Na swoim najsłynniejszym bodaj portrecie Sarah Bernhardt, francuska aktorka, która święciła triumfy na teatralnych scenach w drugiej połowie XIX i na początku XX wieku, sprawia wrażenie nonszalanckiej, a może nawet nieco znudzonej. Na namalowanym w 1876 roku przez Georges’a Clairina obrazie przyjmuje swobodną pozę, raczej niespotykaną na oficjalnych portretach.

Georges Clairin, Portret Sarah Bernhardt, detal | 1876, Petit Palais, Musée des Beaux-Arts de la Ville de Paris, Paryż
Wpół siedząc, wpół leżąc na sofie pokrytej aksamitnymi, miękkimi tkaninami, opiera się o poduchę. Lewą ręką podtrzymuje głowę, w prawej trzyma wachlarz z piór. Jej biała suknia, z rękawami rozszerzającymi się przy nadgarstkach i dołem obszytym futerkiem, mieni się perłowym blaskiem, przyciągając uwagę obserwatorów. Najbardziej hipnotyzująca jest jednak twarz aktorki o przenikliwych niebiesko-zielonych oczach, kolorem przywodzących na myśl jezioro. Sarah wpatruje się wprost w widzów, pewna siebie i swojej wartości, świadoma swojego magnetyzmu i może dlatego taka odprężona. Jakby wiedziała, że ma cały świat u swoich stóp.

Sarah Bernhardt | 1890, fot. Atelier Nadar, źródło: Bibliothèque Nationale de France, gallica.bnf.fr
Bo właśnie tak było – gdy zawładnęła scenami nie tylko francuskimi, lecz także światowymi, wszyscy, łącznie z władcami, politykami i artystami, padli przed nią i zaczęli wielbić tak, jak jeszcze nigdy wcześniej nie wielbili żadnej aktorki. „O żadnej innej aktorce w dziejach teatru tyle nie pisano i nie puszczano tylu plotek, prawdziwych lub fałszywych, na żadną też nie sypała się taka lawina ekstatycznych pochwał i jadowitych zarzutów” – stwierdziła jej biografka, Cornelia Otis Skinner1. „O żadnej kobiecie nie nakłamano tyle, co o mnie!” – marudziła Sarah, ale tylko trochę, bo doskonale wiedziała, jak istotne jest, by inni o niej mówili – nieważne co, ważne, że dużo. Była jedną z pierwszych osób ze świecznika, które uświadomiły sobie moc i znaczenie reklamy i marketingu – choć wtedy jeszcze nie znano tego pojęcia.
Lubiła robić wokół siebie szum, była ekscentryczna i spełniała wszystkie swoje zachcianki, nawet te najbardziej dziwaczne i szokujące. Ale szczerze kochała teatr i scenę, zależało jej na rozwoju w aktorstwie i osiągnęła w nim wszystko, co na tamte czasy było możliwe. A nic, naprawdę nic nie zapowiadało, że uda jej się dotrzeć do takiego momentu w życiu.
Niechciane dziecko

