W trakcie pierwszych kilku lat istnienia założonej przez Witkacego w kwietniu 1925 roku Firmy Portretowej „S.I. Witkiewicz”1 artysta wykonał kilka, może kilkanaście dzieł niezwykłych. Były to wizerunki przewyższające dwukrotnie (czasem więcej) rozmiarami typowe portrety zamykające się w wymiarach około 65 cm wysokości i około 45 cm szerokości i ujmujące modela w popiersiu, na ogół frontalnie, czasem w trzech czwartych, wyjątkowo w profilu. Te nietypowe prace pokazywały portretowane postaci w całości lub do kolan (tak zwany plan amerykański), na ogół siedzące, niekiedy unoszące się w powietrzu. Jako że artysta kwalifikował je przeważnie do typu A, według Regulaminu Firmy Portretowej „S.I. Witkiewicz” „stosunkowo najbardziej «wylizanego» […] z pewnym zatraceniem charakteru na korzyść upiększenia, względnie zaakcentowania «ładności»”. Tłem z reguły był tak zwany pejzaż egzotyczny, to znaczy bujna roślinność kojarząca się z tropikami, ale też bardziej uniwersalne góry, rzeki, jeziora i elementy architektury, czasem ruiny.
Jednym z takich wyjątkowych dzieł jest znajdujący się w zbiorach Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku Portret Marii Nawrockiej wykonany w lipcu 1925 roku, a więc zaledwie trzy miesiące po ukonstytuowaniu się firmy. Ma on wymiary 115 × 99 cm, są więc one mniej więcej dwa razy większe od wymiarów typowego portretu, co oznacza czterokrotnie większą powierzchnię portretu.
Ale na tym nie kończy się jego niezwykłość. Modelka jest ujęta w trzech czwartych w pozycji siedzącej, w pięknej, długiej, miękko układającej się niebieskiej sukni z wzorem paisley, której odsłaniający obojczyki dekolt wykończony został futrzanym obramowaniem. Pod suknią rysują się widoczne do pół łydki nogi – lewa założona jest na prawą. Wypielęgnowane dłonie krzyżują się na lewym udzie, a między palcami lewej modelka trzyma cienki papieros, z którego unosi się dym. Uważne spojrzenie ciemnych oczu skierowane jest na widza, gładko uczesane włosy są ucięte poniżej uszu. Po lewej stronie modelka ma talerz z owocami, po prawej – popielniczkę wypełnioną długimi petami.
Poza Marii tchnie spokojem, co kontrastuje z ekspresyjnym pejzażem rozpościerającym się za jej plecami, na który składają się skalisty szczyt i wypełniona wodą dolina z widoczną masywną budowlą. Wszystko to obramowane jest drzewami o pomarańczowych owocach oraz zwisającą u góry gałęzią z kiścią bliżej niezidentyfikowanych owoców.
W oczywisty sposób kojarzymy to z surrealizmem – ważnym kierunkiem sztuki XX wieku, który niedługo wcześniej narodził się we Francji2, w Polsce jednak nie występował w swojej czystej postaci, choć jego echa w twórczości pojedynczych artystów bywały niekiedy nawet ciekawsze niż w jego ojczyźnie. Witkacy wprawdzie od surrealizmu się odżegnywał (tak samo zresztą, jak od wszelkich innych „-izmów”), niemniej trudno zaprzeczyć, że czerpał zeń inspirację, a jego sposób myślenia i konstruowania swoich dzieł (także literackich, zwłaszcza dramatów) był temu kierunkowi chwilami bardzo bliski, choć oczywiście w niezwykle specyficzny sposób.
Maria Nawrocka była żoną Włodzimierza, zakopiańskiego dentysty, który nie tylko leczył Witkacemu zęby, lecz także razem z nim w 1925 roku zakładał Towarzystwo Teatralne, a w późniejszym Teatrze Formistycznym pełnił funkcję dyrektora administracyjnego.
Przedsięwzięcie nie przetrwało długo, między innymi dlatego, że – jak twierdził rozzłoszczony artysta – Nawrocki uprawiał coś, co dzisiaj nazywamy kreatywną księgowością. Innym, nie mniej istotnym powodem był ambiwalentny stosunek publiczności zakopiańskiej do nazbyt awangardowych sztuk teatralnych głównego dramaturga towarzystwa – Witkacego3.
