To będzie opowieść o człowieku, którego życie porównywane jest do dramatu w trzech aktach z prologiem i epilogiem, a każde przejście między aktami jest tragiczne i burzliwe. Jego malarskie wizje jednych wprawiały w zachwyt, a u innych wzbudzały wstręt. O jego niepokojących przedstawieniach demonów mówiono, że pozował do nich sam władca mroku. Twórca, który zaczął i zakończył swoje życie artystyczne w szpitalu psychiatrycznym, uwiecznił się na religijnym fresku w postaci jednego z apostołów z zamkniętymi oczami, a pod koniec życia oślepł. Uważa się go za jednego z ojców rosyjskiego modernizmu, ale zdecydowanie wyszedł poza ten nurt. Na nim kończy się wielki XIX wiek w rosyjskim malarstwie i zaczyna wiek XX. To postać pełna kontrastów, nieodgadniona, budząca skrajne emocje jako człowiek i jako artysta.
Prolog
Pochodzący z wielokulturowej rodziny1, urodzony w 1856 roku Michaił Wrubel długo szukał swojej życiowej drogi. Początkowo uległ sugestiom ojca i wybrał studia prawnicze, kontynuując przy tym tradycje rodzinne. Jednocześnie nie opuściła go chęć rozwijania zainteresowań artystycznych. Jak wielu młodzieńców z zamożnych domów interesował się teatrem i muzyką, jednak najbardziej pociągało go malarstwo. Jeszcze w dzieciństwie, jak głosi legenda rodzinna, po jednym spojrzeniu, odtworzył najważniejsze cechy fresku Sąd Ostateczny Michała Anioła, którego kopię pokazywano w Saratowie, gdzie wtedy mieszkał. W czasie studiów rysował ilustracje do dzieł literackich (najbardziej znaną pracą z tego okresu jest Spotkanie Anny Kareniny z synem), obracał się w środowisku teatralnym, dorabiał jako korepetytor i guwerner. To właśnie dzięki temu ostatniemu zajęciu po raz pierwszy miał okazję pojechać do Europy. W 1875 roku odwiedził Francję, Szwajcarię i Niemcy. Pod wpływem jednej z rodzin, u której pracował, wrócił do malowania i zaczął się obracać w towarzystwie studentów Akademii Sztuk Pięknych, do której ostatecznie wstąpił po ukończeniu studiów prawniczych.
Tak kończy się prolog i zaczyna akt pierwszy. W opublikowanej w 1901 roku Autobiografii artysta wspomina, że były to najjaśniejsze lata jego twórczego życia, a wcześniej, w liście do siostry pisze2, że bardzo podoba mu się nauka u Pawła Czistiakowa, pod którego opiekę trafił w akademii. Ma szczęście: z pracowni tego artysty i pedagoga wyszli tak potężni i różni twórcy jak Ilja Riepin, Walentin Sierow, Wiktor Wasniecow, Wasilij Surikow czy Wasilij Polenow. Czistiakow odegrał znaczącą rolę w życiu Wrubla, rekomendując swojego studenta do prac restauratorskich cerkwi w Kijowie.
Jedna z nich to cerkiew św. Cyryla znajdująca się na terenie dawnego klasztoru, zlikwidowanego poleceniem Katarzyny II i zamienionego na szpital z oddziałem psychiatrycznym. Prace w Kijowie, które wydawały się wielką szansą, przynoszą młodemu malarzowi rozczarowanie artystyczne i uczuciowe. Kijowską miłością Wrubla zostaje Emilia, żona jego pracodawcy, profesora Adriana Prachowa. Początkowo kobiecie imponuje uwaga artysty, a profesora bawią emocjonalne przejawy uczuć, ale z czasem sytuacja staje się dla nich męcząca i Prachow postanawia się pozbyć natrętnego adoratora żony, wysyłając go na staż do Włoch. Miłość ta zostawia nie tylko ślad na ikonie Matki Boskiej, która ma twarz Emilii, ale też na sercu malarza. Dosłownie. Pewnego razu Konstantin Korowin, malarz, przyjaciel Wrubla, zauważa na jego piersi białe blizny. Ten odpowiada:
„Nie wiem, czy zrozumie mnie pan, kochałem kobietę, a ona mnie nie, a może nawet kochała, ale wiele rzeczy przeszkadzało jej mnie rozumieć. Cierpiałem, a kiedy zadawałem sobie rany, to cierpienie zmniejszało się”3.
