Niedawno po raz pierwszy zobaczyłam obrazy Simona Palmera. Od razu poczułam się w znajomym świecie. Te pagórki, kręte dróżki, stare drzewa o rozłożystych koronach. Pnie się to wszystko od dolnej krawędzi obrazu do nieba.
Gęste żywopłoty, wijące się murki wśród pól i pastwisk w różnych porach roku, przypominały mi obrazy Davida Hockneya. I nic dziwnego, bo obaj artyści swoje pejzaże malują w Yorkshire, hrabstwie na północnym wchodzie Anglii. Przypomina to trochę nawet moją Warmię i sąsiednie Mazury.
Gdybym miała wskazać na podstawie obrazów, który z artystów jest młodszy, bez wahania wybrałabym Hockneya. Po sprawdzeniu okazało się, że jest na odwrót. Simon Palmer urodził się w 1956 roku. Od czasu studiów, czyli od lat 70. mieszka w Yorkshire i akwarelami maluje pejzaże. Zarówno ich kolorystyka, jak i styl, bliskie starym sztychom sprawiają, że myślę o twórczości ilustratorów z XIX wieku. Lubię ich precyzję.
Palmer w swoich akwarelach tworzy szczególny nastrój. Wyraźnie ograniczone plamy koloru ciasno przylegają do siebie. Jego dzieła dają wrażenie pełni, a jednak czekania. Pojawiające się czasem postacie ludzkie są statycznymi składnikami krajobrazu. Nie istnieją po to, by dodawać ekspresji, lecz by podkreślić stan trwania. Różne odcienie spokojnej zieleni i ciepłych brązów niewiele różnicują poszczególne pory roku. Czasem są już prawie monochromatyczne. Dokładnie tak, jak ma to miejsce na północy Anglii.
Ponadczasowy spokój jest tym szczególnym doznaniem, gdy patrzę na obrazy Palmera. Jest to spokój będący odpoczynkiem, na pewno nie kojarzy się z nudą. Wyważone kompozycje zostawiają tylko czasem miejsce na skrawek nieba. I to niebo jest specyficzne. Chmury mają ten sam ciężar, co materia naziemna. Wprowadzają dodatkowo tę szczególną atmosferę realnego świata, w którym jednak czai się magia.
Jakże odmienne jest Yorkshire w obrazach Davida Hockney’a, który urodził się w 1937 roku. Czyli jest on o pokolenie starszy od Palmera. A jednak jego brak pokory w sztuce i życiu odwracają ten wiek. Podobnie jak Palmer, komponuje obrazy wypełniając je fragmentami krajobrazu pozbawionego postaci ludzkich. Często brak w nich też miejsca na niebo. Inaczej jednak traktuje kolor i materię malarską. Tu widać pełną swobodę i wolność ekspresji. Wynika ona jednak z obserwacji natury, a nie z chęci epatowania ekspresją.
Każda pora roku ma swój własny portret. Hockney jest w tym bliski impresjonistom. Maluje i filmuje w tych samych miejscach, tę samą przyrodę, ale w różnym czasie, a jeżeli nawet w tym samym, to z innego kąta widzenia. I widać jak wszystko się zmienia. Jak zależy od czasu, miejsca i światła. Jak nawet w tym samym momencie można widzieć zupełnie inaczej.
Ogromne wrażenie zrobiła na mnie sala w Tate Britain, gdzie w 2017 roku byłam na retrospektywnej wystawie Hockneya. Na czterech ścianach pokazano filmowe obrazy tej samej drogi podczas czterech pór roku. Obrazy zostały skomponowane przez Hockneya poprzez zestawienie dziewięciu monitorów w każdym. Monitory wyświetlały obraz z kamer, które w tym samym czasie filmowały z samochodu przejazd tą samą drogą wśród drzew. Każda z kamer zarejestrowała to trochę inaczej, stąd ogromne wrażenie robiło zestawienie dziewięciu ruchomych obrazów składających się na jeden dużych rozmiarów, gdy każda taka filmowa kompozycja była wyświetlana równocześnie. I tak siedząc na kanapie pośrodku sali było się jakby wewnątrz wszystkiego – czasu, miejsca i akcji. Względność tworzyła trwałość. Jakże to nowoczesna wizja w stosunku do akwarel Palmera. Jakże młodym twórcą jest Hockney, który pełnią nasyconych kolorów potrafi przedstawić zarówno zalane słońcem Góry Skaliste i kalifornijskie baseny, jak i angielskie pejzaże, kojarzące się raczej z mgłą szarości. Robi to wieloma środkami wyrazu. Maluje na płótnie i iPadzie, fotografuje i filmuje. Tworzy obrazy będące zatrzymaniem chwili, jak i płynące w czasie. Martwe, choć ożywione formą i kolorem. Ruchome, chociaż zatrzymane w przedziale czasu i ramach ekranu.
I jak to dobrze, że jest i Hockney i Palmer. Każdy inny, a każdy tworzy przekonujące obrazy. Jakże szczęśliwe jest Yorkshire. I my dzięki temu.
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- O pewnej kępie traw, czyli co mają wspólnego Lucian Freud i Albrecht Dürer - 1 marca 2020
- Simon Palmer i David Hockney. Czarodzieje z Yorkshire - 13 grudnia 2019
- Hilma af Klint. Matka abstrakcji - 25 października 2019
- W ogrodzie Hieronima Boscha - 9 stycznia 2018