Artur Nacht-Samborski. Malowane z ukrycia

Artur Nacht-Samborski, Autoportret, niezła sztuka

Artur Nacht-Samborski, Autoportret we wnętrzu | 1955, własność rodziny artysty, depozyt w Muzeum Narodowym w Poznaniu, fot. skan z katalogu Artur Nacht-Samborski. Malarstwo postaci – postacie malarstwa, Sanok 2009

Z przyjaciółmi rozstawał się na postoju taksówek. Nawet w rzęsistym deszczu wolał czekać niż wędrować pieszo albo złapać autobus. Był to zapewne luksusowy kaprys, może podszyty jakimś lękiem. Zarówno w życiu, jak i w twórczości Artur Nacht-Samborski nigdzie się nie spieszył.

„Gdyby szukać rysu rzeczywiście ważnego, to chyba cały Samborski wyrażał się w ulubionych eksklamacjach «poczekaj!» i «zaraz, zaraz», które znaczyły tyle, co tiens, ale zarazem go zdradzały”1

– wspominał zaprzyjaźniony z nim Jerzy Stajuda.

Krótko przed śmiercią stwierdził ostrożnie: „wydaje mi się, że poczyniłem pewne postępy”. Nacht-Samborski nie planował wystaw, prace ukrywał przed studentami. Choć gazety czytywał namiętnie, nie znosił dziennikarskiego żargonu, a recenzji się obawiał – jakby nawet te pozytywne mogły jego obrazy zbrukać. Nie komentował też własnego malarstwa. Poproszony o wypowiedź do katalogu napisał jedno zdanie: „Wydaje mi się, że między obrazem a widzem jest za dużo druku”2. Zaprzyjaźniony z nim Adolf Rudnicki twierdził, że ostrożność Nachta wynikała z jego perfekcjonizmu:

„Ponieważ był perfekcjonistą, nigdy nie był gotów. Ponieważ nie był gotów, nie pokazywał, nie urządzał wystaw. Ponieważ szukał doskonałości, więc czekał”3.

Czytaj dalej


  1. J. Stajuda, Artur Nacht-Samborski (1898–1974), w: idem, O obrazach i innych takich, Warszawa 2000, s. 358.
  2. S. Rodziński, Obrazy czasu, Lublin 2001, s. 36.
  3. A. Rudnicki, Dzienniki (30 września 1977), w: Zabawa ludowa, Warszawa 1977, s. 163.