Wspaniała, neogotycka rezydencja wzniesiona na wzgórzu zamkowym w Kamieńcu Ząbkowickim wybija się ponad wierzchołki drzew, a jej cztery okrągłe, ceglane wieże są widoczne już z daleka. Pałac wkomponowuje się malowniczo w pejzaż miasteczka i wygląda, jakby krył niejedną tajemnicę. Sporo już doświadczył – choć ma dopiero niecałe 150 lat, prawie połowę z nich spędził w stanie ruiny. Na szczęście obecnie jego los ma szansę się odmienić.
Inicjatorką budowy pałacu była księżna Marianna von Preussen, córka króla Holandii Wilhelma I i Wilhelminy Fryderyki von Oranien-Nassau, żona Albrehta von Hohenzollern, księcia Prus. Właścicielką dóbr w Kamieńcu Ząbkowickim stała się po śmierci swojej matki, a później wzbogaciła ten spadek o kolejne 35 wsi i 2 miasta na Śląsku. Dysponowała więc ogromnym majątkiem ziemskim, o który dbała z dużym zaangażowaniem, finansując budowę dróg i mostów, zatrudniając prawie wyłącznie okolicznych mieszkańców, stawiając nowe budynki mieszkalne i remontując stare… Księżna znana jest również z działalności dobroczynnej – na swoich ziemiach ufundowała i łożyła na utrzymanie szpitali, ochronek dla dzieci i szkół, prowadziła także fundusz dla wdów.
Biorąc pod uwagę niezdrową atmosferę dworu pruskiego, huczącego od plotek o jej małżeńskich problemach, trudno się dziwić, że Marianna zapragnęła wznieść swoją rezydencję z dala od Berlina. Malownicza lokalizacja Kamieńca Ząbkowickiego, a także inspirujące opowieści o średniowiecznym zamku warownym Brzetysława II, który rzekomo stał kiedyś na kamienieckim wzgórzu, również przyczyniły się do decyzji o budowie pałacu w tym miejscu.
Zaprojektowanie rezydencji zostało zlecone wiosną 1838 roku Karlowi Friedrichowi Schinklowi, jednemu z najwybitniejszych architektów epoki. Odpowiedzialny za tak monumentalne klasycystyczne projekty, jak Schauspielhaus (ob. Konzerthaus), budynek straży królewskiej (Neue Wache) i Alte Museum w Berlinie czy kościół św. Mikołaja i pałac Charlottenhof w Poczdamie, Schinkel tworzył również w stylu neogotyckim, będąc jednym z prekursorów historyzmu. W 1838 roku architekt kończył pracę nad berlińskim pałacem męża Marianny, więc jego wybór do realizacji wizji księżnej był tym bardziej naturalny.
Neogotycka fantazja
Schinkel stworzył kilka projektów: wyszedł od tylko lekko gotycyzującej budowli z piaskowca w typie włoskiej willi, której bryłę urozmaicił w kolejnych propozycjach wieżami, ostrołukowymi niszami okien i bardziej wyrazistym ryzalitem, aż uzyskał obecny, nawiązujący do średniowiecznych warowni kształt pałacu i aprobatę księżnej Marianny. Większe zrozumienie dla neogotyckiej wizji pomysłodawczyni architekt wykazał po swojej wizycie w Kamieńcu i po zapoznaniu się z terenem budowy i pejzażem okolicy. Odejście od pierwotnego projektu w stylu włoskiego renesansu okazało się krokiem w dobrą stronę.
Pałac zbudowany jest z kamienia i cegieł, na planie prostokąta z czterema okrągłymi wieżami w narożach. Bryłę urozmaica centralny ryzalit flankowany mniejszymi, ozdobnymi wieżyczkami oraz biegnąca przez całą długość fasady dwunawowa hala podjazdów, otwarta ostrołukowymi arkadami i osłaniająca główne wejście do pałacu. Nad nią znajduje się taras widokowy, oryginalnie zabezpieczony ozdobną balustradą z białego marmuru. Całość wieńczy gzyms z blankami i kartuszem herbowym na osi fasady.
Wewnętrzny dziedziniec otaczają na wszystkich kondygnacjach arkadowe krużganki, pierwotnie przeszklone i ogrzewane. Prostokąt dziedzińca podzielony jest na pół arkadowym łącznikiem, spinającym dwie najbardziej reprezentacyjne sale: jadalną i balową na pierwszym piętrze.
Sala balowa, przykryta sklepieniem palmowym, zaskakuje niewielkimi rozmiarami. Z niej jednak wychodzi się na ogromny taras z widokiem na Kamieniec i Góry Bardzkie, na którym bawiono się i tańczono.
