O czym chcesz poczytać?
  • Słowa kluczowe

  • Tematyka

  • Rodzaj

  • Artysta

Władysław Czachórski „Dama w liliowej sukni z kwiatami”



Przekaż nam 1.5%. Wesprzyj naszą edukacyjną misję »

Władysław Czachórski, Dama w liliowej sukni z kwiatami, 1880–1890,
olej, płótno, 55 × 78 cm,
Muzeum Narodowe w Warszawie

Władysław Czachórski, Dama w liliowej sukni z kwiatami, sztuka polska, Polacy w Monachium, Niezła Sztuka

Władysław Czachórski, Dama w liliowej sukni z kwiatami | 1880–1890, Muzeum Narodowe w Warszawie

Kto z nas nie zna historii o niedocenionych geniuszach, zmagających się z nędzą i obojętnością epoki, którą przerośli? XIX wiek dostarczył nam setek obrazów umierających w nędzy artystów, a wiek XX dorzucił do puli pośmiertnie namaszczonych arcykapłanów sztuki jeszcze kilka nazwisk. Były jednak i historie odwrotne. Hołubieni przez krytykę i koneserów, pupile prasy i adresaci niezliczonych komplementów, szczęśliwcy, już za życia oglądający swoje prace w muzeach. Słowem: ci, którzy w fazę zapomnienia mieli wejść dopiero po śmierci.

władysław czachórski, malarz, niezła sztukaJednym z nich jest Władysław Czachórski. Kiedy 22 września 1850 roku przyszedł na świat w Lublinie, nie podejrzewano zapewne, że niebawem brylować będzie na najświetniejszych artystycznych salonach Europy. Miesiące letnie spędzał w nabytym przez rodziców majątku Grabowczyk, gdzie ojciec dawał mu lekcje gry na fortepianie, a zimę – w mieście, tam z kolei nauczyciel rysunku i kaligrafii podziwiał pierwsze oznaki plastycznych zdolności Czachórskiego. Mając szesnaście lat, wyjechał do Warszawy, by pod okiem Rafała Hadziewicza zdobywać pierwsze malarskie szlify. Jako osiemnastolatek zawędrował do Drezna, by wreszcie z początkiem października roku 1869 zostać studentem jednej z najświetniejszych uczelni artystycznych ówczesnego świata – monachijskiej Akademii Sztuk Pięknych.

Pierwszy biograf malarza przestrzegał, że „[…] daremnie byśmy szukali utworów początkowych, niedojrzałych, niepełnych, bowiem, jego zdaniem Czachórski występuje od razu z dziełami skończenie dojrzałemi”1. Zdolny adept malarstwa najpierw trafił pod skrzydła prof. Anschütza, który kształcił Matejkę, następnie uczył się u von Piloty’ego, a krytycy zauważyli, że „[…] po trzech latach pracy u tegoż nie tylko dorównał mistrzowi, ale go przewyższył”2. Później posypały się akademickie medale, a skuszeni triumfami kolekcjonerzy zaczęli polować na prace ambitnego Polaka. Obrazy Czachórskiego nabywała nawet sama Akademia.

Władysław Czachórski, Projekt zaproszenia, sztuka polska, Polacy w Monachium, Niezła Sztuka

Władysław Czachórski, Projekt zaproszenia | 1875, Muzeum Narodowe w Warszawie

I choć w drugiej połowie lat 70. artysta odbył liczne włosko-francuskie wojaże, to ostatecznie wrócił do stolicy Bawarii. Zachwytom nie będzie końca:„[…] przedewszystkiem wychodzi na plan pierwszy indywidualność Czachórskiego, jego bogata wiedza, owoc wszechstronnych studiów”3. Tam odniósł sukces na Wystawie Światowej, urządził z przepychem swoją rezydencję. Od zaprzyjaźnionego księcia Luitpolda otrzymał order św. Michała, a nawet – godność honorowego profesora tamtejszej Akademii. Droga do nieśmiertelności wydawała się utorowana.

Na brak zamówień z pewnością nie mógł narzekać. Miłośnicy jego akademickich płócien dosłownie ustawiali się w kolejce, a lista zleceń się wydłużała. Krytycy przekonywali, że „[…] zajął on z czasem stanowisko tak wybitne, że dzieła jego, płacone na wagę złota przez amatorów i kolekcjonerów, rywalizowały zwycięsko z utworami artystów tej miary co Florent Willems i Alfred Stevens”4. Z rywalami historia obeszła się równie brutalnie.

Handlowe powodzenie było przyczyną wielu przytyków. Jeszcze przed wojną obrazy Czachórskiego określano jako „na handel malowane piękności”5. Dla niektórych rynkowe powodzenia było, paradoksalnie, synonimem porażki artysty.

„Kupowano jego prace za tem większe sumy, im były po malarsku gorsze. Stąd niepoliczona moc «typowych Czachórskich»”6.

Jak wyglądał „typowy Czachórski”?

