O czym chcesz poczytać?
  • Słowa kluczowe

  • Tematyka

  • Rodzaj

  • Artysta

Obrazy górskiego życia w polskiej ilustracji dziecięcej



Przekaż nam 1.5%. Wesprzyj naszą edukacyjną misję »

Związek literatury i sztuki jest przedmiotem zainteresowania wielu badaczy. Świat słowa dopełniony pięknymi ilustracjami staje się rozkoszą dla Czytelnika. Wybierzmy się w podróż do świata XX-wiecznej literatury dziecięcej. Przywołam tu dzieła dwóch pisarek i ilustracje do tychże książek. Bez ilustracji opowieści bardzo by straciły – a tak stały się „klasykami”, po które sięgają kolejne pokolenia. Zachęcam do odkurzenia swoich półek z książkami, kto wie, co się na nich znajdzie.

Sierotka Marysia, ilustracje, pierwsze wydanie, niezła sztuka

Okładka pierwszego wydania baśni o krasnoludkach i sierotce Marysi, źródło: Biblioteka Narodowa, Polona.pl

Szkoła nad obłokami, czyli dawny homeschooling

Maria Kownacka, Szkoła nad obłokami, niezła sztuka

Maria Kownacka, Szkoła nad obłokami, wydanie z ilustracjami Jana Marcina Szancera | Warszawa 1989

Zatrzymajmy się na chwilę przy opowieściach z górami w tle, które wpłynęły na wychowywanie kilku pokoleń Polaków. Dwie kobiety oswoiły młodym ludziom polskie Karpaty. Pierwsza z nich, Maria Kownacka (1894–1982) nie była góralką, a większość życia spędziła w Warszawie. Jest autorką chyba najbardziej do dziś znanych opowieści dla dzieci o życiu w górach, między innymi Szkoły nad obłokami z 1958 roku. Na nizinach opowieści piewców gór nie przyswaja się z mlekiem matki. Legendy tatrzańskie czy inne tego typu książki są zarezerwowane raczej dla koneserów, Podhalan i dzieci rodziców wtajemniczanych w wątek górski. Są to zazwyczaj rodziny związane z różnymi organizacjami turystycznymi, górskimi, harcerstwem.

Popularność tematyki górskiej w Polsce wzrasta. Z oczywistych względów nie mamy jednak takich tradycji jak Austria czy Norwegia. Starsze pokolenia Polaków (również część współczesnych młodych ludzi) wychowywane zostały na literaturze popularnej, do której należą książki Kownackiej. I choć opowieści autorki istnieją w ludzkiej pamięci, jej narracja wydaje się odległa od współczesności. Warto ją zatem przypominać.

Maria Kownacka, ta od Plastusia

Maria Kownacka, Plastus, Niezła sztuka

Maria Kownacka autorka “Plastusiowego pamiętnika”, źródło: Wikipedia.org

Kownacka to przedwojenny pedagog, wierzący w obowiązek, dyscyplinę, pracę organiczną i dbałość o lokalną wspólnotę. Pochodzenia ziemiańskiego, należała do tej części szlachty, która raczej ciężko pracowała na wsi niż rościła sobie pretensje do dominacji nad innymi. W wieku ośmiu lat osierocona przez matkę, nie miała łatwego dzieciństwa. Jednak nigdy nie narzekała na swój los, a starała się zmieniać świat na lepsze, pomagając też innym jak tylko mogła. Taką nieugiętą postawę przekazywała również w książkach o górach.

Walka z przeciwnościami, pracowitość, optymizm, dobroć dla innych i miłość do przyrody przekazała w Szkole nad obłokami. Opowieść ta nie ucieka od trudnych tematów, pokazuje osierocenie, choroby, walkę z górskim żywiołem i o lepsze jutro, rozstanie przyjaciół. Ponieważ autorka sama doświadczyła życiowych bolączek, samotności i trudu pracy oraz poznała los wiejskich dzieci, pisała o górach, mając etos pracy wpisany w swój charakter. Ciekawe, że wiele książek o górach niesie w sobie bardzo często coś o wiele więcej niż tylko wiedzę z geografii i biologii. Ich autorzy natomiast przejawiają konkretne postawy wobec drugiego człowieka, samego siebie i przyrody.