Sarah Bernhardt w bieli | 1859, fot. Félix Tournachon (Nadar), źródło: Bibliothèque Nationale de France, gallica.bnf.fr
W wielu tekstach biograficznych o Sarah Bernhardt można przeczytać, że była niechcianym dzieckiem, które raczej wszystkim zawadzało, niż kogoś cieszyło. Przyjmuje się, że urodziła się 23 października 1844 roku w Paryżu. Była nieślubnym dzieckiem pochodzącej z Amsterdamu żydówki Judith Bernard, która początkowo trudniła się modniarstwem, ale szybko się nim znudziła i postanowiła zostać luksusową kurtyzaną.
Nie wiadomo, kto był ojcem Sarah, niektórzy wskazują Édouarda Bernarda, studenta prawa, który – choć nie angażował się w wychowanie córki – miał zapisać jej sto tysięcy franków. Inni badacze z kolei jako domniemanego ojca wskazują oficera marynarki Paula Morela. Nie ma to jednak tak naprawdę żadnego znaczenia, zważywszy na fakt, że żaden mężczyzna nie poczuwał się do wychowania dziewczynki – matka zresztą też nie. Początkowo, gdy była zbyt zajęta rozwijaniem „kariery” jako kurtyzana, oddała Sarah na wychowanie do bretońskiej mamki. Dziewczynka dorastała w złych warunkach w chłopskiej chacie, była drobnym, kruchym dzieckiem o słabym zdrowiu, często kaszlała i pluła krwią, prawdopodobnie chorowała na gruźlicę. W tym czasie jej matka mogła liczyć na pokaźne czeki od zamożnych mężczyzn z wyższych sfer, którym dotrzymywała towarzystwa i sprawiała cielesne przyjemności. Tak jej się spodobało bycie „damą horyzontalną”, jak wówczas nazywano kosztowne damy lekkich obyczajów, że zachęciła do tego zajęcia swoją siostrę Rosine. Gdy bretońska mamka wyszła za mąż i oznajmiła, że nie zamierza dłużej zajmować się dziewczynką, to właśnie ciotka Rosine przyjęła ją do siebie i opiekowała się najlepiej, jak umiała, choć trochę niechętnie – Judith przebywała wówczas w podróży z kochankiem. Jak tylko wróciła do Paryża, Rosine od razu przekazała jej córkę. Od tej pory Sarah przebywała z matką w wytwornym mieszkaniu, jej obecność jednak – co oczywiste – przeszkadzała w rozwijaniu działalności jako kurtyzany.
W wieku ośmiu lat Sarah nadal nie umiała pisać ani czytać, została więc umieszczona w pensji dla dziewcząt, gdzie spędziła dwa lata, podczas których matka odwiedziła ją podobno zaledwie dwa razy. Potem trafiła do klasztornej szkoły dla panien pod Wersalem. Gdy ukończyła w niej edukację, miała już piętnaście lat i myślała o tym, aby wstąpić do nowicjatu i zostać zakonnicą. Los jednak postawił na jej drodze Charles’a de Morny, przyrodniego brata cesarza Napoleona III i przyjaciela jej matki.
Nieudany debiut
Judith zareagowała gromkim śmiechem, gdy jej córka powiedziała, że zamierza wstąpić do zakonu. Sarah w odpowiedzi wpadła w furię. Już w dzieciństwie zdarzało jej się wybuchać gniewem, krzyczeć i kopać. Przysłuchujący się rozmowie matki z córką Charles de Morny stwierdził, że Sarah byłaby dobrą aktorką, co wprawiło ją w przerażenie. Ze szkoły klasztornej wyniosła przeświadczenie, że aktorstwo to grzeszna profesja, zwłaszcza gdy parają się nią kobiety. Mimo to jeszcze tego samego wieczoru zabrano ją na spektakl do Comédie-Française, francuskiego teatru narodowego.
Była to pierwsza wizyta Sarah w teatrze i z miejsca uległa jego urokowi. Tak mocno przeżywała odgrywane przez aktorów wydarzenia, że nie mogła powstrzymać szlochu. Wieczór okazał się dla niej przełomowy – zapomniała, jak kościół postrzegał występowanie w teatrze, i zapragnęła zostać aktorką.