Z kolei z okien sali jadalnej, której sklepienie miało formę łuku Tudorów, roztaczał się widok na pałacowy park. Rezydencja otoczona jest ciągiem murów, w obrębie których zaprojektowano wozownie i stajnie, a w narożnikach umieszczono po dwie okrągłe baszty połączone niewielkim eliptycznym dziedzińcem.
Praca zdalna, kłopoty małżeńskie, wnętrza i park
Schinkel nie mógł osobiście nadzorować realizacji pałacu; ze względu na zły stan zdrowia nie wyjeżdżał już z Berlina. Do Kamieńca wysłał więc Ferdinanda Martiusa, młodego, utalentowanego architekta, z którym wcześniej już współpracował. Kamień węgielny położono 15 października 1838 roku. Dyskusje księżnej i głównego architekta na etapie budowy prowadzone były drogą listowną. Spierali się o materiały (drewniane bądź żelazne ramy okienne, kolor glazury ozdobnych cegieł), detale (głębokość nisz okiennych) czy widok z pierwszego piętra. Ten ostatni okazał się zresztą dużo większym problemem, niż mogło się wydawać, ponieważ w 1840 roku Marianna zauważyła, że przy ówczesnym projekcie okna głównego, reprezentacyjnego piętra będą wychodziły na… drugą kondygnację pomieszczeń gospodarczych w pałacowych murach. Zażądała więc jej zburzenia. Na szczęście Schinkel rozwiązał problem przez dodanie półpiętra między parterem a głównym piętrem, dzięki czemu uzyskał też dodatkowe pomieszczenia dla służby.
Bryła pałacu została ukończona w 1847, ale już w następnym roku prace wykończeniowe przerwano. Trwała rozprawa rozwodowa księżnej – jej małżeństwo z Albrechtem Pruskim nie było szczęśliwe, ale dopiero romans Marianny z nadzorcą stajni, Johannesem von Rossumem, sprowokował stronę pruską do wniesienia pozwu. Po rozwodzie księżnej nie wolno było przebywać na terenie Prus dłużej niż 24 godziny. Podróżowała więc po Europie i Bliskim Wschodzie, by wrócić do pałacu dopiero w 1853 i przekazać go swojemu synowi, Albrechtowi Młodszemu. Sama kupiła majątek w Bilej Vodzie, 12 km od Kamieńca, tuż przy granicy prusko-austriackiej, dzięki czemu mogła codziennie doglądać budowy.
O wykończeniu i dekoracji wnętrz decydował więc Albrecht i Martius – Schinkel zmarł w 1841 roku, nie pozostawiając żadnych wskazówek dotyczących urządzenia wnętrz. Niestety, obecnie wiemy o wyposażeniu pałacu niewiele więcej, niż zachowało się na starych fotografiach. Posadzki w salach reprezentacyjnych były marmurowe, w jadalni i pokojach gościnnych położono szlachetne parkiety, a pomieszczenia gospodarcze wyłożono kaflami. Meble, boazerie i wszelkie elementy dekoracyjne utrzymane były w jednolitym neogotyckim stylu. Bogactwo wystroju uzupełniały drogocenne przedmioty ze skarbca Hohenzollernów, m. in. duża kolekcja porcelany.
Rezydencję otacza rozległe założenie parkowo-ogrodowe, zaprojektowane w 1858 roku przez Petera Josepha Lenné, pruskiego architekta krajobrazu i głównego dyrektora ogrodów królewskich w Berlinie. Od frontu utworzono siedmiopoziomowe tarasy w stylu klasycznym, na których pyszniły się geometryczne ogrody, fontanny, pergole i marmurowe rzeźby nawiązujące do mitologii. Długie, łamane schody prowadziły od stóp wzgórza do głównego wejścia pod halą wjazdową. Po przeciwnej stronie pałacu rozciąga się romantyczny park z malowniczymi formacjami skalnymi, sadzawkami i wodospadami, a także niewielkim mauzoleum, nawiązującym formą do greckiej świątyni.
Dalsza historia
W 1872 nastąpił oficjalny koniec budowy rezydencji, choć niewielkie prace trwały nadal, właściwie do początku XX wieku. Pałac kosztował niecały milion talarów, co było równowartością około 3 ton złota. Mariannie nigdy nie było dane w nim zamieszkać i po zakończeniu budowy oficjalnie przekazała rezydencję synowi. Zmarła 10 lat później.
Pałac tymczasem zwykłą koleją losu przechodził na kolejnych spadkobierców. Już w okresie międzywojennym był atrakcją turystyczną udostępnioną do zwiedzania – wstęp kosztował 1 markę. Przetrwał w nienaruszonym stanie II wojnę światową (w czasie której zmarł bezpotomnie jego ostatni właściciel) służąc za magazyn zrabowanych skarbów i dzieł sztuki.