Prawdziwa szkoła nad obłokami istniała od przedwojnia do lat 60. ubiegłego wieku, na wysokości 960 m n.p.m. niedaleko Niemcowej w Beskidzie Sądeckim. Oczywiście nie była jedyną tego typu szkołą podstawową w górach ani też nie została specjalnie w tym celu wybudowana. Zajęcia szkolne odbywały się w pomieszczeniu zwykłego gospodarstwa. Szkoła powstała dla dzieci, które mieszkały na tyle daleko od miejskiej szkoły, iż nie mogły codziennie docierać do pobliskiej Piwnicznej1.

W opowieści Kownackiej pojawia się również motyw związany z dzikimi zwierzętami. Jest to dość niesprawiedliwy obraz wilka, aczkolwiek nawiązuje do wyobrażeń ludowych – a od wilka do wilkołaka w dawnych wierzeniach już niedaleko. Wilki ukazane zostały jako nienasyceni krwiożercy, którzy mieliby napadać na wszystko, co się rusza. Śmiertelne napaści na ludzi nie zdarzają się w Polsce od dawna – dotykają one głównie zwierząt hodowlanych. Jednak wilcza natura nie jest wymysłem bajkopisarzy, ale faktem z życia ludzi próbujących przetrwać w trudniejszych warunkach, w górach czy w innych ostępach. A zimy w latach 50. zeszłego wieku w górach do lekkich nie należały. Jednak tę kwestię pomiędzy jednym a drugim drapieżnikiem trzeba zostawić przede wszystkim naukowcom i hodowcom.

Jan Marcin Szancer, ilustracja, baśń, polska ilustracja, niezła sztuka

Jan Marcin Szancer, Spotkanie z basiorem, fot. materiały autorki

Kownacka przedstawia wspaniały obraz turysty. Turysta z książki jest niczym marzenie dla pracowników parków narodowych. To osoba z dużą wiedzą o geografii i historii, zachowująca wszystkie zasady dobrego wychowania i poszanowania przyrody, mająca swoje spokojne upodobania i podróżniczą pasję odkrywania świata.

„Dzieci z Niemcowej, w której każdy dom nosił na węgle znak biało-zielono-biały, lubiły turystów. Byli to ludzie przeważnie uśmiechnięci i życzliwi, szukający w pięknie przyrody ukojenia i wypoczynku po pracy. Płacili dobrze za mleko, maliny, poziomki, dawali cukierki, fotografowali dzieci, psy przy budach, krowy i owce, jak się pasą na halach. Niektórzy nawet przysyłali potem takie zdjęcia”2.

Lepiej by dziś wyglądałyby góry i wypoczynek w nich, gdyby rzeczywiście odwiedzający je zachowywali się tak, jak to opisuje Kownacka. Nie byłoby śmieci na szlaku, nie byłoby głośnej muzyki w środku lasu lub na ciasnej polance, gdzie usadowiło się mnóstwo towarzystwa. Nie musiałoby się wdychać dymu tytoniowego od sąsiada lub osoby idącej przed nami. W czasie ciszy nocnej turyści w schroniskach i na polach namiotowych zachowywaliby się cicho.

Jedyną dokładniej opisaną postacią turysty w opowieści Kownackiej jest Siwa Bródka. Dla przypomnienia: jest nim starszy mężczyzna; nie jest to przeciętny zjadacz chleba, lecz pełen pasji badacz kultury góralskiej, etnograf, który szuka na odludziu zachowanych jeszcze ostatnich kurnych chat. Ulega wypadkowi, cudem uchodzi z życiem uratowany przez młodych górali, trafia do ich chaty. Chata ta to dom osieroconego rodzeństwa Potoków. I tam, u Potoków Siwa Bródka doświadcza najwspanialszego spotkania z góralami i ich niezwykłą kulturą.