Sarah Bernhardt, detal | 1864 fot. Félix Tournachon (Nadar), J. Paul Getty Museum, Los Angeles
Ten pomysł również nie podobał się jej matce, uważała, że córka jest zbyt chuda i słabego zdrowia, by miała jakiekolwiek szanse na karierę teatralną. De Morny załatwił jednak Sarah przesłuchanie do Conservatoire national supérieur d’art dramatique (pol. Narodowe Konserwatorium Sztuki Dramatycznej). Sarah wyrecytowała przed komisją bajkę Dwa gołębie Jeana de La Fontaine’a i choć jej wybór początkowo spotkał się z szyderczą reakcją, zachwycono się jej melodyjnym głosem, który pisarz Victor Hugo określił później mianem złotego. Sarah została przyjęta do konserwatorium w 1860 roku i spędziła tam dwa lata. W trakcie nauki zmieniła nazwisko z „Bernard” na „Bernhardt”.
Na pierwsze znaczące sukcesy na scenie przyszło jej długo czekać. Debiutowała w 1862 roku w tytułowej roli w Ifigenii Jeana Racine’a w Comédie-Française. Występ nie został dobrze przyjęty – Sarah ze stresu wypowiadała swoje kwestie zbyt pośpiesznie, a publiczność jawni szydziła z jej szczupłej sylwetki, niewpisującej się w ówczesne kanony piękna. Mimo debiutowej porażki początkująca aktorka dostała jeszcze kilka ról, ale zaledwie rok później musiała odejść z Comédie-Française. Powodem było jej zachowanie – spoliczkowała starszą aktorkę, gdy ta nakrzyczała na jej młodszą siostrę Reginę. Po tym wydarzeniu Bernhardt nawiązała współpracę z Théâtre du Gymnase, ale nie była z niej zadowolona. Uważała, że przydzielano jej nieodpowiednie role, a sztuki, w których miała grać, określała jako głupie.
„Sztuka, która miała być czytana, nosiła tytuł: Mąż lansujący swą żonę. Napisał ją Raymond Deslandes. Przysłuchiwałam się sztuce bez wielkiej przyjemności, uważałam, że jest głupia. Z niepokojem czekałam, która z ról przypadnie mi w udziale. Dowiedziałam się o tym aż za wcześnie. Miałam grać księżniczkę Dunszinkę, trzpiotowatą szaloną śmieszkę, nieustannie jedzącą i tańczącą. Rola ta absolutnie mi nie odpowiadała – wspominała w swoim pamiętniku”2.
Bernhardt stawała się coraz bardziej zniechęcona grą w teatrze. Zamierzała już nawet zrezygnować z tego zajęcia, zdecydowała się jednak tylko na przerwę. Według niektórych relacji wyjechała wówczas do Hiszpanii, a potem do Belgii, gdzie poznała księcia Henriego de Ligne, z którym zaszła w ciążę. Swoje jedyne dziecko, syna Maurice’a, urodziła 22 grudnia 1864 roku. Na bezpośrednie pytania o jego pochodzenie miała w zwyczaju odpowiadać: „Nie mogę się zdecydować, czy jego ojcem był Gambetta, Wiktor Hugo czy też generał Boulanger”3.
Wyczekany przełom
Pierwszy sukces Bernhardt przyszedł, gdy odegrała rolę… chłopca, Zachariasza, w sztuce Racine’a Atalia. „Smukła dziewczyna w chłopięcej tunice stała z boku i głos jej brzmiał tak melodyjnie, że sala słuchała jak urzeczona” – opisała to wydarzenie jej biografka, Skinner4. W pochwalnych recenzjach można było przeczytać, że „panna Bernhardt oczarowała publiczność jak mały Orfeusz”5.
Prawdziwym przełomem okazał się jednak dla Sarah występ w sztuce Alexandre’a Dumasa (ojca) Kean, w której zagrała główną kobiecą rolę Anny Damby. Grała bardzo naturalnie, „subtelnie, wzruszająco, z prostotą niezwykłą w tamtej epoce”6, chwalono zwłaszcza jej doskonałą dykcję. Widzowie byli zachwyceni i od tej pory miało to być standardem. Na początku kariery Bernhardt zarabiała 150 franków miesięcznie, teraz jej gaża wynosiła już 350 franków. Rosnące powodzenie aktorki i jej sukcesy zmiękczyły nawet serca jej rodziny, matka zaczęła okazywać więcej zainteresowania zarówno Sarah, jak i młodszej Reginie, która mieszkała i była wychowywana przez starszą siostrę (Sarah miała dwie młodsze siostry, Reginę i Jeanne – ta ostatnia była wyraźnie faworyzowana przez matkę).
Narodziny ikony

