O czym chcesz poczytać?
  • Słowa kluczowe

  • Tematyka

  • Rodzaj

  • Artysta

Izabella z Czartoryskich Działyńska i Zamek w Gołuchowie. Światowa kolekcja światowej kobiety



Przekaż nam 1.5%. Wesprzyj naszą edukacyjną misję »

Niewiele było w dziewiętnastowiecznej Polsce kolekcji sztuki dorównujących zbiorom europejskim, ale bez wątpienia gołuchowska kolekcja Izabelli z Czartoryskich Działyńskiej spełniała te kryteria. Jak powstawała i kim była jej właścicielka?

Najlepsza partia swoich czasów

Izabela Elżbieta z Czartoryskich Działyńska, niezła sztuka

Charles Victor Normand, Izabella Elżbieta z Czartoryskich Działyńska | 2 poł. XIX wieku, (rycina Édouard Louis Dubufe), Muzeum Narodowe w Krakowie

Tuż przed wybuchem powstania listopadowego zbiory pieczołowicie gromadzone przez Izabelę Czartoryską, babkę Działyńskiej, w Puławach zostały przeniesione przez jej syna Adama Jerzego Czartoryskiego do Paryża1 i znalazły swoje miejsce w Hôtel Lambert. Pałac ten stał się zbornym punktem Polaków na obczyźnie – tu wykuwała się polityka emigracyjna i kształtowały mody intelektualne. Syn Izabeli był „niekoronowanym królem” – cieszył się poważaniem, wpływami. Jego jedyna córka wzrastała w niezwykłej atmosferze, na którą składały się nowoczesny Paryż oraz bogata tradycja i żywy patriotyzm domu rodzinnego. Przyszła na świat w roku 1830. Nadano jej imię Elżbieta, ale używała imienia Izabella – być może świadomie nawiązując do zasłużonej dla polskiej kultury i rozmiłowanej w sztuce babki – Izabeli Czartoryskiej z Flemmingów. Otrzymała staranne wykształcenie wzbogacone lekcjami rysunku, malarstwa i rzeźby2.

Była obyta w towarzystwie, kulturalna, światowa, a do tego piękna – wysoka, smukła, o kruczoczarnych włosach – postać „najwykwintniej szlachetnego zewnętrznego kształtu” według słów Zygmunta Krasińskiego3. Towarzyszył jej rój wielbicieli4, ona zaś w ogóle nie wybierała się za mąż5. Jednak w tamtych czasach ślub w wyższych sferach nie był sprawą prywatną, tylko rodową, wielu zatem starało się o jej rękę, wśród nich nawet bratanek Napoleona6. Musiała uchodzić za doskonałą partię, a w kręgach patriotycznie nastawionej polskiej emigracji przez bliskie pokrewieństwo z Jerzym Czartoryskim – za dosłownie najlepszą. Nie było dane Izabelli samodzielnie zdecydować o własnym losie, gdyż za jej plecami zapadła decyzja o połączeniu dwóch ważnych rodów – książęcego rodu Czartoryskich i skromniejszego, lecz także zasłużonego dla Polski hrabiowskiego rodu Działyńskich.

Jan Kanty Działyński, niezła sztuka

Jan Kanty Działyński, źródło: Wikipedia.org

Obie rodziny widziały w tym małżeństwie korzyść polityczną dla siebie (obie rodziny spotkał zawód: Działyńskich, gdyż na Janie wygasł ród, a Czartoryskich – ponieważ plan zwiększenia za pomocą mariażu wpływów w Wielkopolsce się nie powiódł)7. Mężem Izy (jak nazywano ją w domu) miał zostać Jan Działyński – syn Tytusa, pana na Kórniku.

Żadne z nich nie popierało tego projektu. Izabella groziła pójściem do klasztoru i odwlekała ślub jak mogła (czas zaręczyn sięgnął dwóch lat)8, Jan – jedyny syn swego ojca – z ponurą pokorą wykonywał wolę ojcowską wbrew skłonności serca i pomimo niechęci do książęcych salonów9.

Ambitni, zasłużeni, wielcy przedstawiciele ważnych rodów – Adam Jerzy Czartoryski, „niekoronowany król Polski”, i hrabia Tytus Działyński – dopięli swego i wbrew woli dzieci w roku 1857 w kościele na Wyspie św. Ludwika w Paryżu połączyli je w obliczu Boga nierozerwalnym węzłem małżeńskim.

Chybiony mezalians

Izabella była niezwykle dumna ze swego książęcego pochodzenia i przekonana o głębokim posłannictwie dziejowym rodu Czartoryskich10 (co potem w znacznym stopniu miało przesądzić o zmianach, jakie zaordynowała na zamku w Gołuchowie). Nie ułatwiało jej to relacji z Janem, który był zaledwie hrabią i nad którym swoją wyższość demonstrowała już w okresie narzeczeńskim. Ambitnego i drażliwego Jana złościło to niepomiernie i nieraz rodziny obojga angażowały się w łagodzenie sporu11. To im zależało na mariażu będącym w gruncie rzeczy mezaliansem, i to na wielu polach. Poza wzmiankowanymi tytułami także pozycja społeczna ojców pary młodej pozostawała w dysproporcji. Podobnie majątek Działyńskich – na warunki Wielkopolski więcej niż znaczący – na tle stanu posiadania Czartoryskich jawił się skromnie12. Z tego też względu zdecydowano o podpisaniu intercyzy i  rozdzielności majątkowej męża i żony.

