Jako młody chłopak pracował w gorzelni, układał parkiet i konserwował stare maszyny. Nic nie wskazywało na to, że stanie się jednym z ważniejszych grafików plakatowych XX wieku. Jego otwartość pozwoliła mu tworzyć w wielu dziedzinach artystycznych – projektował butelki, witraże, kostiumy i scenografie do teatrów, próbował swoich sił także w poezji. Świat poznawał empirycznie – przez podróże. Dzięki nim kształtował swoje wewnętrzne poczucie smaku.
Ten nietuzinkowy i ambitny człowiek postanowił zerwać ze sztuką plakatową na rzecz malarstwa, które wymagało od niego pełni uwagi. Osiągnął w tej dziedzinie spełnienie i pozostawił po sobie dzieła, które inspirują i dają pole do rozmyślań. Dlaczego warto dziś mówić o Janie Le Witt? Ten twórca grafik, wystaw i jednej z bardziej znanych czcionek hebrajskich był człowiekiem z dużymi ambicjami i głową pełną pomysłów. Choć jego nazwisko nie jest dzisiaj rozpoznawalne, to twórczość Jana Le Witta zasługuje na szerszy rozgłos, ponieważ jego prace graficzne i plakaty można uznać za pionierskie. W trakcie swojej kariery Le Witt ewoluował w uzdolnionego i docenianego malarza, którego obrazy były wystawiane na całym świecie.

Jan Le Witt | 1961, źródło: Grosvenor Gallery, Londyn
Początek i rodzina

Jan Le Witt, Autoportret | Tate Gallery, Londyn
Urodzony 3 kwietnia 1907 roku jako Abraham Jakub był synem Aarona Levitta i Debory z domu Koblenz. Był najmłodszy z trójki rodzeństwa. Jego rodzina należała do klasy średniej. Nie wiele wiadomo o jego oficjalnej edukacji, ale po stracie ojca zajmował się nim religijny dziadek, który zapewne przekazywał mu swoją wiedzę. Jan w 1925 roku wybrał się w podróż po Europie, odwiedził także Palestynę. W tym czasie podejmował wiele prac dorywczych, które nakierowały go na wybór artystycznej ścieżki kariery. Po powrocie do Polski w 1928 roku rozpoczął pracę jako grafik w Agencji Grafik Emila Lindemanna.
Le Witt nie zdobył oficjalnego artystycznego wykształcenia, ale jego podróże i zapał rekompensowały to z nawiązką. Twierdził z przekąsem, że skończył „uniwersytet Maksyma Gorkiego”, który także był samoukiem w swojej profesji. Urodzony w Częstochowie Le Witt dorastał w polskiej kulturze. Środowisko, z którego się wywodził, miało wpływ na jego twórczość. Grafik traktował swoją żydowską tożsamość przede wszystkim jako fundament kulturowy i źródło inspiracji.
Zasłynął z twórczości, która łączyła dwa istotne aspekty – funkcjonalność grafiki użytkowej i głęboko osobistą potrzebę ekspresji. Plakat jako medium idealnie odpowiadał tej synergii: służył celom reklamowym, a zarazem niósł ze sobą ładunek estetyczny i emocjonalny. Takie podejście stało się charakterystyczne dla wielu żydowskich artystów dążących do stworzenia nowoczesnej, odrębnej kultury wizualnej, niepozbawionej użyteczności.
Jednym z ważniejszych dokonań Le Witta było zaprojektowanie pierwszej bezszeryfowej (czyli takiej, która nie wyróżnia się żadnymi ozdobnikami przy zakończeniach liter) czcionki hebrajskiej znanej jako Chaim (hebr. życie). Le Witt doskonale wiedział, jak ważny jest krój pisma i co zrobić, żeby go uatrakcyjnić. Miał już bowiem spore doświadczenie w pracy plakatowej, gdzie wielkość czcionki, jej rozlokowanie i styl są immanentną częścią dzieła. Jak pisze Alina Biała:
„[…] słowo nabiera walorów plastycznych, staje się obrazem, jego częścią bądź namiastką”1.
Artysta opatentował czcionkę w 1929 roku. Była ona szeroko używana zarówno w Polsce, jak i w Izraelu. Stosowano ją na plakatach, afiszach oraz jako czcionkę gazetową. Wykonaniem kroju zajął się Jan Idźkowski, właściciel wiodącej odlewni w Warszawie. Krój pisma Chaim nie zestarzał się i do dzisiaj jest używany w Izraelu.

Ulotka Obywatele rzemieślnicy Żydzi! | 1939, źródło: Polona.pl
Duet Le Witt – Him

Jan Le Witt, George Him, The Vegetabull | 1943, Museum of Modern Art, Nowy Jork
Okoliczności postawiły na drodze Jana Le Witta innego doskonałego grafika, Jerzego Hima. Spotkali się w 1933 roku w Warszawie, natomiast szczegóły tego wydarzenia nie są do końca znane. Ta znajomość musiała być szczególna, ponieważ po krótkim czasie postanowili otworzyć razem atelier. Na pewno oprócz pewnego porozumienia na płaszczyźnie prywatnej znaczącą rolę w kwestii założenia spółki odgrywały względy pragmatyczne. Byli odmienni w swojej pracy, co wpływało na jakość ich projektów. Razem mieli też szerszą bazę kontaktów, niż gdyby działali w pojedynkę. Ich spółka szybko zebrała żniwo w postaci dużego sukcesu. Para grafików pracowała na przykład nad reklamami farmaceutycznymi, tworzyła okładki czasopism („Skamander”, „Wiadomości Literackie”, „Szpilki”, „Pomiar”) czy okładki lub ilustracje do książek (Lokomotywa Juliana Tuwima, Na tropach Smętka Melchiora Wańkowicza, Heroje: czyli Klechdy greckie o bohaterach Charlesa Kingsleya, Zaklęte rewiry Tadeusza Kurtyki, Pasierbice wojny Helen Smith).
Mimo wyraźnie wypowiedzianej niechęci do mechanizacji świata Le Witt tworzył (lub był zmuszony tworzyć ze względów finansowych) sporo prac na zlecenie zawierających motywy kolei, samolotów, automobili czy parostatków rejsowych. Późniejszy okres jego twórczości wskazuje na chęć odejścia od znielubionych tematów i skupienie się na naturalistycznym malarstwie. „Odmawiam ślubowania wierności Bogini Żelastwa, dziś nami rządzącej. Sztuka jako odnoga technologii nie interesuje mnie”2 – mówił malarz.
Londyn i wojna
Wzrost napięć antysemickich spowodował u artysty duże obawy przed pozostaniem w Polsce. Nazwany „pierwszym alarmistą” w kawiarniach warszawskich nawoływał do wyjazdu z Polski swoich przyjaciół. Mocno namawiał do tego swojego wspólnika, który nie był zainteresowany emigracją. Był sporo starszy od Le Witta i sukces w Polsce go zadowalał. Jednak koniec końców duet skorzystał z nadarzającej się okazji do wyjazdu. W 1937 roku galeria Lund Humphries zaproponowała wystawę ich dotychczasowych prac reklamowo-ilustracyjnych, artyści się zgodzili i rozpoczęli nowy etap w swoim życiu. Nigdy już nie wrócili do Polski.
Ich wystawa odniosła sukces, ale nie tak wielki, jakiego oczekiwali. Pierwsze miesiące były dla nich trudne. Z czasem jednak wykorzystali swoje atuty, takie jak duże zdolności lingwistyczne, do zdobycia nowych kontrahentów. Nawiązali współpracę z wydawnictwem Minerva Publishing. Napisali też własną humorystyczną książkę, która podbiła serca Brytyjczyków. Mowa o The Football’s Revolt, ociekającej absurdalnym humorem historii meczu piłkarskiego między wyimaginowanymi drużynami. Oczywiście zilustrowali ją własnymi grafikami i rysunkami. Le Witt i Him działali również dla brytyjskich instytucji, takich jak: General Post Office, London Transport, Imperial Airways. Ważną cezurą w życiu artystów było zaproszenie do Alliance Graphique Internationale, które zrzeszało ważnych i docenianych grafików.

Jan Le Witt, George Him, If You Can’t Grow Fingers, Grow Careful | ok. 1942, Museum of Modern Art, Nowy Jork
Co zaskakujące, działalność Le Witta i Hima miała szansę rozkwitnąć podczas wojny. Rząd brytyjski potrzebował bardzo wielu grafików, by skutecznie rozpowszechniać swoją propagandę wśród ludności. Le Witt z Himem mieli pełne ręce roboty przy plakatach, ulotkach, drukach informacyjnych. Współpracowali też z polonijnymi organizacjami uchodźczymi, które znalazły się w Londynie. Po traumatycznej wojnie i zagładzie narodu żydowskiego, którego graficy byli częścią, wskazać można znaczącą zmianę, jaka nastąpiła w twórczości spółki Le Witta i Hima. Była ona zdecydowanie bardziej stonowana i nie epatowała wcześniejszym humorem i wesołością.
Po wojnie przyjmowali nowe zlecenia reklamowe – od sektora transportowego, przede wszystkim linii lotniczych, oraz od przemysłu spożywczego, tekstylnego i chemicznego. Współpracowali także z czasopismami i magazynami ilustrowanymi, do których projektowali doskonałe okładki. Jednym z głównych zleceniodawców dla ich atelier była firma Schweppes produkująca napoje gazowane. Panowie zaczęli od projektów etykiet dla serii napojów owocowych Squash i Shwop, a ich bardzo dobra praca sprawiła, że stali się częścią większej kampanii reklamowej firmy w połowie lat pięćdziesiątych.
Współpraca artystyczna Le Witta i Hima okazała się udana, jednak prywatnie mieli bardzo burzliwą relację. Często sprzeczali się ze sobą. W trakcie prowadzenia wspólnego atelier dzieliły ich zazwyczaj różnice na polu zawodowym. Kiedy ich współpraca zawodowa się skończyła, przerzucali się zarzutami. Kłócili się o to, kto więcej pracował, wypominali sobie nawzajem uratowanie życia, krytykowali swoje wybory zawodowe. Koniec końców po długim okresie wrogości pogodzili się tuż przed śmiercią Jerzego Hima.
Styl i technika
Działalność graficzna Le Witta po rozpadzie spółki z Himem w 1955 roku znacząco zmalała. Artysta dokończył projekty, w które zaangażowany był jeszcze podczas trwania pracy z kolegą, a potem skupił się na pracy malarskiej, dzięki której mógł w pełni wykorzystać swój talent, nie będąc ograniczanym przez terminy bądź format. Anton Zwemmer pierwszy dostrzegł potencjał malarski Le Witta i wystawił jego prace w swojej galerii – Zwemmer Gallery.

Plakat wystawy Jan Le Witt. 20 lat twórczości malarskiej | 1967, Zachęta Narodowa Galeria Sztuki w Warszawie
Le Witt był artystą, którego przekrój działalności był bardzo duży. Oprócztwórczości graficznej i malarskiej należy zwrócić uwagę na jego próby poetyckie, witrażowe (był projektantem szklanych butelek, których ceny na aukcjach osiągają kwoty około dwóch tysięcy euro). Okazjonalnie eksperymentował m.in. na polu projektowania tkanin artystycznych. Był również projektantem zegara podczas wystawy czasomierzy.
Jan Le Witt zapisał się w historii sztuki jako twórca o międzynarodowym znaczeniu. Świadczą o tym przede wszystkim jego liczne wystawy w wielu zakątkach świata. Swoje prace pokazywał m.in. w: Londynie, Rzymie, Nowym Jorku, Mediolanie, Paryżu i Warszawie. Podróżował po całym świecie, czerpiąc inspiracje z różnych kultur i wzorując się na dziełach sztuki z wielu krajów. Zwiedził m.in. Europę (Wielką Brytanię, Francję, Grecję, Włochy, Danię, Hiszpanię), Bliski Wschód oraz Stany Zjednoczone Ameryki.

Plakat wystawy Jan Le Witt. 20 lat twórczości malarskiej, detal | 1967, Zachęta Narodowa Galeria Sztuki w Warszawie
Styl malarski Le Witta przez całe jego życie się zmieniał i był efemeryczny. Artysta przechodził od abstrakcjonizmu, przez kubizm, do ekspresjonizmu. Można jednak wymienić znaczące cechy jego twórczości. W jego malarstwie charakterystyczne są wielkie plamy barwne o nieregularnych kształtach, które często nakładały się na siebie, tworząc wrażenie dwuwymiarowości. W palecie barw artysty dominowały beże i szarości, które były przełamywane przez kolory kontrastowe, takie jak czerwony, niebieski, żółty czy fioletowy.

Jan Le Witt, Zdjęcie osiowe | 1966, Tate Gallery, Londyn
Jan Le Witt ostatnie lata życia spędził w Cambridge, gdzie mieszkał wraz z żoną Aliną i synem Michaelem. Malował do końca, przeważnie swoje ulubione małe obrazy inspirowane japońskimi formami haiku. Zmarł 21 stycznia 1991 roku w wieku osiemdziesięciu trzech lat.
Artysta ten zasługuje na należne mu miejsce w gronie największych mistrzów. Przez blisko sześćdziesiąt lat stworzył setki prac: plakatów, ulotek i kampanii reklamowych, projektów identyfikacji wizualnych, ilustracji i okładek książkowych, projektów opakowań, wystaw sklepowych i muzealnych, a nawet mechanicznych rzeźb. Le Witt całe życie balansował pomiędzy funkcjonalnością a emocją, formą a przekazem. Jego prace nie tylko mówiły – one poruszały. Dobrze obrazują to słowa artysty: „Malarstwo to kaligrafia uczuć”3.
Bibliografia:
1. Biała A., Literatura i plakat. Korespondencja sztuk, Kielce 2021.
2. Cassou J., Read H.E., Smith J., Jan Le Witt, New York 1971.
3. Jan Le Witt – 20 lat twórczości malarskiej, Warszawa 1967.
4. Kaczorowski J., Jan Le Witt i Jerzy Him. Życie i twórczość, Wrocław 2020.
5. Mahony B., Illustrators of Children’s Books 1744–1945, Boston 1947.
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
© Wszelkie prawa zastrzeżone, w tym prawa autorów i wydawcy – Fundacji Niezła Sztuka. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części portalu Niezlasztuka.net bez zgody Fundacji Niezła Sztuka zabronione. Kontakt z redakcją ».
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka