Byli przyjaciółmi od czasu wspólnego studiowania malarstwa w Warszawskiej Klasie Rysunkowej pod kierunkiem Wojciecha Gersona. Ich drogi jednak rozeszły się, gdy po rocznym pobycie w Paryżu powrócili do kraju. Jednakże kilka lat później, choć nie spotkali się osobiście, to połączył ich wspólny temat. Obydwaj, choć nie w tym samym czasie, malowali portret tej samej dziewczynki, Józefy Oderfeldówny.
W grudniu 2013 roku Muzeum Narodowe w Kielcach otrzymało w kilkuletni depozyt od rodziny wspomnianej Józi, jej portret malowany przez Władysława Podkowińskiego. Trzeba tutaj wspomnieć, że wcześniej ów obraz był tylko jeden raz pokazany publicznie, w roku 1990, podczas wielkiej, retrospektywnej wystawy dzieł Podkowińskiego, która miała miejsce w Muzeum Narodowym w Warszawie. Napisałem wyżej „malowany”, a nie namalowany, bowiem portret ten nie został przez artystę nigdy dokończony. Autor Szału uniesień nałożył tylko kilka warstw malarskich, niemniej rysy dziewczynki są nawet wyraźne. Dlaczego nie ukończył obrazu? Złożyły się na ten fakt dwie przyczyny – jedna zabawna, druga tragiczna. Otóż czteroletnia wtedy Józia była osóbką nadzwyczaj ruchliwą i kilkugodzinne pozowanie malarzowi, ciągnące się rzecz jasna przez wiele dni, strasznie ją nudziło. Na znak protestu, jak głosi przekaz rodzinny, pewnego dnia obcięła sobie grzywkę. Artysta wtedy zdenerwował się okrutnie i odmówił dalszego malowania, dopóki włosy Józi nie odrosną.
I tutaj dochodzimy do przyczyny drugiej. Podkowiński pracę nad portretem rozpoczął późną jesienią 1894 roku. Chorował wtedy od kilku już lat na suchoty (gruźlicę). W tym czasie stan jego zdrowia bardzo się pogorszył więc nic w tym dziwnego, że był bardzo drażliwy i nie chciał kontynuować malowania. Zmarł kilka miesięcy później. Dlatego obraz jaki teraz możemy oglądać w Muzeum Narodowym w Kielcach jest niedokończony.
Niemniej to niezwykle cenne dzieło (które zapewne w niedługim czasie zniknie z ekspozycji i wróci do swoich posiadaczy), jest godne obejrzenia, przede wszystkim dla miłośników malarstwa Władysława Podkowińskiego, widać bowiem na nim w jaki sposób była budowana jego struktura. Na życzenie obecnych właścicieli, malowidło zawisło obok innego portretu Józi, który od 1965 roku jest perłą kieleckiej placówki, a mianowicie obrazu pędzla Józefa Pankiewicza, Portret dziewczynki w czerwonej sukience.
Trzy lata po nieudanej próbie sportretowania czteroletniej Józi przez Podkowińskiego, ojciec dziecka, Adam Oderfeld, człowiek zamożny, adwokat i mecenas sztuki, zaproponował tę samą pracę Pankiewiczowi.
Malarz był wtedy w trudnej sytuacji finansowej, a i także niejako rozdarty artystycznie. Zakończył pięć lat wcześniej swoją „przygodę” z impresjonizmem, idąc w kierunku symbolizmu. Pankiewicz oczywiście zlecenie przyjmuje. Warto też zaznaczyć, że dzięki licznym pracom zleconym przez Adama Oderfelda (nie tylko namalowanie Józi, ale również sportretowanie pozostałych córek, żony oraz innych krewnych zamożnego prawnika), malarz mógł odbywać podróże po Europie. Umożliwiło mu to dalszy rozwój artystyczny.
Portrety zajmują poza tym bardzo istotny obszar w całej twórczości Pankiewicza, a ten możemy uznać za ich symbol. Nie musimy tutaj wspominać, że włosy Józi przez te trzy lata znacznie urosły. Mała modelka ma teraz lat siedem.
Portret dziewczynki w czerwonej sukience to malowidło wybitne, „przedstawiające kilkuletnią dziewczynkę o drobnej twarzy i regularnych rysach, rozproszonych blond włosach i jasnej karnacji. Cierpliwie wsparta lewą ręką o zaplecek krzesła pozuje malarzowi patrząc przed siebie i trzymając w prawej dłoni śnieżnobiałą chustkę, niczym infantka z dzieła Velázqueza. Ubrana jest w wytworną, czerwoną suknię wizytową, ozdobioną na ramieniu kokardą”1. W tle widzimy także zakradające się kwiaty orchidei. Motyw ten artysta przejął prawdopodobnie z drzeworytów japońskich. Obraz został nagrodzony w konkursie Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych II nagrodą (pierwszej wtedy nie przyznano).