Dość długo jednak stosunki między panami układały się więcej niż dobrze, a kuracja stomatologiczna najwyraźniej przynosiła pozytywne efekty, bo zaowocowała licznymi portretami całej rodziny Nawrockich, nie tylko Marii (11) i Włodzimierza (9), lecz także ich trojga dzieci – Anny (6), Jana (2) i Zbigniewa (1) oraz Zofii Nawrockiej (1), siostry (?) Włodzimierza. I to na tym właśnie portrecie Witkacy wpisał tyleż dowcipny, co lekko gorzki wierszyk tłumaczący wzajemne relacje:
„Tak jak Ty mnie zęby, ja Tobie rodzinę
Docenisz to wszystko, gdy ja całkiem minę
Zęby djabli wezmą
Portrety zostaną
I cały interes będzie jedną raną”.
Przeminął także Nawrocki. Po jego śmierci w 1974 roku rodzina sprzedała całą kolekcję do Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku, gdzie zadbano, by – zgodnie z przepowiednią Witkacego – jego prace przetrwały.
Z bodaj największym upodobaniem Witkacy portretował Marię, jako że jej wizerunków powstało najwięcej – są też one najbardziej różnorodne. Poza omówioną wyżej pracą na tle pejzażu niezwykle interesujący jest jej równie duży (90 × 100 cm) portret wspólny z mężem, którego monstrualnie wielka głowa wyłania się zza pleców Marii, a ogromna łapa szykuje się, by ją złapać i stłamsić.
Jednak Maria jest spokojna – ufnie patrzy przed siebie, a dłonie ma złożone jak do modlitwy. Co ciekawe, portret ma podwójne oznaczenie typu: A + D, a jak wiemy z Regulaminu Firmy Portretowej „S.I. Witkiewicz”– A to typ „wylizany”, z kolei D naśladuje deformacje powstałe wskutek użycia alkoholu i/lub narkotyków, ale bez ich zastosowania, czyli na trzeźwo. Mamy tu więc połączenie „wylizanego” portretu Marii z fantastycznym wizerunkiem jej męża w postaci zagrażającego jej potwora. Obie podobizny, choć ujęte w jednej kompozycji, mają różną skalę – głowa Włodzimierza jest dużo większa, co oznacza, że Witkacy zawarł w tej pracy dwa różne światy: rzeczywisty z realistycznie przedstawioną kobietą oraz świat fantazji, w którym występuje groźna bestia.
Jeszcze jeden interesujący element tego dzieła to strój Marii, zwłaszcza wysoka, spiczasta jasnozielona czapa ozdobiona sznurami pereł, którą kobieta ma też na głowie na innym swoim – pojedynczym – portrecie o typowych wymiarach (64 × 47 cm). Był to element stroju zaprojektowanego przez Witkacego na bal karnawałowy w Jaszczurówce w styczniu 1926 roku. Na użytek balu Witkacy narysował też cztery zabawne Cenniki. Były częścią kolekcji Nawrockich, obecnie znajdują się w Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku.
Wszystkie uczestniczące w nim panie były ubrane w kreacje nawiązujące do Orientu spopularyzowanego wówczas przez filmowy melodramat produkcji amerykańskiej pt. Szejk (1921), w którym tytułową rolę grał Rudolf Valentino – ówczesny superamant.
Nawroccy uczestniczyli też razem z Witkacym w wielu innych spotkaniach towarzyskich, podczas których nie tylko spożywano duże ilości alkoholu, ale i eksperymentowano z narkotykami, co miało istotny wpływ na wygląd portretów wykonywanych pod ich wpływem przez artystę. Trzy różne wizerunki Marii dokumentują takie spotkania w kwietniu i listopadzie 1926 roku oraz w marcu 1927 roku. Pierwszy wydaje się najbardziej zdeformowany – twarz modelki jest płaska, wydłużona w pionie, jakby spływała w dół, jednak jej najbardziej charakterystyczne cechy: ciemne oczy i długi nos pozostają rozpoznawalne. Drugi portret, żartobliwie nazwany „Richelieu”, rzeczywiście kojarzy się ze znanymi podobiznami francuskiego kardynała, a dwuznaczny napis „Z gumą” u góry po prawej dodaje temu wizerunkowi Marii dodatkowej pikanterii.
