Czy można aż tak zafascynować się morzem, aby namalować kilkadziesiąt pejzaży utrwalających spienione fale, piasek i skały? Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że człowiek widzi taki bezmiar wody po raz pierwszy w życiu, będąc już po trzydziestce, to odpowiedź może być jak najbardziej twierdząca. Tym bardziej że pochodził on z mazowieckich nizin. Gdy dodamy do tego jeszcze, że miał być rolnikiem, a nie malarzem, którym postanowił zostać dopiero w wieku trzydziestu czterech lat, to tym lepiej zrozumiemy motywy, jakimi kierował się artysta, tworząc tak wiele marynistycznych obrazów.
Roli Władysław Ślewiński uprawiać nie potrafił, choć kształcił się w tym kierunku. Odziedziczył po matce majątek ziemski, jednak i do zarządzania nim głowy raczej nie miał. Narobił długów i musiał schować się gdzieś przed ówczesną skarbówką. Z drugiej strony, jak mógł mieć zdolności rolnicze, skoro w jego żyłach płynęła artystyczna krew. Sztukę musiał mieć w genach. Był przecież kuzynem samego Józefa Chełmońskiego i za jego namową kształcił się w warszawskiej Klasie Rysunkowej Wojciecha Gersona. Trwało to tak krótko, że nawet nie odnotowano tego w dziennikach szkoły. Ślewiński czuł jednak, że chce być malarzem. Gdy już musiał opuścić kraj, wybrał Paryż, światową stolicę sztuki. Był rok 1888, gdy Ślewiński po raz pierwszy zawitał do Francji. Z tym właśnie krajem, a szczególnie Bretanią, związał swoje życie, które zakończył w paryskim szpitalu. Na francuskiej ziemi został też pochowany.
Prawdopodobnie niedługo po przyjeździe do Paryża poznał Paula Gauguina. Był to decydujący moment jego kariery malarskiej. Pod wpływem postimpresjonisty Ślewiński pozostawał praktycznie do końca swego życia. Choć nie wszystkie teorie przejął od niego w pełni, to jednak to on ukształtował go jako malarza.
Gauguin prowadził w tym czasie kolonię artystyczną w Pont-Aven w Bretanii. Ślewiński przystąpił do tej grupy, a kilka lat później osiedlił się na stałe w Pont-Aven. Nabył dom w Le Pouldu, w którym podejmował Gauguina. Posiadał także rezydencję w Pont-Aven, a jeszcze później kupił posiadłość w Doëlan, z której okien było widać ocean. Pobliskie brzegi morskie stały się jednym z jego najbardziej ulubionych tematów malarskich.
Biografka malarza zauważa, że pierwszy kontakt z morzem mógł być dla artysty wstrząsem artystycznym i psychicznym1. Ślewiński jako pierwszy polski artysta poświęcił tematyce morskiej część swojej twórczości – namalował ponad siedemdziesiąt marin2. Tworząc swoją oryginalną formę obrazowania, przedstawiał bretońskie morze jako elementarny żywioł, symbol zmienności oraz ponadczasowego trwania3.
Warto w tym miejscu zadać sobie pytanie, czy morze było jedyną atrakcją tego obszaru Francji, godną uwiecznienia na płótnie? Musimy odpowiedzieć, że nie tylko. Gauguin i wyznawcy estetyki syntetyzmu utożsamiali Bretanię z obszarem nienapiętnowanym cywilizacją, krainą zachowującą pierwotną naturę, archaiczne obyczaje i autentyczną religijność. Malarzy z artystycznej kolonii „(…) przyciągało zarówno malownicze wybrzeże oceanu, jak i kamienne kościoły, romańskie kalwarie, tradycyjne stroje Bretonek, prostota folkloru i «prymitywizm» celtyckiej kultury”4. Wrócę jeszcze na chwilę do Paula Gauguina, który był nie tylko mistrzem, ale i przyjacielem polskiego malarza. To on namalował jeden z najciekawszych portretów Ślewińskiego, jaki oglądałem. Niestety, tylko na reprodukcjach, gdyż oryginał tego dzieła znajduje się w Muzeum Narodowym Sztuki Zachodniej w Tokio.