Eligiusz Niewiadomski charakteryzował ulubiony motyw malarza następująco:

„[…] dama z twarzą lalkowatą, w jakiemś ultraburżuazyjnem otoczeniu. Zwykle siedzi przy stoliku, na stoliku wazony i kwiaty, za nią gobeliny i lustra, toaleta bogata, wszystko bezgranicznie banalne, ale wykończone zdumiewająco pracowicie. Jest to po prostu doskonałość kolorowej fotografji równa, nudna i bezosobista”7.

Można zatem powiedzieć, że Dama w liliowej sukni jest kwintesencją stylu Czachórskiego. Na obrazie z kolekcji Muzeum Narodowego w Warszawie widzimy urodziwą damę w strojnej garderobie. Z równą maestrią malarz oddał miękkość płatków goździków i chłód marmurowego blatu. Delikatne światło ślizga się po jedwabnej sukni, odbijając się w złoconych podłokietnikach fotela i miękko rozlewając po kosztownym gobelinie. Aż trudno uwierzyć, że Adam Asnyk nie miał na myśli tego obrazu, pisząc:

„Różowa ze snu, w słońcu przejrzysta,
Stała przede mną jasna i czysta
Zamiast brylantów na złote włosy
Jaśminy kładły kropelki rosy…”8.

Pokusa postawienia znaku równości między Czachórskim a „typowym akademikiem” jest spora i podsycana historycznymi komentarzami, ale sprawa nie jest wcale jednoznaczna. Według akademickiej doktryny: „[…] malarstwo nie służy tylko przyjemnościom oka oraz zmysłowej delektacji. Wedle […] teoretyków «wielkiego malarstwa» nie tylko może, ale powinno ono komunikować treści filozoficzne, moralne, polityczne”9. W świetle tak postawionej sprawy Dama w liliowej sukni, jako ikona sybarytyzmu, nie może uchodzić za dzieło wzniosłe. Zdecydowanie bliższy tej kategorii, przez wzgląd na swój metaforyczny charakter, jest inny obraz Czachórskiego Wnętrze zakrystii – silentium. Tytułowa cisza połączona z zegarem, będącym niestarzejącym się symbolem przemijania, jest o wiele wymowniejsza i refleksyjna.

Władysław Czachórski, Wnętrze zakrystii - Silentium, sztuka polska, Polacy w Monachium, Niezła Sztuka

Władysław Czachórski, Wnętrze zakrystii – Silentium | 1872, Muzeum Narodowe w Warszawie

Skoro o przemijaniu mowa: 13 stycznia 1911 roku w Monachium „[…] zmarł w pełni sił żywotnych, u szczytu sławy, powodzenia, w pełni rozrostu swej bogatej w wyniki działalności”10. Nad obrazami Czachórskiego jeszcze przez kilkanaście lat rozpływano się, nie szczędząc wielkich słów: „[…] cechą tego talentu była dążność do ciągłego doskonalenia wewnętrznego daru malarskiego i rodzaj wytrawnego objektywizmu w traktowaniu rzeczywistości, który mu pozwolił tworzyć coraz to ciekawsze dzieła sztuki”11. I kto wie czy właśnie nie ten obiektywizm, zamiast wytrawnego, wydał się nagle cokolwiek cierpki.

Władysław Czachórski, Zadumana, sztuka polska, Polacy w Monachium, polska kolonia w Monachium, Niezła Sztuka

Władysław Czachórski, Zadumana | 1883, Muzeum Narodowe w Warszawie

Tę próbę obiektywizowania kojarzono z bezduszną fotograficznością. Nawet dziś odnieść możemy podobne wrażenie, bo przecież Czachórski malował w sposób łudząco realistyczny, ale jednocześnie bardzo odległy mu był realizm w wydaniu Gierymskiego czy Chełmońskiego. Robotnicy przesypujący piasek, poorana zmarszczkami twarz pomarańczarki czy kurne chaty to zdecydowanie nie estetyczne rewiry monachijskiego malarza. I choć Czachórski zdumiewa techniczną łatwością, to patrząc na kolejne jego obrazy, przekonać się możemy, że był to mistrz jednego obrazu. Tyle że – podawanego w kilkudziesięciu wariantach. Jego traktowanie rzeczywistości jest wycinkowe, ale przecież nie każdy twórca musi szkicować społeczną panoramę.

Myślę, że to, co najprędzej zestarzało się w twórczości Czachórskiego, to niepohamowana kumulacja dóbr. Wiek XX zachłyśnie się maksymą „mniej znaczy więcej”; podczas gdy dla tego malarza mniej znaczyło gorzej. Kilkanaście lat po powstaniu Damy w liliowej sukni pisano, że: „[…] wobec skończenie doskonałego dzieła sztuki odczuwa się wrażenie zachwytu, płynące z nagromadzonych w niem czynników estetycznych”12. Problem polega na tym, że u Czachórskiego to nagromadzenie staje się wręcz przytłaczające, bo czegóż tam nie ma. Koronki, kwiaty, marmury, złoto, gobeliny, frędzle. Nawet gest modelki wydaje się dopasowany do ultraburżuazyjnego otoczenia. A przecież ostatnie lata XIX stulecia to moment, kiedy Chełmoński malował pełne ciszy łany pól, Fałat roztaczał przed widzami tchnące pustką zimowe pejzaże. Coraz częściej w obrazach zapadała głucha, wymowna cisza, której walory Czachórski w innych obrazach potrafił przecież docenić.

