrok jednak szybko wędruje w stronę kolorowych kwiatów owiniętych w biały papier, które trzyma w rękach czarnoskóra służąca. Jej ciemna twarz zlewa się z tłem, podobnie jak czarny kot, ale dostrzegam jej rozchylone wargi, jakby właśnie tłumaczyła swojej chlebodawczyni: „Ten Monsieur z haczykowatym nosem znowu przysłał Pani bukiecik!”. Spojrzeniem wracam z powrotem do ciemnych oczu pierwszoplanowej bohaterki, jakby czekając na jej odpowiedź. Czy wiecie już, o jaki obraz mi chodzi? No jasne, że o Olimpię!
Czytaj dalej