Osobiście miałem możliwość obejrzenia wielu marin Ślewińskiego. Podziwiałem je w muzeach narodowych w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Gdańsku czy w Muzeum Okręgowym w Toruniu. A to przecież tylko mała ich próbka. Wiele znajduje się w prywatnych kolekcjach, a także w zagranicznych galeriach. Niemniej te, które możemy zobaczyć w naszym kraju, dają pewien pogląd na ów marynistyczny cykl. Zauważa się, że w obrazach tych istnieją tylko woda, powietrze i ziemia, nie ma w nich miejsca dla człowieka i jego spraw.
Początkowo artysta postrzegał żywioł wody przede wszystkim jako element groźny, niszczycielski – w jego wczesnych pejzażach, często ukazywanych w mrocznej aurze morskich sztormów, potężne fale z niepowstrzymaną siłą uderzają o pionowe skały, tworząc spienione kipiele i wodne zawirowania5.
To niejako pierwsza grupa owych marin, w których dużą rolę odgrywa pragnienie oddania głębi i nastroju pejzażu6. Natomiast płótna z późniejszego okresu, nazwijmy je drugą grupą (tworzone już po krótkim pobycie w ojczyźnie, gdzie malował na Podhalu czy Kazimierzu Dolnym), zdają się ewokować duchowy stan artysty, jego wewnętrzne uspokojenie, wynikające może z wieku, a może z rozwijającej się ciężkiej choroby. W późniejszych morskich pejzażach malarz nie poddawał się tyranii natury, nie nęciły go spiętrzone i rozbijające się o granitowe skały fale z białymi, poszarpanymi grzywami piany – bardzo starał się, żeby „piana była pianą, a nie watą”7.
W obrazach tych morze, ziemia, powietrze i niebo współistnieją „nieantagonistycznie”, są jednością. To bardziej poezja niż dramat. Tak to ujął Antoni Potocki:
„Jego obrazy morskie mają swoistą poezję kolorytu jasnego, pogodnego, gdzie morze jest niemal łanem kwitnących blasków”8.
Bibliografia:
1. Daszkiewicz A., Władysław Ślewiński, Warszawa 2006.
2. Jaworska W., Władysław Ślewiński, Warszawa 1991.
3. Kroplewska-Gajewska A, Malarstwo i rzeźba polska. Katalog Galerii Malarstwa i Rzeźby Polskiej, Toruń 2003.
4. Kossowska I., Kossowski Ł., Malarstwo polskie. Symbolizm i Młoda Polska, Warszawa 2011.
5. Micke-Broniarek E., Internetowe strona internetowa Muzeum Narodowego w Warszawie.
- W. Jaworska, Władysław Ślewiński, Warszawa 1991. ↩
- A. Daszkiewicz, Władysław Ślewiński, Warszawa 2006. ↩
- I. Kossowska, Ł. Kossowski, Malarstwo polskie. Symbolizm i Młoda Polska, Warszawa 2011. ↩
- Ibidem. ↩
- E. Micke-Broniarek, strona internetowa Muzeum Narodowego w Warszawie. ↩
- A. Kroplewska-Gajewska, Malarstwo i rzeźba polska. Katalog Galerii Malarstwa i Rzeźby Polskiej, Toruń 2003. ↩
- W. Jaworska, op. cit. ↩
- Ibidem. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Muzeum Pałac Herbsta w Łodzi. 10 dzieł, które warto znać - 26 marca 2021
- Młodopolska chłopomania. 8 obrazów, w których się zakochasz - 21 lutego 2021
- Leon Wyczółkowski „Kopanie buraków” - 8 października 2020
- Jak szlachcic szlachcica czekanem zabił. Historia zamknięta w ramie obrazu - 24 lipca 2020
- Białe gacie w tarapacie! Czyli Zabójstwo króla Przemysła w Rogoźnie według Jana Matejki - 24 czerwca 2020
- Muzeum Narodowe w Poznaniu. 10 dzieł, które warto znać - 2 maja 2020
- Muzeum Narodowe w Warszawie. 10 dzieł, które warto znać - 12 kwietnia 2020
- Muzeum Narodowe w Krakowie. 10 dzieł, które warto znać - 5 kwietnia 2020
- Władysław Podkowiński i jego tajemniczy ogród - 3 stycznia 2020
- Józef Chełmoński „Bociany” - 25 kwietnia 2019