Niestety, nie oparł się Armii Czerwonej, która od 1945 roku dewastowała wnętrza, a wszystkie przedmioty, które przedstawiały jakąkolwiek wartość, wywoziła do Związku Radzieckiego, na końcu zaś pałac podpaliła – dwukrotnie, ponieważ za pierwszym razem pożar udało się opanować okolicznym mieszkańcom. Za drugim razem do noszących wodę strzelano.
W okres Polski Ludowej kamieniecki pałac wszedł w stanie kompletnej ruiny. Pożar strawił dachy, a deszcze i mrozy przez lata niszczyły kolejne kondygnacje. Dzieła zniszczenia dopełniały też polskie władze, które ten obcy klasowo i narodowościowo, burżuazyjny i poniemiecki budynek traktowały jak źródło budulca dla powstającej z gruzów Warszawy. Kamienieckie marmury znajdują się obecnie np. w Sali Kongresowej PKiN. Czego nie można było wykorzystać, zniszczono – rozbito rzeźby, zburzono mauzoleum, a ozdobną balustradę zrzucono z tarasu.
Obiekt niszczał w ten sposób przez 40 lat, aż w latach 80. wydzierżawiono go prywatnemu właścicielowi, który w miarę swoich możliwości starał się zatrzymać ten proces. Zabezpieczył i odgruzował pałac, a także przykrył go nowym dachem. Odbudowaną w niewielkim stopniu rezydencję udostępniono do zwiedzania, właściciel przystosował również część stajni na kawiarnię i niewielki hotel, aby zarabiać na dalsze prace remontowe. Niestety, nie spełniały one wymogów nadzoru budowlanego i obiekt został zamknięty. Brak pieniędzy i nieporozumienia między dzierżawcą, gminą i konserwatorem zabytków doprowadziły do sytuacji patowej, w której najbardziej cierpiał sam pałac.1
Po śmierci właściciela i po zakończeniu postępowania spadkowego, w 2012 roku zabytek stał się własnością gminy Kamieniec Ząbkowicki, która wraz z Dolnośląską Organizacją Turystyczną remontuje obiekt. Pałac został udostępniony turystom w 2013 roku, ale wciąż jest właściwie placem budowy, co widać na zdjęciach. Zwiedzanie jest możliwe tylko z przewodnikiem o pełnej godzinie. Bilet normalny kosztuje 25zł, ulgowy 15zł.
Pałac w Kamieńcu ma tym samym szansę nie podzielić losu wielu dolnośląskich zabytków, które niszczeją w rękach prywatnych lub przez obojętność i niekompetencję lokalnych władz. Może dzięki dotacjom i środkom własnym gminy ostatni projekt Schinkla odzyska kiedyś dawną świetność.
- M. Gaworski, Pałac w Kamieńcu Ząbkowickim, wyd. Matiang, Strzelce Opolskie 2006. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
Byłem w zeszłym roku i naprawdę polecam – watro zobaczyć ! Jeśli macie wyobraźnię, to będzie wspaniała uczta. Faktycznie w realu wygląda to trochę lepiej niż na zdjęciach – są ludzie którym zależy na przywróceniu blasku tego miejsca.
Pozdrawiam
Obecnie Pałac pięknieje, zdjęcia dawno nieaktualne. Polecam odwiedzić.
Byłam tam 8 lat temu w ramach objazdu naukowego… z jednej strony widok był niezwykły, lecz im bardziej zbliżaliśmy się do pałacu, tym naszym oczom ukazywał się nieciekawy obraz… Obdarte mury, obskurna kawiarnia, obrazy marnie udając coś więcej niż bohomaz i cała chmara psów, biegająca po terenie pałacu.
Mam nadzieję, że przez te lata stan się trochę polepszył, i że pod rządami gminy pałac odżyje, stanie się wizytówką okolicy i godną reprezentacją neogotyckiej architektury 🙂
Pozdrawiam
Marta
Widok wciąż jest nieciekawy, ale na pewno dużo lepszy. Stado psów należało do prywatnego właściciela pałacu, który sam przyznawał, że stracił nad nimi kontrolę i pozwolił im się rozmnożyć do jakichś 40 sztuk. Pozwalał też na pokrycie ścian zabytku nieudolnymi malowidłami, które, o ile można się zorientować, miały być kopiami dzieł Uccello.
Na szczęście teraz gmina zajmuje się obiektem na poważnie. Kawiarnia w podziemiach nadal jest obskurna i jak z lat 90. Pewne rzeczy się nie zmieniają (;
Rewelka. Przydałaby się mapka.