Gościnność jest ukazana u Kownackiej jako niepisane góralskie prawo. Jest zasadą życia społecznego. Zapewne nie u wszystkich tak było i jest, ale w wielu przypadkach pewne obyczaje ludowe przeszły na jakość usług w turystyce i hotelarstwie w regionie górskim.

U Kownackiej nie ma górali przyjmujących gości dla zysku. Rodzina Potoków to ludzie ciężko pracujący fizycznie, pobyt etnografa jest dla nich niezwykłym wydarzeniem. Wśród górali karpackich są nadal wybitni gospodarze, dla których hojność czy opiekuńczość są punktem honoru. Przyjmując u siebie gości, uprawiają oni coś na kształt sztuki. I to ciekawe, że takich gospodarzy, dla których nie pieniądze, ale bycie dla przyjezdnych jak najserdeczniejszym jest czymś, na co trafiłam na Spiszu, w regionach podkarpackim i nowosądeckim. To ponownie przekonuje do trafności spostrzeżeń zawartych w książce Kownackiej.

Jednak opowieść pisarki momentami przypomina słowną cepelię, w której wszystko ma być tak ludowe, że traci autentyczność. Kownacka przemyca efektownie ważne dla niej treści, tak by dziesięcioletnie czy dwunastoletnie dziecko mogło jej świat łatwo przyswoić. Są w tej górskiej opowiastce przygoda, niebezpieczeństwo, dzika przyroda, przyjaźń, sport i… szkoła marzeń, która pobudza dziecięcą wyobraźnię.

Kownacka pokazuje pracę lokalnej wspólnoty: zawody narciarskie, podczas których nie ma rywalizacji o wielkie finansowe nagrody, za to istnieje zdolność do cieszenia się z sukcesu rywala i wspólne świętowanie. Prawie idylliczny wydaje się świat odizolowanej w górach szkółki, gdzie dzieci pragną się uczyć. Pokazane jest również, jaką wartość stanowiły dla młodych ludzi książki. Czym były dla chłonnych umysłów, które nie miały zbyt wielu możliwości zdobywania wiedzy i przeżywania rozrywek… Gdy książka była na wagę złota – znacie Państwo taką sytuację? Oto fragment opisujący moment oglądania przez uczniów książek, które przyniósł pan profesor na swoich plecach:

„A po lekcjach pan nauczyciel rozpiął pękaty plecak. Tereska się nie omyliła. Plecak, w porę ochroniony, krył nic a nic nie zamoknięte, długo oczekiwane, upragnione skarby na długie zimowe wieczory — książki! — Czy ręce czyste? — padło surowe pytanie. Szybkie badanie rąk. Dłonie podnoszą się w górę na znak, że czyste jak złoto. I wiadomo — nie wolno palców ślinić ani kart zaginać! Teraz już można ostrożnie brać książkę — jedną po drugiej — czytać tytuły, oglądać obrazki i wykrzykiwać swoje uwagi”3.

W załączonej ilustracji autorstwa Jana Marcina Szancera widać klasę owej górskiej szkoły, a widoczne sprzęty świadczą o tym, że jest to góralska izba mieszkalna.

Jan Marcin Szancer, Skarb w plecaku ze Szkoły pod obłokami. Scena lekcji w klasie, ilustracja, baśń, grafika polska, niezła sztuka

Jan Marcin Szancer, Skarb w plecaku ze Szkoły pod obłokami. Scena lekcji w klasie, fot. materiały autorki

Warto też przypomnieć okoliczności pracy Kownackiej nad książką. Rok wcześniej przed stworzeniem Szkoły nad obłokami powstał Rogaś z Doliny Roztoki. I to właśnie ten niewinny kozioł sprawił, że Kownacka zanurzyła się, przebywając w Rytrze, w lokalne historie góralskie i stała się trochę niechcący piewczynią szkół przy przysiółkach.

Książka potrzebowała dobrych ilustracji. Wykonał je Jan Marcin Szancer (1902–1973). Ilustracje Szancera do dziś są jedynymi, które ilustrują kolejne wydania książki Kownackiej. Zatem jest to jeden z przykładów świetnej współpracy tekstu i obrazu.

Jan Marcin Szancer, ilustrator, bajki, niezła sztuka

Jan Marcin Szancer, fot. ze zbiorów Oficyny Wydawniczej G&P

Maria Konopnicka i Królowa Tatra

Oprócz znanych legend oraz nowo wydawanych wartościowych książek popularyzujących przyrodę najwyższych gór Polski Tatry istnieją w literaturze dla dzieci jako góry z wyobraźni Marii Konopnickiej (1842–1910). Uwiecznione są w jednej z najsłynniejszych baśni polskich: O krasnoludkach i sierotce Marysi (pierwsze wydanie 1896). Baśń ta mająca już ponad sto dwadzieścia lat ilustrowana przez różnych, często świetnych grafików, znajdowała się przez dekady w kanonie lektur szkolnych. Zawiera piękne opisy przyrody, wsi i zwyczajów ludowych. Szancer również do baśni Konopnickiej stworzył kanoniczną oprawę graficzną.

Istnieją także ciekawe starsze ilustracje, między innymi „12 rycinach kolorowych” z wydania pierwszego książki z roku 1896, niedawno odnalezionego i przechowywanego w Bibliotece Narodowej. Historia tej publikacji zasługuje na chwilę uwagi.

Sierotka Marysia, ilustracje, pierwsze wydanie, niezła sztuka

Okładka pierwszego wydania baśni o krasnoludkach i sierotce Marysi, źródło: Biblioteka Narodowa, Polona.pl

Autor ilustracji pierwszego wydania baśni o sierotce i jej małych przyjaciołach jest nieznany. Przedstawił wizję Tatr, które przypominają coś na kształt skał z Ojcowskiego Parku Narodowego lub makiety teatralne. Dość kuriozalne. W baśni Konopnickiej Tatry stanowią siedzibę sił nadprzyrodzonych, miejsce tajemnicze. To miejsce kulminacji sił, punkt graniczny polskiego krajobrazu i naszych losów. Miejsce odległe od ludzkich siedzib, owiane legendami, w XIX wieku z pewnością oddziaływało bardzo mocno na wyobraźnię. Dlatego krasnoludek podpowiada zatroskanej Marysi, mieszkance wsi, gdy ta traci swe stadko, by poszła w góry, na królewski dwór po pomoc.

Dotarcie na spotkanie z królową wymaga wysiłku. Sierotka musi przebyć trudną drogę. Odcinek górski ją przeraża, wiedzie przez kamienie, śnieg, lód i potok. Jak na zamek królewski przystało, znalazła się tam sala audiencyjna. Ale wystrojem jej nie stało się złoto, gobeliny czy atłasy, ale najpiękniejsze barwy dnia, światło i wiosenna roślinność.

Jan Marcin Szancer, W drodze do Królowej Tatry, grafika, baśń, ilustracja polska, niezła sztuka

Jan Marcin Szancer, W drodze do Królowej Tatry, fot. materiały autorki

Film Marysia i krasnoludki z roku 1960 może dobrze pamiętać pokolenie powojenne. Moja mama wspominała, jak za jej czasów w szkole podstawowej pokazywano film w ramach lekcji. Dzieci zgromadzone w sali, przekształconej w prowizoryczne kino, oglądały go z zapartym tchem. Postać małej gęsiarki idącej z pieskiem i krasnoludkiem-kukiełką przez wsie, lasy i pola w góry zapamiętywało się na długo.

Jan Marcin Szancer, Sierotka Marysia i gęsi, ilustracja, baśń, grafika polska, niezła sztuka

Jan Marcin Szancer, Sierotka Marysia i gęsi, fot. materiały autorki

Jedna ze scen jest szczególnie piękna. Bosa, smutna pastuszka stoi na wielkich głazach, wysoko w górach, gdzieś w jej pobliżu czuwają jej towarzysze. Majestat i milczenie gór otacza i przytłacza dziecko. W końcu po wielokrotnym rozpaczliwym wołaniu Marysi królowa Tatra odpowiada i spełnia prośbę sieroty, nagradzając ją za skromność. Natura i jej władcy stają się wyrocznią dla człowieka, sprawdzianem dla jego charakteru. Nie widzimy jednak postaci bogini. Ona jest wszędzie, mówią o niej skały i wiatr. Potęga, która może zetrzeć w pył całe wsie, pochyla się nad jedną drobną istotką, która nie ma niczego i nikogo, kto stanie w jej obronie.

Królowa Tatra jest sprawiedliwa i miłosierna. Lituje się nad ludźmi, a że jest władczynią natury, oddaje bez wysiłku Marysi to, co dziewczynka utraciła — stado gęsi. Jest to według mnie jedna z wymowniejszych scen w polskiej literaturze dziecięcej i kinematografii, w której wizja spotkania natury i człowieka pełna jest symboliki i uniwersalnej prawdy, niczym w greckich mitach.

A skoro już o Grecji mowa, to popatrzmy na ilustrację sceny spotkania z królową gór. Tatra przypomina antyczne bóstwo. Interesująca jest również tatrzańska roślinność i architektura wnętrz przywołująca francuskie rokoko. Brakuje jedynie papugi lub przechadzającego się z pawia. Słowem: mamy prze sobą graficzną perełkę z Tatrami w nazwie.

Odmienną stylistyką odznacza się przedstawiająca tę samą scenę grafika Václava Neuberta Smichova z 1909 roku, w wersji książki wydanej przez wydawnictwo Michała Arcta (kolorowe ryciny Józefa Ryszkiewicza). Mamy tu nie złotowłosą piękność w powłóczystych szatach, nie jakieś śródziemnomorskie bóstwo, ale postać przypominającą bardziej koronacyjny wizerunek świętej Jadwigi Andegaweńskiej. Królowa otoczona jest zwierzętami tatrzańskimi, z widocznymi fragmentami architektury góralskiej i majaczącymi w tle smrekami. Jest to nawiązanie do karpackiej ludowości i narodowych motywów. U ilustratora wyczuwa się już inne nastroje. Niepodległość Polski już blisko.

U królowej Tatry, ilustracja książkowa, Józef Ryszkiewicz, sztuka polska, niezła sztuka

U Królowej Tatry, V. Neubert Smichov (grafika), Józef Ryszkiewicz (kolorowa rycina), źródło: Biblioteka Narodowa, Polona.pl

Z kolei Szancer zrobił ukłon w stronę grotołazów, pokazując jaskinię i wejście do niej z gotyckim łukiem i królową Tatrą o karnacji wnętrza, w którym się znajduje. Wygląda to tak, jakby Marysia rozmawiała z pomnikiem – najważniejsze jednak, że pomnikiem wysłuchującym próśb. Na dalszym planie obrazu widać odzyskane gąski, z powrotem pasące się na łączce za wsią. Charakterystykę królowej Tatry należy przypomnieć w całości, bowiem to również piękny, plastyczny opis samych gór. O naturze Tatry śpiewają niewidzialne chóry:

„… Straszna i potężna jest królowa Tatra. Wysoko nad ziemią wzniesiona jej głowa! Korona lodów na skroni, śniegów zasłona spływa po jej szyi, mgły sinej szata postać jej odziewa. Jej oczy posępne i mściwe rzucają błyskawice, jej głos jest hukiem potoków i grzmotów burzy. Jej gniew zapala pioruny i łamie bory, jej łoże z chmur czarnych usłane, snu nie udziela nikomu, jej stopy gniotą kwiat każdy i każdą trawkę… jej serce kamienne nie wzrusza się nigdy i niczym. Straszna i potężna jest królowa Tatra!…”4.

I dalej pokazana jest jasna strona mocy:

„Dobra i litościwa jest królowa Tatra! Ona mgły cienkie przędzie, nagość gór odziewa, wianki z kosodrzewiny wije, na czołach im kładzie. Ona śniegi martwe w jasne potoki zamienia, pola i niziny wodą zdrojową poi, aby wydały plon chleba. Ona orłom siwym uchronę w domu swym daje, a pisklęta ich bezpióre w gniazdach wysokich kolebie. Ona w komorach swych chowa kozicę śmigłą i zakrywa ją przed postrzałem łowca. Ona okiem słodkim w doliny patrzy, kwiat w nich tchnieniem najświeższym od skwarów broni… Ona tka z aksamitnych mchów cudne makaty i wyścieła nimi przepaście tajemne. Ona wyżywia lud ubogi, co pól i zboża nie ma, a dziatki z góralskiej chaty uczy patrzeć w błękit, gdzie ma dom swój… Dobra i litościwa jest królowa Tatra!”5.

Czy taki świat jest dostępny dla wszystkich? Czy jest dostępny tylko dla biednej dziewczynki i górali z przysiółków? Dla dzielnych i dobrych? Królowa Tatra jest sprawiedliwa i chroni tylko uczciwych ludzi. Uważajmy na nią, gdy będziemy w górach. Kto wie, może spotkamy gdzieś krasnoludka, który nas zaprowadzi do skalnej komnaty… Wtedy wypowiedzmy odpowiednią prośbę. I umiejmy zachować skromność.

Jan Marcin Szancer, U Królowej Tatry, ilustracja, baśń, grafika polska, niezła sztuka

Jan Marcin Szancer, U Królowej Tatry, fot. materiały autorki

Dzieła Kownackiej i Konopnickiej to nietypowe literackie ilustracje Karpat. Pisarki pokazały góry jako krainę niebezpieczeństw, ale i spektakularnych przygód oraz przyjaźni. Niech te przywołane treści, obrazy i uwiecznione ludzkie postawy wobec gór i świata nie umierają w naszej pamięci. Przekazujmy je dalej.

bibliografia, artykuły o sztuce, niezła sztuka

Bibliografia:
1. Kownacka M., Szkoła pod obłokami, Warszawa 1968.
2. Konopnicka M., O krasnoludkach i sierotce Marysi, Warszawa 1958.
3. https://www.bn.org.pl/w-bibliotece/3448-jak-ratowalismy-krasnoludki-i-sierotke-marysie.html.
4. https://polona.pl/item/o-krasnoludkach-i-o-sierotce-marysi,Njc4MzE3NjA/164/#info:metadata.
5. https://culture.pl/pl/tworca/maria-kownacka.
6. https://www.sadeczanin.info.


  1. Po szczegółowe informacje o szkole odsyłam do portalu www.sadeczanin.info. Można znaleźć tam dużo ciekawych wiadomości, także wspomnienia o nauczycielach, którzy pracowali w tej niezwykłej placówce. Staraniem lokalnej organizacji Towarzystwa Przyjaciół Piwnicznej na miejscu szkółki postawiono pomnik upamiętniający ją i jej nauczycieli.
  2. M. Kownacka, Szkoła pod obłokami, Warszawa 1986, s. 21.
  3. Ibidem, s. 11 i 13.
  4. M. Konopnicka, O krasnoludkach i Sierotce Marysi, Warszawa 1958, s. 141.
  5. Ibidem, s. 141.

fleuron niezła sztuka pipsztok

Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka

» Agata Jóźwiak

Malarka, uzyskała dyplom z malarstwa na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Autorka albumu: „W głąb krajobrazu. Pejzaże Karpat Polskich”. Propaguje malarstwo pejzażowe i klasyczne. Lubi zdobywać wiedzę i dzielić się nią. Zakres jej zainteresowań to: relacja artysty i natury na przestrzeni wieków, sztuka dziewiętnastego wieku, sztuka Chin i Japonii.


Portal NiezlaSztuka.net prowadzony jest przez Fundację Promocji Sztuki „Niezła Sztuka”. Publikacje finansowane są głównie dzięki darowiznom Czytelników. Dlatego Twoja pomoc jest bardzo ważna. Jeśli chcesz wesprzeć nas w tworzeniu tego miejsca w polskim internecie na temat sztuki, będziemy Ci bardzo wdzięczni.

Wesprzyj »



Dodaj komentarz