Dzieła monachijskiego mistrza to wielka afirmacja życia, pochwała sybarytyzmu, pean na cześć burżuazji i czułe spojrzenie rzucone w stronę mieszczańskich odbiorców. To świat elity pogrążonej w permanentnym karnawale. Rzeczywistość pozostaje gdzieś daleko, za gobelinem ze złotymi frędzlami, za neobarokową wazą z naręczem kwiatów. Patrząc na koniec XIX wieku przez pryzmat płócien Czachórskiego, aż chce się krzyknąć za Asnykiem:

„Świat, jak jeden cud
piękny wszerz i wzdłuż!
Szczęście, rozkosz tu,
szczęście, rozkosz tam!
piersiom braknie tchu
czerpać zachwyt sam!
rozkosz płynie w dal”13.

Czy można mieć do artysty żal o to, że skupiał się wyłącznie na tym, co jego zdaniem piękne?

Jeszcze w 1927 roku nie tracono pewności, że: „[…] nazwisko Czachórskiego pozostanie w pierwszym szeregu jako wysoki wyraz technicznej kultury malarskiej i doskonałości fachowej”14. Na poparcie tej tezy inni autorzy przypominali, że: „[…] areopag wszechświatowy ówczesnych znawców i krytyków najpoważniejszych uznał Czachórskiego za siłę pierwszorzędną”15. Była to jednak siła ukierunkowana w jedną, ściśle określoną stronę.

Parokrotnie słyszałem o Czachórskim jako talencie zmarnowanym, bo zamiast dać się wżenić w „głęboką treść”, wolał romansować z piękną formą. Moim zdaniem był to talent składający głęboki ukłon społecznym oczekiwaniom. I przez tamto społeczeństwo nagrodzony zasłużoną owacją. Dokonał wyboru, a chyba na tym polega rozporządzanie własną zdolnością.

bibliografia, artykuły o sztuce, niezła sztuka

Bibliografia
1. Asnyk A., Poezyje, t. 3, Warszawa 1898.
2. Niewiadomski S., Malarstwo polskie XIX i XX wieku, Warszawa 1926.
3. Piątkowski H., Władysław Czachórski, Warszawa 1927.
4. Poprzęcka M., Akademizm, Warszawa 1989.


  1. H. Piątkowski, Władysław Czachórski, Warszawa 1927, s. 7.
  2. S. Niewiadomski, Malarstwo polskie XIX i XX wieku, Warszawa 1926, s. 184.
  3. H. Piątkowski, op. cit., s. 15.
  4. Ibidem, s. 9–10.
  5. S. Niewiadomski, op. cit., s. 186.
  6. Ibidem.
  7. Ibidem.
  8. A. Asnyk, Poezyje, t. 3, Warszawa 1898, s. 10.
  9. M. Poprzęcka, Akademizm, Warszawa 1989, s. 93.
  10. H. Piątkowski, op. cit., s. 6.
  11. Ibidem, s. 5.
  12. Ibidem.
  13. A. Asnyk, op. cit., s. 22–23.
  14. H. Piątkowski, op. cit., s. 5.
  15. Ibidem, s. 10.

Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl


fleuron niezła sztuka pipsztok

Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka

» Paweł Bień

Urodzony w 1994 roku, poeta, historyk sztuki, kulturoznawca. Absolwent Międzyobszarowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych i Społecznych (MISH) na uniwersytetach Wrocławskim i Warszawskim. Pracownik Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina i Muzeum Narodowego w Warszawie. Autor książki poetyckiej „Światłoczułość” (Łódź 2021).


Portal NiezlaSztuka.net prowadzony jest przez Fundację Promocji Sztuki „Niezła Sztuka”. Publikacje finansowane są głównie dzięki darowiznom Czytelników. Dlatego Twoja pomoc jest bardzo ważna. Jeśli chcesz wesprzeć nas w tworzeniu tego miejsca w polskim internecie na temat sztuki, będziemy Ci bardzo wdzięczni.

Wesprzyj »



One thought on “Władysław Czachórski „Dama w liliowej sukni z kwiatami”

  1. Obrazy Czachórskiego są niesamowite. Zawsze mam przy nich wrażenia jakiejś drugiej płaszczyzny, tak jakby udało się malarzowi idealnie oddać powierzchowność maski piękna, z ukazać kryjące się w tych kobietach-lalkach zagubione istoty ludzkie.

Dodaj komentarz