Trzeci portret, pozornie najbardziej realistyczny, jest chyba najmniej do modelki podobny. Twarz utraciła swoją subtelność, stała się niemal prostacka. Wszystkie te wizerunki zostały wykonane pod wpływem kokainy, o czym świadczy adnotacja „C + Co” przy sygnaturach.
Mniej od nich ciekawe są dwa wcześniejsze wizerunki Marii, wykonane jeszcze w 1923 roku, czyli dwa lata przed stworzeniem firmy, ale już noszące oznaczenia typu B, czyli określone później jako „charakterystyczne, nie wykluczające «ładności» w portretach kobiecych, stosunek do modela obiektywny”. Jednak Maria jest na nich jakby spięta, starsza i mniej urodziwa niż na późniejszych wizerunkach. Wydaje się, że pogłębienie znajomości z Witkacym, który prowokował swoich modeli i modelki do nietypowych zachowań i odgrywania obmyślonych przezeń ról, rozluźniło Marię i dodało jej wdzięku. A może to artysta spojrzał na nią bardziej życzliwym okiem?
Jednak kolejny portret Marii wykonany w kwietniu 1927 roku też nie jest przesadnie interesujący. Ma oznaczenie typu C, więc został namalowany w czasie przyjęcia i modelka jest wyraźnie zmęczona i śpiąca – choć możliwe, że ona też nieco przesadziła z alkoholem. Kąciki dużych ciemnych oczu opadają, ale policzki są lekko zaróżowione. Jednak Maria ma tu znacznie lepszą fryzurę – w przeciwieństwie do niedodającego urody przylizania jej włosy ułożone są w fale, nastroszone na wysokości uszu i swobodnie opadają na czoło.
Dwa lata później, wiosną (kwiecień–maj) 1929 roku Maria przechodzi kolejną i dość radykalną metamorfozę. Witkacy portretuje ją w wersji „podstawkowej”, co oznacza popiersie osadzone na postumencie na wzór rzeźbiarskich portretów antycznych lub klasycystycznych. Co więcej, głowa modelki ujęta jest w profilu i artysta dodał jej jeszcze lewą dłoń podpierającą podbródek i trzymającą długi cienki papieros. W tle widać dwie małe ciemne sylwetki – kobiecą i męską. Portret nosi oznaczenie T.E + d, co poza „dowolną interpretacją psychologiczną, według intuicji Firmy” związane jest z lekką dozą demonizmu. I rzeczywiście: na tym portrecie Maria ma umalowane usta, mocno uróżowane policzki, widoczne długie rzęsy i modną krótką fryzurę – równo obciętą grzywkę oraz obfitą falę przy uchu. Z bezbarwnej żony prowincjonalnego dentysty, jaką była jeszcze w 1923 roku, sześć lat później przerodziła się w nieomal wampa…
Miesiąc później artysta posunął się jeszcze dalej w interpretacji. Nie tylko umieścił głowę Marii na podstawce (tym razem frontalnie), ale nadał jej pozę określaną przezeń jako „Alcoforado” – z uniesioną twarzą i przymkniętymi oczami, co miało prezentować miłosną ekstazę. Nazwa jest tożsama z nazwiskiem uwiedzionej przez francuskiego żołnierza portugalskiej dziewczyny Mariany Alcoforado (1640–1723), która – by ukryć hańbę utraty dziewictwa – schroniła się w klasztorze klarysek w Beja. Uważa się ją za autorkę listów miłosnych opublikowanych w Paryżu w 1669 roku4.
Jak przystało na kobietę przeżywającą erotyczne uniesienie, rysy Marii są ściągnięte, kości policzkowe uwydatnione, a fryzura wyraźnie utraciła schludny wygląd. Możemy się zastanawiać, czy Witkacy znał taki wygląd pani Nawrockiej w chwilach intymnych z autopsji, czy była to tylko jego fantazja.