Izabela z Czartoryskich Działyńska, portret, niezła sztuka

Izabella z Czartoryskich Działyńska | 1915, według pastelu Marie Pauline Coeffier z 1857, Muzeum Narodowe w Poznaniu

Relacja małżonków pozostająca przedmiotem rozlicznych złośliwych plotek po dziś dzień najczęściej jest określana jako trudna. „Małżeństwo z Izabellą było [dla Jana] pasmem goryczy i upokorzeń” – według słów jego biografa13. Ponadto dzieliły ich poglądy polityczne dotyczące zarówno tego, jaką drogą Polska powinna dążyć do niepodległości, jak i tego, jaki kształt odrodzona ojczyzna miałaby przybrać14. Warto jednak zaznaczyć, że z biegiem czasu małżonkowie stawali się sobie coraz bliżsi i w ostatnich latach życia Jana ich relacja nabrała cech głębokiego wzajemnego oddania i przyjaźni. Namiętności fizycznej była pozbawiona całkowicie – życzeniem Izabelli było, by ich małżeństwo pozostało białe15. Nie mamy dziś pewności, czy faktycznie tak było, gdyby jednak, można by to uznać za wyszukaną zemstę za przymus zawarcia małżeństwa dynastycznego. Łączyła ich jednak wspólnota zainteresowań tak gorących, że można je nazwać pasją: kolekcjonowanie dzieł sztuki, a także restauracja gołuchowskiej siedziby.

Zamek w Gołuchowie, Muzeum Zamek w Gołuchowie, niezła sztuka

Wnętrze zamku w Gołuchowie, fot. Roman K. Urbaniak

Gołuchów – głucha prowincja

Izabella niechętnie opuściła Paryż, w którym się wychowała i którego atmosferą przesiąkła. W jej domu rodzinnym bywały najważniejsze osobistości ówczesnego Paryża, a także wielcy artyści swoich czasów, by wymienić choćby Eugène’a Delacroix16. Izabella, nazywana w domu po prostu Izą, rozwijała swoje pasje artystyczne – uczyła się malarstwa, rzeźby, muzyki17, jednak trwałe miejsce w historii zapewniło jej kolekcjonerstwo, którym zaczęła się zajmować jeszcze przed dwudziestym rokiem życia18. Od tego czasu stale aż do końca życia poszerzała systematycznie swoją wiedzę i sieć kontaktów.

Leon Kapliński, Izabela z Czartoryskich Działyńska, niezła sztuka

Leon Kapliński, Portret Izabeli z Czartoryskich Działyńskiej | 3 ćwierć XIX wieku, Muzeum Narodowe w Warszawie

Była stałą klientką najlepszych paryskich (i nie tylko!) antykwariatów, bywała na aukcjach, a także korzystała z pomocy starannie dobranego grona specjalistów. Szczególne miejsce w tej żywej sieci powiązań zajmowała Marie Joséphine Rousset19. Była ona przyjaciółką i pomocnicą Izabelli w wielu różnych sprawach, przede wszystkim w sprawach sztuki. Kiedy Izabella opuściła Paryż, Joséphine reprezentowała ją na aukcjach i wykonywała cotygodniowy obchód antykwariatów, by zbadać możliwość nabycia poszukiwanych dzieł20.

Kolekcjonerka miała zaufanie do jej wiedzy i gustu. Korzystała  pomocy Marie nawet wtedy, gdy wśród jej stałych doradców znaleźli się pracownicy Luwru21. Liczba doradców rosła – byli to starannie dobierani specjaliści w poszczególnych dziedzinach. Fakt, że Izabella nie polegała wyłącznie na własnym guście, ale ciągle poszerzała wiedzę i wspierała się opiniami profesjonalistów, świadczył o jej nowoczesnym podejściu do własnej kolekcji. Było ono znakiem czasów i zasadniczo różniło Izę od jej babki Izabeli z Flemmingów Czartoryskiej, której zbiór miał rys wyraźnie romantyczny i, jak twierdzą niektórzy, ze względu na profil zbioru i przypisywane mu funkcje bardziej przypominał relikwiarz niż muzeum22. Związki z kolekcją babki polegają głównie na ciągłości tradycji rodowych – poza tym różni je wszystko23.

Po ślubie przyszło Izabelli opuścić tętniące życiem miasto, stolicę ówczesnego świata wraz z jego ożywionym środowiskiem handlarzy sztuką, i udać się do majątku męża, Gołuchowa24. Jan wraz z ojcem poczynili starania, by przygotować włości na przybycie księżniczki, jednak często cytowany wyimek z listu Izabelli do ojca mówi wszystko: „Gołuchów wygląda jak siedziba niedużej kasztelanii w średniowieczu po ataku i złupieniu”25. Nie pomogły prowadzone przez Jana z wielkim zapałem nasadzenia w parku, nie pomogły przeniesienie z ojcowskiego Kórnika militariów, wyrobów złotniczych i zastaw stołowych oraz rozliczne zakupy mebli i antyków26. Prawda była taka, że Gołuchów dostał się w ręce Działyńskich jako ruina tylko w części nadająca się do zamieszkania i pośpieszne zabiegi niewiele mogły tu zmienić. Osobną kwestią jest to, że Jan nie miał ręki do prowadzenia majątku. Nie lubił tego i nie potrafił27.

Izabella nie od razu polubiła malownicze półruiny28, choć od początku wzbudziły w niej pewien rodzaj zainteresowania29. Nudziła się na prowincji. Próbowała skracać sobie czas, sadząc drzewa i ucząc się… polskiego. Z dzisiejszej perspektywy dziwi to, że córka patrioty i organizatora życia politycznego Polaków na obczyźnie mogła nie znać języka ojczystego, jednak wtedy to francuski był językiem salonów i w nim Izabella prowadziła nie tylko korespondencję, ale też rozmowy z własnym mężem. Mimo dużych zdolności językowych i zainteresowań lingwistycznych (uczyła się arabskiego!) polskiego w stopniu zadowalającym nie nauczyła się nigdy30. Kiedy mogła, starała się uciekać do Paryża, a tam uzupełniała swe gromadzone pieczołowicie w Hôtel Lambert zbiory.