Sarah Bernhardt | 1879, fot. W. & D. Downey, National Portrait Gallery, Londyn
Karierę teatralną Bernhardt przerwał nagle wybuch wojny francusko-pruskiej w 1870 roku. Większość teatrów zamknięto, a te, które działały, i tak miały niską frekwencję. Brakowało opału i nikt nie chciał siedzieć w wyziębionych salach. Sarah wysłała rodzinę wraz ze służącymi prawdopodobnie do Hawru, a sama została w Paryżu, aby pomagać w opiece nad rannymi żołnierzami. Z jej inicjatywy w Théâtre de l’Odéon, w którym była zatrudniona, urządzono szpital. Choć w normalnych okolicznościach słabła na widok krwi, teraz asystowała przy wszelkich zabiegach chirurgicznych, w tym amputacjach kończyn, i opatrywała rannych.
Wojny francusko-pruska zakończyła się szybko, bo już niecały rok później. Bernhardt dalej występowała w Théâtre de l’Odéon, ale dostała propozycję powrotu do Comédie-Française. Zaoferowano jej roczną pensję w wysokości dwunastu tysięcy rocznie7. Sarah, choć obowiązywał ją jeszcze kontrakt z Théâtre de l’Odéon, przyjęła ofertę. Nawet się nie przejęła, że za zerwanie umowy sąd nakazał jej zapłacić sześć tysięcy franków.
Powrót do Comédie-Française okazał się kamieniem milowym w karierze Bernhardt. Zaczęła grać w znacznie poważniejszych sztukach, odegrała m.in. główną rolę w pięcioaktowej tragedii Woltera Zair, damę Doñę Sol w dramacie Hernani Victora Hugo czy Desdemonę w Otellu Szekspira.
Przedstawienia, w których występowała, cieszyły się znacznie większą popularnością i osiągały wyższe zyski, niż te, w których nie grała. Niezmiennie zwracano uwagę na jej melodyjny głos, charyzmę i świetną dykcję, ale zaczęto postrzegać ją także jako mistrzynię w scenach… umierania. Bernhardt doprowadziła je do perfekcji, na co wpływ bez wątpienia miały odpowiednie przygotowania. Umierających i cierpiących oglądała nie tylko w szpitalu polowym dla żołnierzy, lecz także podczas egzekucji, na które specjalnie się wybierała, aby przypatrywać się zachowaniom i gestom ludzi w trakcie śmierci. Podobno często chodziła oglądać też specyficzną „wystawkę” w Paryżu – w ówczesnym czasie wydobyte z Sekwany ciała wystawiano na widok publiczny w celu ich identyfikacji8.

Sarah Bernhardt śpiąca w trumnie | 1880, fot. Achille Mélandri, Bibliothèque Marguerite Durand, Paryż
Można odnieść wrażenie, że Bernhardt w ogóle przejawiała dziwną fascynację śmiercią. W wielu jej biografiach przewijają się wątki o tym, że lubiła spać w trumnie, i nie są to żadne wymysły! Sarah faktycznie trzymała w swoim mieszkaniu trumnę i okazjonalnie w niej sypiała. Zachowało się nawet nieco przerażające zdjęcie, na którym widać aktorkę leżącą ze skrzyżowanymi ramionami w trumnie ozdobionej kwiatami. Swoje specyficzne upodobanie tłumaczyła chęcią lepszego wczucia się w rolę podczas scen umierania bądź tym, że sypiając w trumnie, oswaja się ze śmiercią9.
Bernhardt miała więcej swoich dziwactw. Szczególnym umiłowaniem darzyła zwierzęta – w mieszkaniu trzymała swojskie psy i papugi, ale niektórzy twierdzili, że można było się tam natknąć na znacznie bardziej drapieżne okazy, m.in. aligatora i gepardzicę10. Alexandre Dumas (syn) opowiadał, że podczas pewnej wizyty u aktorki przemknęła obok niego puma11.

Marie-Desirée Bourgoin, Atelier Sarah Bernhardt | 1879, Metropolitan Museum of Art, Nowy Jork
Ekscentryczne życie pomagało Bernhardt w budowaniu publicznego wizerunku. Każde jej wystąpienie, stroje, to, co mówiła i robiła, chętnie opisywano i komentowano. Fotografie aktorki były szeroko rozpowszechniane, a gdy zaczęła robić międzynarodową karierę po udanych występach w Anglii i Ameryce (podczas których nikt nie zwracał uwagi, że swoje role odgrywa w niezrozumiałym języku francuskim, tak była hipnotyzująca na scenie), jej twarz i nazwisko pojawiły się na różnego rodzaju produktach: kosmetykach, słodyczach, naczyniach, wachlarzach, nawet cygarach, których sama nie paliła ze względu na słabe zdrowie. W pewnym momencie Sarah była wszędzie. Nie trzeba chyba dodawać, że chętnie ją także portretowano.
Malował ją nie tylko Georges Clairin, lecz także Walford Graham Robertson, Louise Abbéma (z którą podobno miała romans) czy Jules Bastien-Lepage. Wizerunek Bernhardt bez wątpienia rozsławiły również secesyjne plakaty do przedstawień teatralnych zaprojektowane przez Alfonsa Muchę.
Artystka

Sarah Bernhardt obok swojego popiersia autorstwa Mathieu-Meusniera, kolekcja prywatna, źródło: Wikipedia.org
Sarah Bernhardt nie tylko pozowała malarzom i fotografom. Sama okazała się zręczną artystką. Wolny czas pomiędzy próbami i występami wypełniała malowaniem akwarel lub szkicowaniem ołówkiem, lubiła wychodzić też w plener. Prace malarskie wykonane przez aktorkę, choć przyjemne dla oka, trudno określić jako nadzwyczajne, za to rzeźby jej autorstwa zachwycają kunsztem wykonania. Jak zauważyła jej biografka, Skinner, „w tej domenie przejawiała zadziwiające zdolności”12. Miała nawet nauczyciela, popularnego wówczas rzeźbiarza Mathieu-Meusniera. Wśród jej rzeźb wyróżnia się dzieło Po burzy, które pokazała na paryskim Salonie w 1876 roku i otrzymała za nie wyróżnienie.
Piękne są także Autoportret jako chimera wykonany z brązu, Ofelia czy Portret pośmiertny Jacques’a Damali, męża aktorki, za którego wyszła w 1882 roku. Był to jedyny mężczyzna, dla którego Bernhardt straciła głowę, ich związek trudno jednak uznać za udany. Damala, również próbujący zrobić karierę jako aktor, zazdrościł żonie sukcesów. Krytykował jej poczynania, ośmieszał i upokarzał przed innymi, wikłał się w liczne romanse. Do tego był uzależniony od narkotyków i co rusz wpadał w długi, które spłacała Sarah. Zmarł w wyniku przedawkowania w 1889 roku. To właśnie po jego śmierci Bernhardt wyrzeźbiła ten przejmujący portret.
Swoje prace prezentowała regularnie na różnych wystawach, także poza granicami Francji. Czasami udało jej się zdobyć jakąś nagrodę, innym razem korzystnie sprzedała któreś ze swoich dzieł. Nie wszystkim podobało się, że znana aktorka świetnie radzi sobie również w sztukach plastycznych.
Auguste Rodin wprost określał jej prace mianem „staroświeckich kiczy”13. Inni z kolei zarzucali jej, że ma czelność pokazywać swoje dzieła plastyczne, zamiast skupiać się na graniu w teatrze. W jej obronie stanął m.in. Émile Zola, z którym, co ciekawe, często się kłóciła. Francuski pisarz w dosadnych słowach przekazał, co sądzi na temat nagonki na Bernhardt:
„Zarzuca się jej, że nie trzymając się wyłącznie sztuki aktorskiej… zajmuje się także malarstwem, rzeźbą. Bóg wie czym jeszcze. Jakże to śmieszne! Nie dość, że się krytykuje jej chudość, a niekiedy pomawia ją o szaleństwo; ludzie chcieliby dyktować jej plan codziennych zajęć. Nawet więźniom zostawia się za kratami więcej swobody. Bądźmy ściśli, nie neguje się jej prawa do rzeźbienia, lecz do wystawiania swoich dzieł. To po prostu farsa! Trzeba niezwłocznie wprowadzić ustawę zabraniającą łączenia kilku talentów w jednej osobie”14.

Sarah Bernhardt, Martwa natura z brzoskwiniami | 1922, Musée Carnavalet, Histoire de Paris, Paryż
Boska Sarah
Kariera Sarah Bernhardt trwała ponad sześćdziesiąt lat. W tym czasie zagrała w 160 sztukach i kilku filmach niemych. Nie było roli, której nie dałaby rady odegrać na scenie. W teatrze przemieniała się w księżniczki i hrabiny, postaci mitologiczne i historyczne. Była Kleopatrą, Joanną d’Arc, Marią Antoniną, Elżbietą I Tudor, Ofelią, Lady Makbet, Eurydyką i Medeą.

Sarah Bernhardt jako Kleopatra | 1891, Musée d’Orsay, Paryż ©RMN-Grand Palais/Hervé Lewandowski
Jedną z najsłynniejszych kreacji stworzyła w Damie kameliowej, w której wcieliła się w postać Marguerite Gautier. I nikt nie odgrywał tak przekonująco Hamleta jak ona. Tradycja odgrywania męskich ról przez kobiety była długa, ale niektóre postacie zdawały się wręcz napisane dla Bernhardt.
Występowała na scenie niemal do końca życia – nawet wtedy gdy z powodu gangreny musiała przejść amputację nogi. Nie chciała nosić sztucznej nogi lub jeździć na wózku inwalidzkim, więc scenografie aranżowano w taki sposób, aby zawsze mogła się o coś oprzeć. Miała już ponad siedemdziesiąt lat, gdy wybuchła I wojna światowej, ale mimo to nalegała, aby występować przed żołnierzami w okopach. Może bywała wybuchowa i wyróżniała się ekscentrycznym stylem życia, ale zawsze pamiętała i dbała o innych – rozpieszczała jedynego syna, troszczyła się o siostry i matkę, od której nie zaznała zbyt wiele czułości.
Jean Cocteau nazwał ją świętym potworem, Victor Hugo powtarzał, że ma złoty głos, a dla publiczności była po prostu boską Sarah. Pełną sprzeczności. Jedyną w swoim rodzaju.
Boska Sarah, reż. Guillaume Nicloux
Od 8 sierpnia 2025 w polskich kinach!
8 sierpnia 2025 do polskich kin wchodzi film Boska Sarah, czyli nieoczywista biografia Sarah Bernhardt – ikony teatru, uznawanej za pierwszą celebrytkę światowego formatu. Reżyserem filmu jest Guillaume Nicloux, ceniony francuski reżyser, twórca kultowego Porwania Michela Houellebecqa.
Boska Sarah to biograficzna opowieść, będąca rodzajem hołdu dla legendarnej artystki, a także historia podejmująca uniwersalne tematy. Od miłości, przez wolność i stanowienie o sobie, po kształtowanie publicznego wizerunku.
Bibliografia:
1. Bernhardt S., Pamiętniki, tłum. I. Dewitzowa, Warszawa 1974.
2. Kirpalov A., Sarah Bernhardt in 9 Fascinating Facts and Myths, portal The Collector, dostęp online: https://www.thecollector.com/sarah-bernhardt-fascinating-facts-and-myths/.
3. O czym milczy historia? Sarah Bernhardt: genialna aktorka, kurtyzana, ekscentryczka śpiąca w trumnie, wywiad z Urszulą Pawlik, Radio Katowice, platforma YouTube, dostęp online: https://www.youtube.com/watch?v=LYwT93CH43s&ab_channel=RadioKatowice.
4. Skinner C.O., Madame Sarah, tłum. M. Skibniewska, Warszawa 1981.
- C.O. Skinner, Madame Sarah, tłum. M. Skibniewska, Warszawa 1981, s. 8. ↩
- S. Bernhardt, Pamiętniki, tłum. I. Dewitzowa, Warszawa 1974, s. 143. ↩
- C.O. Skinner, op. cit., s. 56. ↩
- Ibidem, s. 58. ↩
- Ibidem. ↩
- Ibidem, s. 59. ↩
- Ibidem, s. 84. ↩
- O czym milczy historia? Sarah Bernhardt: genialna aktorka, kurtyzana, ekscentryczka śpiąca w trumnie, wywiad z Urszulą Pawlik, Radio Katowice, platforma YouTube, dostęp online: https://www.youtube.com/watch?v=LYwT93CH43s&ab_channel=RadioKatowice. ↩
- A. Kirpalov, Sarah Bernhardt in 9 Fascinating Facts and Myths, portal The Collector, dostęp online: https://www.thecollector.com/sarah-bernhardt-fascinating-facts-and-myths/. ↩
- O czym milczy historia? Sarah Bernhardt: genialna aktorka, kurtyzana, ekscentryczka śpiąca w trumnie, op. cit. ↩
- C.O. Skinner, op. cit., s. 90. ↩
- Ibidem, s. 92. ↩
- Ibidem, s. 93. ↩
- Cyt. za: ibidem, s. 94. ↩
A może to Cię zainteresuje:

- Sarah Bernhardt – święty potwór o złotym głosie - 24 lipca 2025
- 5 miejsc, które musisz zobaczyć w Weimarze - 26 czerwca 2025
- Gustav Klimt „Portret Johanny Staude” - 29 maja 2025
- Weimar – miniprzewodnik ze sztuką w tle - 8 maja 2025
- Tworzyć modę po swojemu. Grażyna Hase i jej twórczość wychodząca poza schematy - 10 kwietnia 2025
- Gustav Klimt „Dama z wachlarzem” - 27 marca 2025
- Franz Xaver Winterhalter „Cesarzowa Elżbieta Austriacka w dworskiej sukni z diamentowymi gwiazdami we włosach” - 2 marca 2025
- Chemnitz jako Europejska Stolica Kultury 2025 roku z dużą ilością dobrej sztuki - 22 grudnia 2024
- Malowanie dla Mengelego. Poruszająca historia Diny Gottliebovej-Babbitt - 10 listopada 2024
- Édouard Manet „Balkon” - 1 sierpnia 2024