Zagadkowe i wieloznaczne jest szkicowo potraktowane ciemne męskie popiersie w owalnym medalionie, widoczne po prawej. Chyba nie dowiemy się już, czy jest to artysta odbity w lustrze wiszącym na ścianie na wzór znanych dzieł Jana van Eycka lub Diega Velázqueza5, czy może mąż podglądający żonę w intymnym momencie przez otwór w ścianie. A może jest to miniatura portretowa Włodzimierza Nawrockiego, która miała przypominać Marii o jego istnieniu i zapobiegać chwilom zapomnienia?6. Albo też przewrotne ménage à trois – modelka, jej mąż i artysta portretujący oboje – ją bezpośrednio, jego za pośrednictwem portretu wiszącego na ścianie.
Jak widać z powyższego przeglądu, na podstawie serii wizerunków jednej osoby wykonanych przez Witkacego można obserwować nie tylko różne typy jej portretów, ale i układać całe historie. Nawet jeśli nie są one do końca prawdziwe, to z pewnością pokazują różne aspekty twórczości artysty, jego osobowość, a także relacje z innymi ludźmi. Ich wizerunki z kolei opowiadają również o nich, często wydobywając z nicości postaci, które bez tego byłyby całkiem zapomniane…
W 2024 roku Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku obchodzi swój jubileusz – stulecie muzealnictwa w Słupsku. W związku z tym muzeum zaplanowało wiele wyjątkowych wydarzeń.
23 lutego 2024 roku w Białym Spichlerzu odbył się „Zjazd rodzinny u Witkacego”, podczas którego odsłonięte zostały dwa nowe nabytki w kolekcji dzieł malarza zakupione dzięki wsparciu finansowemu Samorządu Województwa Pomorskiego oraz Portu Lotniczego Gdańsk im. Lecha Wałęsy. Więcej informacji »
Bibliografia:
1. Kronika życia i twórczości Stanisława Ignacego Witkiewicza, oprac. J. Degler et al., Warszawa 2017.
- Za inaugurację Firmy Portretowej uważa się wystawienie przez artystę w warszawskim Salonie Czesława Garlińskiego siedemdziesięciu trzech portretów i zamieszczenie w katalogu wystawy tekstu Parę dość stosunkowo luźnych uwag o portrecie i moich portretach w szczególności, który de facto zawierał opis działalności firmy i poszczególnych typów, a także adresy artysty w Warszawie i Zakopanem, co było jawną reklamą. ↩
- Teoretyk surrealizmu filozof i poeta André Breton ogłosił Manifest surrealistyczny w 1924 roku, a rok później odbyła się pierwsza wspólna wystawa artystów należących do tego nurtu w sztuce. ↩
- Witkacy opisywał premierę swoich sztuk Nowe wyzwolenie oraz Wariata i zakonnicy jako „szalony sukces ale i oburzenie też. Ryki «autor» zagłuszały «hańba» i «precz»” (zob. Kronika życia i twórczości Stanisława Ignacego Witkiewicza, oprac. J. Degler et al., Warszawa 2017, s. 349). ↩
- Przekład polski, którego autorem był Stanisław Przybyszewski, ukazał się po raz pierwszy w 1911 roku. ↩
- Małżeństwo Arnolfinich Jana van Eycka oraz Wenus Velázqueza znajdują się w National Gallery of Art w Londynie. ↩
- Była to pierwotnie jedna z podstawowych funkcji miniatur portretowych. ↩
A może to Cię zainteresuje:
- Ostatnie dni Witkacego i tajemnice grobu rodzinnego - 31 października 2024
- Sensacyjne losy portretu Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów autorstwa Witkacego - 30 października 2024
- Witkacy – fotograf doskonały - 29 sierpnia 2024
- Witkacy w tropikach - 28 czerwca 2024
- Witkacy „Bajka (Fantazja)” - 7 czerwca 2024
- Witkacy i jedenaście twarzy Marii Nawrockiej - 19 kwietnia 2024
- Tadeusz Brzozowski – tradycja i współczesność - 7 kwietnia 2024