Z Włoch Wrubel na chwilę wraca do Kijowa, ale sprawy nie rozwijają się po jego myśli. Choć początkowo Prachow, nie zważając na osobiste animozje, proponuje mu udział w renowacji kolejnej cerkwi – soboru św. Włodzimierza, to jednak później odrzuca gotowe szkice, oceniając je jako wartościowe artystycznie, ale zbyt daleko odbiegające od historii opowiadanych w Ewangeliach i zbyt odległe od ogólnej wizji artystycznej wystroju wnętrz cerkwi.
Wydaje się, że w tamtej chwili, po podwójnym ciosie, demony wzięły w posiadanie wyobraźnię Wrubla i nie porzucą go już do końca życia. Wtedy właśnie pojawiają się pierwsze próby uchwycenia nowego bohatera, czy raczej nowej obsesji, na płótnie. Malarz pokazuje Demona odwiedzającemu go w Kijowie ojcu. Ten uważa obraz za ohydny i przewiduje, że nie spodoba się on ani publiczności, ani znawcom sztuki. Wrubel niszczy dzieło, ale mimo wszystko nie porzuca pomysłu. Wewnętrzne energie, które ze zmiennym sukcesem udawało się młodemu artyście kontrolować, burze namiętności, które nieraz wpędzały go w kłopoty, wreszcie znalazły ujście w wizji twórczej, w temacie spoza klasycznego kanonu, w postaci, która jednych niepokoi, a innych zachwyca.
Akt drugi
Po kijowskich niepowodzeniach Wrubel jedzie do Moskwy, by tam odwiedzić krewnych, i zostaje na przeszło 10 lat. Tak zaczyna się drugi akt życia malarza. Wrubel łatwo odnajduje się w malarskim środowisku, szybko wpisując się w moskiewskie życie artystyczne. Jest częstym gościem w bogatych domach, gdzie cenią jego towarzystwo. Upozowany na dandysa, za ostatnie pieniądze kupuje drogie perfumy, którymi się oblewa, niemal codziennie bywa u fryzjera, odwiedza drogie restauracje. Czasem przymiera głodem, ale ubrany jest zawsze bez zarzutu. Jednak pod kostiumem beztroskiego bon vivanta, w mrokach zranionej duszy Wrubla kipi nieokiełznany żywioł.
W Moskwie demon staje się centralną postacią w twórczości malarza. Impulsem wyzwalającym już wcześniej pojawiające się wizje artystyczne staje się zamówienie na ilustracje do dzieł Lermontowa, w tym do poematu Demon. Krótko po realizacji tych prac w domu Sawy Mamontowa, przedsiębiorcy i mecenasa sztuki, który szybko zauważa i docenia talent Wrubla, maluje Demona siedzącego. Zamyślona hermafrodytyczna postać, która wyłania się z tego pierwszego i kolejnych „demonicznych” płócien, otoczona bezkształtnym, rozedrganym światem, wydaje się być wszędzie i zawsze obca.
Wrubel wreszcie znajduje temat, który zostanie z nim na długo. Artysta jest świadom, że odnalazł źródło, z którego będzie czerpał przez lata, kiełkują w nim wizje następnych płócien. W liście do siostry pisze:
„…Maluję Demona, to znaczy nie tego monumentalnego Demona, którego namaluję z czasem, a «demoniczne» – półnaga, skrzydlata, młoda smutno-zadumana postać, siedzi, obejmując kolana na tle zachodu słońca i patrzy na polanę kwiatów, z której wyciągają się do niej łodygi, uginające się od kwiatów”4.
Wrubel intensywnie pracuje na zamówienie Mamontowa, co znacząco wzmacnia jego reputację w Moskwie i pozwala zdobyć grono klientów, między innymi na dekorację domów Sawwy Morozowa – przemysłowca i kolekcjonera sztuki. To jednak nie zaspokaja ambicji Wrubla, który chce zaznaczyć swoje miejsce na artystycznej mapie Rosji. W 1895 roku wysyła swoją pracę na wystawę tzw. pieriedwiżników, modnej wówczas grupy twórców stawiających sobie za cel wyjście ze sztuką poza artystyczne centra Moskwy i Petersburga. Niestety nie zostaje on dopuszczony do ekspozycji, dopiero biorąc udział w kolejnej edycji, wystawia rzeźbę Głowa olbrzyma związaną z poematem Puszkina Rusłan i Ludmiła, ale jego praca zostaje skrytykowana jako przykład tego, jak pozbawić motyw artystycznej i poetyckiej wartości.
Jego usiłowania zostają uwieńczone sukcesem w 1896 roku. Na wielkiej wystawie uświetniającej uroczystości koronacyjne cara Mikołaja II w Niżnym Nowogrodzie Wrubel wreszcie może pokazać siłę i rozmach swoich wizji. Mamontow, mający bezpośredni udział w organizacji wystawy, przeznacza wolne miejsce na dwóch ścianach w jednym z pawilonów na panneau Wrubla. Rozmiar zamówienia – 100 metrów kwadratowych – jest ogromny. Artysta z rozmachem tworzy dzieła Mikuła Seljanowicz i Księżniczka snów. Niestety i tym razem nie zdobywa uznania artystycznego towarzystwa. Komisja Akademii Sztuk Pięknych uznaje, że przedstawione szkice nie spełniają wymogów i prace nie zostaną wystawione. „Panneau Wrubla są potworne, trzeba je usunąć, czekamy na jury”5 – napisał jeden z oceniających.
Na szczęście Mamontow kupuje oba dzieła, doprowadza do ich ukończenia i umieszcza w specjalnie wybudowanym pawilonie z wielkim napisem: „Wystawa dekoracyjnych panneau artysty M.A. Wrubla, odrzuconych przez jury Imperatorskiej Akademii Sztuki”. Akademia prac nie doceniła, ale – jak głosi legenda – spodobały się one carowi.
W życiu osobistym artysty najważniejszym wydarzeniem tego okresu jest małżeństwo artysty ze śpiewaczką operową – Nadieżdą Zabielą. Poznali się w Petersburgu zimą 1986 roku, kiedy ona śpiewała w operze, do której on projektował scenografię i kostiumy.
Wrubel jest oszołomiony głosem pięknej artystki, czemu natychmiast daje wyraz, budząc w niej zdziwienie otwartością i niepohamowaną ekspresją. Bardzo szybko się oświadcza, nie bacząc na różnicę wieku – ona ma wówczas 28 lat, on 40. Ostatnie lata XIX wieku w twórczości Wrubla mijają pod znakiem baśniowości i ludowości. To Bohater, Pan oraz Księżniczka łabędzi, do której pozowała artyście żona.
Wydaje się, że wszystko zaczyna się powoli układać, artysta dostaje nawet złoty medal na Wystawie Światowej w Paryżu, a jego prace, głównie ceramika, są eksponowane w części przedstawiającej rosyjskie rzemiosła. Mimo tych sukcesów wewnętrzny niepokój nie opuszcza artysty – uzewnętrznione w akcie twórczym alter ego malarza powraca. Wrubel maluje Demona lecącego, ale ta praca pozostaje niedokończona, po czym rozpoczyna prace nad Demonem pokonanym, tym samym otwierając trzeci, ostatni akt życia.
Akt trzeci
Jesienią 1901 roku małżonkom rodzi się syn, nazwany na cześć Mamontowa – Sawwą. Chłopiec jest silny i zdrowy, ale niestety z wyraźną skazą: dziecko ma zajęczą wargę. Ojciec, który nade wszystko ceni piękno, jest zdruzgotany, pracuje ponad siły, co jeszcze pogarsza jego stan psychiczny. Wystawia Demona pokonanego w Petersburgu, jako gotowe dzieło, ale faktycznie nie kończy nad nim pracować. Zdumieni widzowie zauważają, że obraz się zmienia, twarz Demona staje się coraz bardziej smutna, zła, ciało coraz bardziej powykręcane, jakby w spazmach bólu. Niektórzy nawet widzą artystę, jak przychodzi i poprawia coś na obrazie6.
Tak odczytywał ten niezwykły proces twórczy Aleksander Benua, wybitny malarz rosyjski, znajomy Wrubla:
„Można uwierzyć, że Książę świata pozował mu. Te seanse były ciągłym prześladowaniem i kpiną. Wrubel widział to taką, to znów inną stronę swojego bóstwa, albo jednocześnie i jedną i drugą i w pogoni za tym nieuchwytnym zaczął szybko zmierzać w kierunku otchłani”7.
Ze zdrowiem psychicznym i fizycznym Wrubla jest coraz gorzej. Wracają bóle głowy, powtarzają się epizody depresji, pojawia się bezsenność, artysta staje się rozdrażniony, bywa agresywny, co zmusza go do konsultacji lekarskich, na których pojawia się diagnoza – kiła układu nerwowego. W kwietniu artysta trafia do prywatnej kliniki z objawami ostrego rozstroju psychicznego. Momentami jego stan jest na tyle ciężki, że nie wpuszczają do niego nawet żony i siostry. Po lekkiej poprawie zostaje przeniesiony do moskiewskiej kliniki Serbskiego, choć z tragiczną prognozą: postępująca degradacja fizyczna i psychiczna.
W lutym 1903 roku artysta opuszcza klinikę i na zaproszenie jednego z klientów wyjeżdża w okolice Kijowa, żeby tam spędzić lato z rodziną. Niestety w drodze jego synek zaczyna chorować i umiera, przeżywszy zaledwie 1,5 roku. Początkowo malarz jest wsparciem dla rozpaczającej żony, ale niedługo ponownie doznaje załamania nerwowego i prosi: „Odwieźcie mnie gdzieś, inaczej narobię wam kłopotów”.
Najbliższym miejscem jest szpital psychiatryczny przy cerkwi św. Cyryla, w której artysta odnawiał kiedyś freski, Wrubel jednak lęka się tego miejsca i ostatecznie zostaje przewieziony do Petersburga, gdzie jest leczony w klinice doktora Usolcewa.
Ten okres to czas wyraźnej poprawy. Artysta czuje się na tyle dobrze, że czasami wypuszczają go na kilka godzin, aby mógł zjeść obiad z rodziną, pozwalają również na wizyty żony i siostry. Wrubel uwalnia się od demonów i zaczyna okres nowych poszukiwań duchowych. Maluje między nimi portret swojego lekarza – Usolcewa, człowieka bardzo religijnego. Na rewersie pracy pisze:
„W ciągu 48 lat życia całkowicie zgubiłem obraz osoby uczciwej, zwłaszcza na portretach, a zyskałem obraz złego ducha. Teraz muszę zobaczyć innych i pełnię obrazu mojego Boga”.
Artysta przeżywa przypływ natchnień religijnych, jego kolejne prace to: Sześcioskrzydły Anioł, Głowa Proroka, Widzenie Ezechiela. Demoniczna zasłona spada i Wrubel zyskuje nowe spojrzenie. Stan zdrowia poprawia się na tyle, że latem 1904 roku może wrócić do domu.
Cudowne uzdrowienie obejmuje nie tylko ciało i psychikę Wrubla, radykalnie zmienia się także atmosfera wokół jego dzieł. Wielu wcześniejszych adwersarzy ze środowiska krytyków sztuki publicznie odwołuje swoje wcześniejsze ostre słowa, a wyrobiona już publiczność dużo łatwiej przyjmuje trudne prace. Ta przemiana owocuje poświęceniem Wrublowi jednego z numerów „Mira iskusstwa”8 oraz wystawieniem jego pracy na prestiżowej wystawie związku malarzy rosyjskich w 1905 roku.
Ten spokój nie trwa jednak długo i wkrótce artystę znów trzeba hospitalizować w Klinice Usolcewa. Dopiero po pół roku zaczyna reagować na otoczenie. Jego listy do żony z tamtego czasu pełne są skruchy i uczucia. Prosi ją jeszcze raz o pomoc: „Droga moja kobieto, zbaw mnie od moich demonów…”. Jeszcze przez jakiś czas udaje mu się malować. Znów w pewnym sensie wraca do korzeni swojej sztuki – zajmuje go przede wszystkim tematyka religijna. Niestety z powodu atrofii nerwu zaczyna tracić wzrok. W listopadzie 1905 roku, kiedy Wrubel coraz bardziej oddala się od świata materialnego, Akademia Sztuk Pięknych wreszcie przyjmuje go do swojego grona, o co malarz zabiegał przez lata.
Epilog
13 lutego 1906 roku Wrubel ostatecznie ślepnie i od tego czasu, według relacji bliskich, żyje wyłącznie fizycznie. Pogrążony w świecie halucynacji, o których ekspresyjnie opowiada otoczeniu, nie poznaje już znajomych. W krótkich chwilach lekkiej poprawy wymyśla ascetyczne praktyki, które mają przywrócić mu wzrok – odmawia jedzenia, nie śpi, stoi całymi nocami przy łóżku. Jedyną radością jest dla niego śpiew żony, która regularnie go odwiedza. W lutym 1910 roku, najprawdopodobniej świadomie, doprowadza do przeziębienia, które wywołuje u niego zapalenie płuc i śmierć.
Sztuka, która żywi się doczesnym niezaspokojeniem, odrzuceniem, artystycznymi i życiowymi porażkami, u Wrubla sublimuje w postać demona, fatum i alter ego malarza. Dramat twórcy, rozpiętego pomiędzy figuratywną sztuką religijną a modernistyczną ekspresją znajduje szczególnego rodzaju podsumowanie w epitafium, jakie wygłasza lekarz Wrubla:
„Często słyszałem, że twórczość Wrubla, to chora twórczość. Badałem Wrubla długo i uważnie i uważam, że jego twórczość jest nie tylko całkiem normalna, ale tak potężna i silna, że nawet straszna choroba nie mogła go zniszczyć. Twórczość była w centrum, w samej istocie jego psychicznej osobowości, a w końcu choroba zniszczyła go całkowicie… Zmarł ciężko chory, ale jako artysta był zdrowy, głęboko zdrowy”9.
Ostateczną akceptację, zrozumienie i uznanie zyskuje także Demon. Na pogrzebie Wrubla wybitny rosyjski poeta Aleksander Błok mówi: „Wrubel zostawił nam swoje demony jako czarodziejów przeciwko purpurowemu złu, przeciwko nocy”10.
Bibliografia:
1. Malej I., Tajemnice duszy: Michaił Wrubel i psychoanaliza, Kraków 2017.
2. Алексеев Е., Мережников А., «Бог данного мгновения». Демоны Врубеля: импульс и конструкция, „Quaestio Rossica” t. 7, 2019, nr 2, s. 395–412, DOI 10.15826/qr.2019.2.383.
3. Бенуа А.Н., История русской живописи в ХIХ веке, Республика 1995.
4. Врубель. Переписка. Воспоминания о художнике, сост. Э. П. Гомберг-Вержбинская, Ю. Н. Подкопаева, Ю. В. Новиков. Л.; М.: Искусство 1963.
5. Герман М., Михаил Врубель, Изд. Аврора Санкт-Петербург 2001.
6. Гомберг-Вержбинская Э. П.; Подкопаева Ю. Н.; Новиков Ю. В., М.А. Врубель в его переписке и воспоминаниях современников»; Изд. «Искусство» 1976.
7. Дмитриева Н. А., Михаил Врубель. Жизнь и творчество. М.: Детская литература, 1984, 143 с.
8. Домитеева В. Врубель, М.: Молодая гвардия 2014.
9. Коган Д., М. А. Врубель, Изд. «Искусство», Москва 1980.
10. Константин Коровин вспоминает…, red. И.С. Зильберштейн, В. А. Самков, М.: Изобр. иск-во 1990.
11. Тарабукин Н.М., Врубель, Изд. «Искусство», Москва 1974.
- Ze strony ojca korzenie polsko-rosyjskie, ze strony matki tatarskie i duńskie. ↩
- Korespondencja i wspomnienia siostry Anny, znacznie wzbogacają wiedzę o artyście. ↩
- Константин Коровин вспоминает… red. И. С. Зильберштейн, В.А. Самков, М.: Изобр. иск-во, 1990, s. 117. ↩
- Дмитриева, Н. А. Михаил Врубель. Жизнь и творчество, М.: Дет. лит. 1984, s. 143. ↩
- Домитеева В. Врубель, М.: Молодая гвардия 2014, s. 104. ↩
- Бенуа А.Н., История русской живописи в ХIХ веке, М.: Республика, 1995, s. 409. ↩
- Бенуа А.Н., История русской живописи в ХIХ веке, М: Республика, 1995, s. 409. ↩
- Czasopismo oraz stowarzyszenie założone przez rosyjskich artystów modernistów. ↩
- Врубель. Переписка. Воспоминания о художнике, red. Э. П. Гомберг-Вержбинская, Ю.Н. Подкопаева, Ю.В. Новиков. Л.; М.: Ис> кусство 1963, s. 271. ↩
- cyt za: Дмитриева Н.А., Михаил Врубель. Жизнь и творчество, М.: Детская литература 1984, s. 134 ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Michaił Wrubel. Szaleniec czy geniusz? - 20 grudnia 2020
Witam
Bardzo lubię tą stronę i regularnie czytam pisane przez Panie artykuły. Dużo na temat malartwa dowiedziałam się dzięki Paniom, bardzo to sobie cenię. Wspieram Panie każdego miesiąca, by ta strona i fundacja mogły wciąż funkcjonować, czego Paniom życzę. Chciałabym zwrócić uwagę na dwie rzeczy: brakuje zdjęć każdego z dzieł, o których Panie wspominają w artykułach, zamiast dodawania takich, o których nie jest mowa w tekście. Druga rzecz to kwestia pisania. Oczywiście miło i latwo czyta się artykuły, jednak sposób pisania, język i układ tekstu są tak strasznie szkolne…. Jakby czytało się rozprawkę licealisty.
Jeszcze raz dziękuję za trud, jaki wkładają Panie w dzielenie się wiedzą na temat sztuki z czytelnikami.
Pozdrawiam
Świetny tekst, przybliżający stosunkowo słabo znaną postać Michaila Wrubla.