Kim była Dorota Seydenman? Dlaczego zniknęła z pamięci polskiej kultury? Gdy odpowiemy na pierwsze pytanie, znalezienie odpowiedzi na drugie wyda się trudne. Bo Dorota, zwana przez przyjaciół Dosią, była nie tylko malarką. Była kimś więcej, a jej współcześni nie mieli co do tego żadnych wątpliwości – ale po kolei.

Dorota Seydenman, Pejzaż śródziemnomorski | lata 30. XX w., zbiory Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny, depozyt w Żydowskim Instytucie Historycznym
Dorota pochodziła ze świetnie prosperującej rodziny ważnych przedstawicieli żydowskiej burżuazji przemysłowej. Dziadek ze strony matki, Adolf Oppenheim, właściciel wielu śląskich przedsiębiorstw, w tym fabryki Stradom w Częstochowie, przysłużył się rozwojowi Sosnowca, a swoim dzieciom i wnukom zapewnił życie na najwyższym poziomie. Józef Berlinerblau, ojciec Doroty, również był przemysłowcem, a także naukowcem, twórcą licznych innowacyjnych patentów, a zarazem budowniczym nowoczesnej Polski. Za swoje zasługi został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Oppenheimowie i Berlinerblauowie kultywowali polskie tradycje patriotyczne. Dziadek Doroty, Izydor Berlinerblau, brał udział w powstaniu listopadowym, zaś kuzyni podejmowali działalność antycarską1.

Dorota na armacie z czasów Napoleona wykopanej na plaży Arkachon | sierpień 1926, dzięki uprzejmości Ewy Mańkowskiej

Dorota Seydenman | 1918, zdjęcie z archiwum rodziny, dzięki uprzejmości Ewy Mańkowskiej
Rodzice Doroty, Helena i Józef, mieszkali w Warszawie, ale Dorota przyszła na świat, podobnie jak jej siostra Aniela, w Wiedniu w 1898 roku. Dlaczego tam – pozostanie jedną z tajemnic. Według rodzinnych domysłów w Wiedniu znajdowała się świetna klinika położnicza. Dom, w którym dorastała przyszła malarka, był salonem kulturalnym – bywali w nim artyści, mecenasi sztuki, naukowcy. Berlinerblauowie przyjaźnili się m.in. z rodziną Marii Skłodowskiej-Curie.
Gdy Dorota wybrała studia artystyczne, miała pełne poparcie rodziców – a były to czasy, gdy dziewczyny chcące studiować sztukę musiały mierzyć się z przeciwnościami, także ze strony najbliższych. W rodzinie Berlinerblauów problemy, jakie napotykały dążące do emancypacji kobiety, istniały po to, by je pokonywać. Matka i większość ciotek oraz kuzynek Doroty również studiowały malarstwo, jeśli nie w Warszawie, to w Niemczech lub we Włoszech. Były kobietami niezależnymi, a zarazem nieświadomymi feministkami: uważały po prostu, że równouprawnienie należy im się w sposób oczywisty. Wystarczy wspomnieć, że siostra Doroty, Aniela Steinsbergowa, została pierwszą adwokatką w Małopolsce. Twierdziła, że na złość mężczyznom.
W 1916 roku Dorota rozpoczęła zatem studia malarskie w warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych, a w 1920 roku przeniosła się do Krakowa. Był to pierwszy rok, kiedy po trwających latami perturbacjach krakowska ASP oficjalnie stwierdziła: „Do Akademii Sztuk Pięknych przyjmowani być mogą jako uczniowie zwyczajni osoby obojga płci w wieku od 16-tu do 30-tu lat”2. Tu Dosia związała się z grupą o unikatowym – nie tylko jak na tamte czasy – charakterze, należeli do niej bowiem zarówno mężczyźni, jak i kobiety o różnym pochodzeniu etnicznym i społecznym.
Grupa przyjęła nazwę Komitet Paryski; potocznie jej członków nazywano kapistami. Poza Dorotą do grupy należeli: Hanna Rudzka-Cybisowa, Józef Czapski, Jan Cybis, Artur Nacht, Seweryn Boraczok, Józef Jarema, Tadeusz Potworowski (który przyjął imię Piotr), Janusz Strzałecki, Janina Przecławska-Strzałecka, Marian Szczyrbuła, Zygmunt Waliszewski, Jacek Puget i Stanisław Szczepański.
W 1924 roku kapiści postanowili wyjechać do Paryża, by tam poznawać i uprawiać prawdziwą sztukę, zamiast marnować czas w „zapyziałym Krakowie”. W myślach nazywam ich pieszczotliwie szaleńcami, dlatego że większość nie miała funduszy na egzystowanie w stolicy Francji. Zaznali tam głodu, chorób, nędzy. Ale kochali Paryż za jego wolność i różnorodność, za Luwr, za szalone złote lata 20., które przeszły do historii jako czas niezwykłej swobody artystycznej i rozwoju sztuki. Gdy kapiści wrócili do Polski na początku kolejnej dekady, byli ugruntowanymi, niezależnymi malarzami, którzy fascynowali lub szokowali publiczność.
To, że przetrwali we Francji, kapiści zawdzięczali przede wszystkim Dorocie, która wykorzystując swoje paryskie koneksje, podobnie jak Józef Czapski, szukała zleceń dla przyjaciół. Gdy ich nie znajdowała, obrazy kapistów kupowała jej matka. Dosia użyczała im też swoją paryską pracownię.
Dorota nie rozstawała się z aparatem fotograficznym. Wykonane przez nią zdjęcia, znajdujące się dzisiaj w Muzeum Krakowa, są zapisem pobytu kapistów we Francji i stanowią cenne źródło dla historyków sztuki. Poza tym Dorota często przemierzała odległość między Francją a Polską za kierownicą samochodu – w czasach, gdy kobiety prowadzące automobile były rzadkością, Dorota samodzielnie udawała się swoim citroënem w długie podróże, by zwiedzać europejskie muzea, malować śródziemnomorskie pejzaże czy oglądać wykopaliska archeologiczne.

Hanna Rudzka-Cybis, Martwa natura z gołębiem | ok. 1931, kolekcja Krzysztofa Musiała
Jej opieka nad kapistami nie ustała po powrocie grupy z Paryża, więcej: znalazła wyjątkowe miejsce w życiu Doroty w latach 30. XX wieku. Jako jej biografka mogę stwierdzić, że lojalność wobec sztuki i przyjaciół stanowiła najważniejszą wartość w jej życiu. Mieszkanie Dosi przy ulicy Karłowicza w Warszawie było otwarte dla przyjaciół artystów. Mieszkał tu Józef Czapski, bywał Tytus Czyżewski. Często odwiedzał je Stanisław Szczepański, którego Dosia wspomagała finansowo podczas choroby żony. Szczególną opieką otoczyła jednak Hannę i Jana Cybisów; często przesyłała im „flotę” i materiały malarskie. W swoim mieszkaniu urządziła galerię z ich obrazami, które sprzedawała krewnym i znajomym, sama także kupowała je wraz z mężem, Mieczysławem Seydenmanem. Tu powstały portrety Dosi autorstwa Czapskiego, Czyżewskiego, Cybisa. Nie wiemy, co stało się z nimi podczas wojny ani gdzie dzisiaj się znajdują. Jan Cybis, który często mieszkał u rodziców Doroty, twierdził, że Berlinerblauowie byli dla niego rodziną3.
Gdy Cybis podjął się redakcji nowatorskiego „Głosu Plastyków”, Dorota stała się szarą eminencją czasopisma. To ona namawiała artystów do pisania artykułów, zajmowała się dystrybucją, dostarczała zdjęcia, sama napisała esej zatytułowany Palazzo Rezzonico w Wenecji4. Była aktywną członkinią warszawskiego Związku Zawodowego Polskich Artystów Plastyków. Pomimo panoszącego się antysemityzmu, który wnikał w niemal wszystkie polskie organizacje zawodowe i podobnie jak w Niemczech skutkował wprowadzaniem „paragrafów aryjskich”, wykluczających z szeregów organizacji współrodaków żydowskiego pochodzenia, Dorota do 1939 roku pełniła w związku funkcję skarbniczki. Zajmowała się także przygotowywaniem wydarzeń artystycznych, w tym organizacją udziału Polek w wystawie „Artystki Europy” w Paryżu w 1937 roku – pierwszej zaaranżowanej z takim rozmachem międzynarodowej wystawie kobiet malujących zawodowo. Do udziału w niej namówiła m.in. Hannę Rudzką-Cybisową; obie pokazały swoje obrazy obok takich znakomitości jak Olga Boznańska, Leonor Fini, Tamara Łempicka i Natalia Gonczarowa.
Jeszcze na początku okupacji hitlerowskiej Seydenmanowa wspomagała finansowo Rudzką-Cybisową. Potem sama potrzebowała pomocy. Ukrywała się u Hanny w Krakowie, ale we wrześniu 1942 roku Marian Bomba, dowódca organizacji bojowej PPS w okręgu krakowskim, ostrzegł o donosie o pomaganiu Żydom złożonym na Rudzką-Cybisową. Dosia przeniosła się wówczas do Rabki, gdzie miała przygotowane wcześniej lokum.

Dorota Seydenman | maj 1929, zdjęcie z archiwum rodziny, dzięki uprzejmości Ewy Mańkowskiej
Niedługo później dowiedziała się, że w niedalekiej wsi Dobra pod Limanową przebywają jej siostry cioteczne: malarka Maryla Oppenheim-Spaet i jej siostra Krystyna Wereszycka z synami, a także ich matka Karola Oppenheim. Spragniona towarzystwa Dorota pojechała w odwiedziny, jak zawsze z prezentem. Jednakże, o czym wiedzieć nie mogła, dzień przed jej przyjazdem szewc – mieszkający obok lub będący gospodarzem domu, w którym przebywały krewne – doniósł na nie granatowej policji, uznawszy, że są Żydówkami5. Kobiety i dzieci, mimo że miały tak zwane aryjskie papiery, zostały zabrane do więzienia w Nowym Sączu, gdzie zginęły w nieznanych okolicznościach. Gdy w Dobrej zjawiła się Dorota, ten sam szewc zmusił ją, by udała się z nim na komisariat. Dorota, blondynka o jasnych oczach, legitymująca się dokumentami na nazwisko „Trzaskowska”, była pewna siebie. Pozwolono jej nawet wysłać wiadomość o aresztowaniu do Hanny. Rudzka-Cybisowa po otrzymaniu tej informacji natychmiast udała się do Nowego Sącza, gdzie umieszczono Dorotę w więzieniu – tym samym, w którym wcześniej przetrzymywano jej rodzinę. Hanna próbowała wydostać przyjaciółkę z opresji, ale było już za późno. Zmuszona torturami Dosia przyznała, że jest Żydówką, po czym od razu wywieziono ją do Rdziostowa, miejsca masowych straceń, i tam zastrzelono6. Stało się to najprawdopodobniej pod koniec 1942 roku, może w okolicach Nowego Roku, bo jak napisała zrozpaczona Hanna w liście do matki, Dorota „[…] nie przetrzymała świątecznego nastroju […]”7. Rdziostów to wieś tuż nad Nowym Sączem, w której naziści zamordowali setki, a może i tysiące Polaków, żydowskiego i nieżydowskiego pochodzenia.

Dorota Seydenman-Berlinerblau, Kobieta pod oknem | przed 1939, Muzeum Narodowe w Warszawie
Dorota Seydenman była nie tylko organizatorką wydarzeń, mecenaską, opiekunką oraz przyjaciółką artystek i artystów, szczerze przez nich kochaną. Była także malarką, i to upartą, bo choć wątpiła we własny talent, bez przerwy pracowała nad jego rozwojem. Brała udział w licznych wystawach w Polsce, a jej martwe natury, kompozycje aranżowane we wnętrzach czy pejzaże doczekały się znakomitych recenzji uznanych krytyków, często ilustrowanych reprodukcjami jej prac. Seydenmanowa, jak to określił Piotr Potworowski, „[…] doszła do wyników, które stawały się jakąś pozycją w malarstwie, a spośród kobiet była na pewno jedną z pierwszych…”8.
A jednak o Dorocie zapomniano. Jej życie i wkład w rozwój różnych sfer polskiej kultury przemilczano. Tuż po wojnie tylko jeden z kapistów, Piotr Potworowski, napisał o niej wspomnienie, w którym stwierdził:
„Nie wiem, dlaczego ta najmilsza i najbardziej delikatna spośród towarzyszy moich z K.P., dlaczego ona właśnie musiała zginąć […]”9.

Dorota Seydenman, dzięki uprzejmości Ewy Mańkowskiej
Cisza, która potem zapadła, trwała kilkadziesiąt lat. Milczeli jej najbliżsi przyjaciele, także Józef Czapski, publikujący eseje o paryskich czasach. Dopiero Hanna Rudzka-Cybisowa pod koniec lat 80. XX wieku, a zarazem pod koniec swojego życia, zdecydowała się udzielić wywiadu i opowiedziała o przyjaciółce, ujawniając historię jej śmierci10. Hanna zażyczyła sobie w testamencie, by przedwojenne materiały, w tym zdjęcia i listy z jej domowego archiwum, trafiły do instytucji publicznej11. Znajdowała się wśród nich karteluszka ze skoroszytu, na której Rudzka-Cybisowa opisała losy Dosi12.
Dorota Seydenman była często pomijana w powojennych opracowaniach historyków sztuki czy na stronach internetowych przybliżających historię Komitetu Paryskiego. Kto wie, może właśnie jesteśmy świadkami renesansu pamięci o Dorocie Seydenman.
Więcej o Dorocie Seydenman w książce:
Ewa Mańkowska
Wydawnictwo EMG
Kraków 2024
Ewa Mańkowska przedstawiła biografie i opis relacji Hanny Rudzkiej-Cybisowej i Doroty Seydenman na tle historycznym i obyczajowym Polski i Europy XIX i XX wieku, odtworzonym z rozmachem i dbałością o szczegóły. Wraz z bohaterkami i bohaterami tego reportażu biograficznego podróżujemy do Paryża i na południe Francji, a także do Krakowa, Warszawy, Nowego Sącza czy Sosnowca.
Tematem Hanny i Doroty są też losy wielu dzieł sztuki, zaginionych podczas wojny i okupacji, w tym portretów Doroty Seydenman i jej słynnej kolekcji. Książka istotnie uzupełnia wiedzę o biografiach i losach kapistów, odkrywa nieznane fakty, weryfikuje miejskie legendy, za pośrednictwem dokumentów, setek listów i notatek znalezionych w zamkniętych przez dekady rodzinnych szufladach dowodzi nieścisłości czy błędów w innych opracowaniach. Prowadzi wreszcie do odkrycia tajemnicy: co naprawdę stało się z Dorotą Seydenman podczas wojny. I rozlicza się z powojenną pamięcią – a raczej niepamięcią – o tej artystce.
Bibliografia:
1. Cybis J., Notatki malarskie. Dzienniki 1954–1966, Warszawa 1980.
2. Demko I., Kobiety w Akademii, strona internetowa Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki, https://www.asp.krakow.pl/akademia/kobiety-w-akademii.
3. List Hanny Rudzkiej-Cybisowej do matki 12.01.1943, Biblioteka Naukowa PAU i PAN, Rkps 10481, k. 109.
4. Mańkowska E., Hanna i Dorota, Kraków 2024.
5. Od Patka do Kuronia, wywiad Roberta Jarockiego z Anielą Steinsberg, maszynopis w Archiwum Karta.
6. Potworowski T., Dorota Seydenman, w: Straty kultury polskiej 1939–1944, red. A. Ordęga, T. Terlecki, Glasgow 1945.
7. Protokół testamentu ustnego Hanny Rudzkiej-Cybisowej z 5.12.1987, R.3332/4, Muzeum Krakowa.
8. Wywiad udzielony przez Hannę Rudzką-Cybisową Tadeuszowi Kucharskiemu, Art Decorum, https://www.art-decorum.pl/artysci/hanna_rudzka-cybis/artykuly/93.
9. Życiorys Doroty z Berlinerblauów Seydenmanowej, Biblioteka Naukowa PAU i PAN, Rkps 10468, k. 112.
- Od Patka do Kuronia, wywiad Roberta Jarockiego z Anielą Steinsberg, maszynopis w Archiwum Karta. ↩
- I. Demko, Kobiety w Akademii, strona internetowa Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki, https://www.asp.krakow.pl/akademia/kobiety-w-akademii
(dostęp: 4.02.2023). ↩ - J. Cybis, Notatki malarskie. Dzienniki 1954–1966, Warszawa 1980, s. 268. ↩
- Palazzo Rezzonico w Wenecji, „Głos Plastyków” nr 7–12, 1937, s. 51–53, online: https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/publication/944816/edition/908410/content (dostęp: 16.12.2022). ↩
- E. Mańkowska, Hanna i Dorota, Kraków 2024, s. 335. ↩
- Ibidem, s. 345. ↩
- List Hanny Rudzkiej-Cybisowej do matki 12.01.1943, Biblioteka Naukowa PAU i PAN, Rkps 10481, k. 109. ↩
- T. Potworowski, Dorota Seydenman, w: Straty kultury polskiej 1939–1944, red. A. Ordęga, T. Terlecki, Glasgow 1945. ↩
- Ibidem. ↩
- Wywiad udzielony przez Hannę Rudzką-Cybisową Tadeuszowi Kucharskiemu, portal Art Decorum, https://www.art-decorum.pl/artysci/hanna_rudzka-cybis/artykuly/93 (dostęp: 13.01.2018). ↩
- Protokół testamentu ustnego Hanny Rudzkiej-Cybisowej z 5.12.1987, R.3332/4, Muzeum Krakowa. ↩
- Życiorys Doroty z Berlinerblauów Seydenmanowej, Biblioteka Naukowa PAU i PAN, Rkps 10468, k. 112. ↩
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
© Wszelkie prawa zastrzeżone, w tym prawa autorów i wydawcy – Fundacji Niezła Sztuka. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części portalu Niezlasztuka.net bez zgody Fundacji Niezła Sztuka zabronione. Kontakt z redakcją ».
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:

- Tajemnicza Dorota Seydenman - 22 sierpnia 2025