Rozwój kolekcji

Izabella miała bardzo sprecyzowane upodobania artystyczne – gustowała szczególnie we wczesnym renesansie północnym, z zapałem zbierała rzeźbę i grafiki. Do jej pierwszych potwierdzonych rachunkami nabytków należały miedzy innymi ryciny Dürera i Lucasa van der Leydena oraz współczesna im dolnoreńska rzeźba w drewnie. Zdaniem Teresy Jakimowicz można na podstawie jej konsekwentnych wyborów zrekonstruować pewien typ wrażliwości estetycznej właściwy Izabelli, cechujący się skłonnością do powściągliwej i nerwowej zarazem dekoracyjności oraz monochromatyzmu, a także predylekcją do dzieł w warstwie formalnej operujących linią i płaszczyzną w większym stopniu niż pełną bryłą. Drugą osią zainteresowań Izabelli było starożytne i średniowieczne rzemiosło artystyczne – bardzo powszechny wówczas we Francji przedmiot kolekcjonerstwa. Wcześnie rozpoczęła poszerzanie swej kolekcji o dzieła emalierstwa31.

Zamek w Gołuchowie, Muzeum Zamek w Gołuchowie, niezła sztuka

Wnętrze Zamku w Gołuchowie, Sala Waz Antycznych, fot. A. Pawlikowski | 1905, zbiory Muzeum Zamku w Gołuchowie

Pod wpływem Jana zaczęła się interesować antycznymi wazami greckimi32. Jan stworzył kolekcję liczącą 125 obiektów (w tym słynną hydrię z przedstawieniem Safony33), której wartość artystyczna i naukowa, wysoko oceniana już w XIX wieku, nie straciła na znaczeniu i dziś34.

Hydria, niezła sztuka

Hydria ze sceną rodzajową we wnętrzu, malarz Eupolisa | Ateny ok. 450 p.n.e, Muzeum Narodowe w Poznaniu

Małżonkowie poszerzali swoje zbiory, podróżując do Włoch, uczestnicząc w aukcjach35, a także odwiedzając – niekiedy wspólnie – antykwariaty Wiednia i Pragi36. Mieli jednak odrębne kolekcje, a Jan chcąc zakupić coś dla Izabelli, musiał uzyskać jej zgodę, ponieważ miała ściśle sprecyzowane plany i jasną wizję rozbudowy kolekcji – nie było w niej miejsca na przypadkowe egzemplarze37. Profil kolekcjonerski Izabelli był na wskroś współczesny – była wybredna w swoich zakupach, skrupulatna i podpierała się gronem profesjonalnych doradców, którzy właśnie w tym czasie zaczynali stanowić odrębną grupę zawodową. Dbała także o naukowe opracowanie swoich zbiorów38. Jej kolekcja, nosząca wyraźny rys indywidualny, była zasadniczo różna od powstających w tym samym czasie w Polsce – te w znacznym stopniu były motywowane patriotycznym posłannictwem, które odciskało swoje piętno na ich charakterze39. Wyodrębniona w Gołuchowie tzw. Sala Polska była niejako na marginesie zbiorów, była hołdem złożonym tradycji, pewną formą konformizmu, a nie wyrazem zainteresowań kolekcjonerskich Izabelli40.

W XIX wieku istniał nieformalny wymóg prezentacji zbiorów41. Wynikało to po części z chęci promocji własnych poczynań kolekcjonerskich, w części z ideowego posłannictwa. Zarówno Izabella, jak i Jan wielokrotnie prezentowali swoje nabytki na publicznych pokazach, w tym także na najważniejszych imprezach XIX wieku – wystawach światowych42 kształtujących powszechne wyobrażenie o tym, w jakim kierunku zmierza świat. Pojawiały się także na łamach prestiżowej „Gazette des Beaux-Arts”43. W późniejszym okresie Izabella Działyńska wydawała także drukowane w Paryżu katalogi własnych zbiorów. Zadbała też o fachową opiekę dla nich,  zatrudniając kustosza konserwatora, wykształconego jej sumptem we Francji i Włoszech Mikołaja Bobowskiego44. Najważniejsze działy kolekcji Izabelli to ryciny, emalie średniowieczne, zabytki rzemiosła artystycznego starożytności i średniowiecza.

Zamek w Gołuchowie, Muzeum Zamek w Gołuchowie, niezła sztuka

Wnętrze Zamku w Gołuchowie, Sala Muzealna, fot. A. Pawlikowski | 1905, zbiory Muzeum Zamku w Gołuchowie

Wielka historia

Wiek XIX był czasem przemian i powstań. Wiadomość o wybuchu jednego z nich zastała Działyńskich podczas podróży na Bliski Wschód – Jan pospieszył niezwłocznie do kraju, by wziąć udział w postaniu styczniowym. Chciał jak ojciec zasłużyć się ojczyźnie. Zaangażował się w organizowanie finansów, broni i żołnierzy w zaborze pruskim i przerzucanie ich na teren zaboru rosyjskiego. Oddawał się pracom z wielkim zapałem, całym sobą, a także poświęcił znaczną część majątku – nie tylko własnego. Zaciągnął pożyczki na istotne sumy nie tylko w banku, ale też u siostry, matki i żony45.

