Józef Mehoffer, Meduza, 1904
olej, tektura, 50 × 35 cm, Muzeum Krakowa
Mitologiczna Meduza – piękna czy bestia? Tak naprawdę to pytanie powinno brzmieć „Bestia czy piękna?”, gdyż właśnie taką kolejność można zaobserwować w procesie zmian w przedstawieniach Meduzy w sztuce. I to w sztuce bardzo szeroko rozumianej, bo wizerunek tego fantastycznego stwora rozgrzewał wyobraźnię artystów i rzemieślników tworzących nie tylko obrazy czy rzeźby, ale i ceramikę, biżuterię, a nawet militaria. Meduza wzbudzała zainteresowanie zarówno w starożytności, jak i w renesansie, klasycyzmie czy sztuce końca wieku XIX, a nawet w XX wieku. Również polscy artyści nie pozostali obojętni wobec tej fascynującej postaci z mitologii. Inspiracją dla tego tekstu są obrazy Józefa Mehoffera przedstawiające kobiety stylizowane na greckiego fantastycznego stwora.
Potwór z mitologii
Kim jest tytułowa Meduza, której Mehoffer poświęcił aż dwa obrazy? Czy była to córka Keto i bożka morskiego Forkosa, jak pisze Hezjod? Jeśli tak, to miałaby dwie siostry – Steno i Euryale. Wszystkie trzy były gorgonami – „potworami o złotych skrzydłach, miedzianych szponach, zębach jak kły dzika, wężach zamiast włosów i wzroku przemieniającym ludzi w kamień”1 . Ten opis, autorstwa Władysława Kopalińskiego, znawcy mitów i tradycji kultury, pasuje idealnie do upiorów albo demonów z wierzeń ludowych mających swoje korzenie w Grecji, ale nie do pięknych kobiet… Kiedy patrzymy na dwa dzieła Mehoffera przedstawiające mitologiczną Meduzę, tylko wężowe włosy podpowiadają nam, że faktycznie mamy do czynienia z jedną z gorgon.
Druga wersja tego motywu, pochodzący ze zbiorów Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego obraz o ciemniejszych barwach, przedstawia elegancką młodą kobietę ubraną w futro oraz jasną, zapewne jedwabną bluzkę z koronkowym dekoltem. Na głowie poza burzą kasztanowych włosów i piórami z kapelusza, kłębią się węże. Według źródeł do obrazu pozowała Aleksandra Smolarska.
Z kolei obraz będący własnością Muzeum Krakowa, znany również pod tytułem Meduza ludowa, wyróżnia się jaśniejszą kolorystyką, a kobieta na nim przedstawiona ma zupełnie inny typ urody. Jej rudym włosom towarzyszą gadzie główki, a jedno z wężowych cielsk owija jej szyję niczym naszyjnik. Młoda kobieta to według źródeł Maria Kłosińska. Oba dzieła Mehoffer namalował w 1904 roku2. Miał wówczas trzydzieści pięć lat.
Biżuteria, która przyciąga
Gdy przyjrzymy się obrazom, mimo różnic, chociażby w osobach samych modelek, zauważymy, że oba dzieła łączy biżuteria zdobiąca piersi Meduz – wspaniałe dzieło sztuki jubilerskiej, mogące służyć jako naszyjnik lub brosza. Srebro połączone z perłami i szmaragdami zwraca uwagę, a zielony kolor kamieni jubilerskich nadaje im ciekawy gadzi charakter. Dodatkowo precjoza pięknie komponują się ze wspaniałą białą bluzką i koronkowym dekoltem na jednym obrazie. Natomiast na drugim dziele drogie szlachetne kamienie świetnie uzupełniają się kolorystycznie z bujnymi rudymi włosami młodej Meduzy i pasiastą koszulą, współgrającą kolorystycznie z drogimi kamieniami.
Serpentynowe wężowe ciała imitujące gęste pofalowane włosy sprawiły, że Meduza stała się bardzo popularna wśród artystów XIX i XX wieku. Oczywiście drugim powodem, dla którego ta postać często występuje na obrazach z tego okresu, jest fakt, że idealnie łączy piękno i niebezpieczeństwo, które krystalizują się w formie femme fatale – motywu popularnego i uwielbianego w sztuce fin de siècle’u. W tym ostatnim kontekście nie bez znaczenia jest więc to, że Meduza potrafiła swoim spojrzeniem zamienić drugą osobę w kamień…
Ten wątek bardzo ciekawie (wręcz po mistrzowsku) wykorzystał w portrecie Tadeusza Błotnickiego Jacek Malczewski, łącząc Meduzę z rzeźbiarską profesją swojego modela.
O częstym występowaniu pięknych kobiet w towarzystwie biżuterii świadczy chociażby tytuł wystawy pt. Meduza. Biżuteria i tabu zorganizowanej w Muzeum Sztuki Współczesnej w Paryżu w 2017 roku. W opisie tego wydarzenia zestawiono odczucia wywoływane przez biżuterię, która przyciąga, zwraca uwagę, ale i niepokoi, zarówno projektanta, jak i użytkownika czy odbiorcę. Tak jest też w przypadku portretów Mehoffera, gdzie nie wiadomo, co kusi bardziej – piękne modelki czy wspaniała biżuteria, którą noszą. A jeśli mówimy o modelkach i Meduzie, to wspomnijmy o jeszcze jednym wątku – logotypie domu mody Versace, w którym możemy dostrzec właśnie głowę Meduzy, mającą wywoływać u odbiorcy skojarzenia piękna, ale i pragnienia.
Naszyjnik dla żony, rekwizyt dla malarza
Wróćmy jednak na chwilę do Polski i poświęćmy należną uwagę obiektowi z obrazów Mehoffera. Jest to naszyjnik z wisiorem przekazany Domowi Józefa Mehoffera, Oddziałowi Muzeum Narodowego w Krakowie, przez wnuczkę artysty w 2012 roku. Czy naszyjnik–wisior był jednym z precjozów żony malarza, Jadwigi z Janakowskich? Czy może skusił swoim pięknem samego malarza jako rekwizyt do portretów? A może był i tym, i tym, czyli pokusą męża, który podarował go żonie, i jednocześnie rekwizytem wykorzystywanym od czasu do czasu w pracy twórczej? Niestety na te pytania nie mamy pewnych odpowiedzi. Choć wiemy, że młody Mehoffer zachwycał się bogatymi damskimi strojami i biżuterią m.in. podczas swojego pobytu w Paryżu:
„Gdy przy opuszczeniu ręki zabłyśnie złota bransoletka, zespół czerni, białości i złota, obok rysunkowej wartości tego fragmentu wywołuje wrażenie zamożności, piękna […]”3.
Tym, co nadaje dodatkową nutę tajemnicy meduziej biżuterii, to fakt, że nie zachowała się także informacja, czy naszyjnikowi–broszy towarzyszyły kolczyki lub diadem, które widoczne są na obrazie Mehoffera. A może te dodatkowe elementy zostały stworzone tylko w wyobraźni artysty? W XIX wieku biżuteria produkowana była w zestawach, w skład których wchodziły właśnie ozdoby uszu i głowy. Co ciekawe, na popularnych w XIX wieku kameach często przedstawiano Meduzę, i to w większości jako piękną kobietę o bujnych (czasem wężowych) włosach, z których wystają malutkie skrzydełka. Rzadko pojawiały się przedstawienia Meduzy jako potwora.
Meduza piękna…
Piękna Meduza to jednak wersja wtórna, która pojawiła się w sztuce hellenistycznej, a jej najlepszym przykładem jest tak zwana Meduza Rondanini, będąca zapewne kopią greckiej rzeźby z V wieku p.n.e. U tej jednej z pierwszych pięknych Meduz, poza wspomnianymi wyżej małymi skrzydełkami zastępującymi skrzydła na plecach, dwa węże zawiązane są w węzeł pod szyją.
Warto zwrócić uwagę na szczegół widoczny dopiero z bliska – uchylone usta, które przez nieznaczny grymas i ledwie widoczne zęby przypominają wcześniejsze, straszniejsze oblicze Meduzy, upowszechnione za sprawą gorgoneionów.
Ta bardziej potworna wersja, powiązana ze ścięciem głowy Meduzy przez Perseusza, została uwieczniona m.in. w wielkich dziełach: przez Caravaggia na obrazie Głowa Meduzy oraz przez Petera Paula Rubensa, a także przez nieznanego autora, którego dzieło prezentowane jest w Galerii Uffizi.
… i Meduza straszna
W starożytnej Grecji wizerunki Meduzy miały wzbudzać emocje – głównie strach. Właśnie dlatego, by spełniać funkcje apotropaiczne, w najwcześniejszej formie śmiertelna Gorgona przybrała straszną postać. Gorgony z wykrzywionymi ustami i wyszczerzonymi zębami umieszczano na tarczach, co powiązane jest również z mitologią, według której Perseusz podarował uciętą głowę Meduzy Atenie.
Ta z kolei umieściła ją na swojej tarczy, by odstraszała wrogów. Co ciekawe, stare wersje Meduz malowane na przykład na kyliksach, greckich wazach służących do picia wina, przypominają swoim wyglądem brzydkich mężczyzn o bujnych włosach – mają nawet brody.
Na koniec warto wspomnieć, że z mitologiczną Meduzą i dramatycznym końcem jej życia zadanym przez Perseusza wiążą się narodziny Pegaza. Ten uskrzydlony koń ma niebagatelne znaczenie dla artystów – uosabia natchnienie i właśnie dlatego pojawia się na przykład na portretach żony malarza, Jadwigi Mehofferowej, czy jako towarzysz losów artysty w zrealizowanym fryzie na krakowskim Pałacu Sztuki autorstwa Jacka Malczewskiego. Natchnienie może się więc zrodzić nie tylko z piękna, lecz także ze strachu, dramatu i śmierci – pamiętajmy o tym czasem w trudnych życiowych sytuacjach.
Bibliografia:
1. Ambrozowicz J., Józef Mehoffer – artysta wszechstronny, Rzeszów 2015.
2. Blum H., Józef Mehoffer – problematyka jego malarstwa, Wrocław 1967.
3. Karoglou K., Dangerous beauty. Medusa in Classical Art, The Metropolitan Museum of Art, New York 2018.
4. Kopaliński W., Słownik mitów i tradycji kultury, Warszawa 1991.
5. Puciata-Pawłowska J., Józef Mehoffer, Wrocław 1969.
6. Sieradzka A., Peleryna, tren i konfederatka. O modzie i sztuce polskiego modernizmu, Wrocław–Warszawa–Kraków 1991.
7. Warren R., Art Noveau and the Classical Tradition, London 2017.
8. Żmudziński J., Józef Mehoffer. Opus Magnum, Kraków 2000.
9. Józef Mehoffer, Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych, czerwiec – lipiec – sierpień 1935 r., Warszawa 1935.
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Józef Mehoffer „Meduza” - 2 grudnia 2022
- Erazm Barącz – o prawdziwych pasjach się nie zapomina - 2 czerwca 2022