Gdy Portret dziewczynki w czerwonej sukience zobaczyli dziadkowie Józi, od razu, co przecież nie dziwi, także zapragnęli posiadać podobiznę wnuczki. Pankiewicz bierze się od razu do pracy, jednak brakuje mu cierpliwości, aby odtworzyć w całości oryginał obrazu. Maluje tylko jego uproszczoną wersję. Obydwa te portrety powstają „w okresie fascynacji Pankiewicza subtelnymi niuansami oświetlenia. Malował w tym czasie m.in. wyrafinowane kolorystycznie nokturny osnute mgłą, pozbawione ostrych szczegółów mogących przykuć oko widza. Podobna technika została zastosowana w portrecie dziewczynki. Brak konturów w obrazie skupia wzrok widza na przenikliwych, patrzących wprost na niego oczach modelki. Rozproszone, boczne oświetlenie, jakby pochodzące z dużego okna pracowni malarskiej, rozjaśnia prawą stronę obrazu i pozostawia z lewej lekki cień. To właśnie mistrzowskie oddanie owego specyficznego oświetlenia czyni portret nieco tajemniczym i tak atrakcyjnym wizualnie”2. Po latach dzieło to kupuje Feliks „Manggha” Jasieński, który daruje je Muzeum Narodowemu w Krakowie, gdzie obecnie jest eksponowane.
To, że portrety Józi pędzla Józefa Pankiewicza są uważane za arcydzieła sztuki polskiej, raczej nie podlega dyskusji. Natomiast ciekawa jest sama postać modelki. Niezbyt często zdarza się, aby uwiecznione na płótnach artystów dzieci w latach późniejszych doczekały się pełnych biografii. W tym przypadku natomiast tak się stało3.
Władysław Podkowiński, Portret dziewczynki (szkic), 1894
olej, płótno, 40 × 35,7 cm
własność prywatna
Józef Pankiewicz, Portret dziewczynki w czerwonej sukience, 1897
olej, płótno, 77 × 58,5 cm
Muzeum Narodowe Kielce
Józef Pankiewicz, Dziewczynka w czerwonej sukience (Portret Józefy Oderfeldówny), 1897
olej, płótno, 38 × 45 cm
Muzeum Narodowe Kraków
- R. Kotowski, Józefa Olszewiczowa czyli dziewczynka w czerwonej sukni, przy bardzo dobrze utrzymanem w całości świetle lampy, Rocznik Muzeum Narodowego w Kielcach, Tom 26, Kielce 2011. ↩
- Ś. L., Opis obrazu „Dziewczynka czerwonej sukience (Portret Józefy Oderfeldówny)”, Wirtualne Muzeum Narodowe w Krakowie. ↩
- R. Kotowski, Dziewczynka z obrazu. Historia życia Józi Oderfeldówny, Warszawa 2014. Polecam także zapoznać się z artykułem tego autora, który jest dostępny w internecie http://dziewczynkazobrazu.mnki.pl/robert_kotowski_rmnki_t_26.pdf. ↩
A może to Cię zainteresuje:
- Muzeum Pałac Herbsta w Łodzi. 10 dzieł, które warto znać - 26 marca 2021
- Młodopolska chłopomania. 8 obrazów, w których się zakochasz - 21 lutego 2021
- Leon Wyczółkowski „Kopanie buraków” - 8 października 2020
- Jak szlachcic szlachcica czekanem zabił. Historia zamknięta w ramie obrazu - 24 lipca 2020
- Białe gacie w tarapacie! Czyli Zabójstwo króla Przemysła w Rogoźnie według Jana Matejki - 24 czerwca 2020
- Muzeum Narodowe w Poznaniu. 10 dzieł, które warto znać - 2 maja 2020
- Muzeum Narodowe w Warszawie. 10 dzieł, które warto znać - 12 kwietnia 2020
- Muzeum Narodowe w Krakowie. 10 dzieł, które warto znać - 5 kwietnia 2020
- Władysław Podkowiński i jego tajemniczy ogród - 3 stycznia 2020
- Józef Chełmoński „Bociany” - 25 kwietnia 2019