Jan Kanty Działyński w stroju szlacheckim polskim, portret, sztuka polska, niezła sztuka

Teofil Kwiatkowski (według obrazu Leona Kaplińskiego), Jan Kanty Działyński w stroju szlacheckim polskim | 1884, zbiory Muzeum Zamku w Kórniku

Jego działania cechowała gorliwość, która nie szła niestety w parze z profesjonalizmem – na skutek jego nieostrożności nastąpiła wielka fala aresztowań osób zaangażowanych w pomoc powstańcom. Dla władzy pruskiej była to „zdrada stanu”, więc czyn zagrożony karą śmierci46. Jan umknął przed aresztowaniem, ale zaocznie otrzymał najwyższy wymiar kary, jego majątek zaś został obłożony sekwestrem. Małżonkowie osiedli w Paryżu, w ukochanym przez Izabellę Hôtel Lambert.

Hotel Lambert, Paryż, emigracja, fotografia, sztuka polska, Niezła Sztuka

Hôtel Lambert, pokój na drugim piętrze | dzięki uprzejmości: Antyki d’Raculi

Izabela z Czartoryskich Działyńska, niezła sztuka

Portret Izabelli z Czartoryskich Działyńskiej w Gołuchowie | ok. 1885, Muzeum Narodowe w Warszawie

Izabella poszerzała swoją kolekcję, a Jan dalej się zadłużał na kolejne szlachetne przedsięwzięcia. Okres przymusowej emigracji trwał sześć lat, dopiero w roku 1869 Jan poddał się rewizji procesu (karę śmierci zamieniono na twierdzę), a następnie, wynikiem starań rodziny, udzielono mu amnestii i zdjęto sekwestr47. Długi jednak zostały. Rodzina ze strony Jana zgodziła się darować pożyczone mu wcześniej pieniądze. Żona oczekiwała spłaty, na którą Jan nie miał środków. Przekazał jej swoją kolekcję waz antycznych, chciał także oddać Gołuchów, jednak Izabella długo nie wyrażała na to zgody48.

Dopiero zmieniająca się sytuacja polityczna we Francji i wydarzenia roku 1870 roku sprawiły, że arystokracja przestała czuć się bezpiecznie w Paryżu49. Wtedy Izabella poważnie zaczęła brać pod uwagę przeniesienie się do Gołuchowa i przejęcie go w zamian za długi, co nastąpiło na początku lat 70. Odtąd to Izabella była panią na Gołuchowie, a Jan mógł jej służyć radą i pomocą – co też chętnie czynił. Pierwotnie układ był odwrotny.

Gołuchów – długa droga od ruiny do ziemskiego raju

Po ślubie Izabella pomagała Janowi urządzać na odległej prowincji nową siedzibę rodową, na którą została skazana wyrokiem ojca i teścia. W latach 1858–1859 nadeszło kilkadziesiąt obrazów olejnych, pasteli i rycin (w tym portret rodziców Stanisława Augusta Poniatowskiego pędzla Bacciarellego), tworząc dość typowe wyposażenie malarskie siedziby magnackiej.

Warto tu podkreślić, że obrazy nie były częścią kolekcji skrupulatnie tworzonej przez Izabellę podług własnego gustu, lecz zbiorami rodzinnymi, szeregiem pamiątek. Malarstwo jej nie interesowało jako przedmiot kolekcjonerstwa. Z czasem nabyła pojedyncze obrazy, kierowała się jednak chęcią treściowego dopełnienia wnętrza zamku, a zakupy obrazów miały miejsce w późniejszym okresie, gdy zamek przeszedł na własność Izabelli.

Od początku lat 60. Izabella zaczęła też kupować fragmenty lapidarialne z myślą o restauracji zamku50. Izabella już wtedy dobierała elementy małej architektury: ozdobne portale, kominki, nadproża oraz drobne elementy rzeźbione pochodzące głównie z Francji i Włoch, mające posłużyć do nadania zamkowi nowego wyrazu. Kiedy zapadła decyzja o renowacji  Gołuchowa, tego typu zakupy przybrały na sile.

Po przejęciu przez Izabellę Gołuchowa zapadła decyzja o gruntownej przebudowie, która miała miejsce w latach 1875–1882 (choć niektóre prace trwały jeszcze w latach późniejszych)51. Pierwotnie miał być w nie zaangażowany sam Viollet-le-Duc52, jednak ostatecznie głównym wykonawcą został Maurycy Ouradou – bliski współpracownik, a prywatnie zięć Viollet-le-Duca (choć na wczesnym etapie prac pojawiają się rozliczne nazwiska architektów)53. Zamek po przebudowie miał się wyraźnie odwoływać do tradycji rodowych i miejsca.

Budowla została wzniesiona w latach 1550–1560 dla Rafała Leszczyńskiego, następnie przebudowana przez jego syna Wacława54 – w XIX wieku relikty tej epoki były dominujące. Dla Izabelli, spokrewnionej z ostatnim królem Polski, a zarazem będącej córką „niekoronowanego króla” Adama Jerzego Czartoryskiego, ten fakt był niezwykle ważny. Wszak rodzina Leszczyńskich wydała nie tylko króla Polski, ale też królową francuską. Metryka i historia zamku zadecydowały o kierunku przebudowy.

Zamek w Gołuchowie, Muzeum Zamek w Gołuchowie, niezła sztuka

Zamek w Gołuchowie | 1932, źródło: Biblioteka Narodowa, Polona.pl

Państwo Działyńscy zdecydowali się zamieszkać w dostosowanej do potrzeb mieszkańców gorzelni, a zamek przeznaczyć na cele reprezentacyjno-muzealne. Miał zostać zaaranżowany w stylu francuskim Franciszka I i Henryka II i pomieścić bogatą kolekcję sztuki ujętą w skrupulatnie opracowane ramy architektoniczne uzupełnione fragmentami lapidarnymi55. Pierwotnie tylko dwa pomieszczenia miały mieć charakter stricte muzealny. Reszta miała być quasi-rezydencją, czy też, jak to określiła Teresa Jakimowicz – „iluzją rezydencji”56.

Zamek w Gołuchowie, Muzeum Zamek w Gołuchowie, niezła sztuka

Wnętrze Zamku w Gołuchowie, Sala Muzealna, fot. wykonana przez pracownię I. Krieger | ok. 1890, w zbiorach Muzeum Zamek w Gołuchowie

Budynek wraz z wystrojem komnat miał być nośnikiem idei monarchistycznych i podkreślać królewskość rodów Leszczyńskich i Czartoryskich. Program „królewski” był stworzony na wyrost, gdyż jedyny król z dynastii Leszczyńskich, Stanisław, w tym zamku, rzekomej „rezydencji królewskiej”, nigdy nie bawił, a Czartoryscy mieli wyłącznie koligacje i pretensje do korony. Nie umknęło to uwadze współczesnych – dostrzegł to już Marian Sokołowski w 1886 roku57.

Izabela z Czartoryskich Działyńska, niezła sztuka

Portret Izabelli z Czartoryskich Działyńskiej w Gołuchowie

Pojął jednak zamysł twórczy Izabelli, docenił spójność dzieła i jako pierwszy określił zamek mianem „kreacji” Izabelli58. To pojęcie się przyjęło – także dziś badacze chętnie posługują się nim dla podkreślenia twórczego wkładu kolekcjonerki w stworzenie z wielu niejednorodnych dzieł znakomitej całości tworzącej godne ramy dla kolekcji sztuki – sensu życia Izabelli z Czartoryskich Działyńskiej59.

Izabella pokochała swoją siedzibę tak, że nazywała ją swoim małym ziemskim rajem, paradis terrestre. Każdy detal zamku Izabella osobiście konsultowała, a kluczem były, podobnie jak dla tworzonej przez nią z naukową poprawnością kolekcji, jej własne upodobania estetyczne. Zamek i kolekcję, do pomieszczenia której został rozbudowany, trzeba postrzegać jako całość, jako środek wyrazu indywidualnego gustu Izabelli. Czyni to z niego dzieło niezwykłe i skłania do refleksji nad tym, kiedy zestawianie dobranych elementów samo zaczyna być twórczością.

Poszczególne dzieła sztuki zyskały starannie dobrane miejsca w nowoczesnych gablotach (sposób ekspozycji dzieł Izabella także konsultowała ze specjalistami!60) poumieszczanych z rozmysłem w odpowiednio zaaranżowanych przestrzeniach specjalnie przebudowanego zamku otoczonego ogrodem.

Ogród był przedmiotem szczególnej dbałości Jana, który od samego początku otoczył go opieką i wytrwale rozbudowywał. Nawet w czasie przymusowej emigracji przesyłał potajemnie pracownikom nasiona, by sadzili nowe okazy w objętym sekwestrem parku61. Parki i ogrody Kórnika i Gołuchowa były pod koniec życia jego podstawową pasją (obok działalności wydawniczej).

Brak dziedzica

Naturalną troską każdego kolekcjonera jest los zbioru po jego śmierci. Izabella była osobą niezwykle zapobiegliwą, czego wyraz dała, ustanawiając ordynację. Zabiegi o jej utworzenie trwały latami, a zostały zwieńczone sukcesem w 1893 roku – była to ostatnia ordynacja, na jaką rząd pruski wyraził zgodę62. To rozwiązanie prawne miało na celu zapobieżenie podziałowi majątku (w tym kolekcji!) pomiędzy wszystkich spadkobierców63. Miał być dziedziczony przez jedną tylko osobę, ordynata. W statucie Izabella napisała wprost:

„Na zamku w Gołuchowie w powiecie Pleszewskim umieściłam zbiór dzieł sztuki różnego rodzaju, który zbierałam w długim lat szeregu. Życzeniem jest moim, aby te dzieła sztuki się nie rozproszyły i aby zbiór ten zachował się pełny i cały po wieczne czasy. Spodziewam się, że zbór powyższy ogółowi pożytek przyniesie, wywołując i podnosząc upodobania do sztuki i zmysł piękna; oglądanie tych zbiorów ma być dostępne dla każdego, pragnącego znaleźć tam źródło pomocnicze do badań naukowych i w zakresie sztuki”64.

Wynika stąd jasno, że miała świadomość wartości własnej kolekcji i że – zgodnie z duchem czasu – doceniała jej wartość naukową. Ponadto warto jeszcze raz podkreślić: zależało jej na niepodzielności kolekcji. Po śmierci Izabelli w 1899 roku kolejni ordynaci opiekowali się kolekcją, dbając o jej opracowywanie naukowe, dokumentację fotograficzną oraz udostępnianie badaczom i zwiedzającym65. Kres tej sytuacji położył wybuch II wojny światowej.

Rozproszenie

Niemcy byli doskonale przygotowani do rabunku dzieł sztuki podczas II wojny światowej – robili to sprawnie i systemowo. Kolekcja gołuchowska dzięki rozlicznym publikacjom zagranicznym była doskonale znana, co teraz miało się obrócić przeciwko niej. Sprawująca w imieniu syna pieczę nad zbiorami Maria Ludwika w 1939 roku przezornie przeniosła do Warszawy wszystkie katalogi dzieł. Miało to utrudnić najeźdźcom stwierdzenie braku egzemplarzy, które uznała za najbardziej wartościowe i wywiozła celem ukrycia w stolicy.

Samych najcenniejszych eksponatów było osiemnaście skrzyń66! Ostatecznie zostały odkryte i zdeponowane w Muzeum Narodowym, jednak dzięki uporowi i sprytowi Marii Ludwiki67, a także współpracy z dyrektorem muzeum udało jej się znacząco opóźnić wywóz dzieł w głąb Rzeszy. Nie bez znaczenia były też kwestie administracyjne: Gołuchów znalazł się na terenie Kraju Warty, Warszawa zaś należała do Generalnego Gubernatorstwa. Administracje obu okręgów zabiegały o pozyskanie cennej kolekcji w całości i targi pomiędzy nimi (uwzględniające powoływanie się na statut ordynacji i zapis o niepodzielności kolekcji!) utrudniały wywóz dzieł sztuki w nie mniejszym stopniu niż zapewnienia specjalistów z Muzeum Narodowego, że przed podróżą niezbędna jest konserwacja i inwentaryzacja. Część zbiorów, która znalazła się w Warszawie, pozostała w niej aż do wybuchu powstania warszawskiego68. Po tym wydarzeniu część dzieł została rozkradziona przez osoby indywidualne, a część wywieziono do Austrii, gdzie sporo obiektów doczekało końca wojny69. Niewielki fragment zbioru pozostał w Muzeum Narodowym70.

Wiele dzieł wróciło po wojnie do zamku w Gołuchowie, część została włączona do kolekcji książąt Czartoryskich w Krakowie, część znajduje się w Muzeum Narodowym w Warszawie, cześć w Muzeum Narodowym w Poznaniu. Wiele eksponatów zaginęło i ma status strat wojennych. Od czasu do czasu niektóre z nich wypływają w mniej lub bardziej sensacyjnych okolicznościach71.

Wojna skończyła się już 76 lat temu, a dzieła nadal pozostają rozproszone. Poszczególne części kolekcji i pojedyncze obiekty są coraz lepiej przebadane – podobnie jak architektura zamku i dzieje kolekcji rozumianej jako całość – a świadomość ich wyjątkowości rośnie. Pora zatem, by wszystkie instytucje mające w swoich zbiorach wyimki z kolekcji Izabelli z Czartoryskich Działyńskiej poważnie rozważyły, czy dla dobra ogółu nie warto by ich było z powrotem przekazać,  choćby w depozyt, do zamku w Gołuchowie, który przeznaczyła dla nich kolekcjonerka…

bibliografia, artykuły o sztuce, niezła sztuka

Bibliografia:
1. Bernhard M.L., Powrót zbiorów gołuchowskich, „Rocznik Muzeum Narodowego w Warszawie” 1958, nr 3.
2. Bęczkowska U., Country houses as substitutes for autonomous national institutions on the lands of partitioned Poland, „Centropa” 2013, t. 13, nr 2.
3. Izabela z Czartoryskich Działyńska – kolekcjonerka dzieł sztuki, red. I. Głuszek, w: Życie sztuką, Gołuchów Izabeli z Czartoryskich Działyńskiej, Poznań 2018.
4. Jakimowicz T., Ekspozycja muzealna na zamku w Gołuchowie (uwarunkowania historyczne oraz potrzeby i możliwości współczesne), „Rocznik Historii Sztuki” 1984, nr 14.
5. Jakimowicz T., Od kolekcji „curiosités artistiques” ku muzeum. Zbieractwo artystyczne Izabelli z Czartoryskich Działyńskiej w latach 1852–1899, „Studia Muzealne” t. 13, 1982.
6. Kłudkiewicz K., Wybór i konieczność. Kolekcje polskiej arystokracji w Wielkopolsce na przełomie XIX i XX w., „Seria Historia Sztuki” 2016, nr 41.
7. Kuhnke M., „Dworzanin” i „Dama” Jana Mostaerta. Historia dwóch obrazów ze zbiorów muzeum w Gołuchowie, „Muzealnictwo” 2006, nr 47.
8. Marek D., Ordynacja gołuchowska Izabeli z Czartoryskich Działyńskiej (1830–1899), Poznań 1994.
9. Mężyński A., Jan Działyński 1829–1880: ostatni z rodu, Kórnik 2002.
10. Pajzderski N., Przewodnik po muzeum w Gołuchowie, Poznań 1929,  https://www.wbc.poznan.pl/dlibra/show-content/publication/edition/28990?id=28990.
11. Rottermund A., Art collecting in Poland. From the Middle Ages to the present day, w: Polonia. Tesoros y colecciones artísticas, Madryt–Kraków 2011.
12. Sokołowski M., Gołuchów, Kraków 1886, https://polona.pl/item/goluchow,MTc3Nzg5OA/3/#info:metadata.


  1. U. Bęczkowska, Country houses as substitutes for autonomous national institutions on the lands of partitioned Poland, w: „Centropa” 2013, t. 13, nr 2, s. 122.
  2. Jednym z jej pierwszych nauczycieli rysunku był Sebastian Norblin (w 1848). W latach 1853–1855 lekcji rzeźby udzielał jej Dominique Lacquis, natomiast malarstwa uczyła się pod okiem Emilie Ducastin. T. Jakimowicz, Od kolekcji „curiosités artistiques” ku muzeum. Zbieractwo artystyczne Izabelli z Czartoryskich Działyńskiej w latach 1852–1899, „Studia Muzealne” 1982, t. 13, s. 21; I. Głuszek, Izabela z Czartoryskich Działyńska – kolekcjonerka dzieł sztuki, w: Życie sztuką. Gołuchów Izabeli z Czartoryskich Działyńskiej, Poznań 2018, s. 16; K. Kłudkiewicz, Wybór i konieczność. Kolekcje polskiej arystokracji w Wielkopolsce na przełomie XIX i XX w., „Historia Sztuki” 2016, nr 41, s. 65.
  3. A. Mężyński, Jan Działyński 1829–1880, Wrocław 1987, s. 21.
  4. Ibidem.
  5. D. Marek, Ordynacja gołuchowska Izabeli z Czartoryskich Działyńskiej (1830–1899), Poznań 1994, s. 24.
  6. A. Mężyński, op. cit., s. 30.
  7. I. Głuszek, op. cit., s. 18.
  8. D. Marek, op. cit., s. 10.
  9. W roku 1850 pisał do ojca: „Żenić się nie mogę, bo to się sprzeciwia wszystkim skłonnościom, dążnościom, obowiązkom, naukom i zatrudnieniom moim teraźniejszym”. Kiedy projekt małżeństwa z Izabellą został czasowo zawieszony, Jan Działyński zakochał się z wzajemnością w Marii Mańkowskiej. Ojciec jednak szantażem przymusił go do rezygnacji z tego związku i postarania się o lepszą partię – odpowiadającą ambicjom Tytusa. Niechęć Jana do salonów zjednała mu w paryskim Hôtel Lambert przydomek Niedźwiedź. A. Mężyński, op. cit., s. 19–21, 24.
  10. D. Marek, op. cit., s. 6, 27.
  11. Podobno na skutek napięć pomiędzy młodymi jeszcze na cztery dni przed ślubem nie było pewności, czy uda się do niego ostatecznie doprowadzić. A. Mężyński, op. cit., s. 28, 30.
  12. Na tę dysproporcję wskazuje korespondencja przytaczana przez Mężyńskiego. Zdaniem Teresy Jakimowicz to Tytus Działyński uważał się za stronę lepiej sytuowaną finansowo. T. Jakimowicz, op. cit., s. 44–45.
  13. A. Mężyński, op. cit., s. 71.
  14. D. Marek, op. cit., s. 11.
  15. A. Mężyński, op. cit., s. 27
  16. T. Jakimowicz, op. cit., s. 20–21.
  17. D. Marek, op. cit., s. 6.
  18. Najstarsze potwierdzone rachunkami zakupy przypadają na rok 1848 lub 1849. I. Głuszek, op. cit., s. 68.
  19. Wychowanka i ulubienica Hôtel Lambert. Wielokrotnie była pełnomocniczką Izabelli podczas aukcji oraz doradczynią w zakupach – nawet wówczas, gdy Izabella korzystała z pomocy wykwalifikowanych specjalistów. Wiele razy Joséphine Rousset pomagała też Władysławowi Czartoryskiemu. Miała również świadczyć usługi artystyczne dla Czartoryskich w Paryżu, w tym – w 1846 roku namalować portret księżniczki Izabelli. T. Jakimowicz, op. cit., s. 43. Więcej o Marie Joséphine Rousset: K. Kłudkiewicz, Wybór i konieczność, op. cit., s. 67–69.
  20. K. Kłudkiewicz, op. cit., s. 67–74.
  21. Kontakty z Franoçois Lenormantem i Henrim de Longperrierem nawiązała najpewniej dzięki mężowi. T. Jakimowicz, op. cit., s. 24, 26.
  22. A. Rottermund, Art collecting in Poland. From the Middle Ages to the present day, w: Polonia. Tesoros y colecciones artísticas, Madryt–Kraków 2011, s. 51.
  23. T. Jakimowicz, op. cit., s. 18.
  24. Majątek został zakupiony w 1854 roku przez Tytusa Działyńskiego dla syna, by ten uczył się gospodarzenia. A. Mężyński, op. cit., s. 21–22.
  25. D. Marek, op. cit., s. 11.
  26. A. Mężyński, op. cit., s. 33.
  27. A. Mężyński, op. cit., s. 22.
  28. T. Jakimowicz, op. cit., s. 22.
  29. A. Mężyński, op. cit., s. 33.
  30. Z Polski wyjechała w wieku trzech lat, a wróciła dopiero w 1856 roku jako narzeczona Jana Działyńskiego. A. Mężyński, op. cit., s. 21, 31; T. Jakimowicz, op. cit., s. 22.
  31. T. Jakimowicz, op. cit., s. 18.
  32. T. Jakimowicz, op. cit., s. 18–24.
  33. M.L. Bernhard, Powrót zbiorów gołuchowskich, „Rocznik Muzeum Narodowego w Warszawie” 1958, nr 3, s. 324–325.
  34. Właściciel zadbał o to, by kolekcja został opracowana przez Jeana de Witte. D. Marek, op. cit., s. 14.
  35. Między innymi w głośnej aukcji kolekcji Portalès, na której Izabella nabyła kilkadziesiąt (!) naczyń antycznych. T. Jakimowicz, op. cit., s. 26.
  36. T. Jakimowicz, op. cit., s. 22, 25.
  37. K. Kłudkiewicz, op. cit., s. 70.
  38. D. Marek, op. cit., s. 72.
  39. A. Rottermund, op. cit., s. 53; por. też T. Jakimowicz, op. cit., s. 20.
  40. K. Kłudkiewicz, op. cit., s. 80.
  41. K. Kłudkiewicz, op. cit., s. 9, 298.
  42. W latach 1865 i 1868. T. Jakimowicz, op. cit., s. 24, 78.
  43. T. Jakimowicz, op. cit., s. 20.
  44. D. Marek, op. cit., s. 23.
  45. Na sam zakup broni Jan przeznaczył 80 000 talarów. A. Mężyński, op. cit., s. 41.
  46. Ibidem.
  47. A. Mężyński, op. cit., s. 41–49; T. Jakimowicz, op. cit., s. 26.
  48. Uzasadniona wydaje się też hipoteza, że długi były tylko pretekstem do przekazania Izabelli Gołuchowa, prawdziwą zaś przyczyną – intercyza. Jej zapisy mogły skutkować przejściem Gołuchowa po śmierci Jana na jego rodzinę, nie zaś na żonę, która do tego czasu zdążyła już sporo wysiłku (i pieniędzy) włożyć w urządzenie wnętrz. Ponadto Jan był już wtedy po pierwszym wylewie, więc mimo niewielkiej różnicy wieku małżonków ryzyko, że Izabella zostanie wdową, mogło być brane pod uwagę. D. Marek, op. cit., s. 49.
  49. Czas największej zawieruchy państwo Działyńscy spędzili w Londynie. Po powrocie do Paryża zaczęli poważnie rozpatrywać przeniesienie się na tereny Polski. Zadecydowano także o ewakuacji zbiorów puławskich. D. Marek, op. cit., s. 15.
  50. T. Jakimowicz, op. cit., s. 23–24.
  51. N. Pajzderski, Przewodnik po muzeum w Gołuchowie, Poznań 1929, s. 8.
  52. T. Jakimowicz, op. cit., s. 42, 76.
  53. D. Marek, op. cit., s. 8
  54. Ibidem.
  55. Skrupulatnie wymienia je powstały w międzywojniu, wydany nakładem Ordynacji Książąt Czartoryskich przewodnik. N. Pajzderski, op. cit., s. 9–12.
  56. Jak dotąd nie udało się jednoznacznie rozstrzygnąć czy faktycznie – jak uważa Teresa Jakimowicz – przebudowa zamku zakładała zwolnienie go z funkcji rezydencji, czy też, jak głosi Danuta Marek – pełnił on częściowo funkcje mieszkalne. Najbardziej prawdopodobne wydaje się wyjaśnienie, że  te zmiany następowały stopniowo. T. Jakimowicz, Ekspozycja muzealna na zamku w Gołuchowie, „Rocznik Historii Sztuki” 1984, nr 14, s. 316; I. Głuszek, op. cit., s. 20.; D. Marek, op. cit., s. 20.
  57. M. Sokołowski, Gołuchów, Kraków 1886, s. 4.
  58. „Kreacya ta, gdyż na inne miano restauracya ta nie zasługuje, jest tak jak każde prawdziwe dzieło sztuki zupełnie bezinteresowna. Uskuteczniono ją samą dla siebie, stworzono z ruiny całość skończoną, aby dać wyraz wewnętrznej potrzebie i podnioślejszym instynktom. Nigdzie w szczegółach, ani w ozdobach nie ma nic takiego, coby wyraźnie mówiło o samej twórczyni, a wszystko razem o niej mówi, jak dzieło o artyście. Kto chce się przekonać, czem jest prawdziwa kultura i delikatne artystyczne znawstwo, będące tej kultury wykwitem, powinien pojechać do Gołuchowa i rozpatrzyć się w tej rezydencji”. M. Sokołowski, op. cit., s. 27.
  59. I. Głuszek, op. cit., s. 17.
  60. K. Kłudkiewicz, op. cit., s. 74–81.
  61. A. Mężyński, op. cit., s. 67.
  62. M. Kuhnke, „Dworzanin” i „Dama” Jana Mostaerta. Historia dwóch obrazów ze zbiorów muzeum w Gołuchowie, „Muzealnictwo” 2006, nr 47, s. 196–206.
  63. Wobec braku dzieci ze związku z Janem Działyńskim byli nimi członkowie rodziny Czartoryskich.
  64. D. Marek, op. cit., s. 4–5.
  65. D. Marek, op. cit., s.31.
  66. Ich zawartość udało się w znacznym stopniu ustalić. D. Marek, op. cit., s. 29–31.
  67. Niemcy po wkroczeniu do Gołuchowa zastali przygotowane i częściowo zapakowane skrzynie do przewozu dzieł sztuki – nabrali przekonania, że wszystkie eksponaty są na miejscu. Fakt, że część z nich została wcześniej wywieziona, odkryli dopiero w 1940 roku – tym samym Maria Ludwika zyskała na czasie. D. Marek, op. cit., s. 31.
  68. Ułamek tego podzbioru został w 1944 roku przeniesiony do Krakowa. D. Marek, op. cit., s. 32.
  69. Choć i tu wiele dzieł zostało rozkradzionych. M. Kuhnke, op. cit., s. 201.
  70. D. Marek, op. cit., s. 32.
  71. M. Kuhnke, Odzyskane/nieodzyskane. Tułacze losy kilku dzieł sztuki zagrabionych z kolekcji Izabeli z Czartoryskich Działyńskiej. Szczegółowo losy dwóch z nich opisuje Monika Kuhnke: M. Kuhnke, „Dworzanin” i „Dama” Jana Mostaerta. Historia dwóch obrazów ze zbiorów muzeum w Gołuchowie, „Muzealnictwo” 2006, nr 47.

Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka

» Danuta Niśkiewicz

Absolwentka Historii Sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Aktywna jako popularyzator i przewodnik. Ma w swoim portfolio współpracę z podmiotami takimi jak: Muzeum Narodowe w Krakowie, Uniwersytet Łódzki, Centrum Dialogu, Łódzki Szlak Kobiet, Zielona Łódź, Fundacja Po Staremu. Związana z grupą Przewodnicy Łódzcy TOTUTAM. Prowadzi blog artinpoland.eu.


Portal NiezlaSztuka.net prowadzony jest przez Fundację Promocji Sztuki „Niezła Sztuka”. Publikacje finansowane są głównie dzięki darowiznom Czytelników. Dlatego Twoja pomoc jest bardzo ważna. Jeśli chcesz wesprzeć nas w tworzeniu tego miejsca w polskim internecie na temat sztuki, będziemy Ci bardzo wdzięczni.

Wesprzyj »



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *